Temat: 6 lat w zwiazku - czy to juz koniec ? Co robic

Czesc wszystkim
Potrzebuje porady co zrobic.
Jestem w zwiazku od ponad 6 lat, poznalismy sie z D w Londynie przez internet, po tygodniu zamieszkalismy razem i wszystko bylo super. Potem zaczelos ei cos psuc ale przechodzilismy mniejsze i weiksze kryzysy. Nigdy sie nei zdradzilismy ani nic takiego. Problem polega na tym ze ja codziennie zastanawiam sie czy od neigo nie odejsc. Nie czuje juz tego co kiedys , wydaje mi sie ze przestalam go kochac i on mnie chyba tez. On nei lubi mojej rodziny i nigdy nie jezdzi ze mna na urlop do Polski. Kazdy urlop spedzamy osobno. Ja nie nawidze jego rodziny czyli jego brata z zona , a jeg rodzice nei zyja. Zaszly pewne wydarzenia ktore sprawily ze wiem na 100% ze juz nigdy nie polubie jego rodziny i nie wyobrazam sobie zeby byli na naszym slubie lub kontaktowali sie z moimi dziecmi w przyszlosci.
Nastepny problem to sex. Uprawiamy go moze 2 razy w roku, juz nawet nie pamietam kiedy robilismy to ostatni raz. Mysle ze tu problemem moze byc nadwaga, kiedy sie poznalismy ja wazylam 66 kg a on 85. Teraz ja waze 107 kg a on 130 kg... Oboje bardzo przytylismy i chyba stracilismy pociag seksualny...
Nastepny problem to to ze tylko ja gotuje, sprzatam , robie zakupy ktorko mowiac ogarniam wszystko a oprocz tego mam prace na pelny etat . On tez pracuej ale w domu placem nie kiwnie a jak mu nie zrobie jesc jak ma na cos ochote to sie obraza jak male dziecko. Bardoz wybrzydza z jedzeniem i co bym nie zrobila to zawsze jest niezadowolony. Rozmawiamy ze soba jakies 2 minuty dziennie i ja szczerze juz po kilku zdaniach mam go dosc i nie mam ochoty z nim rozmawiac. Wkurzaja mnie jego glupie gadki, docinki. Czuej sie bardzo samotna w tym zwiazku. Kiedy idziemy spac on od razu kladzie sie na drugi bok, nie przytula mnie.... Mam dosc proszenia sie o odrobine milosci, ciepla .... Nigdy chyba nie czulam sie taka samotna. Mam ochote zakonczyc ten zwiazek bo czuje ze zmarnuje sobie reszte zycia tkwiac w tym ale z drugiej strony szkoda mi tych 6 lat , nie wiem czy dam rade budowac cos od nowa. Ja mam 25 lat a on 27. Moze jeszcze nei jest dla mnei za pozno..... Probowalam z nim o tym rozmawiac wielokrotnie i nic z tego nie wyszlo. Zawsze sie klocimy , potem on przeprasza na drugi dzien i zapewnia o swojej milosci ale dla mnei to tylko pustte slowa. Nie czuje sie przy nim dobrze, nie jestem soba..... Kiedy go nie ma w poblizu czuje sie lepiej, moge zartowac, wiecej sie smieje , przy nim czuej sie jak jakies zero.... Moj 20 letni brat chcial do mnei przyjechac do Londynu do pracy i kiedy powiedzialam o tym mojemu to on ze nigdy sie na to nei zgodzi zeby moj brat zamieszkal z nami razem , tylko dlatego ze uwaza ze moj brat jest nieodpowiedzialny i niedojrzaly..... i ma o nim swoje zdanie. Poweidzialam mu ze jezeli bede musiala wybierac miedzy ni a moim bratem to oczywiscie wybiore brata bo to jest moja rodzina. Poweidzial ze zawsze moge sie wyprowadzic i odwiedzac go w weekendy. .....
Ten zwiazek nie daje mi szczescia, zero radosci, nie wiem czy jest sens probowac dalej to ratowac, ja juz nie mam na to sily i z kazdym dniem jest coraz gorzej......
I nie musiscie mowic ze musze schudnac zeby poznac kogos innego , wiem to i wzielam sie juz za siebie ale przede mnna dluga droga zeby wrocic do dawnej figury.
kiedys ludzie byli razem nie wazne pił bił czy zdradzał, to samo w druga strone - a teraz cos nie pójdzie i od razu trzeba zabierac zabawki- ja nie mówie ze dawne zwyczaje pod tym wzgledem były dobre bo jasne ze od niektórych typów trzeba uciekac i to niepodlega watpilwosci, ale jesli facet zapewnia ze kocha, nie zdradził- to warto walczyc !

monika20monika napisał(a):

nie wiem czy to cos pomoze ale według mnie jak bys popracowała troche nad namietnoscia w sypialni to lepiej by sie wam układało - to wiele zmienia- nie kochacie sie wiec oddaliliscie sie od siebie, no i przede wszystkim powiedz mu co czujesz i ze rozwazasz rozstanie . 

