1 czerwca 2013, 13:09
Sprawa wygląda tak że w sierpniu na 95% będę musiała pisać egzamin komisyjny z matematyki ... ogólnie to przyznaje się bez bicia że to jest moja wina i nie obwiniam nauczyciela który stracił cierpliwość do naszej klasy . U mnie z matematyką zawsze było słabo zresztą jak u wszystkich w mojej rodzinie moja siostra nie zdała w zawodówce z matematyki brat w trzeciej liceum a druga siostra pisała dwa egzaminy komisyjne w technikum z matmy które zdała i co? Najbliższa rodzina wspierała ich jak mogła nie było żadnych kazań , wyzwisk ,szantażu nic.. pamiętam że rodzicie zawsze proponowali swoją pomoc i wspierali moje rodzeństwo.. Nigdy nie miałam dobrych kontaktów z rodzicami bo przez całe życie mieszkałam z babcią po jej śmierci czyli 2 lata temu przeprowadziłam się znowu do rodziców i rodzeństwa (jestem najmłodsza) Z rodzenstwem też nie mam jakiś super kontaktów ale zawsze było ok.
Ja z innych przedmiotów miałam/mam dobre oceny (czyli praktycznie same 4) ale zawsze nie potrafiłam poradzić sobie z zrozumieniem matematyki co roku na koniec semestru od czasów gimnazjum mam zagrożenie i co roku zawsze je poprawiałam musiałam sama się uczyć sama załatwiać sobie pomoc do nauki nikt nigdy mi nie pomagał nawet jak prosiłam rodziców o pomoc zostawiali mnie z tym samą. Zawsze jak na drugi czy pierwszy semestr miałam 1 z matmy nie obchodziły ich inne dobre oceny tylko zawsze dostawało mi się za tą matmę nigdy mnie nie pochwalili nigdy nie powiedzieli nic miłego nawet jak już poprawiłam nie byli dumni nawet jak w pierwszej klasie technikum pomimo poprawionej jedynki z matematyki miałam świadectwo z paskiem.. to wspominali tylko o tej jedynce na semestr...
W drugiej klasie technikum czyli obecnie wylądowałam na 2 miesiące w szpitalu przez wypadek samochodowy po powrocie do szkoły miałam straszne zaległości z którymi nie potrafiłam sobie poradzić oceny mi się pogorszyły a matematyka stała się nie do ogarnięcia oprócz tego moja klasa tak zdenerwowała pana od matmy że już nie daje poprawiać nikomu pomimo że zostały 2 tyg do wystawienia ocen a ja mam nie poprawione dwa semestry . Gdy powiedziałam o tym rodzicom matka powiedziała prosto z mostu że jak nie zdam lub będę miała komisa nie dostane więcej pieniędzy na bilety miesięczne na komunikacje i ogólnie na nic nie dostane od nich ani grosza a najlepiej to by wyrzuciła mnie z domu .... od kiedy to powiedziałam traktują mnie dosłownie jak jakiegoś śmiecia ciągle obrażają wypominają , krzyczą i kłócą się bez powodu od tamtego czasu muszę za wszystkich sprzątać gotować obiady i robić dosłownie wszystko... nie obchodzi nikogo to że byłam 2 miesiące w szpitalu lub to że ogólnie przejdę bo nawet gdybym nie zdała egzaminu komisyjnego to przejdę warunkowo... Matka wyżywa się na mnie bez przerwy nie da sie z nią nawet porozmawiać , za każdym razem gdy pytam dlaczego tak mnie traktuję albo dlaczego nie zachowywała się tak wobec mojego rodzeństwa kiedy to brat nie zdał czy siostry pisały komisy wyskakuje na mnie z łapami .. zaczyna mnie szarpać i jeszcze gorzej krzyczy ...
