Temat: Jak go odchudzić ?

Wiem, samej nie idzie mi najlepiej z odchudzaniem, ale przynajmniej się staram. On przy wzroscie 1,74 metra waży 94 kg, czyli ma nadwagę. Jak się poznaliśmy, ważył więcej o 5 kg, ale to było 2 lata temu. Kiedyś uwielbiałam, że jest taki "misio", jest się do czego przytulić, po za tym, sama byłam "puszysta". Jednak teraz kiedy trochę pozmieniało mi się w głowie, zaczęło mi to przeszkadzać. Chcę by był ojcem moich dzieci, a ja nie widzę go, z jego wiecznie bolącymi kolanami, biegającego za dzieckiem i grającym w kosza lub piłkę z maluchami. Jest coraz starszy, kręgosłup i stawy nie staja się silniejsze, a ja chcę mieć kogoś kto pomoże mi wychować dzieci. Nie mówiąc już o tym, że od nadwagi ma już nadciśnienie. Do lekarza oczywiście nie pójdzie. W ogóle nie dba o swoje zdrowie!
Jego nadwaga nie przeszkadza mi w sensie estetycznym, ale już to, że ledwo zacznie się robić ciepło, a on już zalewa się potem. Nie ma mowy by wyjść z nim na eleganckie przyjęcie (wernisaż, spektakl w teatrze, koncert) w okresie maj-październik, bo nawet w krótkich spodniach i koszulce bez rękawów poci się w zastraszającym tempie.
Oczywiście, rozmawiałam z nim o tym. Wymówek ma mnóstwo - nie odchudza się, bo lubi jeść, po za tym przy swoim trybie pracy (pracuje od 10-18 w sklepie sportowym - co za ironia...) nie ma czasu na racjonalne posiłki, więc je ciągle kanapki. Sportu też nie uprawia, bo nie ma czasu, bolą go kolana i kręgosłup, siłownia go nudzi, po za tym ona go nudzi/nie ma kasy/nie ma w mieście porządnej siłowni z prawdziwym terenem.
Co zrobić z takim ? Jak go przekonać ? Sama zaczęłam się odchudzać, by mu pokazać, że się da, to posądzał mnie o anoreksje. Jest mi już z nim ciężko, szczególnie, że seks z nim to dla mnie też problem - bolą mnie biodra i dół kręgosłupa, czasem aż tak, że tracę czucie w lewej nodze.
Nie zależy mi na wyglądzie, ale jego nadwaga to już nie tylko jego problem, ale to nasz problem. Gdybyśmy razem mieszkali, to może by było łatwiej, mogła bym kontrolować jego posiłki. Boję się jednak, że nasz związek tego nie wytrzyma. Niby to tylko nadwaga, ale trochę między nami psuje. Może to ja jestem ta zła, bo się czepiam ? Już mi rzucał takie oskarżenia, że usiłuję go kontrolować, zmienić na silę i dostosować do modnych wzorców, że go nie rozumiem, że go nie akceptuje. Że gdybym go kochała to by nie było problemu. Ostatnio złapałam się za wzdychaniem do szczuplejszych od niego mężczyzn...może naprawdę go już nie kocham ?
Ok, koniec wyżalania się. Co poradzicie Panie i Panowie ? Dać sobie spokój ? Czy rzeczywiście się czepiam ? Czy może jest jeszcze jakiś sposób by do niego dotrzeć ?

zapomnij1986

my z moim mężem jesteśmy na szczęście z tych grubasów co to dla nich "wnętrze"/osobowość/charakter jest najbardziej seksowną częścią składową osoby.

Co do Twojego kolegi to na miejscu żony bym go w kosmos posłała za brak szczerości i za roznoszenie problemów po ludziach czyt.szczere zwierzenia u przyjaciółek ;) To ciapa nie facet- na dodatek łatwiej mu zawalić na zewnętrzny wygląd żony  swoją niemoc niż być może na inne czynniki... (żona swojska- nudna, przy obcych natura wyzwala myśliwego, motylki i emocje opadły, często przy staraniu o dziecko jak facet ma świadomość, że "ma robić dziecko" to mu się odechciewa...)

Też cenię szczerość ale w tym wypadku odchudzanie partnera wydaje mi się trochę takim "widzi mi się" autorki. Ciekawe czy mu powiedziała, że ją mniej pociąga/ogląda się za innymi. Poza tym kurcze- jak go "brała" chudziną nie był...wiem, że ludzie/gusta itd się zmieniają ale od czego jest miłość?

