- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
15 kwietnia 2013, 22:02
15 kwietnia 2013, 22:03
Edytowany przez f98b8012971ced45b6865606801c90d3 15 kwietnia 2013, 22:05
15 kwietnia 2013, 22:04
15 kwietnia 2013, 22:10
15 kwietnia 2013, 22:11
15 kwietnia 2013, 22:17
Hmmm.. Uważam, że prawdziwa miłość nie ma na co dzień zbyt wiele wspólnego z romantyzmem. Zauroczenie jest bardzo romantyczne, miłość jest życiowa. Kocham mojego partnera, ale nasza znajomość od początku nie wyglądała kolorowo. Poznaliśmy się w klubie. On się mną mocno zauroczył a ja uważałam, że to najbrzydszy facet jakiego kiedykolwiek widziałam. Spotkałam się z nim raz, drugi,trzeci.. Bo koleżanki mnie namawiały. No i się zakochałam. Raczej widziałam, że jest stateczny, odpowiedzialny i bardzo rozważny, a przy tym romantyczny. Pokochałam go i widział mnie już w każdej sytuacji na która nie zdecydowałabym się gdybym była tylko zauroczona - rozmazany makijaż, brak makijażu, o poranku ze śmierdzącym oddechem, wymiotując, mając biegunkę.. I nadal mnie kocha. A ja jego, chociaż puszcza siarczyste bąki i zdarza mu się beknąć po posiłku. Zauroczenie tak nie działa. Nie uginają mi się kolana, nie bije mi mocniej serce, ale wiem, że go kocham. Fascynuje mnie, podnieca, podoba mi się fizycznie i czasami mi się tylko kręci w głowie po naszym pocałunku. Ale nie ma nie wiadomo jakich fajerwerków, mimo tego ,że jest olbrzymie uczucie i nie wyobrażam sobie życia bez niego.. Bo jest pierwszą myślą z którą się budzę i ostatnia, z którą zasypiam. :)
15 kwietnia 2013, 22:20
Hmmm.. Uważam, że prawdziwa miłość nie ma na co dzień zbyt wiele wspólnego z romantyzmem. Zauroczenie jest bardzo romantyczne, miłość jest życiowa. Kocham mojego partnera, ale nasza znajomość od początku nie wyglądała kolorowo. Poznaliśmy się w klubie. On się mną mocno zauroczył a ja uważałam, że to najbrzydszy facet jakiego kiedykolwiek widziałam. Spotkałam się z nim raz, drugi,trzeci.. Bo koleżanki mnie namawiały. No i się zakochałam. Raczej widziałam, że jest stateczny, odpowiedzialny i bardzo rozważny, a przy tym romantyczny. Pokochałam go i widział mnie już w każdej sytuacji na która nie zdecydowałabym się gdybym była tylko zauroczona - rozmazany makijaż, brak makijażu, o poranku ze śmierdzącym oddechem, wymiotując, mając biegunkę.. I nadal mnie kocha. A ja jego, chociaż puszcza siarczyste bąki i zdarza mu się beknąć po posiłku. Zauroczenie tak nie działa. Nie uginają mi się kolana, nie bije mi mocniej serce, ale wiem, że go kocham. Fascynuje mnie, podnieca, podoba mi się fizycznie i czasami mi się tylko kręci w głowie po naszym pocałunku. Ale nie ma nie wiadomo jakich fajerwerków, mimo tego ,że jest olbrzymie uczucie i nie wyobrażam sobie życia bez niego.. Bo jest pierwszą myślą z którą się budzę i ostatnia, z którą zasypiam. :)
Edytowany przez Cookie89 15 kwietnia 2013, 22:22
15 kwietnia 2013, 22:23
