- Dołączył: 2013-04-20
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 255
15 lipca 2013, 16:32
Mam 19 lat, skończyłam liceum.. Kompletnie nie dogaduję się z moimi rodzicami od zawsze. To nie jest tylko tak, że ja się buntuję, buntowałam się, kiedy byłam w gimnazjum. Ja po prostu marzę, żeby być wolna od nich. Nie szanuję mojego taty, bo najzwyczajniej na to nie zasługuje. Jest okropnym człowiekiem. Odkąd pamiętam terroryzował mnie i mamę, wieczne kłótnie, kiedyś Ją nawet uderzył kilka razy na moich oczach, na oczach małej, zapłakanej dziewczynki. Z moją mamą również się nie dogaduję, jesteśmy jak "ogień i woda". Nigdy Jej nie ufałam, nogdy. Zawsze, kiedy powiedziałam jej o czymś w tajemnicy, poleciała to wypaplać tacie. Wakacje spędzam głównie u babci, jednak muszę wrócić do domu zawsze na trochę, ale nigdy nie wracałam z uśmiechem. Czuję wręcz obrzydzenie do mojego "rodzinnego" domu i ludzi tam mieszkających.. Czuję niechęć. Mam dwie opcje, albo zacznę studiować dziennie (ale o wyprowadzce nie ma mowy, moich rodziców nie stać, żeby pomóc mi finansowo, więc skazana byłabym jeszcze na kilka lat męczarni z nimi), albo przełożyć marzenia o studiach i wyjechać za granicę do Anglii lub Holandii do pracy, żeby się po prostu od nich uwolnić i najzwyczajniej w świecie psychicznie odpocząć. Zazdroszczę ludziom, którzy mają wspaniały kontakt z rodzicami, ja go nigdy nie miałam. Niczego mnie nie nauczyli, co jest w życiu ważne, mój ojciec to pieprzony materialista i tyran, a moja mama to rozhisteryzowana służąca dla mojego ojca. Jedyną osobą, która mnie czegoś w życiu nauczyła i którą kocham bardziej od własnych rodziców (chociaż nie wiem, czy w ogóle ich jakkolwiek kocham) jest moja babcia. Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć, nie jestem super silną osobą, żeby się nie przejmować.. Załamuje mnie relacja z moimi rodzicami. Ale przysięgam, nie chcę tego zmieniać, chcę po prostu się uwolnić i o nich zapomnieć, albo chociaż ograniczyć kontakt do minimum. Co myślicie? Co byście zrobiły/li na moim miejscu ?
Edytowany przez Wlosomaniaczka 15 lipca 2013, 16:34
15 lipca 2013, 16:44
Każdy człowiek ma jakieś własne ograniczenia i niekażdy jest taki jakim my go chcielibyśmy widzieć. Rodzice czasem rozczarowują, czasem rozczarowują ich dzieci - nie ma idelanego życia, oni nie mają, zauważ to. Myślę, że kochasz, każde dziecko kocha tylko nie każde zdaje sobie z tego sprawę, a czasami bywa już nawet za późno...
- Dołączył: 2013-07-09
- Miasto: Bahamy
- Liczba postów: 318
15 lipca 2013, 16:44
A nie mogłabyś zacząć zaocznych studiów i międzyczasie pracować? Ja wiem, że teraz trudno znaleźć pracę, ale jak się chce to można. Wszystko zależy w jakim mieście mieszkasz, jakie są ceny wynajęcia pokoju, a nawet współdzielenia go z innymi studentami.
Też mam kiepski kontakt z rodzicami, chociaż są "normalni", ale mnie nie rozumieją. Z mamą na poważne tematy - nie ja, za bardzo mnie obciąża psychicznie żebym mogła z nią na luzie pogadać. Też marze o wyprowadzeniu się, ale nie dałabym rady finansowo, dopiero jak skończę studia więc moje rady są G warte :)) Ale Cię rozumiem i współczuję. Dasz sobie radę :)
15 lipca 2013, 16:52
czuje sie tak samo jak Ty...
- Dołączył: 2013-06-01
- Miasto: Kobylarnia
- Liczba postów: 152
15 lipca 2013, 16:54
Edytowany przez olava 4 sierpnia 2019, 22:58
- Dołączył: 2011-08-01
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 3629
15 lipca 2013, 16:59
mysle ze lepiej bedzie wyjechac,ewnetualnie szukaj pracy i jak tylko cos znajdziesz idz na stancje w swoim miescie, powiesz rodzicom ze chcesz byc samodzielna,dorosla.
