Temat: Nie każdy chce mieć ojca

Moi rodzica są już 20 lat, a może i więcej razem... Dość szybko moja mama zaszła z moim ojcem w ciążę. Moja mama pracuję, zarabia o wiele więcej niż mój ojciec, je chleb z pasztetem na obiad, wszystkie pieniądze odkłada. Mój ojciec je wydaję. Nie je normalnych produktów (chleba nie tknie, koniecznie bułki) i piję piwo...Codziennie...Dwa...Trzy... Chipsy oczywiście również muszą być co dzień. Ja sama na obiad nie jem nic konkretnego, bo wynosiłoby to za dużo. Mój ojciec pracuję w biedronce,kiedy moja mama jest urzędnikiem państwowym. Mojej mamy poziom intelektualny jest o wiele wyższy inny niż mojego ojca. On nic nie rozumie. Nie potrafi zrozumieć swoich błędów. Oni nawet nie potrafię razem rozmawiać. Kiedy moja mama mówi coś mu, on... on mówi o czymś zupełnie innym z swojej bajki. 
Mój ojciec nic o mnie nie wie. On nie wie kiedy wyjeżdżam i gdzie,jaką mam średnią... Nie chcę go znać. Nie chcę z nim żyć. 
Do tego wszystko mówi na przekór, gada do siebie, jakby był..chory(?) nie ma znajomych..Tylko moją mamę z której wyciąga kasę. Moja mama powiedziała,że nie chcę z nim być. Widzę jak cierpi. 
Ja nie chcę mieć ojca. Nie wiem,co mam robić. Co mam powiedzieć mamię. 
Przede wszystkim potrzebujesz pomocy psychologa, i wydaje mi się że Twój tata też

Jula09 napisał(a):

5Raspberry5 napisał(a):

sayonara napisał(a):

5Raspberry5 napisał(a):

sayonara napisał(a):

naucz się przede wszystkim szanować swojego ojca - może być nawet najbardziej beznadziejny, ale to nie powód, żeby wypisywać o nim na forum jakieś pierdołynie wszyscy są idealni... ty pewnie też nie jesteś
Masz rację w zupełności. Rodzice powinni budzić szacunek. Ale czasami jest to po prostu niemożliwe.Mój pije. Nawet nie wie, czy zdałam maturę a ja już dostałam się na studia. Jak można szanować kogoś, kto wyrządził nam tyle krzywdy w dzieciństwie? Jak można szanować kogoś, kogo się po prostu nienawidzi?
otóż można, nie chodzi o wybaczanie i miłość...chodzi o szacunek, zwykły szacunek, to po prostu świadczy o klasie i kulturze
No to widocznie według Ciebie nie mam ani klasy  oraz za grosz kultury bo nie potrafię go szanować. Shit happends. I jakoś się tym wielce nie przejmuję. Na tym kończę mój udział w tej dyskusji.
nie da sie szanowac takiego czlowieka - wiem to doskonale. sayonara nie wiem czy chciałeś/chciałaś zabłysnąć w swoim komentarzu kultura czy cos ale ci z pewnoscia nie wyszlo. 'nie znam sie to sie wypowiem...'


niestety doskonale wiem o czym mówię, choć wolałabym się nie znać

Nikt wam nie każe znosić cierpienia, zapomnieć o nim czy zgadzać się na takie traktowanie. Ale ojciec to ojciec. Nie zmienicie go, nie ma Cie wpływu na to w jakiej rodzinie się znajdujecie. Możecie za to wyciągnąć wnioski, nie powielać błędów. Nienawiść względem rodzica, nie pomoże wam rozwiązać waszych problemów. W niczym nie pomoże i nic nie ulatwi. I wiem co mówię bo sama miałam bardzo ciężkie dzieciństwo. Nie macie wplywu na to bylo, ale na to co będzie już tak. Nie da się wybaczyć i nie da się zapomnieć, ale da się to pookładać i być szczęśliwym człowiekiem.

Puckolinka napisał(a):

