Temat: ED-ki w związkach

Chciałabym się zapytać dziewczyn , które mają ED ( Eating Disorders ) jak sobie radzą z byciem w związkach . Czy wasi partnerzy wiedzą o waszych zaburzeniach ? Jeśli tak, to w jaki sposób reagują na wasze problemy z normalnym jedzeniem ?

 

Największy problem to brak zrozumienia, chociaż nic nie mówiąc miałabym wrażenie , że go okłamuje. Wie, ale i tak nie jest w stanie pomóc, bo dla niego to nie do pojęcia, że można mieć problem z czymś tak prostym i oczywistym jak jedzenie.

Chloe.. napisał(a):

Chorowałam i "zaraziłam" swojego chłopaka, jeśli można tak to nazwać. Nie chodzi o to, że dostał pełnych symptomów anoreksji, ale pojawił się u niego ogromny lęk przed przytyciem, liczenie kalorii, odmawianie sobie rzeczy, oczywiście schudł choć już nie miał z czego, bo jest sportowcem. Obecnie mieszkamy razem, ja już wyszłam z zaburzeń, ale nasze wspólne życie na pewno nie jest typowe. Jemy bardzo zdrowo, dużo się ruszamy, ogólnie jesteśmy bardziej skoncentrowani na jedzeniu i wadze niż inni ludzie. Mamy licznik kcal w oczach. To typowa "pozostałość" po zaburzeniach, coś takiego zostaje już z człowiekiem do końca życia.

A to ciekawe :) Chyba musi Cię bardzo kochać, skoro aż tak bardzo przejął twój tryb życia .

frilayla07 napisał(a):

Mi się wydaje, że o wiele łatwiej jest nic nie mówić drugiej osobie o tym. Wtedy problem jest zamieciony pod dywan . Ja to nazywam ,,komfortem'' , którego wydaje mi się, broni każda z nas :   my jesteśmy wolne od tlumaczenia się i możemy pozwolić sobie na napady z czystym sumieniem, że niby tylko my o tym wiemy i wstydzimy się tylko przed nami samymi.


Tak, ale z drugiej strony partner, kiedy wie o problemie i go dostrzega może pomóc, uspokoić, wysłuchać, itd itp - to oczywiście zależy od człowieka, ale jeżeli jest nastawiony by wesprzeć drugą osobę, to chyba lepiej powiedzieć. Ukrywanie tego to wg mnie taka... ucieczka w to, danie sobie furtki - w razie jakbym nie chciała z tym skończyć, mogę do tego wrócić, a on i tak przecież nie wie, a ja sobie mogę nadal żreć. Lepiej sobie nie dawać "furtek" tylko podkopać dołek, by z tym skończyć.

Pasek wagi

agus0709 napisał(a):

frilayla07 napisał(a):

Mi się wydaje, że o wiele łatwiej jest nic nie mówić drugiej osobie o tym. Wtedy problem jest zamieciony pod dywan . Ja to nazywam ,,komfortem'' , którego wydaje mi się, broni każda z nas :   my jesteśmy wolne od tlumaczenia się i możemy pozwolić sobie na napady z czystym sumieniem, że niby tylko my o tym wiemy i wstydzimy się tylko przed nami samymi.
Tak, ale z drugiej strony partner, kiedy wie o problemie i go dostrzega może pomóc, uspokoić, wysłuchać, itd itp - to oczywiście zależy od człowieka, ale jeżeli jest nastawiony by wesprzeć drugą osobę, to chyba lepiej powiedzieć. Ukrywanie tego to wg mnie taka... ucieczka w to, danie sobie furtki - w razie jakbym nie chciała z tym skończyć, mogę do tego wrócić, a on i tak przecież nie wie, a ja sobie mogę nadal żreć. Lepiej sobie nie dawać "furtek" tylko podkopać dołek, by z tym skończyć.

 

No właśnie dokładnie o to mi chodziło , tylko chyba niejasno się wyraziłam. Tak, masz rację - to takie : ,, w razie czego mogę sobie objeść się , bo i tak nikt nic nie rozumie''

Chloe.. napisał(a):

Mamy licznik kcal w oczach. To typowa "pozostałość" po zaburzeniach, coś takiego zostaje już z człowiekiem do końca życia.

Niekoniecznie, mnie mój chłopak wyleczył z tego nawyku. O rzeczach, które robiłam wcześniej wie. Ale zanim zaczęliśmy się spotykać, już sama się uporałam z największym problemem, więc tylko opowiedziałam mu jaki miałam ze sobą problem.
Ja najgorszy okres ED już mam za sobą, ale pewnie wszystkie dobrze wiecie, że z tego nie da się tak naprawdę w 100% wyjść i zawsze pozostaje chora psychika, zawsze trzeba się pilnować i zawsze może się jednak zdarzyć powrót do ED, czy pojedynczy 'wyskok'. Mój luby wie o tym, co się ze mną dawniej działo, wspiera mnie, choć myślę, że nikt bez ED nie potrafi dokładnie zrozumieć tego problemu, choćby nie wiem, jak chciał. Mówię mu kiedy zdarzy mi się znowu wejść w ten dziwny "obszar" umysłu, on stara się mnie uspokoić zawsze. Nie chciałabym ukrywać, czegoś na tyle znaczącego (a na psychikę ma to niemały wpływ) przed jedną z najbliższych mi osób.
Ja przy swoim byłym nauczyłam się jeść "normalnie", nie obżerać się, nie jeść dietetycznie, tylko normalnie i nie tyć.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.