Temat: Ja, on i kasa.

Witajcie. Jestem ciekawa co o tym sądzicie, chciałabym poznać Wasze zdanie:

 Od września spotykam się z chłopakiem. Myślę, że nie jestem w nim zakochana, więc pewnie stąd niektóre przemyślenia. A jak to powiedział mój wykładowca, najlepiej na początku zwrócić uwagę na wady drugiej osoby, bo później jest już za późno.;) Na początku napiszę, że mam 21 lat, on 23 lata, ja studiuję dziennie, do tej pory też pracowałam, on także ma status studenta i pracuje. Chłopak jest całkiem miły i grzeczny, ciągle mówi mi, że jestem ładna i mnie kocha. Nie jest może brzydki, ale też nie wygląda jak amant filmowy czy chociażby Tomasz Kot. ;) Mam do niego kilka zastrzeżeń, jednak w tym wątku chciałabym się skupić na pieniądzach. Poznaliśmy się w wakacyjnej pracy. Później zaczęliśmy razem wychodzić, głównie na kawę. Pierwsze spotkanie on zaproponował, zapłacił, ale już na drugim to ja podeszłam i zamówiłam, a on powiedział:,,o, zapłacisz?". Później płaciliśmy na zmianę, także nie stracił na tym.;) Nie mam nic do tego, ale gdy np. on płaci 20 zl, a na kolejnym spotkaniu ja muszę zapłacić 35 zl, bo on mi mówi, żebym mu wzięła jeszcze jakieś ciastko to mam wrażenie, że robi mnie w balona, no chyba, że wliczył sobie jeszcze 6 zł za tulipana z poprzedniego spotkania. Teraz płacimy za siebie sami i to mi najbardziej odpowiada. Wymienię kilka sytuacji, które zwróciły moją uwagę, może jestem tylko przewrażliwiona.

1. Kiedyś rozśmieszyła mnie sytuacja, gdy weszliśmy i dłużej wyjmowałam portfel(mam w torbie jeszcze rękawiczki i inne rzeczy, więc się schodzi). Wtedy on podszedł, zamówił dla siebie i czekał aż zamówię ja.:)   

2. Umówiliśmy się do kina, ale do spotkania nie doszło, bo on nie chciał iść na seans, który mi odpowiadał, a nie napisał dlaczego. Film w tym dniu wyświetlali ostatni raz, więc przełożenie wyjścia mnie nie cieszyło. W kolejnej wiadomości on zaproponował, że wpadnie do mnie i coś obejrzymy, nie zgodziłam się, bo do kina umawiał się ze mna od tygodnia. W końcu się nie spotkaliśmy. Pozniej nadmienil, ze zastanawial sie czemu nie chce sie z nim spotkac, nawet myslal, ze nie mam kasy na bilet, wiec chcial wpasc do mnie. No sorry, ale nie wpadl na to, zeby raz kupic mi ten bilet?;/ Wiadomo, że okazaloby sie na miejscu, ze jednak mnie na niego stac, albo ja postawilabym mu kino nastepnym razem.

3.Znamy się od dwoch miesiecy, szlam do pracy, odprowadzal mnie, wiec wstapilam z nim do sklepu, zeby kupic sobie cos do jedzenia. Nagle on krzyknal "frugo" i wpakowal mi butelke do koszyka. Nie chodzi mi o kase, bo to glupie 3 zl, ale o sam fakt, nawet ja zapytalabym mamy czy moge, a nie ladowala do koszyka. Przy kasie za to nie zaplacil, tylko wzial, gdy juz ekspedientka odbyla kod i wypil. :)

4. Mam wrazenie, ze on ciagle sie do mnie wprasza, gdy umawiamy sie na spotkanie i mowi jaki dzien na wolny to od razu proponuje, ze do mnie wpadnie. A jak juz wpadnie to siedzi z 6 godzin. Ja u niego nigdy nie bylam.;) Nawet tak sie zastanawiam, wiadomo, ze jak siedzi u mnie tyle czasu to sama herbatka i ciastka nie wystarcza, a to dodatkowe koszty, wiec nie wiem kto na tym bardziej korzysta. Zauwazylam tez, ze jak go czyms poczestuje to wezmie ode mnie wszystko, ale sam mi nigdy nic nie da. Nawet glupiej czekolady, gdy przyjezdza, wiadomo, ze i tak by ja zjadl. 

