- Dołączył: 2012-01-17
- Miasto:
- Liczba postów: 20
28 maja 2013, 22:16
Sytuacja u mnie wyglada tak:
Rodzice mojego faceta mieszkaja na wsi, nie pracuja juz, sa to starsi ludzie. Mieszka z nimi 2 jego braci (jeden 18, nadal sie uczy, drugi 24 dwa lata temu mial bronic licencjat i do tej pory sie nie obrobil, jakos nie moze tego skonczyc) moj facet wspiera ich finansowo, co misiac ok 2000 zl. a jest to polowa jego pensji. Wirm, ze to jego pieniadze i na jego miejscu robilabym to samo. Jedyne, co mnie drazni to podejscie jego leniwych, pasozytniczych braci.
A u nas sprawa z mieszkaniem na razie wyglada tak: czynsz i oplaty po polowie. Jedzienie i inne wydatki juz nie. Zazwyczaj to ja robie zakupy, to ja place jak gdzies wychodzimy. Wiem, ze on sie z tym zle czuje i czasem to on placi, ale jednak rzadko.
A teraz do sedna. On chce sie pobrac, zalozyc rodzine, miec dziecko kiedy skoncze studia. Nie ukrywam ze ja tez tego chce, ale w obecnej sytuacji jakos sobie tego nie wyobrazam. On juz ma jedna rodzine na utrzymaniu. Ja wychowalam sie w rodzinie, gdzie ojciec byl glownym 'zywicielem', mama pracowala 3 dni w tyg, ale tylko dlatego, ze chciala. Tak tez wyobrazalam sobie swoja przyszla rodzine.
Wiem, ze to nie pieniadze sa najwazniejsze, i pewnie zostane skrytykowana za swoj materializm, ale samie wiecie jak teraz jest. Jak on chce zakladac rodzine, skoro nas na to nie stac i chyba jedyna opcja, zeby kiedykolwiek nas bylo stac jest to, ze to ja bede ta, ktora na ta rodzine zarabia. A ja jednak nie chce byc 'facetem' w zwiazku.
Tak wiec mam pytanie do dziewczyn ktore mieszkaja ze swoim facetem. Czy pieniadze macie wspolne czy jednak jest podzial na moje/twoje? I czy mialyscie sytuacje, ze to Wy zarabialyscie wiecej od faceta albo mialyscie wiekszy sklad finansowy w Wasze wspolne zycie? Czy uwazacie, ze to facet powinien byc glownym 'zywicielem' rodziny.
Edytowany przez pamietnik.bulimiczki 28 maja 2013, 22:19
- Dołączył: 2013-02-21
- Miasto:
- Liczba postów: 1412
28 maja 2013, 23:24
W pewnym sensie ma racje, bo on na tym stracił, nie miał w życiu szansy, ale ile ma to spłacać?
Chyba nie będzie mu kupował telefonów do końca życia.
Spróbujcie mu znaleźć prace w innym mieście, pomóc, przekonać by sie za siebie wzięli i jasno określać, ze jak się pobierzecie to nici z gadżetów.
- Dołączył: 2012-03-13
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 9591
29 maja 2013, 08:54
Nie uważam, żeby meżczyzna powinien być głównym żywicielem rodziny, chociaż wydaje mi się, że mój ma takie ambicje, żeby to na Nim spoczywała większa odpowiedzialność za nasz byt. Ale ja nie uważam, że "powinnam pracować 3 dni w tygodniu tylko dlatego, że mam ochotę"
Pieniądze mamy wspólne, natomiast ja zarabiam mniej i opłacam studia, więc siłą rzeczy myślę, że to z Jego wypłaty idzie na większość zakupów (jedzenie, rzeczy do domu). Za wynajem 50/50
29 maja 2013, 09:05
lenislawa napisał(a):
Nie uważam, że jesteś jakąś wielką materialistką. Po prostu go zapytaj jak to będzie kiedyś wyglądać. Że przecież będziecie chcieli kupić mieszkanie, Ty marzysz, żeby się skupić bardziej na wychowywaniu dzieci (tak to zrozumiałam) niż na karierze zawodowej i nie wiesz czy to będzie możliwe jeżeli on będzie musiał dbać o dwie rodziny. Nie mów tego z wyrzutem, ani nie każ mu przestawać pomagać, bo to by było straszne.
