- Dołączył: 2006-04-17
- Miasto: Wyspa
- Liczba postów: 1830
17 marca 2013, 17:42
Dziewczyny, kobiety, list bedzie długi,ale mam powazny problem :( W wieku 20 lat zostałam napadnięta przez faceta w nocy, kiedy wracałam z pracy. Zupełnie rozwalił mi się świata, bałam się mężczyzn,bałam się wychodzić gdziekolwiek, zaczęłam miec rózne stany depresyjne itd. to było w 2006 roku. Wyprowadziłam się z domu z małej miejscowości bo po pierwsze facet ,który mnie napadl stamtąd był, po drugie plotki i rózne opowieści na temat tego napadu, po trzecie rodzice kompletnie nie rozumieli problemu i poniekąd obwiniali mnie-koszmar. Wyprowadziłam się do dużego miasta ,ale problemy pozostały, tzn nadal miałam stany depresyjne i ciągły strach. Po 2 latach wróciłam do domu bo straciłam pracę i myslałam,że wszystko się ułoży.Na pozcątku 2009 roku mój stan psychiczny na tyle się pogorszył,że tuż przed świętami wielkanocnymi wylądowałam u psychiatry,przepisał mi silne antydepresanty. Poczułam się lepiej, przestałam się bać itd a kilka tygodni pozniej poznałam faceta. Był dla mnie dużym wsparciem,na 3 randce powiedziałam mi jakie leki biore ,także nic nie ukrywałam, wszystko wiedział. Nie był w moim typie, starszy o 7 lat, ale wspierał mnie jak nikt a ja tego potrzebowałam. Szybko bo w wakacje poszlismy do łózka( ja byłam dziewicą) a w marcu nastepnego roku wyprowadzilismy się z domu, ja cały czas na lekach psychotropowych.Aha zapomniałam dodać,że mój facet często wyjezdzał i wracał tylko na weekendy -taką miał pracę. Zaręczylismy się po roku, pozniej był ślub. Ksiądz pytał czy ktos z nas ma chorobę psychiczną,ale ja sie nie przyznałam, zreszta czy depresja to choroba psychiczna? W kazdym razie jakos nie miałam ochoty na ten ślub tak na 100 % ale rodzice naciskali,że tak nie wypada na kocią łapę itd. Mijaja 2 lata od ślubi a ja coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu,że to była pomyłka.Mój mąz to bardzo dobry człowiek,ale ja go nie kocham , nie jest w moim typie, nie kłócimy się. Dzieli nas wiecej niz łączy. Mieszkamy z moimi rodzicami i mój mąz woli spedzac czas z moim tata niz ze mną, bo tak wiele nas różni. On przede mna nie miał nigdy dziewczyny( poznałam go jak miał 31 lat) i uważa ,że złapał Pana Boga za nogi,że ja taka ładna , inteligentna itd,ale tez nie wiem czy to miłość. Bo jesli nie ma go np tydzien w domu i jak wróci, zamiast ze mną posidziec to siedzi z moim ojcem i oglada np film to o czym to świadczy? Prosiłam,żebysmy wyprowadzili się z domu,zamieszkali na swoim to nie chce.Zapomniałam nadmienic,że od slubu właściwie opieramy się na moich zarobkach,jemu ciagle cos nie wychodzi z praca itd, jest kompletna fajtłapą ,ale to nie powód rozwodu bo tak jest od slubu właściwie , więc mnie to nie zaskakuje,ale ewidentnie mi przeszkadza,że cały czas musze sie martwić skąd wytrzasnąc kase bo jakby nie ja to koniec z nami. Co byście mi doradziły?
17 marca 2013, 18:25
Przecież sama czujesz, że się dusisz w tym związku! Może w końcu Twoi rodzice przejrzą na oczy! Ile masz lat? Ja mam 40 lat i gdybym źle się czuła w związku z moim facetem to nawet w tym wieku bym go rzuciła!
17 marca 2013, 18:38
Wiem już zaglądałam do Twojego pamiętnika:) Wiesz powiem Ci, że bardzo ładna z Ciebie dziewczyna... Życzę powodzonka:)))
- Dołączył: 2010-08-30
- Miasto: Nigdzie
- Liczba postów: 1008
17 marca 2013, 18:40
marysiaZsadu1989 napisał(a):
zastanow sie dobrze... na poczatku zawsze jest super, romantycznie, motylki w brzuchu itd. Ale z biegiem czasu to wszystko powoli mija.. Wiedz, ze jak poznasz kogos innego to tez na poczatku beda uniesienia zauroczenie a potem to samo.. W malzenstwie sa chwile radosne i chwile smutkow... Moze macie zly okres? po curzy zawsze wychodzi slonce.. Przysiegaliscie byc malzenstwem na dobre i na zle.. z tego co piszesz to maz Cie nie zdradza, nie bije, nie ma balogow.. czy naprawde jest az taki zly?
