- Dołączył: 2012-07-10
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 330
23 maja 2013, 12:17
Pytanie kieruję głównie do dziewczyn, które rozstały się ze swoimi poprzednimi partnerami, z którymi były w długoletnim związku (2+). Mam na myśli dziewczyny, które zerwały ze swoim poprzednim partnerem.
Czy w momencie zerwania byłyście pewne, że tego chcecie, a potem żałowałyście? Czy nie?
Czy następił taki moment, że naprawdę byłyście pewne, że to jedyne rozwiązanie?
Czy zawsze w takim momencie pojawia się wahanie i rozpamiętuje się dobre chwile, mimo, że tych złych było więcej?
Czy któraś z was wiedziała, że nie chce być dłużej ze swoim partnerem, ale moment rozstania rozciągał się w nieskończoność, bo cały czas pojawiała się nadzieja na zmianę?
Jak to u Was było?
Jaki był powód rozstania?
- Dołączył: 2011-01-21
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 573
23 maja 2013, 12:29
Zawsze wiedziałam, ze to już koniec bo czułam coś do kogos innego :) Nie rozpamiętywałam, bo do przeszłości sie nie wraca. Bralam zycie takim jakie jest i szłam naprzód, nie oglądałam sie w tył.
Czasami chwila rozstania przeciągała się, bo nie wiedziałam jak to powiedzieć ale wcześniej czy później znalazł sie odpowiedni moment.
- Dołączył: 2007-08-28
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 12398
23 maja 2013, 12:32
Czy w momencie zerwania byłyście pewne, że tego chcecie, a potem żałowałyście? Czy nie?
Czy następił taki moment, że naprawdę byłyście pewne, że to jedyne rozwiązanie?
Tak, bo moje uczucie sie wypaliło, w ogole nie bylam zakochana tak naprawdę, wiec nie było wahań.
Czy zawsze w takim momencie pojawia się wahanie i rozpamiętuje się dobre chwile, mimo, że tych złych było więcej?
Zalezy od sytuacji, na pewno nie zawsze. Ja nie rozpamietywalam nic, tylko chcialam zyc w zgodzie ze soba i swoimi uczuciami.
Czy któraś z was wiedziała, że nie chce być dłużej ze swoim partnerem, ale moment rozstania rozciągał się w nieskończoność, bo cały czas pojawiała się nadzieja na zmianę?
Ja tylko mialam problem z tym jak to ujac, bo chlopakowi zalezalo i przeciagalam ten moment ale niedlugo. Jakos ze dwa tyg...
Jak to u Was było?
Jaki był powód rozstania?
Traktowalam go jako kolege a nie jak chlopaka, a jak zaczelam z nim byc to po prostu potrzebowalam blizszej osoby, bo sie czulam osamotniona.
- Dołączył: 2013-02-24
- Miasto: Wisławice
- Liczba postów: 1129
23 maja 2013, 12:33
1. Tak, byłam pewna swojej decyzji, nie żałowałam.
2. Tak, uświadomiłam sobie, że więcej mnie z tym człowiekiem dzieli niż łączy.
3. Tak, w moim przypadku rozpamiętywałam dobre chwile, ale w końcu sobie uświadomiłam, że to co nas łączy to wspomnienia, a nie miłość.
4. Nie.
Powód? Od dawna myślałam o rozstaniu, nie kochałam go więc nie chciałam go krzywdzić.
Edytowany przez O.N.a.A 23 maja 2013, 12:34
- Dołączył: 2012-10-09
- Miasto: Buenos Aires
- Liczba postów: 1281
23 maja 2013, 12:34
rozstałam się po 6 latach związku. Myślę że to była bardzo dobra decyzja. Nasze rozstanie przeciągaliśmy w czasie, bo mieliśmy nadzieję na poprawę. Przykro wiadomo zawsze jest , bo u nas jednak więcej było szczęśliwych, miłych chwil niż tych niedobrych. Była to nasza wspólna decyzja.
Powód rozstanie, po wspólnym zamieszkaniu stwierdziliśmy że mamy zupełnie inne oczekiwania , inne wizję przyszłości i taki tam :)
Edytowany przez minois 23 maja 2013, 12:36
- Dołączył: 2013-03-25
- Miasto: Gliwice
- Liczba postów: 719
23 maja 2013, 12:39
Na wszystkie Twoje pytania moja odpowiedź to - TAK. Z chłopakiem jestem 2,5 roku, a psuło się już od pół roku, wydrapywaliśmy sobie nawzajem oczy, kłóciliśmy się o byle co... Ale kiedy się godziliśmy, zawsze następowała idealna sielanka i obietnice poprawy z obydwóch stron. Słowa gówno warte, bo po kilku dniach dalej się kłóciliśmy ;) Po tysiącu godzin przemyśleń i kolejnej skrajnie dziecinnej i głupiej kłótni, stwierdziłam, że to właśnie jedyne dobre rozwiązanie. Rozstaliśmy się. I wtedy nagle przypomniałam sobie wszystkie te wspaniałe chwile, całe szczęście którego dał mi więcej niż ktokolwiek w życiu, i nagle nie potrafiłam sobie znowu wyobrazić siebie samej bez niego... Wróciliśmy do siebie, przeprosiliśmy po raz tysięczny, obgadaliśmy wszystko, co było złe w naszym związku i ustaliliśmy pewne zasady. I co? Znowu jest źle. Znowu się kłócimy, znowu jesteśmy sobie obojętni, znowu obydwoje płaczemy w samotności.
