- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 kwietnia 2013, 23:29
8 kwietnia 2013, 15:00
8 kwietnia 2013, 15:07
8 kwietnia 2013, 15:30
8 kwietnia 2013, 15:37
Mam problem z facetem. Widujemy sie co dwa tygodnie na weekendy, tak wiec co drugi weekend spedzamy osobno. W tym czasie mój facet chodzi do pubu z kolegami i zalewa sie w trupa :( Rozumiem, ze chlopak chce wyjsc z kolegami na piwo, ale moze kulturalnie, a nie w ten sposob. Wczoraj tez poszedl w dluga, wyslal mi tylko smsa o 22 co robie, po czym nie odzywal sie do dzisiaj do godziny 14 (o tej wstał). Czekalam na niego caly dzien na gg i nie bylo go. W koncu wkurzona po 22 zadzwonilam co on w ogole robi. Odebral i znowu jest pijany u jakiegoś kumpla ( z jego bełkotu wynikało ze jest z kumplem i jego żoną i jeszcze sa jakies KOBIETY.. nie wiem o co chodzi ), a mnie ma gdzieś :( z tego wszystkiego sie rozbeczałam. Kocham go, ale nie chce takiego życia. Picie przesłania mu cały świat, w dodatku traktuje mnie jak coś zbędnego, niepotrzebnego. Wkurzyłam sie i sie rozlaczylam, a ten co.. dalej pije w najlepsze, zero odzewu. Poza tym nie ma pracy, siedzi w domu, dostaje zasiłek i chleje :( Ja juz nie mam siły. Kumple i alkohol sa dla niego wazniejsi niz ja. Czy ja przesadzam ?? Bo jestem taka wściekła, ze juz stracilam obiektywizm sytuacji :( Prosze go, zeby tyle nie pil, ze mozna wyjsc z kolegami, ale nie trzeba od razu chlać do nieprzytomności i zeby czasem sie do mnie odezwal, a nie szedł w tango na cala noc, a ja sie zamartwiam co on robi. Jak grochem o ściane, robi dalej to co chce i nie rozumie o co mi chodzi. Kiedyś go zostawiłam, po kilku miesiacach wróciłam. Wtedy o mnie zabiegał, obiecywał ze sie zmieni, płakał. Ale jak znow poczul ze jestem jego to robi co chce.. mam za swoje
Pogięło cię ?
Jak można być z kimś takim ? Jak mozna dawac się KOMUŚ TAKIEMU tak traktować? Co więcej-jak można się KIMS TAKIM wogole przejmowac?
Zdajesz sobie chyba sprawę z tego,ze przy tym człowieku nie czeka ciebie żadna przyszłosc? Na co ty liczysz? Że "zobaczy co stracił" I NAGLE STANIESZ SIĘ DLA NIEGO NAJWAZNIEJSZA? Że nagle przestanie chlac i zabierze tylek do roboty?
Dam ci rade : " nogi za pas i w las " .Jak najdalej spadac od takiego nieroba i pijaka bo nic dobrego ciebie przy nim nie spotka.
Niesamowite, czytam nieraz jakie to wy jesteście wymagajace względem gościa,ze but nie taki - papa,że nudny,bo się uczy i dlugo pracuej-papa a zadajecie sie z takim barachłem.
OPRZYTOMNIEJ DZIEWCZYNO !
Edytowany przez Hebe34 8 kwietnia 2013, 15:38
8 kwietnia 2013, 16:01
Mysle ze nie ma sensu abyc dalej tracila czas i nerwy na taki zwiazek.Ja bym zerwala i poszukala sobie chlopaka dla ktorego ja bede stala na pierwszym miejscu.
