- Dołączył: 2011-07-23
- Miasto:
- Liczba postów: 40
19 marca 2013, 15:02
Podziwiam wszystkie długoterminowe pary i zastanawiam się jak Wam się to udaje ;)
Pytanie do Was (bo mnie już trafia nerw - wieczna wojna domowa)
jak radzicie sobie z podziałem obowiązków?
Chodzi mi o standardowe sprzątanie, zmywanie, gotowania i pranie :)
Dziękuję za każdą wypowiedź! Na pewno otworzy moje oczy szerzej.
- Dołączył: 2007-08-28
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 12398
19 marca 2013, 15:06
U mnie podzial sam sie wyksztalcil. Moj narzeczony zawsze wstawia i rozwiesza pranie, oporzadza nasze zwierzatko, robi prace domowe typowo meskie a ja prawie zawsze zmywam i robie zakupy ale jak poprosic to wszystko zrobi a gotowac lubi i czesto sam gotuje. To jest kwestia charakteru mysle, choc mozna walkowac komus i ustalac jakies grafiki, z tym, ze niektorzy faceci to jak grochem o sciane,.
- Dołączył: 2010-09-07
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1540
19 marca 2013, 15:08
mój jest grochem o ścianę. robi jak mu się powie 92387 razy, a czasem robi niedokładnie, ale u niego cała rodzina ma dosć wyluzowane podejście do porządku i myślę, ż e za parę lat może uda mi się ro w nim zmienić. Mieszkamy razem 2 lata, jesteśmy 3,5
- Dołączył: 2013-03-18
- Miasto:
- Liczba postów: 1884
19 marca 2013, 15:08
Ja niestety siedze w domku z dzieckiem i wszystkie obowiązki spadaja na mnie:/ czasami mam naprawde dosyc ze musze wszystko robic i mysle sobie ze samej byloby lepiej , smieje sie ze mam w domu dwoje dzieci a nie jedno gdzie niestety ten "wiekszy" czyli tatus przysparza wiecej problemów. Ale cóz takie zycie
- Dołączył: 2011-11-27
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 4907
19 marca 2013, 15:09
wszystko to co wymienilas robi moj facet jak i ja...sam sie bierze do tego bo jest typem samosi :) woli sam zrobic...nic nie trzeba mu mowic, wie ze ma sprzatnac,poprac,gotowac...raz robi to on raz ja...zalezy
- Dołączył: 2012-08-22
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2122
19 marca 2013, 15:10
Mój mąż robi sam zakupy, odkurza, sprząta łazienkę, myje okna, zmywa. Ja piorę, prasuję i gotuję.
19 marca 2013, 15:12
U mnie na szczęście nie było z tym problemów bo teściowa nauczyła mojego męża sprzątać i to raczej on musiał potem bardziej nauczyć mnie:)) My jesteśmy raczej dobraną parą i każdy robi wszystko bez podziału. Jak ja mam siły to ja odkurzę (odkurzamy codziennie ze względu na dziecko) jak nie to o nic mnie W nie pyta tylko sam odkurza. Tak samo zmywanie, i pozostałe obowiązki domowe. Nawet pranie potrafi robić i robimy na zmianę. Po prostu każdy stara się w domu coś zrobić a na co już na prawdę nie ma ochoty to wie, że może liczyć na drugą połowę. I czasem zmuszam się do czegoś czego nie mam ochoty robić bez proszenia bo wiem, że zostanie to docenione i w najbliższym czasie odwzajemnione. Teraz tylko mąż więcej pracuje to ja więcej w domu robię, ale też nie pracuję na razie więc i mam na to czas. U nas problemów jeśli o to chodzi raczej nie ma na szczęście. Jednak obie osoby muszą docenić to co robi druga, i każdy musi dać coś od siebie.
19 marca 2013, 15:14
U nas nie ma najmniejszego problemu. Zamieszkaliśmy razem po 3 miesiącach znajomości i od razu było wiadomo, że nikt nie jest służbą. Mieliśmy swoje zajęcia (uczelnia) i nie mogło być tak, że jedna osoba wraca wykończona i wszystko ma sama robić.
Razem mieszkamy, razem brudzimy, razem jemy to i razem o te wspólne kąty dbamy. Logiczne.
Po 4 latach wykształciło się to tak: ja częściej gotuję (bo uwielbiam) ale jak kończę dużo później to i on ugotuje. Kto nie gotuje ten zmywa. Śniadania robi Luby bo wcześniej wstaje.
Sprzątanie na ogół wspólnie - ja ścieram kurze, szoruje zlew i blaty kuchenne, kuchenkę i piekarnik. Luby zajmuje się łazienką bo ja się brzydzę.
Pranie wstawiamy bez grafiku - jest za dużo w koszu, to zawsze ktoś wstawi.
Nie wiem jak można dać z siebie zrobić służbę.
Ale oczywiście jeśli jedna osoba pracuje zawodowo a druga siedzi w domu to oczywiste, że to ona się domem zajmuje.
- Dołączył: 2013-03-19
- Miasto: Białystok
- Liczba postów: 27
19 marca 2013, 15:15
A u mnie na początku był bunt oczywiście z mojej strony
mój narzeczony nie rozumiał slowa ,,podział obowiązków,, na początku nic a nic nie robił lecz czas robi swoje i teraz nie powiem ze nie ale sprząta (czasem) ale wybaczam mu to bo długo pracuje i czasem wraca dość późno. Ale stara mi się pomagać . Robi zakupy, zmywa naczynia itp. Jest dobrze
- Dołączył: 2013-03-06
- Miasto: Częstochowa
- Liczba postów: 25973
19 marca 2013, 15:17
pranie to nie jest sztuka, wystarczy wlozyc pranie i nastawic program. to potrafimy oboje, tyle ze jest dyskusja, kiedy? partner ustalil - no to sobota, zeby pradu nie zuzywac na bezsensowne pranie to raz w tygodniu, to akurat sie zbierze
ja wiecej przebywam w domu wiec sprzatam i zmywam wiekszosc i gotuje, robie zakupy (sprawia mi to przyjemnosc)
w weekendi w dni wolne wspolnie pochodzimy do sprzatania
najbardziej mnie irytuje kiedy partner slowem sie nie odezwie pol dnia, a wieczorem jakis wredny diabel w niego wpada i marudzi czemu jest balagan, czemu to czemu tamto. na moje pytanie czemu wczesniej nic nie mowi - odpowiada ze czeka na moja reakcje. a ja mu odpowiadam - a ja czekam na twoja reakcje, nie przeszkadza ci, nic nie marudziles, wiec sobie chce chwile usiasc przed kompem.
rano sie pytam czy posprza ta biurko (stwierdzil ze to jego rejon ze posprzata) on marudzi - dobra, biurko to zostaw w spokoju, wazniejsza jest kuchnia czy podloga a np wczoraj wieczorem zaczal palcem pokazywac, widzisz, widzisz jak ja potrafie sprzatnac, a ty... i zaczyna sie litania
i taka dyskusja ze boki zrywac.