- Dołączył: 2013-06-25
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 893
25 czerwca 2013, 21:51
Małe Szczęścia to chyba adekwatna nazwa na to, o co chciałam Was zapytać...
Codzienne, drobne przyjemności, które można sobie fundować na chwilową poprawę nastroju.
Niby oczywiste, ale jakoś ciągle zaniedbywane.
Jak można sobie wypełnić czas po rozstaniu?
Kilka sezonów Gotowych na Wszystko, czy Seksu w Wielkim Mieście odpada, bo już je przerobiłam ;)
Jestem na samym początku zakładania firmy, staram się o dorywczą pracę, ale nie chcę utonąć w wirze roboty.
Moim priorytetem jest teraz zdać prawo jazdy, ale co w tak zwanym międzyczasie?
Jak poprawić nastrój w w samotne wieczory?
Na razie uruchomiłam takie kroki:
Mniej więcej raz na dwa - trzy tygodnie idę do solarium. Rzadko się opalałam, a teraz na lato jakoś mam ochotę.
Zrobiłam sobie super dokładny pedicure i manicure. Zawsze je zaniedbywałam.
Staram się mieć zawsze zapas świeżych filmów, by szybko zaradzić, gdy dopadnie mnie smutek.
Planuję wygospodarować pieniążki na założenie rzęs 1:1
Kupię sobie jakieś fajne baleriny.
Chcę podjąć terapię u psychologa (jestem DDA). Już wypatrzyłam sobie terapeutkę. Wcześniej żal mi było pieniędzy.
Myślę o lekkim powiększeniu ust.
Dopilnuję swojej rehabilitacji, by móc zapisać się w końcu na fitness.
Wycieniuję włosy u fryzjera, żeby się lepiej układały.
Na byle wyjście zakładam swoje ulubione ciuchy, które zazwyczaj oszczędzałam.
Jak się w końcu pojawią jakieś fundusze - będę jeździć na szkolenia z psem.
Uwielbiam też zaglądać na justgirlythings i kwejka :)
I pinterest w poszukiwaniu inspiracji do wnętrz
Jednak, póki co, większość z wymienionych przeze mnie wymaga sporych nakładów finansowych, a ja jestem bez pracy i wszystko co mam powinnam zainwestować w rozwój mojego malutkiego biznesu.
Może macie jakieś mniej wymagające sposoby na chandrę?
Każda rada będzie dobra
Edytowany przez KrewElfow 25 czerwca 2013, 21:56
- Dołączył: 2010-03-09
- Miasto: Wyspa
- Liczba postów: 1492
25 czerwca 2013, 21:56
Pomysl nad zasadnosciá lekkiego powiekszenia ust.. Ja bym na Twoim miejscu zrobila makijaz pernamentny na usta w naturalnym odcieniu, bedá wygladac lekko wieksze ale bez wiekszych interwencji. A za reszte to fajne, czemu nie, trzymam kciuki.
- Dołączył: 2013-06-25
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 893
25 czerwca 2013, 21:57
monia.mur napisał(a):
A może kilna klinem...?
myślałam o tym, ale boje sie, że bede porownywac jednego z drugim i wpedze sie w gorszy dołek
- Dołączył: 2013-06-25
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 893
25 czerwca 2013, 21:57
GloriaM napisał(a):
Pomysl nad zasadnosciá lekkiego powiekszenia ust.. Ja bym na Twoim miejscu zrobila makijaz pernamentny na usta w naturalnym odcieniu, bedá wygladac lekko wieksze ale bez wiekszych interwencji. A za reszte to fajne, czemu nie, trzymam kciuki.
kiedys powiekszylam, minimalnie, tak, że ludzie mysleli, ze to moje naturalne
chodziłam z bananem na gebie chyba ze 2 tygodnie i tylko sie w lustrze ogladalam :)
- Dołączył: 2013-02-13
- Miasto: Raj
- Liczba postów: 10655
25 czerwca 2013, 22:08
lola7777 napisał(a):
Kup sobie zwierze:)
Albo jeszcze lepiej...adoptuj :P
- Dołączył: 2013-06-25
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 893
25 czerwca 2013, 22:08
lola7777 napisał(a):
Kup sobie zwierze:)
mam psiura, ale mysle nad kotem, jak sie tylko wyprowadze
bede miala faceta do tulenia
- Dołączył: 2013-05-08
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 3115
25 czerwca 2013, 22:16
Zamiast płacić za szkolenie psa możesz sama poćwiczyć. Są różne metody, zależy, czego szukasz. Na pewno coś znajdziesz na dogomanii, poza tym możesz poszukać filmików i ksiązek szkoleniowych.
Ust bym nie powiększała, ale generalnie nie lubię takiego przerabiania ust i reszty ciała na obiekty seksualne. Wolę naturalną urodę, jedynie poprawioną dobrym makijażem. Co kto lubi :)
Moim poprawiaczem nastroju jest rower, ksiązka (Pratchett), chwila dla siebie - jestem pracującą mamą rocznego chłopca. No i impreza, ale to rzadko...
- Dołączył: 2013-06-25
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 893
25 czerwca 2013, 22:19
uwielbiam pratchetta, nie znam chyba tylko dwoch jego ksiazek