Temat: Rozwód

Dziewczyny, kobiety, list bedzie długi,ale mam powazny problem :( W wieku 20 lat zostałam napadnięta przez faceta w nocy, kiedy wracałam z pracy. Zupełnie rozwalił mi się świata, bałam się mężczyzn,bałam się wychodzić gdziekolwiek, zaczęłam miec rózne stany depresyjne itd. to było w 2006 roku. Wyprowadziłam się z domu z małej miejscowości bo po pierwsze facet ,który mnie napadl stamtąd był, po drugie plotki i rózne opowieści na temat tego napadu, po trzecie rodzice kompletnie nie rozumieli problemu i poniekąd obwiniali mnie-koszmar. Wyprowadziłam się do dużego miasta ,ale problemy pozostały, tzn nadal miałam stany depresyjne i ciągły strach. Po 2 latach wróciłam do domu bo straciłam pracę i myslałam,że wszystko się ułoży.Na pozcątku 2009 roku mój stan psychiczny na tyle się pogorszył,że tuż przed świętami wielkanocnymi wylądowałam u psychiatry,przepisał mi silne antydepresanty. Poczułam się lepiej, przestałam się bać itd a kilka tygodni pozniej poznałam faceta. Był dla mnie dużym wsparciem,na 3 randce powiedziałam mi jakie leki biore ,także nic nie ukrywałam, wszystko wiedział. Nie był w moim typie, starszy o 7 lat, ale wspierał mnie jak nikt a ja tego potrzebowałam. Szybko bo w wakacje poszlismy do łózka( ja byłam dziewicą) a w marcu nastepnego roku wyprowadzilismy się z domu, ja cały czas na lekach psychotropowych.Aha zapomniałam dodać,że mój facet często wyjezdzał i wracał tylko na weekendy -taką miał pracę. Zaręczylismy się po roku, pozniej był ślub. Ksiądz pytał czy ktos z nas ma chorobę psychiczną,ale ja sie nie przyznałam, zreszta czy depresja to choroba psychiczna? W kazdym razie jakos nie miałam ochoty na ten ślub tak na 100 % ale rodzice naciskali,że tak nie wypada na kocią łapę itd. Mijaja 2 lata od ślubi a ja coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu,że to była pomyłka.Mój mąz to bardzo dobry człowiek,ale ja go nie kocham , nie jest w moim typie, nie kłócimy się. Dzieli nas wiecej niz łączy. Mieszkamy z moimi rodzicami i mój mąz woli spedzac czas z moim tata niz ze mną, bo tak wiele nas różni. On przede mna nie miał nigdy dziewczyny( poznałam go jak miał 31 lat) i uważa ,że złapał Pana Boga za nogi,że ja taka ładna , inteligentna itd,ale tez nie wiem czy to miłość. Bo jesli nie ma go np tydzien w domu i jak wróci, zamiast ze mną posidziec to siedzi z moim ojcem i oglada np film to o czym to świadczy? Prosiłam,żebysmy wyprowadzili się z domu,zamieszkali na swoim to nie chce.Zapomniałam nadmienic,że od slubu właściwie opieramy się na moich zarobkach,jemu ciagle cos nie wychodzi z praca itd, jest kompletna fajtłapą ,ale to nie powód rozwodu bo tak jest od slubu właściwie , więc mnie to nie zaskakuje,ale ewidentnie mi przeszkadza,że cały czas musze sie martwić skąd wytrzasnąc kase bo jakby nie ja to koniec z nami. Co byście mi doradziły?
 Chyba sama znasz odpowiedź, skoro streszczając nam swoją historię, nie użyłaś ani jednego argumentu za kontynuacją małżeństwa:>
Nie chce go skrzywdzić, boje się reakcji rodziców,rodziny bo wszyscy mówią,że to taki dobry chłopak. Wiem,że będzie musiał wrócic do domu swoich rodziców na wies i "co ludzie powiedzą"? ale to nie jest tak,że ja kogos mam, nie mam i nawet nie chce miec, wolę byc sama. Tłumaczyłam mu,że to nie jego wina tylko moja,że to ja nie nadaje się do małżeństwa itd,ale on mówi,że juz nikogo sobie nie znjadzie i bedzie miał przegrane życie,że go nie kocham bo nie ma kasy, a tak nie jest bo nigdy nie miał:)
zastanow sie dobrze... na poczatku zawsze jest super, romantycznie, motylki w brzuchu itd. Ale z biegiem czasu to wszystko powoli mija.. Wiedz, ze jak poznasz kogos innego to tez na poczatku beda uniesienia zauroczenie a potem to samo.. W malzenstwie sa chwile radosne i chwile smutkow... Moze macie zly okres? po curzy zawsze wychodzi slonce.. Przysiegaliscie byc malzenstwem na dobre i na zle.. z tego co piszesz to maz Cie nie zdradza, nie bije, nie ma balogow.. czy naprawde jest az taki zly? 
Ale nie musisz się tłumaczyć i wmawiać sobie, że Ci nie przeszkadza fakt, że Twój facet siedzi na dupie i kasy nie ma. To mężczyzna powinien zarabiać i utrzymywać rodzinę, kobieta tak tylko, na waciki dorabiać. Skoro on nie poczuwa się do tego, to po co Ci taki ikład? Jak już chcesz kogoś utrzymywać to zaadoptuj dziecko z sierocińca, będzie Ci do śmierci wdzięczne. A tak na poważnie, co to za facet, co ciągle użala się nad sobą? No to wróci do domu rodziców, nic mu się nie stanie. Czemu myślisz ciągle o innych? Zabłądziłaś gdzieś między spełnianiem ich wymagań, zapominając o sobie. Albo niech facet się ogarnia i walczy o Was, albo niech jedzie na wieś i przestanie być dla Ciebie ciężarem. Wychodzi się za mąż albo dla kasy albo z miłości. Ty wybrałaś jakąś trzecią opcję, ale za cholere nie wiem czemu:>
a czy  on chociaż przystojny jest, bo czegoś nie rozumiem jak nie mógł nikogo nie mieć w wieku 31 lat
i czemu gada  że nikogo nie znajdzie.
Dziewczyno! Ty się przestań bać! To Twoje życie! Proponuję Ci żebyś poszła do psychoterapeutki, takie sytuacje traumatyczne się leczy i to z tego co słyszałam niekiedy bardzo szybko. Bez fachowej pomocy nie nasz rady się rozwieść - jesteś za słaba psychicznie. Życzę Ci powodzenia!
Dziewczyny naprawde dzieki za każde słowo, prawda jest taka ,że cały czas udowaniam wszystkim dookoła,że jestem OK i boję się zrobić cos po swojemu. Rodzice od zawsze uwielbiaja mojego męża bo dobry, grzeczny itd teraz jest dla nich takim "przynies,podaj,pozamiataj" tylko,ze z tego kasy nie ma,ale oni są zachwyceni bo nigdy nie mieli syna wiec pomoc jest ogromna:) a on tez się spełnia w tej roli idealnie, tylko,że ja tu nie pasuje:(
Życie masz jedno. Jeżeli teraz uważasz, że Twoje małżeństwo to pomyłka to rozejdź się i żyj tak jak tego chcesz. Nie ma  "co ludzie powiedzą", ludzie za Ciebie żyć nie będą. Głowa do góry. A z Twojej opowieści ten facet wydaje się być jakąś sierotą - wybacz, ale takie wrażenie odnoszę :P. Jak pojawią się dzieci to też wszystko ma być na Twojej głowie?