 

Tylko widzisz miedzy nami nie ma przyjazni a co tu mowic o sprawach lozkowych,. Nie bed ei nie chce go uwodzic w lozku. To facet powinien zabiegac o kobiete. Ja juz nie bede sie ponizac. Nie potrafimy razem porozmawiac 2 minuty a do lozka mam znim isc i go uwodzic, na to juz chyba za pozno niestety....

Nie przeczytałam wszystkich komentarzy, ale przede wszystkim musisz zaczać myśleć o sobie! Masz tyle lat, że spokojnie masz czas, żeby ułożyć sobie życie od nowa. Ja bym porozmawiała poważnie...jeśli już musicie mieszkać kilka miesięcy razem to: jeden dzień Ty sprzątasz, drugi on i tak na zmianę, gotujesz tylko dla siebie, pranie robi każdy sobie itd. Może warto spróbować? Zacznij traktowac go jak lokatora, przynajmniej ja bym tak spróbowała...powodzenia

monika20monika słowa to tylko słowa...to że mówi, że kocha to jest nic!! co pokazuje swoim zachowaniem? że ma na wszystko wy****ne;( warto walczyć, ale jeśli jedna strona walczy to nie ma sensu!!

Pasek wagi
jeśli go nie kochasz i będziesz w stanie się utrzymać, i mieć gdzie mieszkać to odejść od niego.
Zajmij się swoim życiem. Pomyśl o sobie. Z czasem poczujesz się lepiej i zaczniesz być szczęśliwa.
Nie możesz być  związku który nie daje Ci satysfakcji.

UnlimitedPower napisał(a):

jagoa napisał(a):

sama sobie odpowiedziałaś na pytanie  tym postem... szukaj mieszkania ... wyprowadz się .. ale nie zrywaj kontaktu może wasza miłość odżyje 
  Problem w tym ze mamy jeszcze kontrakt n akilka miesiecy na mieszkanie ktore wynajmujemy i nie stac mnie zeby placic dwa czynsze wiec sila rzeczy musimy mieszkac narazie razem. Za 3 miesiace bedziemy musieli sei okreslic czy chcemy przedluzac kontrakt czy nie..... wiec mam chwile zeby sie zastanowic co robic a w Londynie mieszkania nie sa tanie i nie stac mnie zebym sma oplacila osobne mieszkanie wiec bede musiala szukac pokoju i tu nastepny problem co zrobie z moimi gratami, ( komputer, TV bieznia, minisilownia, cross trainer, i ine rzeczy ktore oczywiscie nei zmieszacza sie do jednego pokoju a tanie nie byly...... ) mam mu to wszystko zostawic  
To mieszkajcie razem na zasadzie współlokatorów.Powiedz,że koniec waszego związku i zostajesz do póki nie znajdziesz czegoś innego.Sama sobie gotuj,rób zakupy,sprzątaj a on niech radzi sobie sam.
ja tak mialam z moim pierwszym, po kilku latach bylismy dla siebie jak brat i siostra , dlugo sie meczylamm , ale podjelam decyzje zeby odejsc, ito byla najlepsza decyzja w moim zyciu... nie ma sensu ciagnac za soba czegos co dawno zdechlo, zostaw go, zacznij nowe zycie , idz do fryzjera, kup fajne iuchy , idz na randke , zobaczysz ze zaraz odzyjesz , daj sobie szanse na cos lepszego
Skoro jeszcze 3 miesiące do podjęcia decyzji, to jest to dobry moment, żeby zacząć ogarniać swoje życie, pomyśleć o sobie skoro on nie potrafi zrobić dla Waszego związku nic, żeby było lepiej. Pokaż mu jak twarda jesteś ! W 3 mies możesz zrzucić sporo kg, olej jego zachcianki co do jedzenia! I tak przecież wiecznie mu nic nie smakuje i ma wiecznie pretensje ? Skoro tak to niech sam sobie radzi ! A Ty gotuj sobie tak jak chcesz ! Skup się na pracy, na ćwiczeniach, na SOBIE. W trakcie oczywiście możecie jeszcze rozmawiać, ale przestań skakać koło niego bo Pan zawoła to Pani leci jak na skrzydłach ! No sorry ale on nic nie daje od siebie, to dlaczego Ty masz być na jego każde widzi misie ?! :/ Byłaś, dalej nic nie zrozumiał, dalej ma wszystko w du** ..  Jak nic przez te 3 mies się nadal nie zmieni, on nie zrobi nic by w waszym związku było lepiej to powiesz mu, że to koniec ! Teraz jest czas żeby zacząć wszystko naprawiać, nie czekaj dłużej tylko bierz się za siebie! :)
Pasek wagi
  Tylko widzisz miedzy nami nie ma przyjazni a co tu mowic o sprawach lozkowych,. Nie bed ei nie chce go uwodzic w lozku. To facet powinien zabiegac o kobiete. Ja juz nie bede sie ponizac. Nie potrafimy razem porozmawiac 2 minuty a do lozka mam znim isc i go uwodzic, na to juz chyba za pozno niestety....


