Temat: ..

...
U mnie było wielkie bum :) Spotkaliśmy się przez przypadek (w sensie on został przez zupełny przypadek został współlokatorem mojego przyjaciela), przez tydzień się skradaliśmy, przez 3 miesiące byliśmy nierozłączni, po 3 miesiącach zamieszkaliśmy razem. Teraz minęło już 4,5 roku jak jesteśmy razem, dalej jest cudownie ;))


Hmmm.. Uważam, że prawdziwa miłość nie ma na co dzień zbyt wiele wspólnego z romantyzmem. Zauroczenie jest bardzo romantyczne, miłość jest życiowa.
Kocham mojego partnera, ale nasza znajomość od początku nie wyglądała kolorowo. Poznaliśmy się w klubie. On się mną mocno zauroczył a ja uważałam, że to najbrzydszy facet jakiego kiedykolwiek widziałam. Spotkałam się z nim raz, drugi,trzeci.. Bo koleżanki mnie namawiały. No i się zakochałam. Raczej widziałam, że jest stateczny, odpowiedzialny i bardzo rozważny, a przy tym romantyczny.
Pokochałam go i widział mnie już w każdej sytuacji na która nie zdecydowałabym się gdybym była tylko zauroczona - rozmazany makijaż, brak makijażu, o poranku ze śmierdzącym oddechem, wymiotując, mając biegunkę.. I nadal mnie kocha. A ja jego, chociaż puszcza siarczyste bąki i zdarza mu się beknąć po posiłku. Zauroczenie tak nie działa. Nie uginają mi się kolana, nie bije mi mocniej serce, ale wiem, że go kocham. Fascynuje mnie, podnieca, podoba mi się fizycznie i czasami mi się tylko kręci w głowie po naszym pocałunku. Ale nie ma nie wiadomo jakich fajerwerków, mimo tego ,że jest olbrzymie uczucie i nie wyobrażam sobie życia bez niego.. Bo jest pierwszą myślą z którą się budzę i ostatnia, z którą zasypiam. :)

Ja 2 razy się zakochałam , ale w kimś kogo tak naprawdę nie mogłam mieć..
Jak już dostałam co chciałam szybko mi przechodziło;p;p
W mężu też byłam zakochana, mówię 'byłam', bo to jest już inne może głębsze uczucie, czasami brakuje tego 'czegoś' co było na początku.
Co nie znaczy że już się nie kochamy..
hm... jak mój M zaczął mnie kręcić byłam z jego kumplem... później była telenowela, dużo cierpienia, pierwsze 1.5 roku razem burzliwe i trudne. bolesne. ale niedługo pykną 4 lata i kochamy się jak wariaty.
Czasem mam podobne myśli jak autorka tematu, ale mimo wszystko jestem najszczęśliwsza na świecie z m. i chcę spędzić z nim całe życie!
U  mnie były  gnące się kolana i te motyle i  ochy i  achy . A czy  to prawdziwa miłość ? Nie wiem tego po 1.5 roku. Prawdziwa miłość jest wtedy gdy nie wyobrażasz sobie żeby  Twojej drugiej  połówki  nie było przy Tobie. No i  akceptujesz wady oraz idziesz na kompromisy .

bedejedrna napisał(a):

Hmmm.. Uważam, że prawdziwa miłość nie ma na co dzień zbyt wiele wspólnego z romantyzmem. Zauroczenie jest bardzo romantyczne, miłość jest życiowa. Kocham mojego partnera, ale nasza znajomość od początku nie wyglądała kolorowo. Poznaliśmy się w klubie. On się mną mocno zauroczył a ja uważałam, że to najbrzydszy facet jakiego kiedykolwiek widziałam. Spotkałam się z nim raz, drugi,trzeci.. Bo koleżanki mnie namawiały. No i się zakochałam. Raczej widziałam, że jest stateczny, odpowiedzialny i bardzo rozważny, a przy tym romantyczny. Pokochałam go i widział mnie już w każdej sytuacji na która nie zdecydowałabym się gdybym była tylko zauroczona - rozmazany makijaż, brak makijażu, o poranku ze śmierdzącym oddechem, wymiotując, mając biegunkę.. I nadal mnie kocha. A ja jego, chociaż puszcza siarczyste bąki i zdarza mu się beknąć po posiłku. Zauroczenie tak nie działa. Nie uginają mi się kolana, nie bije mi mocniej serce, ale wiem, że go kocham. Fascynuje mnie, podnieca, podoba mi się fizycznie i czasami mi się tylko kręci w głowie po naszym pocałunku. Ale nie ma nie wiadomo jakich fajerwerków, mimo tego ,że jest olbrzymie uczucie i nie wyobrażam sobie życia bez niego.. Bo jest pierwszą myślą z którą się budzę i ostatnia, z którą zasypiam. :)