marysiaZsadu1989 napisał(a):

zastanow sie dobrze... na poczatku zawsze jest super, romantycznie, motylki w brzuchu itd. Ale z biegiem czasu to wszystko powoli mija.. Wiedz, ze jak poznasz kogos innego to tez na poczatku beda uniesienia zauroczenie a potem to samo.. W malzenstwie sa chwile radosne i chwile smutkow... Moze macie zly okres? po curzy zawsze wychodzi slonce.. Przysiegaliscie byc malzenstwem na dobre i na zle.. z tego co piszesz to maz Cie nie zdradza, nie bije, nie ma balogow.. czy naprawde jest az taki zly? 
Właśnie tego sie boje, ze ludzie zaczna miec do mnie pretensje,że on taki dobry bo mnie nie bije a ja wymyslam bo mi sie w d... poprzewracało. A on po prostu dawał mi to czego nigdy nie dostałam od rodziców, akceptacje i poczucie bezpieczeństwa. o mich problemach wie tylko siostra, która uważa,że to nie jest facet dla mnie i wesprze mnie w każdej decyzji, jak z nim zostane i jak odejde. Nikomu wiecej nie powiedziałam, mam straszne wyrzuty sumienia,że go krzywdze. Ale czy jesli z nim zostane to będzie ok? moim zdaniem tez nie w porządku. On zasługuje na prawdziwą miłosc. Mijamy sie też intelektualnie, inne zainteresowania itd może dlatego lepiej się czuje z moimi rodzicami niz ze mną? A co myslicie o uniewaznieniu małżeństwa? Mi nie zależy,ale on pochodzi z religijnej rodziny i nie chce mu zniszczyc jakiejs drogi do slubu koscielnego np.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.