U mnie finansowa sprawa wygląda tak, że pieniądze z mężem mamy wspólne, bez podziałów: moje/Twoje.
Ogólnie bez różnicy nam kto zarabia więcej :).
- Dołączył: 2010-03-11
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 15085
29 maja 2013, 09:18
Mieszkamy razem i pieniądze mamy wspólne. Tzn. każdy na swoim koncie, ale nie dzielimy ich na Twoje, moje, razem decydujemy o ich przeznaczeniu i odkładamy na wspólne konto.
Nigdy nie chciałabym nie pracować i bć na utrzymaniu faceta, tak samo jak nie wyobrażam sobie aby on był na moim- z domu wyniosłam wzorzec, że facet powinien robić wszystko, aby rodzinie żyło się jak najlepiej.
Niedługo się pobieramy, na razie studiujemy i mam nadzieję, że mój zrobi się mniej imprezowy i bardziej poważny za jakiś czas. Ma jakieś dorywcze prace, ale chciałabym, żeby miał więcej ambicji. I tak mamy już ułatwiony start- mieszkanie, samochód itd.
Uważam, że Twój jeśli chce mieć z Tobą rodzinę powinien skupić się na Was i utrzymywanie 24-letniego brata w ogóle nie powinno wchodzić w grę- niech się facet bierze do roboty!
Edytowany przez sacria 29 maja 2013, 09:19
- Dołączył: 2012-04-23
- Miasto: Honolul
- Liczba postów: 1000
29 maja 2013, 09:46
szczerze.....
mamy wspolne i nie przeszlo by u mnie cos takiego....nie pozwolilabym na finansowanie takiej rodzinki.
ok brat 18 lat i sie uczy, ja sie wynioslam z domu majac 16 uczylam sie i zarabialam na siebie, jak trzeba to trzeba nie ma ze boli,
a ten starszy obronil czy nie obronil do roboty, trudno dorosyly jest to niech wkoncu wezmie za siebie odpowiedzialnosc,
a ten Twoj to nie jest ich ojciec zeby miec ich na utrzymaniu i generalnie balabym sie przyszlosci z takim facetem, bo ja rozumiem pomoc dac na chleb ale to wszystko.....a jesli Twoj juz teraz nie potrafi im odmowic.....to obawiam sie ze cale zycie moze byc taki dobry i bedziesz z nim miala wieczne problemy, zreszta kiedys juz to przeszlam i wiem ze ciezko jest takiego przestawic na inny tok myslenia.
Dla mnie czyste pasozyty......
Edytowany przez DreamsComeTruee 29 maja 2013, 09:52
- Dołączył: 2012-03-20
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 4105
29 maja 2013, 10:05
zanim zaszłam w ciąże to pracowałam i rachunki z reguły były 50/50. czasem jedno drugiemu dokładało jeśli zabrakło kilka złotych. w tamtym czasie to ja głównie kupowałam jedzenie, ale nie dokładałam się paliwa, a nie raz zdarzyło się aby mnie mój Janusz gdzieś podwoził. czasem jak miał gorszy miesiąc to ja tankowałam auto min raz w miesiącu, ale ja też miałam gorsze dni z pieniędzmi więc on mi pomagał. może nie składalismy naszych wypłat na jedną kupke i potem bralismy z niej kazdy dla siebie ale to wszystko się wyrównywało. teraz od 4mscy siedze w domu bo nie mogę pracować i to on mnie utrzumuje i nie płacze z tego powodu, za slub cywilny też on zapłacił(moja sukienka, buty, fryzjer, obiad dla starszych).
nie wyobrażam sobie za bardzo zzakładac rodziny jak się daję pół pensji na inną rodzinę. rozumiem pomagać bo sami to robimy dla swojej rodziny w miarę możliwości, ale z drugiej strony nawet jak Twój facet odda pół wypłaty rodzicom to i tak mu zostaje 2tys, mój zarabia 1,5tys i dajemy radę obydwoje na tej sumce jak dotychczas
- Dołączył: 2010-11-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 16221
29 maja 2013, 10:16
a rodzice nie mają żadnej renty/emerytury? jak dla mnie to starszy brat powinien iść do pracy i dokładać się do rachunków, a Twój facet może im pomagać np. kupując węgiel na zimę, czasem jakieś zakupy robiąc czy pomagając w większych wydatkach, a nie ich utrzymywać.