Ale prawdziwa miłość może zrodzić się z romantycznego zauroczenia ;)Hmmm.. Uważam, że prawdziwa miłość nie ma na co dzień zbyt wiele wspólnego z romantyzmem. Zauroczenie jest bardzo romantyczne, miłość jest życiowa. Kocham mojego partnera, ale nasza znajomość od początku nie wyglądała kolorowo. Poznaliśmy się w klubie. On się mną mocno zauroczył a ja uważałam, że to najbrzydszy facet jakiego kiedykolwiek widziałam. Spotkałam się z nim raz, drugi,trzeci.. Bo koleżanki mnie namawiały. No i się zakochałam. Raczej widziałam, że jest stateczny, odpowiedzialny i bardzo rozważny, a przy tym romantyczny. Pokochałam go i widział mnie już w każdej sytuacji na która nie zdecydowałabym się gdybym była tylko zauroczona - rozmazany makijaż, brak makijażu, o poranku ze śmierdzącym oddechem, wymiotując, mając biegunkę.. I nadal mnie kocha. A ja jego, chociaż puszcza siarczyste bąki i zdarza mu się beknąć po posiłku. Zauroczenie tak nie działa. Nie uginają mi się kolana, nie bije mi mocniej serce, ale wiem, że go kocham. Fascynuje mnie, podnieca, podoba mi się fizycznie i czasami mi się tylko kręci w głowie po naszym pocałunku. Ale nie ma nie wiadomo jakich fajerwerków, mimo tego ,że jest olbrzymie uczucie i nie wyobrażam sobie życia bez niego.. Bo jest pierwszą myślą z którą się budzę i ostatnia, z którą zasypiam. :)
Edytowany przez f98b8012971ced45b6865606801c90d3 15 kwietnia 2013, 22:29
15 kwietnia 2013, 22:41
Oczywiście. Dlatego napisałam, że zauroczenie jest praktycznie zawsze romantyczne. Ale jasne - miłość może zrodzić się z takiego zauroczenia. Z tym, że już moim skromnym zdaniem miłość nie jest za bardzo romantyczna. Tutaj już dzieją się sytuacje na które nie pozwolilibyśmy sobie w pierwszej fazie - zauroczenia. Napisałam : na co dzień, bo jak już się jest w wieloletnim związku, to myślę, że są już problemy i inne sprawy. Kto wyniesie śmieci? Jestem zmęczona po pracy - nie dzisiaj.. Dlaczego nie opróżniłeś zmywarki, tyle razy Cię prosiłam.. itd, itd. A zauroczenie? Trochę polega raczej na tym, że mamy osobne życie i osobne problemy a spotykamy się na kawę w urokliwej kawiarence, idziemy do ekskluzywnej restauracji, facet nie widział nas o poranku jeszcze tylko zawsze się stroimy i malujemy przed spotkaniem. Miłość jest zaawansowana i bardziej naturalna niż zauroczenie. Moim zdaniem ,oczywiście.Ale prawdziwa miłość może zrodzić się z romantycznego zauroczenia ;)Hmmm.. Uważam, że prawdziwa miłość nie ma na co dzień zbyt wiele wspólnego z romantyzmem. Zauroczenie jest bardzo romantyczne, miłość jest życiowa. Kocham mojego partnera, ale nasza znajomość od początku nie wyglądała kolorowo. Poznaliśmy się w klubie. On się mną mocno zauroczył a ja uważałam, że to najbrzydszy facet jakiego kiedykolwiek widziałam. Spotkałam się z nim raz, drugi,trzeci.. Bo koleżanki mnie namawiały. No i się zakochałam. Raczej widziałam, że jest stateczny, odpowiedzialny i bardzo rozważny, a przy tym romantyczny. Pokochałam go i widział mnie już w każdej sytuacji na która nie zdecydowałabym się gdybym była tylko zauroczona - rozmazany makijaż, brak makijażu, o poranku ze śmierdzącym oddechem, wymiotując, mając biegunkę.. I nadal mnie kocha. A ja jego, chociaż puszcza siarczyste bąki i zdarza mu się beknąć po posiłku. Zauroczenie tak nie działa. Nie uginają mi się kolana, nie bije mi mocniej serce, ale wiem, że go kocham. Fascynuje mnie, podnieca, podoba mi się fizycznie i czasami mi się tylko kręci w głowie po naszym pocałunku. Ale nie ma nie wiadomo jakich fajerwerków, mimo tego ,że jest olbrzymie uczucie i nie wyobrażam sobie życia bez niego.. Bo jest pierwszą myślą z którą się budzę i ostatnia, z którą zasypiam. :)