Temat: problem z chłopakiem

Hej! Długo zastanawiałam się czy w ogóle poruszać tu "ten" temat ale chyba muszę się komuś wygadać, nie potrafię już dłużej trzymać w sobie tylu emocji:(( Przechodząc do sedna sprawy. Jestem z chłopakiem już prawie 6lat( będzie w czerwcu). mieszkamy na odległości(300km od siebie). Od początku naszej znajomości zaznaczyłam że nie wyprowadzę się z mojej miejscowości i że jeżeli nie jest w stanie zostawić swoich rodzinnych stron dla mnie to że lepiej nawet nie zaczynajmy być ze sobą. No ale on ostro twierdził że dla niego to żaden problem że za mną pójdzie wszędzie. i było wszystko ok rozkochał mnie w sobie było miło itd. po ok 3latach odmieniło mu się i stwierdził że jednak się do mnie nie przyprowadzi bo jak stwierdził będzie u mnie nieszczęśliwy . tak nawiasem mówiąc mam dom po dziadkach i mieszkalibyśmy w nim sami. od tego momentu jest tak dziwnie bo nie da się planować przyszłości( od nie chce do mnie ja nie chce do niego). Ale jakoś omijałam ten temat myśląc że mu przejdzie. Ostatnio zauważyłam że traktuje mnie z dystansem nie chce się przytulać całować, sex też ograniczył. zapytałam się go czy coś jest nie tak, za każdym razem mówił że wszystko jest oki. w tamten wekend byłam u niego po powrocie do domu znowu go zapytałam czy wszystko jest oki, odpowiedział że nie, że ma już dość tego że ja mówię że będziemy mieszkać w moim domu że moi rodzice ciągle mu mówią że są oferty pracy dla  niego tu u mnie. Dziewczyny ja już mam dość. Odebrałam to tak że on mnie tak jakby każe za to że ja nie chcę mieszkać u niego. nie wiem co mam robić od tygodnia nie rozmawiamy ze sobą. jako dorośli ludzie wydaje mi się że takie sprawy inaczej się rozwiązuje ale on nie chce w ogóle na ten temat ze mną rozmawiać:((jestem w punkcie i nie wiem w jaką stronę ruszyć.....Dziewczyny jak myślicie odezwać się czy czekać na jego ruch?? dla mnie to jest dziecinne takie zachowanie no ale cóż...
ja bylam w nieco podobnej sytuacji.. wpierw mial Moj M mieszkac w moim miescie, potem zaczal nalegac zebysmy zamieszkali we wspolnym domu z Jego rodzicami(dopiero mial byc kupiony ten dom  dla nas mial byc zaadoptowany strych na mieszkanie- masakra) w koncu zrobilam "awanture,histerie"- po prostu powiedzilam ,ze ja tak nie chce- czulam ,ze On zbyt bardzo nalega i cos miedzy nami gasnie.. w koncu udalo nam sie dojsc do porozumienia...i wynajelismy mieszkanie w 3 miescie:P zdala od jego i moich rodzicow i w sumie jest wporzadku- wiadomo docieramy sie ale nie jest zle:) idze ku dobremu:)  wiec nie daj sie i walcz o swoje ale niekoniecznie ,ze w Twoim miescie.. raczej byla bym przychylna szukaniu czegos posrodku w waszym przypadku:) mysmy wybrali 3 miasto bo postawilismy na wygode odnosnie pracy - Moj M Nas utrzymuje - ja dojezdzam na uczelnie do swojego miasta ale w weekendy wtedy nocuje u rodzicow i jest okej:)