Mój tata też nie był przykładem kochającego przykładnego ojca, i też nie chciałam go znać. A dziś? Tata jest po udarze, niesprawny, cierpi. A ja zrobiłabym wszystko żeby mu pomóc. Nie życzę Ci żebyś Ty musiała zrozumieć ile znaczy dla Ciebie rodzic, dopiero w takiej sytuacji. A ile Ty wiesz o swoim ojcu? Dlaczego takie jest? Co miało na to wpływ? Oceniasz go względem siebie, a może czas przeanalizować jego życie? I nie używaj slow których potem możesz nie mieć okazji odwolać  i których możesz żałować. Tak  na szacunek trzeba sobie zasłużyć, ale weź pod uwagę że nie każdy w życiu idzie właściwa drogą i ma prawo zabłądzić
Dokładnie.. Mók brat również pił, był alkoholikiem, nienawidziłam go momentami strasznie.. Mieszkał u rodziców, miał 37lat, pił, spał, pił, spał.. Nie dał radę pracować. Miał poważnie chorą nogę, czekała go operacja.. Miał tkj. wyżartą jakąs część w biodrze (takie coś u starszych ludzi się robi) Czasami było, że nie pił przez kilka miesięcy, ale zaraz znowu pił. Mówił tylko, że nie daje rade.. Raz pojechał do szpitala po dwóch atakach, po dwóch dniach okazało się, że został wypisany... Przez ponad miesiąc nic o nim nie wiedzieliśmy, myśleliśmy, że się wypisał i sobie pije gdzieś.. byłam na niego wściekła.. Potem okazało się, że nie wypisał się na własne życzenie. Został przewieziony do innego szpitala bez naszej zgody i wiedzy. W nowym szpitalu nie mieli żadnych jego danych (dlaczego poprzedni szpital nie podał?). Dlatego nie mogli nam dać znać. Sami nie wiedzieli kto to, znali tylko imię i nazwisko.. Brat był zgłoszony na policję, jako zaginiony. Policja nic nie robiła. W końcu, po ponad miesiącu zadzwonili do nas ze szpitala: "ma uszkodzony mózg, je przez kroplówkę".. Co to znaczy? Stał się warzywem. Czemu? - wina lekarzy (nie będę się w to zagłebiać.. ale to wina lekarzy.. w karetce miał kolejny atak i za późno zareagowali).. "stan jego jest dobry, unormował się, ale ma zapalenie płuc".. Moja mama pojechała do tego szpitala (inne miasto) - nie rozpoznał jej, nie ruszał ręką, nic.. przewracał tylko oczami. Musiałbyć pod stałą opieką lekarską. Po jakimś tygodniu zadzwonił telefon, że umarł..
Nienawidziłam go, za to że pił, za to że sprawiał ból, cierpienie najbliższym..
Potem zrozumiałam, pił, bo go tak bardzo bolała noga, pił, bo nawet leki nie pomagały.. Cierpiał niemiłosiernie, nie umiał sobie z tym radzić.. A ja myślałam, że robi wszystkim na złość, myślałam, że olewa wszystkich, że ma nas gdzieś, że ma dach nad głową i gdzie spać - idealnie dla niego, włączy tv i sobie obejrzy mecz..
Czasem wydaję się nam, coś sobie ubzduramy, ocenimy drugiego człowieka, a w rzeczywistości wygląda to inaczej. Rozumiemy to dopiero po stracie, lub widząc cierpienie tej osoby. Nie życzę tego Tobie Autorko. Spróbuj może zrozumieć go, idź do księdza (dobrego), psychologa. Porozmawiaj z kimś.
tez mam dosc mojej rodziny...strasznie jej nienawidze...ojciec alkoholik, matka znerwicowana...jeszcze rok i sie pakuje. wspolczuje Ci..

Chiii napisał(a):

Puckolinka napisał(a):

