Temat: Chłopak...

Mam taki mały problem. Ja jestem aktywną osobą. Mimo, że nie jestem jakaś mega gruba, ćwiczę bardzo intensywnie by kręcić mojego chłopaka. Boli mnie to, że nie ma tak na odwrót. On nic nie robi, cokolwiek zrobić to ciężko. Ma duży brzuch i boczki. Wiele razy obiecywał, że weźmie się za siebie a tu nic... mówi ze praca i jest zmęczony. Co ja mam powiedzieć? szkoła i praca by ćwiczyć wstaje dziennie o 4 rano... a on nie umie 1 h dziennie poświęcić...

Zastanawiam się co mam z tym zrobić, bo przyznam nie podoba mi się on już w tej wersji "grubaska" i nie kręci mnie już... Jak go zachęcić by coś z sobą zrobił? Dodam, że jesteśmy ze sobą 3 lata i mieszkamy razem.  

nie taki po prostu ;p
Jesteś pewna, że tak z nim źle? Bo popatrzylam na Twój pamiętnik i widzę, że jesteś bardzo krytyczna wobec siebie. Tak się zaczęłam zastanawiać, czy wobec niego może też ciutkę nie przesadzasz?

Myślę, że faktycznie możesz mu pomóc przez gotowanie konkretnych rzeczy np. więcej warzyw, chude mięso itp. (tylko nie mów mu, że na dietę przechodzi, jeszcze się przestraszy - wiesz faceci to płochliwe istoty ;)
Co do aktywności ruchowej to tak pomyślałam, że może idźcie na balety? Zawsze to ruch i to przyjemny - oczywiście jeśli lubicie tańczyć :) Tylko jest ryzyko, że pójdziecie a ten usadzi tyłek i bedzie tłoczył browary - zależy jaki jest Twój chłopak, ale to akurat częste zjawisko na imprezach :)
Albo korzystając z pogody może jakieś kajaki, rower wodny (o ile macie wodę koło siebie). To o tyle dobra forma aktywności, że jest się na powietrzu i nie ma gdzie zaopatrzyć się w przekąski, czy kaloryczne napoje.

Ja mam w sumie podobnie, tylko że mojemu się dość konkretnie przytyło w pasie. Martwi mnie to, bo jeszcze zejdzie na zawał za kilka lat (otyłość brzuszna w końcu jest najgorsza). Mój cały czas gada jak to on się za siebie weźmie porządnie. Chociaż zaczął jeździć do pracy na rowerze i niby biega czasem (max 1 w tyg ;) ) ale niestety ciągle są koledzy, którzy nie mają takiego problemu i łazi z nimi na piwka jakieś po pracy. Może nie codziennie, ale i tak za często. Biedny się oszukuje, że ten jego wysiłek fizyczny w czymś mu pomoże...
na siłę go nie zmusisz.
nie wiem, ile masz do zrzucenia jeszcze, ale może jak on zauważy, że twoje ciało się zmieniło, to będzie mu głupio :)

mój mąż powiedział mi kiedyś, że jakby był ze szczupłą laską to byłoby mu wstyd i robiłby wszystko żeby schudnąć.
teraz wykorzystuje to jako wymówkę, żeby później zacząć dietę, bo mówi: "jak ty będziesz szczuplejsza, to ja wtedy też" :D
ale on dobrze wygląda, bo jest wysoki, więc tak czy siak choć ma sporo do zrzucenia jakoś się to "rozchodzi", a na mnie widać każdy kilogram.

dlatego zobaczymy, czy jak schudnę, to rzeczywiście coś zrobi:P biedak :) hehe

a ze swoim facetem porozmawiaj, powiedz mu: słuchaj, ja ćwiczę, żeby ci sie podobac, moze jeszcze nie ma ostatecznych wynikow, ale sie staram, chce byc dla ciebie atrakcyjna. ty w moich oczach tez moglbys wyglądać lepiej.

facetom czasem trzeba prosto z mostu. ;P

edit. z tego co widze już jesteś szczupła! w takim razie nie wiem, czemu go to nie motywuje :) może trzeba mu powiedzieć: hej, popatrz jaką masz przy sobie laske?
Skoro mieszkacie razem to macie ułatwione zadanie. Zacznijcie robić coś wspólnie - jazda na rowerze, marsze, bieganie. Zacznijcie od czegoś lekkiego i przyjemnego 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.