Wybacz, ale jak czytam takie rzeczy to aż źle mi się robi. Fakt, że mąż nie bije to faktycznie powód żeby spędzić z kimś resztę życia... Życie masz jedno, nie życzę Ci żebyś w wieku 50 lat spojrzała wstecz i załamała ręce, bo nie miałaś odwagi żyć dla siebie, po swojemu. Rób to co dyktuje Ci sumienie! Żebyś za jakiś czas spojrzała w lustro i mogła sobie powiedzieć - podjęłam właściwą decyzję - ciężką, ale właściwą (niezależnie od decyzji jaką podejmiesz).
- Dołączył: 2011-11-13
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 27
19 marca 2013, 16:12
Najłatwiej doradza się na odległość ;). Wygadanie się na forum może Ci przynieść ulgę, ale nie wiem, czy dobrym pomysłem będzie podejmowanie życiowej decyzji pod wpływem postów na forum. Z własnego doświadczenia wiem, że czasem trzeba się rozstać, z tym tylko, że nie wolno tego robić pochopnie, bo można sobie zrobić ogromne kuku. Oczywiście, nie warto męczyć się w złym związku. Zanim podejmiesz decyzję zastanów się jakie masz oczekiwania wobec męża, związku, siebie.
Nie obraź się, ale na moje oko przydałaby Ci się psychoterapia, tabletki, nawet najsilniejsze nie pomogą Ci się uporać z problemami z samą sobą, a wygląda na to, że tu leży źródło problemu. Nie stworzysz szczęśliwego związku z nikim, dopóki nie dojdziesz do ładu ze swoimi emocjami. Poczekaj z decyzją, bo łatwiej jest odejść niż spróbować naprawić, to co, się ma. Przecież do ślubu nikt Cię nie zmuszał.
Nie namawiam do trwania w złym związku za wszelką cenę, ale zanim podejmiesz drastyczne kroki - zacznij przynajmniej psychoterapię.
- Dołączył: 2011-06-28
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 876
21 marca 2013, 14:34
Z mojej strony wygląda to tak, że nie zmarnowałaś sobie życia, ale jemu. Nie oceniam go jaki jest bo go nie znam. Ale zauważ, że w czasie Twojej choroby on dał Ci duże wsparcie, był przy Tobie ale jednak nie pociągał Cię..nie spieszyło Ci się przed ołtarz z nim, ale pod presją rodziny poszłaś. Powinnaś nie wychodzić za mąż i nie marnować człowiekowi życia.Teraz już za późno bo mu zmarnowałaś - jak zostaniesz z nim on będzie myslal na początku ze wszystko jest okej ale pozniej sam zobaczy ze go nie kochasz, w sumie to nie wiem czy on cie kocha? czy to tylko przywiązanie, jak go zostawisz; 32-33 latek tak? co on będzie robił..zostanie sam...ciężko będzie znalezc mu i Tobie kogoś. Ale bym rozwiodła się, bo nadzieja jest jeszcze jakaś ze ulożycie sobie zycie.
- Dołączył: 2011-01-23
- Miasto: Biały Bór
- Liczba postów: 3877
22 marca 2013, 19:40
marysiaZsadu1989 napisał(a):
[..] z tego co piszesz to maz Cie nie zdradza, nie bije, nie ma balogow.. czy naprawde jest az taki zly?
Ale co on wnosi do małżeństwa? Jeśli niewiele to równie dobrze mogłoby go nie być. Dobry jest przynajmniej w łóżku?
- Dołączył: 2006-04-17
- Miasto: Wyspa
- Liczba postów: 1830
23 marca 2013, 22:42
No własnie nie bardzo:) jest mega leniwy:))
- Dołączył: 2013-02-27
- Miasto: Bielsk Podlaski
- Liczba postów: 1957
3 kwietnia 2013, 09:59
Skrzywdziłaś faceta, bo w trudnych chwilach był dla Ciebie poduszką powietrzną, a nie mężczyzną na całe życie. Lepiej z nim pogadaj wcześniej niż później, niech każdy idzie swoją drogą.