Mój tata też nie był przykładem kochającego przykładnego ojca, i też nie chciałam go znać. A dziś? Tata jest po udarze, niesprawny, cierpi. A ja zrobiłabym wszystko żeby mu pomóc. Nie życzę Ci żebyś Ty musiała zrozumieć ile znaczy dla Ciebie rodzic, dopiero w takiej sytuacji. A ile Ty wiesz o swoim ojcu? Dlaczego takie jest? Co miało na to wpływ? Oceniasz go względem siebie, a może czas przeanalizować jego życie? I nie używaj slow których potem możesz nie mieć okazji odwolać  i których możesz żałować. Tak  na szacunek trzeba sobie zasłużyć, ale weź pod uwagę że nie każdy w życiu idzie właściwa drogą i ma prawo zabłądzić
Dokładnie.. Mók brat również pił, był alkoholikiem, nienawidziłam go momentami strasznie.. Mieszkał u rodziców, miał 37lat, pił, spał, pił, spał.. Nie dał radę pracować. Miał poważnie chorą nogę, czekała go operacja.. Miał tkj. wyżartą jakąs część w biodrze (takie coś u starszych ludzi się robi) Czasami było, że nie pił przez kilka miesięcy, ale zaraz znowu pił. Mówił tylko, że nie daje rade.. Raz pojechał do szpitala po dwóch atakach, po dwóch dniach okazało się, że został wypisany... Przez ponad miesiąc nic o nim nie wiedzieliśmy, myśleliśmy, że się wypisał i sobie pije gdzieś.. byłam na niego wściekła.. Potem okazało się, że nie wypisał się na własne życzenie. Został przewieziony do innego szpitala bez naszej zgody i wiedzy. W nowym szpitalu nie mieli żadnych jego danych (dlaczego poprzedni szpital nie podał?). Dlatego nie mogli nam dać znać. Sami nie wiedzieli kto to, znali tylko imię i nazwisko.. Brat był zgłoszony na policję, jako zaginiony. Policja nic nie robiła. W końcu, po ponad miesiącu zadzwonili do nas ze szpitala: "ma uszkodzony mózg, je przez kroplówkę".. Co to znaczy? Stał się warzywem. Czemu? - wina lekarzy (nie będę się w to zagłebiać.. ale to wina lekarzy.. w karetce miał kolejny atak i za późno zareagowali).. "stan jego jest dobry, unormował się, ale ma zapalenie płuc".. Moja mama pojechała do tego szpitala (inne miasto) - nie rozpoznał jej, nie ruszał ręką, nic.. przewracał tylko oczami. Musiałbyć pod stałą opieką lekarską. Po jakimś tygodniu zadzwonił telefon, że umarł.. Nienawidziłam go, za to że pił, za to że sprawiał ból, cierpienie najbliższym..Potem zrozumiałam, pił, bo go tak bardzo bolała noga, pił, bo nawet leki nie pomagały.. Cierpiał niemiłosiernie, nie umiał sobie z tym radzić.. A ja myślałam, że robi wszystkim na złość, myślałam, że olewa wszystkich, że ma nas gdzieś, że ma dach nad głową i gdzie spać - idealnie dla niego, włączy tv i sobie obejrzy mecz.. Czasem wydaję się nam, coś sobie ubzduramy, ocenimy drugiego człowieka, a w rzeczywistości wygląda to inaczej. Rozumiemy to dopiero po stracie, lub widząc cierpienie tej osoby. Nie życzę tego Tobie Autorko. Spróbuj może zrozumieć go, idź do księdza (dobrego), psychologa. Porozmawiaj z kimś.

 Łza mi poleciała po policzku...
P.S. Też uważam, że człowiek nie pije,bo lubi, tylko ma problem(y). 

Do autorki postu: a może Twój tato tak dziwnie się zachowuje i pije przez to jak go traktujecie? Jak totalne dno?

domingo19 napisał(a):

tez mam dosc mojej rodziny...strasznie jej nienawidze...ojciec alkoholik, matka znerwicowana...jeszcze rok i sie pakuje. wspolczuje Ci..
może Twoja mama jest znerwicowana, bo ojciec pije, albo ojciec pije, bo matka tak sie zachowuje? nie myślałaś o tym?
Twoi rodzice jesli mają tak ogromne problemy, że nie potrafią nawet ze sobą rozmawiać, albo powinni pójść na jkąś terapię, albo powinni wziąć rozwód, albo jak im nie wyjdzie rozwód po terapii. Moim zdaniem nie możecie wy cierpieć przez niego. Ale też nie wiem, jaki był odkąd się urodziłaś? Czy może niedawno się tak zapuścił?. 
 Też swojego ojca nienawidzę, ale przynajmniej go nie widuję wgl. Jego ulubionym przyjacielem też jest piwo, ale chyba trochę inaczej niż twojego.... Dla mnie on mógłby nie istnieć i to byłby powód do święta, a myślę, że Ci, którzy tego nie rozumieją, mogli nigdy nic tak okropnego nie przeżyć...
a co masz niby do gadania w sprawach rodziców , tylko ich sprawa  co robią raczej , i miej trochę szacunku do nich nie każdy musi być ideałem
Pasek wagi

sayonara napisał(a):

naucz się przede wszystkim szanować swojego ojca - może być nawet najbardziej beznadziejny, ale to nie powód, żeby wypisywać o nim na forum jakieś pierdołynie wszyscy są idealni... ty pewnie też nie jesteś

A ty naucz się szanować innych ludzi, to, że życie nie dało ci jeszcze w dupę, nie jest powodem, żeby pouczać innych według wymyślonych przez siebie zasad moralnych. Ciekawe, co byś powiedziała, jakby twój ojciec codziennie bił cię po pijaku kablem do nieprzytomności - wtedy też kazałabyś jej nauczyć się przede wszystkim szanować swojego ojca? 
Uwielbiam mądrości życiowe rozpieszczonych przez życie panienek mających o sobie zawyżone mniemanie.

Poza tym dlaczego sprawy rodziców nie są też jej sprawą? Są chyba rodziną, mieszkają razem, to że jest niepełnoletnia, nie znaczy, że nie ma prawa do własnej opinii i uczuć.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.