- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 czerwca 2013, 13:09
Edytowany przez bunio69 24 czerwca 2013, 13:13
24 czerwca 2013, 16:03
Twój facet starał się bardzo by było jakoś wyjątkowo, spontanicznie.. pewnie też był sfrustrowany że nie wyszło do końca jak chciał a Ty się jeszcze pobeczałaś.. masakra
24 czerwca 2013, 16:06
I mam pytanie- pracujesz? sprawiasz prezenty (materialne) swojemu mężowi?Czy tylko on ma Ci kupować błyskotki a ty obdarzasz go miłościa, którą powinien się zadowolić?Rybka - czyli jeśli facet nie ma pieniędzy za ma za przeproszeniem zacharowywać się na śmierć, żeby zadowolić swoją Książniczkę?Współczuje podejścia. Po częście rozumiem, o co Ci chodzi, ale nie popadajmy ze skrajności w skrajność. Związek to dwoje ludzi którzy pracują na swoje szczęście- nie tylko kobieta leżąca i pachnąca i oczekująca, że facet za nią wszystko zrobi.Szczerze? Nie zazdroszczę Ci męża. Pierwsze spotkanie i już rodzina/ znajomi? W życiu nie chciałabym mieć takiego męża- i nie oznacza to, ze się nie szanuje. Po prostu odrobina niezależności nie zrobiła nigdy nikomu krzywdy.
24 czerwca 2013, 16:07
Edytowany przez Balonkaa 24 czerwca 2013, 16:08
24 czerwca 2013, 16:09
No, naprawdę super prezenty ...Idąc Twoim tokiem rozumowania, nie szanujesz się, skoro prezentem jest dla Ciebie spacer (oby tylko nie do lasu!)
24 czerwca 2013, 16:10
Tak - pracuję i to bardzo ciężko. Zajmuję się w tej chwili naszą malutką, 5 - miesięczną córeczką. To wielka i odpowiedzialna praca. A prezenty jakie sobie sprawiamy, to wychodzimy na spacer z córką.I mam pytanie- pracujesz? sprawiasz prezenty (materialne) swojemu mężowi?Czy tylko on ma Ci kupować błyskotki a ty obdarzasz go miłościa, którą powinien się zadowolić?Rybka - czyli jeśli facet nie ma pieniędzy za ma za przeproszeniem zacharowywać się na śmierć, żeby zadowolić swoją Książniczkę?Współczuje podejścia. Po częście rozumiem, o co Ci chodzi, ale nie popadajmy ze skrajności w skrajność. Związek to dwoje ludzi którzy pracują na swoje szczęście- nie tylko kobieta leżąca i pachnąca i oczekująca, że facet za nią wszystko zrobi.Szczerze? Nie zazdroszczę Ci męża. Pierwsze spotkanie i już rodzina/ znajomi? W życiu nie chciałabym mieć takiego męża- i nie oznacza to, ze się nie szanuje. Po prostu odrobina niezależności nie zrobiła nigdy nikomu krzywdy.
Edytowany przez Marta11148 24 czerwca 2013, 16:11
24 czerwca 2013, 16:10
24 czerwca 2013, 16:11
Nie wiedziałam, że jedyny sposób na to, żeby traktować dziewczynę jak księżniczkę i żeby czuła się wyjątkowo to kupowanie jej perfum czy płacenie za nią wszędzie. No ale jakie kto ma priorytety w życiu. Wiesz kiedy ja się czuję jak księżniczka? Kiedy budzę się rano i znajduję pięknego maila od ukochanego. Albo kiedy przygotował mi śniadanie przed wyjściem na zajęcia. Albo kiedy przyczepił karteczkę na lustrze z dwoma prostymi słowami.Czuję się jak księżniczka kiedy napisze dla mnie piosenkę czy zrobi słonika z origami. Kiedy zabierze mnie na spacer w niesamowite miejsce. Albo nawet zwykłe miejsce tylko po to żeby posiedzieć ze mną i porozmawiać z dala od wszystkiego. Albo kiedy przyniesie mi 4 różne tymbarki bo nie jest pewien na jaki smak miałam ochotę. Albo kiedy przygotuje płytę ze składanką. Kiedy mam problem a on zawsze jest obok żeby pomóc rozwiązać. Kiedy budzi się w nocy tylko po to żeby zabić pająka, którego znalazłam w łazience ;]Bo w miłości nie chodzi o pieniądze. Chodzi o to żeby się starać i dbać o siebie - na co dzień, najmniejszymi głupotami. Kolację mogę sobie kupić sama ;) Sama jednak nie przytulę się i spojrzę na siebie w ten sposób w jaki on na mnie patrzy.Powiem Ci, że ja kiedyś, dawno temu, jak byłam panienką, wolnego stanu, spotykałam się z wieloma facetami (randki, zanim powstał jakiś poważniejszy związek) i ciągle trafiałam na takich kolesi, co mnie do parku ciągnęli, albo facet