I tu się właśnie mylisz - oboje partnerów powinno sie starać a w tym że kobieta uwodzi swojego mężczyznę nie ma nic nagannego czy poniżającego.
Mnie się wydaje, że oboje się mocno zagubiliście. Bardzo obniżyło wam się poczucie wlasnej wartości i tak sobie tkwicie w tym piekiełku w samotności skrycie obwiniając druga stronę, że ni doprowadzi do jakiegoś przełomu.
Wkurza mnie to gadanie "to odejdź, szukaj dalej" jasne że nie należy z kims być mimo wszystko do końca za wszelką cenę. Ale najpierw się walczy. Ty piszesz że jest do dupy, ale nie piszesz że podjeliście jakiekolwiek kroki by coś naprawić.
Ja wiem, że chciałabyś by on zaczął, ale nie ma w życiu tak różowo zawsze. Zacząć powinna ta osoba która ma więcej siły i energii.
Wiem że kobieta chciałaby być zdobywana ale jak jest taki marazm to ktos go przełamac musi.
Usiądźcie pogadajcie szczerze. Po kolei niech każde z was powie co mu nie pasuje i czego chce i jaki ma pomysł żeby coś poprawić. A dopiero jak oboje dojdziecie do wniosku że nie ma już czego ratować to sie rozstańcie.
Pasek wagi

Irishya napisał(a):

  Tylko widzisz miedzy nami nie ma przyjazni a co tu mowic o sprawach lozkowych,. Nie bed ei nie chce go uwodzic w lozku. To facet powinien zabiegac o kobiete. Ja juz nie bede sie ponizac. Nie potrafimy razem porozmawiac 2 minuty a do lozka mam znim isc i go uwodzic, na to juz chyba za pozno niestety....
I tu się właśnie mylisz - oboje partnerów powinno sie starać a w tym że kobieta uwodzi swojego mężczyznę nie ma nic nagannego czy poniżającego.Mnie się wydaje, że oboje się mocno zagubiliście. Bardzo obniżyło wam się poczucie wlasnej wartości i tak sobie tkwicie w tym piekiełku w samotności skrycie obwiniając druga stronę, że ni doprowadzi do jakiegoś przełomu. Wkurza mnie to gadanie "to odejdź, szukaj dalej" jasne że nie należy z kims być mimo wszystko do końca za wszelką cenę. Ale najpierw się walczy. Ty piszesz że jest do dupy, ale nie piszesz że podjeliście jakiekolwiek kroki by coś naprawić. Ja wiem, że chciałabyś by on zaczął, ale nie ma w życiu tak różowo zawsze. Zacząć powinna ta osoba która ma więcej siły i energii.Wiem że kobieta chciałaby być zdobywana ale jak jest taki marazm to ktos go przełamac musi. Usiądźcie pogadajcie szczerze. Po kolei niech każde z was powie co mu nie pasuje i czego chce i jaki ma pomysł żeby coś poprawić. A dopiero jak oboje dojdziecie do wniosku że nie ma już czego ratować to sie rozstańcie.

 

 

Zle zrozumialas co pisalam. Ja walczylam o ten zwiazek, od ponad 3 lat to tylko ja sie staram, walcze, robie cos zeby bylo lepiej a efekt jest taki ze im wiecej robie, im wiecej sie staram tym on bardziej olewa wszystko. Dlatego powiedzialam ze nie bede sie juz ponizac, mam dosc.To nie jest tak ze nagle sie cos zepsulo i chce odejsc i olac to , NIE to juz sie wali od dluzszego czasu i codzienine od 3 lat zastanawiam sie czy tkwic w tym zwiazku. Dzisiaj do was napisalam bo juz sama nie wiedzialam co robic ale jak tak czytam was to mysle ze musze zajac sie wlasnym zyciem, zadbac o siebie przede wszystkim. Chyba wole byc sama niz byc  czyjas kura domowa i znosic marudzenia, fochy , bluznierstwa itp.

na ten moment uciekałabym gdzie się tylko da bo takie życie to nie życie a mordęga

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.