Walcz- jesli Kochacie sie to przetrwacie i znajdziecie rozwiazanie jesli nie przetrwacie to znaczy ,ze nie ma czego zalowac :P bo nie bylo warto...
Pomyślcie nad tym aby, tak jak już ktoś to zaproponował, zamieszkać chociażby na próbę w jakimś neutralnym miejscu. Tylko broń Cię Boże nie sprzedawaj domu! Zobaczycie czy w ogóle nadajecie się do wspólnego mieszkania razem. Ja ze swoim byłym miałam podobną sytuacje - mieszkał ode mnie prawie 400 km, jak widywaliśmy się na weekendy, święta, wakacje to było wszystko cudownie. Po 2 latach takiego jeżdżenia zamieszkaliśmy u mnie (tak się akurat złożyło, że rodzice się rozstali, mama wyprowadziła się do dziadków, a ojciec wyjechał za granicę więc mieliśmy mieszkanie w bloku tylko dla siebie) i... męczyłam się z nim przez kolejne 2 lata. Szybko okazało się że to nie jest człowiek "do życia". Kochałam go bardzo i myślałam naiwnie, że "może się zmieni" dlatego więc trwało to wszystko aż dwa lata. Trudno mi było go "wyrzucić" z własnego domu. Gdybyśmy mieszkali gdzieś indziej to po prostu bym odeszła.
Mam nadzieję, że się wam ułoży ale biorąc pod uwage to co piszesz - jego dziecinne zachowanie i to że jest syneczkiem mamusi, to będzie Ci ciężko. Zastanów się czy warto to ciągnąć dalej bo w przyszłości zamiast Ciebie (żony) na pierwszym miejscy bezapelacyjnie zawsze będzie mamusia.

Teraz mam wspaniałego mężczyznę z tego samego miasta (planujemy w tym roku zamieszkać razem) i zerwanie z tamtym było najlepszą rzeczą jaką mogłam zrobić.

Powodzenia!

Cookie89 napisał(a):

Z jednej strony ok - zaznaczyłaś, że się nie wyprowadzisz ale z drugiej? Oboje zachowujecie się jak dzieci, każde chce zostać na swoim podwórku i tyle. Dla mnie dorośli ludzie się tak nie zachowują tylko rozmawiają, szukają rozwiązań - o ile im zależy. Dlaczego on nie chce mieszkać u Ciebie? Dlaczego Ty się nie chcesz przeprowadzić? Może po prostu zamieszkajcie w całkiem innym miejscu, gdzieś po środku ;]


Dokładnie. Przecież nie będziecie całe życie na odległość mieszkać (chociaż za te 6 lat i tak Was podziwiam). Jeśli naprawdę planujecie spędzić ze sobą resztę życia to pomyślcie nad kompromisem. Dom po dziadkach zawsze można sprzedać, przecież nie jest powiedziane, że musisz w nim mieszkać. No chyba, że ma dla Ciebie dużą wartość sentymentalną, ale pomyślcie nad tym, żeby żadne z Was później nie żałowało swojego uporu. Pozdrawiam.
Pasek wagi
jesteście dziecinni, zamieszkajcie w połowie drogi razem ot taki kompromis jak żadne z was nie rozumie, że miłość to tez poświęcenie dla drugiej osoby i upieracie się każde przy swoim nie rozumiejąc lub nie chcąc rozumieć uczuć drugiej osoby. Jak możesz wymagać od niego by porzucił swoje rodzinne strony skoro sama byś tego nie potrafiła zrobić? To jest takie egoistyczne podejście... Nieważne, że kiedyś mówił, że zrobi dla Ciebie wszystko, być może przez ten czas się wiele dla niego zmieniło i już nie widzi w Tobie wszystkiego jak dawniej a to jak Twoja rodzina na niego naciska jest co najmniej niesmaczne.
Sytuacja patowa. Albo któreś z was ustąpi, albo będzie po 'wielkiej miłości'. Pytanie, czy ten, kto ustąpi, będzie później szczęśliwy...
Jak jest mamin synkiem to tym bardziej uciekaj! A jak nie chce z Tobą rozmawiać po dorosłemu, to pomyśl sobie jakby w przyszłości miały być dzieci i on tak samo miałby Cię zlewać. Przemyśl ten związek, bo fajnie jest się spotykać tak 6 lat, odwiedzać siebie nawzajem i po przebywać z sobą przez chwilę, ale dorosłe życie jest brutalne i musisz mieć pewność, że on stanie na wysokości zadania w prawie każdej sytuacji a nie będzie się chował za spódniczką mamusi.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.