zaprosił (majętny, pracujący), a okazało się, że muszę sama za siebie płacić. Same skąpiradła, sknery...itd. Potem poznałam pewnego faceta przez znajomych i ten też jak sknera się zachowywał. Nie mogłam tego też ścierpieć i stwierdziłam, że nie mogę z kimś takim być (ale to akurat nie było powodem rozpadu związku). Moi znajomi pukali się w czoło, że ja tak wybrzydzam, bo mam już 30 lat, żadna ze mnie piękność itd...i sama zostanę. Że trzeba w życiu przecierpieć, żeby mieć męża, że trzeba być tolerancyjnym wobec picia wódki, ćpania, melanży, olewania mnie itd..Pomimo tego zerwałam i nie żałowałam nigdy. Po prostu moje poczucie wartości nie pozwalało mi być z kimś takim. Po prostu nie potrafię i już. Jak również z tamtymi od randek, koszmar jakiś i wieczne rozgoryczenie. Już się pogodziłam, że spędzę to życie w samotności, patrząc jak moje koleżanki się hajtają jedne przez drugą, pomimo iż narzekały na facetów i pomimo ich olewania...Jakoś los się uśmiechnął do mnie. Wyszłam za mąż mając 35 lat i poznając spokojnego faceta, który nie miał przede mną dziewczyny nigdy, ale potrafił zachować się jak dżentelmen. Jak Go odwiedziłam pierwszy raz (a mieszkaliśmy w innych krajach), to pierwsze co zrobił, to pojechał ze mną poznać mnie ze swoją rodziną, a potem z przyjaciółmi. Zawsze miał jakiś miły gest. (Zanim się z Nim związałam, a w związku byliśmy po 1,5 roku od poznania się na weselu, to wysyłał mi perfumy przez naszych wspólnych znajomych, żebym tylko o Nim nie zapomniała. A ja Go naprawdę ledwo pamiętałam po tym weselu). I teraz, chociaż mój Mąż ma wady jak każdy, ale nie jest sknerą, choćby nie miał kasy, ale zawsze wystara się tak, abym ja miala komfortowo. Zawsze pamięta o naszych mniejszych, większych rocznicach. Jest to też pierwszy facet jakiego mam, który nie jest dusigroszem, skąpiradłem i czuję się przy Nim jak kobieta. Uważam dziewczyny, że nie powinniśmy odpuszczać, łatwo się "sprzedawać", przymykać oczy na takich cwaniaków...Czasy się zmieniły, owszem, ale nie zwyczaje. I słusznie autorko tego postu - czujesz się niekomfortowo. I jeszcze Ci dziewczyny wytykają różne rzeczy, że książniczką jesteś. Bo jesteś! Bo jesteś Jego kobietą i powinien Cię tak traktować. Skoro ma na samochód, benzynę (podwiózł Cię do lasu autem), to mniemam, że i na drugi talerz w restauracji w Waszą rocznicę, też ma kasę. Tylko żałował.
24 czerwca 2013, 16:12
Jak nie ma kasy, żeby w restauracji uczcić, to można samemu zrobić kolację. Mi takie wożenie do lasu kojarzy się jak u nas we wiosce chłopaki chcieli przelecieć dziewczynę, to jechali do lasu na randkę... I to jedzenie z jednego talerza- sknera jedna. Ciekawe jakby z kumplem wybrał się na kebaba, to też by tak jadł? Nie, no koleś jest beznadziejny.
24 czerwca 2013, 16:13
Ciekawe co na to powiedzialaby samotna matka wychowujaca 4 dzieci i pracujaca na pelen etat ;) Nie pracujesz, wychowujesz dziecko ;)Tak - pracuję i to bardzo ciężko. Zajmuję się w tej chwili naszą malutką, 5 - miesięczną córeczką. To wielka i odpowiedzialna praca. A prezenty jakie sobie sprawiamy, to wychodzimy na spacer z córką.I mam pytanie- pracujesz? sprawiasz prezenty (materialne) swojemu mężowi?Czy tylko on ma Ci kupować błyskotki a ty obdarzasz go miłościa, którą powinien się zadowolić?Rybka - czyli jeśli facet nie ma pieniędzy za ma za przeproszeniem zacharowywać się na śmierć, żeby zadowolić swoją Książniczkę?Współczuje podejścia. Po częście rozumiem, o co Ci chodzi, ale nie popadajmy ze skrajności w skrajność. Związek to dwoje ludzi którzy pracują na swoje szczęście- nie tylko kobieta leżąca i pachnąca i oczekująca, że facet za nią wszystko zrobi.Szczerze? Nie zazdroszczę Ci męża. Pierwsze spotkanie i już rodzina/ znajomi? W życiu nie chciałabym mieć takiego męża- i nie oznacza to, ze się nie szanuje. Po prostu odrobina niezależności nie zrobiła nigdy nikomu krzywdy.