- Dołączył: 2007-12-04
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1401
13 marca 2013, 20:57
Hej! Długo zastanawiałam się czy w ogóle poruszać tu "ten" temat ale
chyba muszę się komuś wygadać, nie potrafię już dłużej trzymać w sobie
tylu emocji:(( Przechodząc do sedna sprawy. Jestem z chłopakiem już
prawie 6lat( będzie w czerwcu). mieszkamy na odległości(300km od
siebie). Od początku naszej znajomości zaznaczyłam że nie wyprowadzę się
z mojej miejscowości i że jeżeli nie jest w stanie zostawić swoich
rodzinnych stron dla mnie to że lepiej nawet nie zaczynajmy być ze sobą.
No ale on ostro twierdził że dla niego to żaden problem że za mną
pójdzie wszędzie. i było wszystko ok rozkochał mnie w sobie było miło
itd. po ok 3latach odmieniło mu się i stwierdził że jednak się do mnie
nie przyprowadzi bo jak stwierdził będzie u mnie nieszczęśliwy . tak
nawiasem mówiąc mam dom po dziadkach i mieszkalibyśmy w nim sami. od
tego momentu jest tak dziwnie bo nie da się planować przyszłości( od nie
chce do mnie ja nie chce do niego). Ale jakoś omijałam ten temat myśląc
że mu przejdzie. Ostatnio zauważyłam że traktuje mnie z dystansem nie
chce się przytulać całować, sex też ograniczył. zapytałam się go czy coś
jest nie tak, za każdym razem mówił że wszystko jest oki. w tamten
wekend byłam u niego po powrocie do domu znowu go zapytałam czy wszystko
jest oki, odpowiedział że nie, że ma już dość tego że ja mówię że
będziemy mieszkać w moim domu że moi rodzice ciągle mu mówią że są
oferty pracy dla niego tu u mnie. Dziewczyny ja już mam dość. Odebrałam
to tak że on mnie tak jakby każe za to że ja nie chcę mieszkać u niego.
nie wiem co mam robić od tygodnia nie rozmawiamy ze sobą. jako dorośli
ludzie wydaje mi się że takie sprawy inaczej się rozwiązuje ale on nie
chce w ogóle na ten temat ze mną rozmawiać:((jestem w punkcie i nie wiem
w jaką stronę ruszyć.....Dziewczyny jak myślicie odezwać się czy czekać na jego ruch?? dla mnie to jest dziecinne takie zachowanie no ale cóż...
- Dołączył: 2010-11-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 16221
13 marca 2013, 23:08
musicie się spotkać i porozmawiać poważnie. uzgodnijcie, gdzie macie mieszkać i albo zamieszkacie u Ciebie, albo u niego, albo pomiędzy. albo po prostu się rozstaniecie, bo w tym momencie tylko oboje czas tracicie.
- Dołączył: 2007-12-04
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1401
13 marca 2013, 23:23
on jest mami szynkiem, jest typem czlowieka kory wszystko trzyma w sobie, ciezko do niego dotrzec
- Dołączył: 2007-12-04
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1401
13 marca 2013, 23:26
niestety jestem tego swiadoma ze tracimy czas
- Dołączył: 2005-11-25
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 11587
14 marca 2013, 00:20
ja nie wiem ale wy chyba nie zauwazacie waznej rzeczy- ona ma tam dom po dziadkach.
A on ma cos u siebie? czy mieszka z rodzicami albo tylko wynajmuje? jak dla mnie dom jest bardzo dobrym powodem. jak on nie ustapi to chyba nie ma sensu tego ciagnac..
- Dołączył: 2010-12-06
- Miasto: Bhbh
- Liczba postów: 909
14 marca 2013, 00:25
A może oboje wyprowadźcie się z Waszych domów, poszukajcie czegoś w połowie drogi do Was, zacznijcie wszystko na nowo....
14 marca 2013, 07:39
Jak można być ze sobą tyle czasu i nie umieć ze sobą rozmawiać. Ja jestem w podobnej sytuacji. Mieszkaliśmy już z Moim razem, u mnie, w moim domu, ale życie potoczyło się tak, że każde z nas musiało wrócić do rodzinnych domów i od pół roku mieszkamy osobno. Nie wyobrażam sobie takiego stanu rzeczy na dłuższą metę, dlatego mimo, że mamy swoje obowiązki cały czas myślimy co zrobić, żeby jednak móc żyć razem - tworzyć Dom!
Każde z Was się zaparło, koniec, kropka. Jeżeli nie będziecie rozmawiać nic z tego nie będzie, ani teraz, ani w przyszłości. Nie rozumiem związków w którym każde za wszelką cenę chce postawić na swoim.
Zastanówcie się jakie macie zobowiązania - Ty u siebie, On u siebie. Naprawdę nie da się tego rozwiązać? Jeżeli to tylko przyzwyczajenie do miejsca w którym mieszka sie od zawsze, czy praca... Ja nie widzę powodów by nie podejmować zmian.
14 marca 2013, 08:30
Nie wiem jaki Ty masz charakter, ale ja bym dość bojowo była nastawiona i sama zaczęła podchodzić do niego z dystansem. Niech i on wie, że jakoś dasz sobie bez niego radę, a jak zerwie to trudno. Najwidoczniej nie jest to chłopak dla Ciebie.
Jak można mieć wolny dom i nie mieszkać razem?! Ja i mój M. z niecierpliwością czekamy aż w końcu uda nam się razem zamieszkać, a jesteśmy 4 lata ze sobą.
14 marca 2013, 09:05
Postawcie sobie dom w neutralnym miejscu
Wiem, że łatwo powiedzieć, ale jeśli naprawdę się kochacie to możecie to zrobić
14 marca 2013, 09:19
synek mamusi. Widocznie nie jestes dla Niego na tyle ważna, poprostu, nie oszukuj się.