29 maja 2013, 10:17
To miłe ze strony Twojego faceta, że pomaga swojej rodzinie. Jednak na jego miejscu określiłabym pewne granice. Po pierwsze, obaj bracia są pełnoletni, więc mogą ruszyć tyłek do pracy, a Twój mężczyzna nie ma obowiązku pomagać także im finansowo - w końcu są dorośli, a jeśli będą cały czas dostawać pieniądze od brata, to w życiu nie zmobilizują się do pracy.
Jeśli chce pomagać rodzicom - okej, jak najbardziej to rozumiem, oni już pracować nie mogą, poza tym utrzymywali go całe życie, pomagali mu, więc ma prawo się im za to odwdzięczyć.
Wiesz, wydaje mi się też, że właśnie tak powinnaś z nim porozmawiać, jeśli on myśli o ślubie - pomagaj swoim rodzicom, ale nie ułatwiaj życia swoim braciom, bo oni tego nigdy nie docenią, za to przyzwyczają się i będą ciągle wyciągać rękę po pomoc, podczas gdy mają wszelkie predyspozycje do tego, by samemu zarabiać.
Postaw sprawę jasno. Poza tym jeśli on ma priorytety, to będzie wiedział, że mając "swoją" rodzinę, żonę, dzieci, to one są później na pierwszym miejscu. Bracia? Najwyższy czas, żeby zaczęli radzić sobie sami. Rodzicom pomoc się należy.
Osobiście mam taką sytuację, że nie pracuję, ale dostaję miesięcznie pieniądze od rodziców. Za tydzień wychodzę za mąż, mieszkam już ze swoim narzeczonym ponad 1,5 roku. On zarabia bardzo dobrze, nigdy nie było dyskusji na temat pieniędzy, że mam za coś płacić, po prostu by mi na to nie pozwolił. On chce żebym skończyła studia, dostała dobrą pracę.
Mam niedużą, ale wystarczającą sumę pieniędzy na miesiąc i właściwie nie proszę się o więcej (choć wiadomo, że jedzenie, rachunki nie są na mojej głowie) - spokojnie wystarcza mi na kartę mpk, opłacenie telefonu, drobne wydatki, oczywiście bez szału, zakupy ubraniowe czy inne odpadają :)
U mnie ojciec zarabiał więcej, ale mama musiała w większości radzić sobie sama ze swoją skromną pensją (zawsze były problemy na zasadzie: przecież to ja zarabiam, to moje pieniądze).
U narzeczonego w domu ojciec zarabia nieporównywalnie więcej od jego matki, i nigdy nie było między nimi problemów, to on był żywicielem rodziny, głową, itp. Narzeczony widzę, że ten schemat chce powielić, bo zawsze mówi: "Ja zarabiam dobrze, ty możesz zarabiać mało, byle byś robiła coś co cię cieszy".
Ja jeszcze nie mam swojego stanowiska w tej sprawie, pójdę do pracy, to się przekonam ;)
29 maja 2013, 10:33
Mamy dwa osobne konta ale to ja w zasadzie dysponuje pieniedzmi z obu, bo mój mąż należy do tego gatunku co to nie pamieta nawet o zapłaceniu rachunku za własny telefon, a jak widzi pustą lodówkę to do głowy mu nie przyjdzie że zakupy trzeba robić. Więc opłacam wszystkie rachunki, robie zakupy itd. Podczas wyjść nie ma żadnego znaczenia z którego konta idzie kasa. Brakuje na jednym to się bierze z drugiego
- Dołączył: 2012-02-18
- Miasto:
- Liczba postów: 1150
29 maja 2013, 10:34
matkoo gdyby mi mój facet za zakupy kazał dawać 50 % to bym go chyba wyśmiała. Albo jest się razem i kasa jest wspólna czyli raz jeden raz drugi ale nikt nie mówi głośno" zapłaciłem/am 3 stówy oddaj mi połowę" to jest dopiero hipokryzja. To że są czy nie są po ślubie nie powinno mieć żadnego znaczenia skoro i tak żyją razem. Co do autorki uważam że zdecydowanie powinnaś pogadać ze swoim facetem o braciach. Ten 18 letni to jeszcze jakoś przejdzie ale 24 latek chyba już powinien zacząc sam o sobie myśleć.