8 kwietnia 2013, 16:03
8 kwietnia 2013, 17:28
8 kwietnia 2013, 20:41
Raz na jakiś czas i owszem, ale co dwa tygodnie to jest za często. Jeśli ktoś nie potrafi się bawić bez alkoholu to ma poważny problem. Myślisz, że od czego zaczyna się alkoholizm? Właśnie od takiego regularnego chlania do nieprzytomności.Droga Autorko, zostaw go. Już raz odeszłaś. Jeśliby mu zależało to zmieniłby się na stałe, a nie na chwilę. Pomyśl, czy warto tak się denerwować? Czy warto, abyś dalej starała się o związek skoro on się nie stara?ale co on co dwa tygodnie sie upija a ty masz wielki problem? no wybacz, ale to nie jest nic takiego. nie robi tego codziennie. Każdy ma prawo sie nawalic raz na jakis czas.. tym bardziej jak jest mlody.
o alkoholixmie wiem akurat nawet więcej niz bym chciała wiedziec i po pierwsze: picie raz na dwa tygodnie daje jakies 2 razy w meisiacu. To ma byc czesto? Młodzi ludzie czesto chodza na impreze raz w tygodniu nawet.. Po drugie: co to z abzdura, z eod tego zcazyna sie alkoholizm. Alkoholizm jest złozona choroba, poza tym o regularnym chlaniu mozna by mowic jakby to bylo co kilka dni.. Tutaj na forum z kazdego kto czasem pije robvi sie od razu alkoholika.
8 kwietnia 2013, 20:42
ja powiem od innej strony... jako córka byłego alkoholika.walczyliśmy o tatę - z całych sił - leczenie, rozmowy, płacze... było ciężko, ale ani przez chwilę nie daliśmy mu odczuć, że go nie kochamy. wiem, że cierpiał - czasami płakał i mówił, że sobie z tym nie radzi(miał raczej ciągi i to nocne - w dzień nigdy nie był pijany), bywało lepiej, gorzej... czasami były potknięcia... zawsze jednak wiedzieliśmy, że rodzina jest wszystkim i to dawaliśmy mu odczuć. był i nadal jest najlepszym ojcem na świecie tyle, że od chyba ponad roku raz wypił w nocy jakiś lekki alkohol z półki, a tak to czysto...i powiem Ci, że było warto. alkoholizm to choroba, podkreślam raz jeszcze, choroba z którą trzeba walczyć(cała rodzina mojego taty to alkoholicy).u nas było warto walczyć więc jeśli ty też wiesz, że warto... jeśli dla niego nie ma nikogo ponad Ciebie i jeśli on sam walczy to... walcz. walcz a nawet jeśli przegrasz - bo i tak może się zdarzyć - będziesz przynajmniej miała świadomość, że zrobiłaś co w Twojej mocy bo było warto.u nas było i podkreślam raz jeszcze - nie zamieniłabym swojego taty na żadnego innego i cieszę się, że nie zostawiliśmy go samego.
tak tylko co ona tu opisała to nie jest alkoholizm..
8 kwietnia 2013, 21:15
tak tylko co ona tu opisała to nie jest alkoholizm..ja powiem od innej strony... jako córka byłego alkoholika.walczyliśmy o tatę - z całych sił - leczenie, rozmowy, płacze... było ciężko, ale ani przez chwilę nie daliśmy mu odczuć, że go nie kochamy. wiem, że cierpiał - czasami płakał i mówił, że sobie z tym nie radzi(miał raczej ciągi i to nocne - w dzień nigdy nie był pijany), bywało lepiej, gorzej... czasami były potknięcia... zawsze jednak wiedzieliśmy, że rodzina jest wszystkim i to dawaliśmy mu odczuć. był i nadal jest najlepszym ojcem na świecie tyle, że od chyba ponad roku raz wypił w nocy jakiś lekki alkohol z półki, a tak to czysto...i powiem Ci, że było warto. alkoholizm to choroba, podkreślam raz jeszcze, choroba z którą trzeba walczyć(cała rodzina mojego taty to alkoholicy).u nas było warto walczyć więc jeśli ty też wiesz, że warto... jeśli dla niego nie ma nikogo ponad Ciebie i jeśli on sam walczy to... walcz. walcz a nawet jeśli przegrasz - bo i tak może się zdarzyć - będziesz przynajmniej miała świadomość, że zrobiłaś co w Twojej mocy bo było warto.u nas było i podkreślam raz jeszcze - nie zamieniłabym swojego taty na żadnego innego i cieszę się, że nie zostawiliśmy go samego.