- Dołączył: 2007-09-10
- Miasto: To Tu To Tam
- Liczba postów: 8155
6 września 2010, 10:54
i ojcowie :)
Zastanawiam się, jakie Wam od dzieciństwa wpajano zasady odżywiania, dbania o siebie? Czy same pewnego dnia otworzyłyście oczy, że trzeba o siebie dbać i zmienić nawyki, czy też od małego Wasi rodzice Wam prezentowali zdrowy tryb życia? W jaki sposób teraz dbają o siebie?
zacznę od siebie: moja mama zawsze pilnowała byśmy qw dzieciństwie utrzymywały z siostrą prawidłową wagę (tak nam opowiadała niedawno). jak chudłyśmy za bardzo, robiła ciasta, gdy tyłyśmy, ciasta zamieniała na przecierki z marchewki. Rodzice zawsze byli szczupli, są w wieku ok. 55lat, uprawiają gimnastykę, jeżdżą na rowerze, dużo spacerują, w miarę zdrowo jedzą. Nie wyglądają na swój wik. Są dla mnie przykładem, też bym chciała tak wyglądać, gdy osiągnę ich lata. Chyba dlatego nie wyobrażam sobie inaczej, niż nieustanego dbania o sylwetkę, dietę i sport.
A jak to jest u Was?
6 września 2010, 10:56
a ja dochodziłem do wszystkiego sam. Mimo to miałem w miarę zdrowe posiłki w domu (nie miałem tak, że jak jestem za chudy to ciasta...to jednak trochę paranoja :D )
6 września 2010, 11:00
hmmm...moi niestety odwrotnie....mieszkalam z rodzicami bratem i babcia
babcia gotowala obiady i zawsze musialo byc zjedzone...
jadalismy wszystie posilki razem i ciagle bylo no jedz to jedz tamto...
moj brat byl niejadkiem i to na nim sie wszystko skupialo....a ja jadlam kiedy chcialam potem ogromny obiad...nikt nie zwracal uwagi a nawet mowili ze ladnie wygladam...kiedys biegalam duzo i dzieki temu wygladalam ladnie ale teraz....stwierdzilam ze musze zawalczyc
- Dołączył: 2009-11-09
- Miasto: Ciąglę Krążę
- Liczba postów: 1394
6 września 2010, 11:13
moja mama to jest totalnie zakręcona na punkcie zdrowego trybu życia :D szuka wszelkich nowinek w książkach i je stosuje :) nei je słodyczy, z pieczywa tylko chleb żytni itp. nie było tak zawsze, mysle ze jest tak od ok.10 lat :) zawsze jednak byla wrogiem slodyczy wiec nie kupowala mi nic takiego w dziecinstwie i jest to jedyny problem z ktorym walcze bez problemu bo ja tez jakos nie nauczylam sie lubiec cukierkow batonow itp. moją słabością są natomiast pierogi i domowe ciasta. grr :D ona sama bez problemu utrzymuje sylwetke bo ma bardzo silną wolę. upiecze blache ciasta i nie zje ani kawałka :D no a ja ;] ktoś musi jeść to ciasto. ale na pewno mam pozytywny przykład w domu :) szkoda tylko że nie znam umiaru w jedzeniu ;d
- Dołączył: 2008-12-16
- Miasto: midlands
- Liczba postów: 760
6 września 2010, 11:32
Moja mama- 48 lat, 175 cm wzrostu, 62 kilo wagi po dwóch porodach, w życiu się nie odchudzała- za to chodzi na basen i rower, jeździ na nartach. Wygląda super.
Natomiast ja w dzieciństwie byłam niejadkiem, nie przybierałam na wadze, więc rodzice ciągali mnie po lekarzach i walczyli o każde 100g wzrostu mojej masy- byli bardzo szczęśliwi, jeśli łaskawie zjadłam cokolwiek. Z tym, że nie zmuszali mnie do jedzenia i nigdy nie miałam poczucia, że wszystko na talerzu musi być zjedzone i teraz też nie mam problemu z odmawianiem. Jak juz trochę znormalniałam, zaczęły się zdrowe posiłki :) Owszem, są ciasta i słodycze, ale jakoś nie mają specjalnego wpływu na tuszę domowników :D Cała rodzina uprawia sporty sezonowe. Podsumowując, myślę, że mam pozytywny przykład w domu.
