- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 maja 2013, 11:30
Chciałabym się zapytać dziewczyn , które mają ED ( Eating Disorders ) jak sobie radzą z byciem w związkach . Czy wasi partnerzy wiedzą o waszych zaburzeniach ? Jeśli tak, to w jaki sposób reagują na wasze problemy z normalnym jedzeniem ?
18 maja 2013, 11:59
18 maja 2013, 12:05
Chorowałam i "zaraziłam" swojego chłopaka, jeśli można tak to nazwać. Nie chodzi o to, że dostał pełnych symptomów anoreksji, ale pojawił się u niego ogromny lęk przed przytyciem, liczenie kalorii, odmawianie sobie rzeczy, oczywiście schudł choć już nie miał z czego, bo jest sportowcem. Obecnie mieszkamy razem, ja już wyszłam z zaburzeń, ale nasze wspólne życie na pewno nie jest typowe. Jemy bardzo zdrowo, dużo się ruszamy, ogólnie jesteśmy bardziej skoncentrowani na jedzeniu i wadze niż inni ludzie. Mamy licznik kcal w oczach. To typowa "pozostałość" po zaburzeniach, coś takiego zostaje już z człowiekiem do końca życia.
A to ciekawe :) Chyba musi Cię bardzo kochać, skoro aż tak bardzo przejął twój tryb życia .
18 maja 2013, 12:08
Mi się wydaje, że o wiele łatwiej jest nic nie mówić drugiej osobie o tym. Wtedy problem jest zamieciony pod dywan . Ja to nazywam ,,komfortem'' , którego wydaje mi się, broni każda z nas : my jesteśmy wolne od tlumaczenia się i możemy pozwolić sobie na napady z czystym sumieniem, że niby tylko my o tym wiemy i wstydzimy się tylko przed nami samymi.
18 maja 2013, 12:12
Tak, ale z drugiej strony partner, kiedy wie o problemie i go dostrzega może pomóc, uspokoić, wysłuchać, itd itp - to oczywiście zależy od człowieka, ale jeżeli jest nastawiony by wesprzeć drugą osobę, to chyba lepiej powiedzieć. Ukrywanie tego to wg mnie taka... ucieczka w to, danie sobie furtki - w razie jakbym nie chciała z tym skończyć, mogę do tego wrócić, a on i tak przecież nie wie, a ja sobie mogę nadal żreć. Lepiej sobie nie dawać "furtek" tylko podkopać dołek, by z tym skończyć.Mi się wydaje, że o wiele łatwiej jest nic nie mówić drugiej osobie o tym. Wtedy problem jest zamieciony pod dywan . Ja to nazywam ,,komfortem'' , którego wydaje mi się, broni każda z nas : my jesteśmy wolne od tlumaczenia się i możemy pozwolić sobie na napady z czystym sumieniem, że niby tylko my o tym wiemy i wstydzimy się tylko przed nami samymi.
No właśnie dokładnie o to mi chodziło , tylko chyba niejasno się wyraziłam. Tak, masz rację - to takie : ,, w razie czego mogę sobie objeść się , bo i tak nikt nic nie rozumie''
18 maja 2013, 15:01
Mamy licznik kcal w oczach. To typowa "pozostałość" po zaburzeniach, coś takiego zostaje już z człowiekiem do końca życia.
19 maja 2013, 16:08
26 maja 2013, 13:23