- Dołączył: 2013-02-27
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 84
27 lutego 2013, 12:45
Witam wszystkich. Nie będę ukrywać, że mam już tutaj konto, ale ponieważ obawiam się, że pisząc ze swojego dużo osób nie byłoby obiektywnych, postanowiłam założyć inne, wybaczcie. Otóż jestem z moim chłopakiem 6 lat. Układa nam się super, nie mam żadnych zastrzeżeń, on się bardzo stara mimo tak długiego stażu, kocham go, on mnie i często to sobie mówimy. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że każde z nas ma inne plany na przyszłość. Ja nie ukrywam, że skończę w grudniu tego roku 26 lat, mój facet też i od prawie dwóch lat nagabuję go, abyśmy w końcu się zaręczyli. Zaznaczę, że nie mamy problemu z pieniedzmi, ja pracuje, mój chłopak ma swój biznes. On ciągle mówi, że się czepiam, że go męczę. Mówi też, że chcę się ze mną ożenić, ale jak będzie mieć więcej pieniędzy. Na razie zero planów, zero dat, zero niczego. Nie mieszkamy razem i do tego też mu się nie śpieszy. Ja nie chcę na razie planować ślubu, tylko chociaż dostać od niego tę deklaracje małżeństwa... Zależy mi, by założyc rodzinę. On kompletnie nie liczy się z tym. To jest dla mnie paradoks, bo układa nam się wspaniale, jest cudownym facetem, tylko za nic nie chce podejmować tematu pierścionka, planów...Dodam, że nie mieszkamy razem i też o tym nie mówi. Podjęłam decyzję, a raczej dojrzewa ona we mnie, że muszę chyba nim wstrząsnąć i go zostawić. Co z tego, że jestem zakochana i kochana, jak nieszczęśliwa. Czuję się dorosłą kobieta, a związek jak w liceum..Ile mam czekać?:( Co sadzicie o moje decyzji? Czy to egoistyczne z mojej strony? Moja przyjaciółka mówi, że gdybym go naprawdę kochała, nie myslalabym o odejściu... Ale ja bardziej chcę wywołać w nim motywację do działania, żeby widział, że może mnie stracić. Bo tak naprawde chcę być tylko z nim...
- Dołączył: 2013-02-11
- Miasto: Będzin
- Liczba postów: 1325
27 lutego 2013, 13:11
myślałam jeszcze, że jego rodzice nie tolerują tego związku i dlatego tak postępuje ale jeśli piszesz, że się bardzo lubicie...
chyba facet jest niedojrzały do poważnego związku.
wspaniale Wam się układa w życiu, niby Cię kocha ale ustatkować się nie chce. Nawet żebyście zamieszkali razem, jeśli się kochacie, tyle jesteście ze sobą ... nie znam żadnego faceta który by nie chciał mieszkać ze swoją partnerką... no tylko jednego ale on mieszkał z rodzicami których to rodzice nie lubili wybranki. I szkoda mu było zostawiać pokoiku wysprzątanego bo mamusia poprała, ugotowała itp. ale i tak wyszło, że się ożenił z tą dziewczyną na przekór matce. No i się zmienił. Teraz żona najwazniejsza.
A może on czuje, że to nie to? że nie jesteś tą, że nie porzuci życia kawalerskiego dla Ciebie..
- Dołączył: 2011-05-25
- Miasto: Alderaan
- Liczba postów: 12864
27 lutego 2013, 13:12
manru napisał(a):
beautyladyy napisał(a):
stosunki z rodzicami super, bardzo sie lubimy, on moich tez lubi i odwrotnie. no mowie Wam dziewczyny, wszystko sie uklada. nie sadzilam ze kiedys spotkam faceta z ktorym tak bede sie dobrze dogadywac, dlatego chce planowac z nim rodzine. jestesmy ze soba 6 lat i chyba juz mozna
nie raz nie dwa słyszałam czy nawet byłam świadkiem sytuacji, kiedy facet 8-10lat spotykał się z dziewczyną, rozstali się a on po miesiącu znajomości z nową z pierścionkiem wyskakuje. Widać tamtemu związkowi po prostu nie było to pisane...gorzej, ze tamta co na lodzie została miała trzydzieści pare lat i do wyboru samych dziwnych albo rozwodników no i nie oszukujmy sie nie była juz tak piękna jak w wieku dwudziestuparu lat
Sama prawda, to co piszesz. Kuzyn mojego byłego tak zrobił, było identycznie, dziewczyna zostawiona po 10 latach, a on parę miesięcy później żeni się z inną, do tego w ciąży. Ja z byłym zaś nie do końca, rozstaliśmy się, on ma dziewczynę od 3 lat, ale jakoś nie słychac o ich ślubie ;) niektórym jest po prostu wygodnie. Jakby był nią tak zainteresowany, jak twierdzi, to nie migał by się głupimi wymówkami. Moim zdaniem dobrze robisz autorko próbując go straszyć. Jak się wystraszy to OK, dostaniesz co chcesz, a jak się nie wystraszy, to dla Ciebie jasna informacja: on chce tego co Ty, ale czeka na kogoś innego do tanga.