- Dołączył: 2011-07-07
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 1517
15 lipca 2013, 17:22
Wiem co to znaczy mieć rodziców z problemami. Moi byli toksyczni. Ojciec uderzył mnie w twarz jak trzymała na rękach wtedy 2 miesięcznego synka! a matka mnie olała bo się na mnie obraziła o jakieś głupoty i nie interesowała się mną nawet jak byłam w szpitalu. Straciłam czucie w nogach a ona jak jej o tym ktoś z rodziny powiedział to nie zapytała co się stało tylko na niego nawrzeszczała, że skoro jej nie poinformowaliśmy to ona się obraża! i kilka msc nie miałyśmy kontaktu - nie pierwszy raz ... zawsze jak jej w życiu coś nie wychodzi to w jej przekonaniu jest to moja wina - nawet teraz gdy od 8 lat mieszkam z mężem i nasz kontakt jest sporadyczny. Jest za granicą więc widuję ją 1-2 razy do roku. Wtedy musi mi koniecznie powiedzieć jak to zniszczyłam jej życie bo mnie urodziła (a byłam planowanym dzieckiem) itp ... mimo to: dorosłam do tego by przyznać, że nie potrafię przestać kochać rodziców. Wiem, że nigdy nie potrafili mnie kochać, są niedojrzali - i choćbym nie wiem co robiła nic by to nie zmieniło. Z ojcem nie utrzymuję kontaktu od tamtego zdarzenia. Wyprosiłam go z mieszkania mówiąc, że nikomu nie pozwolę mnie bić - nawet jemu. Zaśmiał mi się w twarz i wyszedł wołając, że jeszcze będę go błagać by zechciał chociaż na mnie spojrzeć. Z matką utrzymuję kontakt ze względu na małego - dla niego jest babcią ... a sprawy dorosłych nie powinny wpływać na dzieci. Pilnuję by mały pamiętał o życzeniach na urodziny i święta, sama też je składam. Kontakt z mamą jest poprawny. Ale nie mam w sobie takiej nienawiści jak Ty. Uwierz mi będzie Ci się lżej żyło. Tylko musisz się usamodzielnić. Idź do akademika - to tańsze niż wynajem pokoju ... najlepiej w innym mieście i dorabiaj popołudniami, wieczorami i w weekendy. Ewentualnie idź na studia zaoczne i pracuj w tygodniu - a zarobisz na studia. I błagam nie mówi mi, że się nie da. Od 16 roku życia mieszkam poza domem. Ja syn był mały chodziłam do pracy wieczorami i wracałam o 2 w nocy jak pizzerie zamykali - by właśnie zarobić na studia! a rano wstawałam i zajmowałam się cały dzień synem by potem znowu iść do pracy. Mąż też pracował na 2 etaty - i też studiował zaocznie. Miał nawet stypendium naukowe.
Chyba, że Ci się nie chce - wtedy przestań narzekać i doceń, że cię ktoś utrzymuje. Lodówka się sama nie zapełnia a za prąd i wodę ktoś płaci.
- Dołączył: 2011-06-26
- Miasto: Kwaki
- Liczba postów: 2564
15 lipca 2013, 17:29
Jezeli bardzo chcesz isc na studia to moze akademik ? zawsze jest taniej i moze jakas dorywcza praca :) ale na pewno bedzie ci ciezko samej wszystko utrzymać plus do tego wlasne potrzeby to duzo kasy ;/
Jezeli masz kogos w anglii czy holandi i pewna prace to ja bym na twoim miejscu wyjechala :) moze akurat ci sie tam spodoba i tam zostaniesz na dluzej :) lub zarób pieniądze na studia i wroc za rok :) a w czasie studi mozesz tez pracowac jakos dorywczo bo wiadome ze pieniadze ci sie skacza :)
- Dołączył: 2010-10-04
- Miasto: Nieznano
- Liczba postów: 5421
15 lipca 2013, 17:36
Mialam podobna sytuacje, wyjechalabym zarobic kase i doswiadczenie miec jakies a ja studia nigdy nie jest za pozno... Ja w ogole z pl sie wyprowadzilam i jestem przeszczesliwa, a studia mam zamiar tu zrobic