Morał? Jeśli tylko pojawią się wątpliwości, jeśli już jest nie tak, jak powinien wyglądać związek - rzucaj faceta w cholerę. One nie znikną, sytuacja się nie poprawi, nikt się nagle nie zmieni. Nie warto marnować czasu, trzeba szukać szczęścia gdzie indziej.
- Dołączył: 2012-03-13
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 9591
23 maja 2013, 12:40
Za pierwszym razem to była wspólna decyzja, chociaz pewnie nie do końca wtedy się z tym godziłam. Było to jedyne rozwiązanie. Mimo że trwało to 5 lat mieliśmy chyba inne oczekiwania co do przyszłości, powodem rozstania bezpośrednim było chyba to, że bazowaliśmy na zauroczeniu (gdyby to była miłość to bym nie zapomniala), przestało nam zależeć na spotkaniach itp. Pośrednim powodem było na pewno to, że on był osobą towarzyską rozrywkową (dla mnie zbyt rozrywkową;)) i jednak więcej czasu poświęcał własnym rozrywkom.
23 maja 2013, 12:51
Czy w momencie zerwania byłyście pewne, że tego chcecie, a potem żałowałyście? Czy nie?
nie byłam pewna ,zżyłam sie z tym człowiekiem,chociaz mialam 20 lat on już o ślubie mówił ,nie żałowałam,ale teskniłam za nim
Czy następił taki moment, że naprawdę byłyście pewne, że to jedyne rozwiązanie?
tak,gdy zaczęłam być z innym który nie był chorobliwie zazdrosny jak mój poprzedni facet
Czy zawsze w takim momencie pojawia się wahanie i rozpamiętuje się dobre chwile, mimo, że tych złych było więcej?
nie zawsze,ale pomimo tego że byłam juz znowu szcześliwa przypominałam sobie piękne chwile z ex i płakałam ;)
Czy
któraś z was wiedziała, że nie chce być dłużej ze swoim partnerem, ale
moment rozstania rozciągał się w nieskończoność, bo cały czas pojawiała
się nadzieja na zmianę?
teraz jestem na takim etapie ze swoim :(
Jak to u Was było?
Jaki był powód rozstania?-chorobliwa zazdrość, trzymanie w klatce,robienie afery bez powodu
- Dołączył: 2010-03-01
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 5554
23 maja 2013, 12:52
powód rozstania - toksyczny związek.
zakochana i zaślepiona - dawałam dużo szans w nadziei na zmianę.
Zerwania - głównie przez niego - nie były to miłe chwile. Wiadomo, chciało się zbudować trwały związek.
Potem powroty. Przez chwilę było dobrze ale na dłuższą metę nie zdawało egzaminu.
Po ponad 2 latach zerwałam - motywacją był inny facet.
Mój eks wystraszył się tym i nawet deklarował, że się zaręczymy, że przeprasza i zaraz będzie z pierścionkiem.
Ale powiem Ci, że nie chciałam już go a tym bardziej jako męża. Choć było ciężko zapomnieć. Wiadomo pamięta się te dobre a te złe się zaciera.
Ale dziś nie żałuję. Po prostu nie pasowaliśmy do siebie. A moja motywacja, to mój obecny już mąż :))
Także początki są trudne ale potem widzi się plusy swojej decyzji i ma się poczucie, że to była bardzo odpowiedzialna i mądra decyzja - przynajmniej postrzegam tak swoją :)
- Dołączył: 2013-04-04
- Miasto: Bielawa
- Liczba postów: 1345
23 maja 2013, 12:56
Kiedy jesteś w związku i kochasz a widzisz ,że nie ma sensu dalej tego ciągnąć, zawsze jest milion wątpliwości.... Nawet jeśli ta miłość już się wypaliła to ciągle masz nadzieję że coś się zmieni.... Ja ,przynajmiej tak miałam. W końcu kiedy dotarło do mnie ,że to już nie miłość a przyzwyczajenie zakończyłam związek i oczywiście okazało się to jedną z najlepszych decyzji w moim życiu. Oczywiście kiedy się coś kończy to jest i żal i łzy ,ale i ulga i z czasem ,zwłaszcza kiedy znów się zakochasz , będziesz mieć pewność że nie mogłaś zrobić nic lepszego.