- Dołączył: 2013-02-27
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 84
27 lutego 2013, 13:13
Cookie89
ale to jest tak, że przed oswiadczynami, każda para rozmawia mniej więcej na ten temat, że chcą być razem itp. to po co w ogóle istnieje ta cała instytucja zaręczyn? chyba po coś, prawda? tak to każda para by ustalala po prostu : "aha, ok to chcemy sie pobrać, ustalone". po co pary się zaręczają? taka tradycja, kultura, wzorce. ja jestem tradycjonalistka, zależy mi na tym i on o tym wiedział od początku. i też mówil , że to ważne dla niego
- Dołączył: 2013-02-27
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 84
27 lutego 2013, 13:16
Paulinka88
no coz...nie mozna miec takiej pewnosci 100000%. tak na codzien, to powiedzialabym, że to on sie stara bardziej niż ja, kurcze no, widać , że mu zależy bardzo na mnie czuję to. coraz bardziej mam tego dosyc.
- Dołączył: 2012-10-30
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 3547
27 lutego 2013, 13:20
Ej, a może Ty się oświadczysz? ;)
Doskonale rozumiem, że takie życie razem, ale osobno jest...hm...niekomfortowe? Jeśli czujesz potrzebę stanowczego działania to nie kończ związku, tylko zaproś go na kolację, w prowadź trochę atmosfery doniosłości i powiedz, że pragniesz wspólnej przyszłości jako jego żona ;)
- Dołączył: 2013-02-27
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 84
27 lutego 2013, 13:20
a o dzieciach nie ma mowy w ogole. ja nie mam parcia na to, zeby zaciazyc szybko. chce miec dzieci za 2 lata, 3, 4...nie wiem. nie chodzi o to. chodzi o bycie z kims kogos sie kocha.
- Dołączył: 2009-05-20
- Miasto:
- Liczba postów: 15489
27 lutego 2013, 13:21
mój też mówił że chce sie ze mną zestarzeć, domek z ogórdkiem i psem... pitu pitu, kazdy facet z którym byłam mi to mówił, ale takie gadanie jest jakby wpisane w cały pakiet "kocham cię, chce ztobą być" co innego sobie marzyć o dalekiej przyszłosci co innego stanąć na wysokości zadania i planować konkretnie, dążyć do wspólnie obranych celów, sprawiać żeby działania dziś miały wpływ na wspólne jutro
- Dołączył: 2009-05-20
- Miasto:
- Liczba postów: 15489
27 lutego 2013, 13:23
no i pewnie mówiąc "chce zarobić trochę pieniedzy" ma na myśli własnie siebie a wie że ślub, rodzina to wydatki z jego portfela, odpowiedzialność a po co jemu to skoro życie kawalerskie jest wygodne
- Dołączył: 2013-02-27
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 84
27 lutego 2013, 13:24
manru
masz racje w 100%. chodzi o wziecie sie w garsc. fakt, prowadzi kawalerskie zycie tzn troszczymy sie o siebie, czesto u niego jestem, ale fakt faktem, ze jest oficjalnie sam u siebie. i wlasnie, co wybrac, milosc czy rozsadek.............
27 lutego 2013, 13:25
Rób jak chcesz ale ja bym nie chciała zostać żoną "ze strachu partnera, że może mnie stracić". Taki trochę szantaż. Albo się rozstajesz z nim naprawdę, albo jesteś. Bo takie myślenie oj postraszę, że odejdę to się zdeklaruje jest trochę dziwne.
Zaręczyny to z założenia czas przygotowania do ślubu. Konkretnego. Czyli data, szukanie sali, jakiś innych tam tych do ślubu potrzebnych.
Jeśli facet chce się najpierw naprawdę ustatkować żeby zapewnić Ci ślub o jakim marzysz i życie na określonym poziomie to może oświadczyć się trochę później. On ma 26 lat to nie jest 36 żeby to był jakiś super wielki priorytet ;)
Ja znam wiele par, które się zaręczyły bo tak i dalej tkwią w takim samym związku. Ale oni są zaręczeni... Dla mnie to bez sensu.
Ale ok - każdy ma inne podejście - dziękuję, że mi wyjaśniłaś swój punkt widzenia ;) Tylko czy do końca życia nie czułabyś się, że tę deklarację wymusiłaś?