Oprócz tego wszystko jest mi zabierane czuje się jak w wiezieniu zabrała mi telefon , komputer ,wszystkie rzeczy (które kupiłam sama za własne pieniądze lub babcia kiedy jeszcze żyła) Ogólnie ciągle wypomina ile to ona musi pieniędzy na mnie wydawać chociaż daje mi tylko na bilety do szkoły i to wszystko na reszte sama muszę zarobić poprzez jakieś pomaganie sąsiadom czy coś innego ... gdzie mojej starszej siostrze kupuje co tylko ona chce...
Na tą chwile nie moge wytrzymać w tym domu wiem że jak już oceny zostaną wystawione będzie jeszcze gorzej niż jest teraz a teraz moje życie to piekło.. strasznie mi przykro że moje koleżanki z klasy mają gorszą sytuacje niż ja i rodzice je wspierają są wyrozumiali a ja na moich nie moge liczyć . Nie mam pojęcia co robić ciągle się uczę z tej matmy mając nadzieje że da mi poprawić że mi się uda chociaż wiem że są znikome szanse ...
Co byście zrobili na moim miejscu ?? co ja mam teraz zrobić żeby dało się żyć w tym domu?
- Dołączył: 2009-05-18
- Miasto: Rajskie Wyspy
- Liczba postów: 88301
1 czerwca 2013, 13:13
Bardzo Ci wspolczuje, a dlaczego mieszkalas z babcia a nie z rodzicami jak reszta Twojego rodzenstwa? Wydaje mi sie ze przez to wlasnie rodzice Ciebie inaczej traktuja, chociaz to chore moim zdaniem.
- Dołączył: 2011-02-02
- Miasto: Bahamy
- Liczba postów: 2151
1 czerwca 2013, 13:20
podpinam się pod pytanie cancri. Sądze, że traktują Cię tak przez to mieszkanie z babcią. Jak się nie mieszka z bliskimi na co dzień to relacje nie są już takie zażyłe.
- Dołączył: 2013-04-23
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 586
1 czerwca 2013, 13:26
Czy ktoś z klasy nie mógłby Ci pomóc? Sama z matmą miałam problemy i pomogła mi koleżanka. Strasznie Ci współczuję. Nie rozumiem sytuacji, gdy rodzice tak się zachowują. Dlaczego mieszkałaś z Babcią? To dziwne, zwłaszcza że reszta rodzeństwa była z rodzicami...
1 czerwca 2013, 13:44
cancri napisał(a):
Bardzo Ci wspolczuje, a dlaczego mieszkalas z babcia a nie z rodzicami jak reszta Twojego rodzenstwa? Wydaje mi sie ze przez to wlasnie rodzice Ciebie inaczej traktuja, chociaz to chore moim zdaniem.
Dlatego że moja babcia była ciężko chora na biodro przez co nie mogła za bardzo chodzić ale też nie mogła mieć operacji z racji wieku . Kiedy byłam mała rodzicie wysyłali mnie do babci przy każdej okazji tłumacząc to że jestem najmłodsza a oni pracują i nie ma kto się mną zająć w domu (mieszkali wtedy 200km od babci) kiedy miałam 3 lata matka zostawiła mnie u babci na wakacje i wróciła po mnie po roku przez ten czas nie odzywała się nie chciała nawet rozmawiać z babcią kiedy wróciła babcia mnie nie oddała do nich a matka nawet nie protestowała tylko się cieszyła :p od tamtego czasu mieszkałam z babcią opiekując się nią cały czas i 2 lata przed śmiercią matka z całą rodziną przeprowadzili się obok nas ponieważ z powodów finansowych nie byli wstanie utrzymać tamtego domu i firmy .
- Dołączył: 2009-05-18
- Miasto: Rajskie Wyspy
- Liczba postów: 88301
1 czerwca 2013, 17:17
No to masz wyjasnienie... sorry to jest chore, zeby tak male dziecko zostawiac chorej babci "do pomocy". Jeszcze przy takiej odleglosci? A jakie mialas z nimi kontakty przez ten czas? Przykre, ale oni wydaja sie jakby nie traktowac Ciebie jak wlasne dziecko ;/