Utyłam na własne życzenie na pierwszym roku studiów -.-
6 września 2010, 11:46
moja mama... hmm, w ogole nie dbala i nadal nie dba o te sprawy - ma spora otylosc, a jeszcze wieksza milosc do jedzenia... o kompulsach nie wspomne
ja dopiero dwa lata temu zaczelam interesowac sie tematem (sama z siebie, kiedy juz mialam dosc swoich prawie 100 kg) - strasznie jest ciezko zmienic cos, co przez ponad 30 lat bylo codziennoscia, zla codziennoscia
ale walcze, wiem, ze dam rade i ucze teraz tego moje corki :)
6 września 2010, 12:11
W dzieciństwie nigdy nie było problemu z moją wagą z rodzeństwem należeliśmi zawsze do szuplutkich dzieci. Slodycz byłły dozwolone w odpowiedniej ilości, ciasta gościły w domu bardzo często. Nigdy nie mieliśmy problemów z wagą z racji ruchu który był podstawą w naszym domu. Tata chętnie organizował wycieczki rowerowe, wypady na rolki itp. Niestety gdy zachorował takie przyjemności odeszły na bok. W domu nigdy nie brakuje słodkości, mama uwielbiam czekolady itp. Nigdy nie miałam problrmu z wagą aż do czasu.. Po śmierci taty zaczełam zajadać stres a ruch odszedł w zapomnienie. Jednak nigdy nie wpychano mi jedzenia teraz też tak jest jem tyle ile chcę. Nie wpychania musisz wszystko zjeść.
- Dołączył: 2009-08-19
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 2057
6 września 2010, 12:59
u mnie pół na pół - z jednej strony moja mama zawsze odżywiała nas zdrowo - tzn, owoce warzywa, ciekawe urozmaicone przepisy, ograniczanie śmietany, sałatki na bazie oliwy z oliwek ale też popełniała wiele błędów - zbyt dużo słodyczy, ciast, ciasteczek od których jest uzależniona, sałatek na bazie majonezu, smażonych w głębokim tłuszczu potraw. a więc aby się zdrowo odżywiać musiałam odrzucić to co złe i pozostawić to co dobre i smaczne
- Dołączył: 2009-07-11
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 109
6 września 2010, 13:14
Niestety większość złych nawyków żywieniowych wynosimy z domu, u mnie w domu są pewne zwyczaje, na przykład do kawy jada się coś słodkiego, obiad z deserem to dobry obiad-szczególnie w niedzielę -przymus pieczenia ciast, racuchów itd. Poza tym kanapki, które wcina się u mnie w domu w mega ilościach. Kobiety w mojej rodzinie mają problem z wagą, bo lubią jeść, a wręcz okazują w ten sposób swoje uczucia, typu kupiłam ci ciastko z bitą śmietaną, bo lubisz - to miłe, ale...Moja mama potrafi narzekać na wystający brzuch i jednocześnie jeść przy tym jakąś bombę kaloryczną.
Nie mam też wsparcia w dietach ze strony rodziny, jak już schudnę 2 kilo to według nich wyglądam dobrze, to że planuję zrzucić kolejne 10 to moje wymysły i przesada, a skoro już schudłam to mogę przecież zjeść obfity obiad i deser, no czemu nie? ręce opadają, a silna wola chowa się po kątach, smutne, ale prawdziwe.
- Dołączył: 2009-07-25
- Miasto: Malbork
- Liczba postów: 1549
6 września 2010, 13:43
Moi rodzice nigdy mi nie zabraniali jeść tego co chciałam (oczywiście z wyjątkiem duuzzej ilości słodyczy). Nigdy tez nie wpychali mi jedzenia na silę. Gdy nie byłam głodna lub coś mi nie smakowało to mogłam po prostu odejść od stołu. Zawsze też aktywnie spędzaliśmy czas. Teraz rodzice dużo pracują i właściwie nie ma ich w domu od 7 do 18 wiec nie ma czasu ani siły na rowery, kajaki. Ale lubią spacerowac, rowery wodne a w wakcje całe dnie spedzają na plazy. Tata pracuje fizycznie wiec po pracy odpoczywa a mama wyciąga mnie na spacery basen i fitness.