ładnie napisane :) 
i chyba dość wyczerpująca odpowiedź na pytanie :)

bedejedrna napisał(a):

Hmmm.. Uważam, że prawdziwa miłość nie ma na co dzień zbyt wiele wspólnego z romantyzmem. Zauroczenie jest bardzo romantyczne, miłość jest życiowa. Kocham mojego partnera, ale nasza znajomość od początku nie wyglądała kolorowo. Poznaliśmy się w klubie. On się mną mocno zauroczył a ja uważałam, że to najbrzydszy facet jakiego kiedykolwiek widziałam. Spotkałam się z nim raz, drugi,trzeci.. Bo koleżanki mnie namawiały. No i się zakochałam. Raczej widziałam, że jest stateczny, odpowiedzialny i bardzo rozważny, a przy tym romantyczny. Pokochałam go i widział mnie już w każdej sytuacji na która nie zdecydowałabym się gdybym była tylko zauroczona - rozmazany makijaż, brak makijażu, o poranku ze śmierdzącym oddechem, wymiotując, mając biegunkę.. I nadal mnie kocha. A ja jego, chociaż puszcza siarczyste bąki i zdarza mu się beknąć po posiłku. Zauroczenie tak nie działa. Nie uginają mi się kolana, nie bije mi mocniej serce, ale wiem, że go kocham. Fascynuje mnie, podnieca, podoba mi się fizycznie i czasami mi się tylko kręci w głowie po naszym pocałunku. Ale nie ma nie wiadomo jakich fajerwerków, mimo tego ,że jest olbrzymie uczucie i nie wyobrażam sobie życia bez niego.. Bo jest pierwszą myślą z którą się budzę i ostatnia, z którą zasypiam. :)

Ale prawdziwa miłość może zrodzić się z romantycznego zauroczenia ;) Już pomijając to, że nawet w wieloletnim związku może być romantycznie ;) 

Cookie89 napisał(a):

bedejedrna napisał(a):

Hmmm.. Uważam, że prawdziwa miłość nie ma na co dzień zbyt wiele wspólnego z romantyzmem. Zauroczenie jest bardzo romantyczne, miłość jest życiowa. Kocham mojego partnera, ale nasza znajomość od początku nie wyglądała kolorowo. Poznaliśmy się w klubie. On się mną mocno zauroczył a ja uważałam, że to najbrzydszy facet jakiego kiedykolwiek widziałam. Spotkałam się z nim raz, drugi,trzeci.. Bo koleżanki mnie namawiały. No i się zakochałam. Raczej widziałam, że jest stateczny, odpowiedzialny i bardzo rozważny, a przy tym romantyczny. Pokochałam go i widział mnie już w każdej sytuacji na która nie zdecydowałabym się gdybym była tylko zauroczona - rozmazany makijaż, brak makijażu, o poranku ze śmierdzącym oddechem, wymiotując, mając biegunkę.. I nadal mnie kocha. A ja jego, chociaż puszcza siarczyste bąki i zdarza mu się beknąć po posiłku. Zauroczenie tak nie działa. Nie uginają mi się kolana, nie bije mi mocniej serce, ale wiem, że go kocham. Fascynuje mnie, podnieca, podoba mi się fizycznie i czasami mi się tylko kręci w głowie po naszym pocałunku. Ale nie ma nie wiadomo jakich fajerwerków, mimo tego ,że jest olbrzymie uczucie i nie wyobrażam sobie życia bez niego.. Bo jest pierwszą myślą z którą się budzę i ostatnia, z którą zasypiam. :)
Ale prawdziwa miłość może zrodzić się z romantycznego zauroczenia ;) 


Oczywiście. Dlatego napisałam, że zauroczenie jest praktycznie zawsze romantyczne. Ale jasne - miłość może zrodzić się z takiego zauroczenia. Z tym, że już moim skromnym zdaniem miłość nie jest za bardzo romantyczna. Tutaj już dzieją się sytuacje na które nie pozwolilibyśmy sobie w pierwszej fazie - zauroczenia.

