- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 lipca 2013, 13:33
7 lipca 2013, 14:34
7 lipca 2013, 14:36
nie da sie szanowac takiego czlowieka - wiem to doskonale. sayonara nie wiem czy chciałeś/chciałaś zabłysnąć w swoim komentarzu kultura czy cos ale ci z pewnoscia nie wyszlo. 'nie znam sie to sie wypowiem...'No to widocznie według Ciebie nie mam ani klasy oraz za grosz kultury bo nie potrafię go szanować. Shit happends. I jakoś się tym wielce nie przejmuję. Na tym kończę mój udział w tej dyskusji.otóż można, nie chodzi o wybaczanie i miłość...chodzi o szacunek, zwykły szacunek, to po prostu świadczy o klasie i kulturzeMasz rację w zupełności. Rodzice powinni budzić szacunek. Ale czasami jest to po prostu niemożliwe.Mój pije. Nawet nie wie, czy zdałam maturę a ja już dostałam się na studia. Jak można szanować kogoś, kto wyrządził nam tyle krzywdy w dzieciństwie? Jak można szanować kogoś, kogo się po prostu nienawidzi?naucz się przede wszystkim szanować swojego ojca - może być nawet najbardziej beznadziejny, ale to nie powód, żeby wypisywać o nim na forum jakieś pierdołynie wszyscy są idealni... ty pewnie też nie jesteś
7 lipca 2013, 14:40
7 lipca 2013, 14:59
Mój tata też nie był przykładem kochającego przykładnego ojca, i też nie chciałam go znać. A dziś? Tata jest po udarze, niesprawny, cierpi. A ja zrobiłabym wszystko żeby mu pomóc. Nie życzę Ci żebyś Ty musiała zrozumieć ile znaczy dla Ciebie rodzic, dopiero w takiej sytuacji. A ile Ty wiesz o swoim ojcu? Dlaczego takie jest? Co miało na to wpływ? Oceniasz go względem siebie, a może czas przeanalizować jego życie? I nie używaj slow których potem możesz nie mieć okazji odwolać i których możesz żałować. Tak na szacunek trzeba sobie zasłużyć, ale weź pod uwagę że nie każdy w życiu idzie właściwa drogą i ma prawo zabłądzić
7 lipca 2013, 15:13
7 lipca 2013, 16:03
Dokładnie.. Mók brat również pił, był alkoholikiem, nienawidziłam go momentami strasznie.. Mieszkał u rodziców, miał 37lat, pił, spał, pił, spał.. Nie dał radę pracować. Miał poważnie chorą nogę, czekała go operacja.. Miał tkj. wyżartą jakąs część w biodrze (takie coś u starszych ludzi się robi) Czasami było, że nie pił przez kilka miesięcy, ale zaraz znowu pił. Mówił tylko, że nie daje rade.. Raz pojechał do szpitala po dwóch atakach, po dwóch dniach okazało się, że został wypisany... Przez ponad miesiąc nic o nim nie wiedzieliśmy, myśleliśmy, że się wypisał i sobie pije gdzieś.. byłam na niego wściekła.. Potem okazało się, że nie wypisał się na własne życzenie. Został przewieziony do innego szpitala bez naszej zgody i wiedzy. W nowym szpitalu nie mieli żadnych jego danych (dlaczego poprzedni szpital nie podał?). Dlatego nie mogli nam dać znać. Sami nie wiedzieli kto to, znali tylko imię i nazwisko.. Brat był zgłoszony na policję, jako zaginiony. Policja nic nie robiła. W końcu, po ponad miesiącu zadzwonili do nas ze szpitala: "ma uszkodzony mózg, je przez kroplówkę".. Co to znaczy? Stał się warzywem. Czemu? - wina lekarzy (nie będę się w to zagłebiać.. ale to wina lekarzy.. w karetce miał kolejny atak i za późno zareagowali).. "stan jego jest dobry, unormował się, ale ma zapalenie płuc".. Moja mama pojechała do tego szpitala (inne miasto) - nie rozpoznał jej, nie ruszał ręką, nic.. przewracał tylko oczami. Musiałbyć pod stałą opieką lekarską. Po jakimś tygodniu zadzwonił telefon, że umarł.. Nienawidziłam go, za to że pił, za to że sprawiał ból, cierpienie najbliższym..Potem zrozumiałam, pił, bo go tak bardzo bolała noga, pił, bo nawet leki nie pomagały.. Cierpiał niemiłosiernie, nie umiał sobie z tym radzić.. A ja myślałam, że robi wszystkim na złość, myślałam, że olewa wszystkich, że ma nas gdzieś, że ma dach nad głową i gdzie spać - idealnie dla niego, włączy tv i sobie obejrzy mecz.. Czasem wydaję się nam, coś sobie ubzduramy, ocenimy drugiego człowieka, a w rzeczywistości wygląda to inaczej. Rozumiemy to dopiero po stracie, lub widząc cierpienie tej osoby. Nie życzę tego Tobie Autorko. Spróbuj może zrozumieć go, idź do księdza (dobrego), psychologa. Porozmawiaj z kimś.Mój tata też nie był przykładem kochającego przykładnego ojca, i też nie chciałam go znać. A dziś? Tata jest po udarze, niesprawny, cierpi. A ja zrobiłabym wszystko żeby mu pomóc. Nie życzę Ci żebyś Ty musiała zrozumieć ile znaczy dla Ciebie rodzic, dopiero w takiej sytuacji. A ile Ty wiesz o swoim ojcu? Dlaczego takie jest? Co miało na to wpływ? Oceniasz go względem siebie, a może czas przeanalizować jego życie? I nie używaj slow których potem możesz nie mieć okazji odwolać i których możesz żałować. Tak na szacunek trzeba sobie zasłużyć, ale weź pod uwagę że nie każdy w życiu idzie właściwa drogą i ma prawo zabłądzić
7 lipca 2013, 16:09
tez mam dosc mojej rodziny...strasznie jej nienawidze...ojciec alkoholik, matka znerwicowana...jeszcze rok i sie pakuje. wspolczuje Ci..
7 lipca 2013, 16:32
Edytowany przez chwascik 7 lipca 2013, 16:34
7 lipca 2013, 16:45
7 lipca 2013, 17:25
naucz się przede wszystkim szanować swojego ojca - może być nawet najbardziej beznadziejny, ale to nie powód, żeby wypisywać o nim na forum jakieś pierdołynie wszyscy są idealni... ty pewnie też nie jesteś
Edytowany przez Potfour 7 lipca 2013, 17:27