Mój partner patrzył na mnie z takim samym podziwem, miłością i akceptacją 30kg temu jak i teraz (chudziną również nie byłam jak się ze mną zaczął spotykać). Odchudzanie było tylko i wyłącznie moją decyzją bo źle się ze sobą czułam, przeraził mnie wynik itd. Gdyby mój partner zabierał mi jedzenie albo zasugerował odchudzanie... to bym go znienawidziła ;D Ważne że był przy mnie, wspierał, znosił moje histerie i łzy związane z trudnym początkiem dojrzewania do odchudzania. Mam przynajmniej tą pewność, że raczej z powodu moich zmarszczek/rozstępów/cellulitu mój mąż się ode mnie nie odwróci z obrzydzeniem. Ani ja od niego jak zgrubnie/schudnie poza moje kanony urody.

Masz dużo racji. Najważniejsze w człowieku jest to co go odróżnia od innych - czyli wnętrze =osobowość. Nie zmienia to jednak, że nasza fizyczność świadczy o naszym wnętrzu. Osoby z dużą nadwagą bardzo często (nie generalizuje, że wszyscy) mają wspólne cechę - nie dbają o siebie. Osoby rujnujące swoje zdrowie nie dbają o nie - powszechnie wiadomo jakie skutki niesie za sobą otyłość. Jeśli pozwalam sobie na bycie otyłym to tak jakbym wyrażała zgodę na konsekwencje tej otyłości - choroby. Jeśli jest się z kimś związanym to te konsekwencje także na tę osobę się przenosi. Jeśli ja np wiedząc, że mam problemy z kręgosłupem i jeśli nie będę regularnie ćwiczyć to znowu mnie położy do łóżka a mimo to przestanę ćwiczyć - sama będę sobie winna i będzie to okropne zrzucić takie konsekwencje na rodzinę, która będzie zmuszona się mną opiekować. To działa na tej samej zasadzie.
Pasek wagi

zapomnij1986 napisał(a):

Empiryczna napisał(a):

Wydaje mi się, że powinnaś zacząć do siebie. Skoro Ty nie jesteś szczupła i idealna, to dlaczego wymagasz tego od niego?Zajmij się sobą, osiągnij upragnione efekty, potem skup się na partnerze.
sorry ale autorce wystarczy zgubić do 10 kg by miała idealną szczupłą sylwetkę, co stara się robić . Jej chłopak ma za to 2 razy większy problem bo aż 20kg za dużo. Wydaje mi się, że zarzucanie autorce, że wymaga d chłopaka więcej niż od siebie są bezpodstawne - u niej to lekki defekt wizualny - u niego już kwestia zdrowotna (nadciśnienie).


Wiesz, ale najpierw trzeba te kilogramy zrzucić, a potem można zająć się facetem.
Ja bym go zabrała do lekarza, niech go nastraszy i może się ogarnie. Albo nie gotować mu tyle. Ewentualnie zachęcać do wspólnej aktywności jak basen, spacery, rower, cokolwiek.

Empiryczna napisał(a):

zapomnij1986 napisał(a):

Empiryczna napisał(a):

Wydaje mi się, że powinnaś zacząć do siebie. Skoro Ty nie jesteś szczupła i idealna, to dlaczego wymagasz tego od niego?Zajmij się sobą, osiągnij upragnione efekty, potem skup się na partnerze.
sorry ale autorce wystarczy zgubić do 10 kg by miała idealną szczupłą sylwetkę, co stara się robić . Jej chłopak ma za to 2 razy większy problem bo aż 20kg za dużo. Wydaje mi się, że zarzucanie autorce, że wymaga d chłopaka więcej niż od siebie są bezpodstawne - u niej to lekki defekt wizualny - u niego już kwestia zdrowotna (nadciśnienie).
Wiesz, ale najpierw trzeba te kilogramy zrzucić, a potem można zająć się facetem.Ja bym go zabrała do lekarza, niech go nastraszy i może się ogarnie. Albo nie gotować mu tyle. Ewentualnie zachęcać do wspólnej aktywności jak basen, spacery, rower, cokolwiek.


Pomysł z pójściem do lekarza jest bardzo dobry. Tak samo aktywne spędzanie czasu. A co do autorki to jej 10 kilogramów nawet gdyby zostało to jest to ostatecznie do przyjęcia a 20 kg jej chłopaka już nie - bo to już stan zagrażający zdrowiu - zwłaszcza przy jego nadciśnieniu. Autorka pisała, że mieszkają osobno i nie ma większego wpływu na jego dietę. Z drugiej strony jeśli miałaby go zdradzić za jakiś czas bo przestanie być dla niej atrakcyjny to czy nie lepiej wcześniej mu powiedzieć jak jej podejście wygląda i dać szanse. Często gdy dochodzi do zdrady to partnerzy dociekają przyczyn i gdyby mogli to by to i owo zmienili - np zadbali o siebie ... ale wtedy z reguły już jest za późno. Uważam, że rozmowa na ten temat jest uczciwym podejściem do tematu. Jeśli na się coś przestaje podobać w partnerze - powinniśmy mu o tym powiedzieć - by dać szanse rozwiązania problemu.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.