Napisałam : na co dzień, bo jak już się jest w wieloletnim związku, to myślę, że są już problemy i inne sprawy. Kto wyniesie śmieci? Jestem zmęczona po pracy - nie dzisiaj.. Dlaczego nie opróżniłeś zmywarki, tyle razy Cię prosiłam.. itd, itd. A zauroczenie? Trochę polega raczej na tym, że mamy osobne życie i osobne problemy a spotykamy się na kawę w urokliwej kawiarence, idziemy do ekskluzywnej restauracji, facet nie widział nas o poranku jeszcze tylko zawsze się stroimy i malujemy przed spotkaniem. Miłość jest zaawansowana i bardziej naturalna niż zauroczenie. Moim zdaniem ,oczywiście.

bedejedrna napisał(a):

Cookie89 napisał(a):

bedejedrna napisał(a):

Hmmm.. Uważam, że prawdziwa miłość nie ma na co dzień zbyt wiele wspólnego z romantyzmem. Zauroczenie jest bardzo romantyczne, miłość jest życiowa. Kocham mojego partnera, ale nasza znajomość od początku nie wyglądała kolorowo. Poznaliśmy się w klubie. On się mną mocno zauroczył a ja uważałam, że to najbrzydszy facet jakiego kiedykolwiek widziałam. Spotkałam się z nim raz, drugi,trzeci.. Bo koleżanki mnie namawiały. No i się zakochałam. Raczej widziałam, że jest stateczny, odpowiedzialny i bardzo rozważny, a przy tym romantyczny. Pokochałam go i widział mnie już w każdej sytuacji na która nie zdecydowałabym się gdybym była tylko zauroczona - rozmazany makijaż, brak makijażu, o poranku ze śmierdzącym oddechem, wymiotując, mając biegunkę.. I nadal mnie kocha. A ja jego, chociaż puszcza siarczyste bąki i zdarza mu się beknąć po posiłku. Zauroczenie tak nie działa. Nie uginają mi się kolana, nie bije mi mocniej serce, ale wiem, że go kocham. Fascynuje mnie, podnieca, podoba mi się fizycznie i czasami mi się tylko kręci w głowie po naszym pocałunku. Ale nie ma nie wiadomo jakich fajerwerków, mimo tego ,że jest olbrzymie uczucie i nie wyobrażam sobie życia bez niego.. Bo jest pierwszą myślą z którą się budzę i ostatnia, z którą zasypiam. :)
Ale prawdziwa miłość może zrodzić się z romantycznego zauroczenia ;) 
Oczywiście. Dlatego napisałam, że zauroczenie jest praktycznie zawsze romantyczne. Ale jasne - miłość może zrodzić się z takiego zauroczenia. Z tym, że już moim skromnym zdaniem miłość nie jest za bardzo romantyczna. Tutaj już dzieją się sytuacje na które nie pozwolilibyśmy sobie w pierwszej fazie - zauroczenia. Napisałam : na co dzień, bo jak już się jest w wieloletnim związku, to myślę, że są już problemy i inne sprawy. Kto wyniesie śmieci? Jestem zmęczona po pracy - nie dzisiaj.. Dlaczego nie opróżniłeś zmywarki, tyle razy Cię prosiłam.. itd, itd. A zauroczenie? Trochę polega raczej na tym, że mamy osobne życie i osobne problemy a spotykamy się na kawę w urokliwej kawiarence, idziemy do ekskluzywnej restauracji, facet nie widział nas o poranku jeszcze tylko zawsze się stroimy i malujemy przed spotkaniem. Miłość jest zaawansowana i bardziej naturalna niż zauroczenie. Moim zdaniem ,oczywiście.

Wiesz mieszkamy razem przeszło 4 lata i owszem jest codzienność, jest rutyna ale... to daje poczucie bezpieczeństwa, jest ogromne zaufanie... Nie zabija to jednak romantyzmu. Miłość jest inna niż zauroczenie - z tym się zgodzę. Ale o tę miłość trzeba dbać, trzeba zachowywać ten romantyzm - wtedy pozostanie przyjemna rutyna właśnie ta dająca poczucie bezpieczeństwa, nie ta rutyna zabijająca wszystko. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.