Temat: Partner nie chce ze mną zamieszkać.

Zwracam się do Was z pytaniem, ponieważ sama już nie wiem co mam zrobić w mojej sytuacji. Mianowicie z moim chłopakiem jestem w związku już prawie 5 lat. Od jakiegoś roku myślę o zamieszkaniu razem, z tym, że mój chłopak po prostu nie chce ze mną zamieszkać. Najpierw usprawiedliwiał swoje zdanie tym, że nie ma pieniędzy (chociaż bardzo dobrze zarabia), ale ostatnio gdy go mocno przycisnęłam, wyznał, że po prostu nie chce zamieszkać ze mną bo "ma już swój dom" - to jego słowa. Bardzo się kochamy, ale ja czuję, że nadszedł już czas na podjęcie kroków, by tak na prawdę razem żyć.
I tu rodzi się pytanie, czy istnieje jakaś metoda, która spowoduje, że on zacznie chociaż myśleć o wspólnym mieszkaniu, bo wydaje mi się, że ględzenie i marudzenie o tym raczej nic nie da.
Nie mówcie tylko proszę, żebym dała sobie z nim spokój, bo my na prawdę się kochamy i poza tą sytuacją wszystko dobrze nam się układa. Czy może, jestem przewrażliwiona i to ja chcę za szybko rozpocząć wspólne życie? 
W razie pytań: Oboje kończymy w tym roku 24 lata.

Dodam, że on nie ma własnego domu, mieszka z rodzicami w jednym pokoju z bratem.
5 lat to trwa? ja bym już dłużej nie czekała. to byłby dla mnie najwyższy czas, by postawić sprawę jasno: dążymy do wspólnoty, albo nie dążymy. nie masz gwarancji na to kiedy się zdecyduje. w Tobie będzie rosła frustracja związana z czekaniem, co może mieć negatywny wpływ na waszą relację.

nie ma metody na przyspieszenie jego chęci zaangażowania się w związek, a Ty nie oczekujesz ani zbyt wiele, ani zbyt szybko.
Pasek wagi
współczuję. gdybym ja miała taką sytuację (i mieszkanie) to na pewno byśmy zamieszkali z moim razem.
wydaje mi się, że on boi się wylecieć z gniazdka albo nie myśli o Tobie aż tak poważnie jakby Ci się wydawało...
to może ty zamieszkaj u niego w domu   , bo w domu lepiej niż w  mieszkaniu w  bloku może przemyślcie ta opcję

GMP1991

już pisałam, że on nie ma własnego domu, mieszka z rodzicami, razem z bratem w pokoju, to niby co mielibyśmy we trójkę w jednym pokoju mieszkać... no chyba nie bardzo.

A co do reszty komentarzy, tak jak już pisałam, jesteśmy razem 5 lat i na prawdę dużo przeżyliśmy, i wzlotów i upadków, jak to się mówi. Jestem pewna, że nasza więź jest silna i że on czuję to samo co ja. Zastanawiam się cały czas co może być powodem tego, że nie chce ze mną zamieszkać, ale on bardzo często mówi, że nie może pogodzić się z tym ile ma lat, w tym sensie, że czuję się jeszcze jak 18-latek, a właściwie to chciałby się tak czuć i nie dopuszcza do siebie myśli, że te naście lat już dawno minęły. To w rodzaju tego, jak mają kobiety, które nie mogą pogodzić się ze swoim wiekiem. Jego frustrację z tym związaną pogłębia fakt, że każdy z jego znajomych w podobnym wieku już albo jest żonaty, albo ma dzieci, albo już niedługo dojdzie do legalizacji związku i czuję się nieswojo z tym, bo "przecież dopiero co skończył liceum". Nie wiem czy dobrze mnie zrozumiecie, ale on nie godzi się ze swoją sytuacją.

Co do dokładania się do mieszkania, on mieszka na wsi, jego rodzice mają gospodarstwo, jego ojciec jest od dawna chory i to mój facet zajmuje się gospodarką razem z bratem, więc jest to i wożenie drewna z lasu, rąbanie, palenie w piecu, a latem praca w polu i pilnowanie pracowników, także nie dokłada się pieniężnie, tylko fizycznie, swoją pracą.
Famous może właśnie przez tę pracę fizyczną, pomoc rodzinie nie do końca chce się wyprowadzać? Poczucie obowiązku, że skoro ojciec chory to synowie muszą się wszystkim zająć. 

Błagam nie daj sobie wmówić, że mu nie zależy bo my guzik wiemy o Waszej sytuacji ;) Ale proponuję próbować przeprowadzić jakąś rozmowę - nawet o tym jak on widzi Was w przyszłości, najpierw bez podawania dat, konkretnych terminów. 
Tyle Ci się naprawdę należy - szczera rozmowa o przyszłości związku. 

Cookie89

obawia się, że nawet taka powierzchowna rozmowa jest nie możliwa. On nie umie i nie chce rozmawiać na, jak to nazywa "trudne" tematy.

Famous napisał(a):

Cookie89obawia się, że nawet taka powierzchowna rozmowa jest nie możliwa. On nie umie i nie chce rozmawiać na, jak to nazywa "trudne" tematy.

jesteście ze sobą 5 lat a on nie chce rozmmawiać na trudne tematy? ja bym sie na prawdę zastanowiła do kąd to zmierza
Famous może spróbuj mu wytłumaczyć/przetłumaczyć, że nie da się żyć unikając "trudnych" tematów. Ja wiem, że to trudne - mam jedną taką osobę w otoczeniu - ale mimo wszystko po jakimś czasie taka osoba zaczyna się otwierać, mówić o swoich obawach/przemyśleniach/planach. 

To często są ciężkie próby rozmów ale jeśli go kochasz i on Ciebie to myślę, że w końcu dacie radę. Tylko musisz uzbroić się w cierpliwość jeśli oczywiście tego chcesz i uważasz, że warto. 

Cookie89 napisał(a):

Błagam nie daj sobie wmówić, że mu nie zależy bo my guzik wiemy o Waszej sytuacji ;) Ale proponuję próbować przeprowadzić jakąś rozmowę - nawet o tym jak on widzi Was w przyszłości, najpierw bez podawania dat, konkretnych terminów. Tyle Ci się naprawdę należy - szczera rozmowa o przyszłości związku. 

Moim zdaniem warto skupić się na fakcie, że w dorosłym życiu nie można w nieskończoność uciekać od trudnych tematów. Ja mam za sobą podobne rozmowy na temat niezależności i samodzielności.
Natomiast nie pozwól unikać tych tematów - ponieważ istnieje możliwość, że za kilka lat zorientujesz się, że nie ma planów poważniejszego wiązania się na życie i obudzisz się z ręką w nocniku. Nie twierdzę, że tak będzie. Bo jeśli chłopak kocha, to się zreflektuje, że czas mija i zmieniają się życiowe cele ;) Powodzenia!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.