Ostatnio rozmawialam z mama, mowila mi, ze jak tata do niej przyjezdzal to czesto mial cos ze soba, jakis kwiatek, wino, cokolwiek, bo mowil, ze milo jest dostac cos od kogos, nie wazne ile by to bylo warte. Ja dostalam bez okazji tylko te tulipany. ;)

Zupełnie mnie nie zrozumiałaś bo nawiązywałam nie tylko do Twojej wypowiedzi ale też do wypowiedzi innych dziewczyn. 

Ale pewnie, czuj się pokrzywdzona ;)
Cookie89 wydaje mi sie ze nie rozumiesz sedna tej sytuacji. Nie ważne czy ktoś ma dużo kasy, mało, czy jest na niemieckim socjalu ( LOL ). Nikt nie lubi być wykorzystywany !!! A każdy ma swoją granice wytrzymałości na to. Dla autorki to bedą pieniądze a dla ciebie coś innego. Nawet jeśli lubisz obdarowywac ludzi prezentami to inaczej sie poczujesz gdy ktoś cię do dawania prezentów zmusza czy zobowiązuje. 

czarnadot napisał(a):

Cookie89 wydaje mi sie ze nie rozumiesz sedna tej sytuacji. Nie ważne czy ktoś ma dużo kasy, mało, czy jest na niemieckim socjalu ( LOL ). Nikt nie lubi być wykorzystywany !!! A każdy ma swoją granice wytrzymałości na to. Dla autorki to bedą pieniądze a dla ciebie coś innego. Nawet jeśli lubisz obdarowywac ludzi prezentami to inaczej sie poczujesz gdy ktoś cię do dawania prezentów zmusza czy zobowiązuje. 

Dobra ja nie rozumiem ale jak zmusza? Kto ją zmusza do cytuję by:
"nie zalowalam kasy, aby kupic cos smacznego, bo wiem, ze przyjdzie"?

Kto ją do tego zobowiązuje? Niby jak? 

Jak ktoś się czyje wykorzystywany to albo kończy znajomość, na której traci albo rozmawia z tym kto wykorzystuje ;) 

Cookie89 napisał(a):

czarnadot napisał(a):

Cookie89 wydaje mi sie ze nie rozumiesz sedna tej sytuacji. Nie ważne czy ktoś ma dużo kasy, mało, czy jest na niemieckim socjalu ( LOL ). Nikt nie lubi być wykorzystywany !!! A każdy ma swoją granice wytrzymałości na to. Dla autorki to bedą pieniądze a dla ciebie coś innego. Nawet jeśli lubisz obdarowywac ludzi prezentami to inaczej sie poczujesz gdy ktoś cię do dawania prezentów zmusza czy zobowiązuje. 
Dobra ja nie rozumiem ale jak zmusza? Kto ją zmusza do cytuję by:"nie zalowalam kasy, aby kupic cos smacznego, bo wiem, ze przyjdzie"?Kto ją do tego zobowiązuje? Niby jak? Jak ktoś się czyje wykorzystywany to albo kończy znajomość, na której traci albo rozmawia z tym kto wykorzystuje ;) 
Wiesz nie każdy potrafi otwarcie o pieniądzach rozmawiać, nie każdy lubi konfrontacje. Ludzie maja różne osobowości, sama z pewnością znasz nieśmiałe osoby które czuja opory przed zrobieniem czegoś co tobie by przyszło super łatwo. 
Ale ogólnie zgadzam sie z tobą ze jeśli czujesz sie zle z kimś lub czymś hehe to znajomość nie ma sensu. 

Cookie89 napisał(a):

czarnadot napisał(a):

Cookie89 wydaje mi sie ze nie rozumiesz sedna tej sytuacji. Nie ważne czy ktoś ma dużo kasy, mało, czy jest na niemieckim socjalu ( LOL ). Nikt nie lubi być wykorzystywany !!! A każdy ma swoją granice wytrzymałości na to. Dla autorki to bedą pieniądze a dla ciebie coś innego. Nawet jeśli lubisz obdarowywac ludzi prezentami to inaczej sie poczujesz gdy ktoś cię do dawania prezentów zmusza czy zobowiązuje. 
Dobra ja nie rozumiem ale jak zmusza? Kto ją zmusza do cytuję by:"nie zalowalam kasy, aby kupic cos smacznego, bo wiem, ze przyjdzie"?Kto ją do tego zobowiązuje? Niby jak? Jak ktoś się czyje wykorzystywany to albo kończy znajomość, na której traci albo rozmawia z tym kto wykorzystuje ;) 


Cookie tylko z tą z Twoich wypowiedzi jestem w stanie sie zgodzić. Taka jest prawda, jeśli Autorka widzi, że ma pasożyta to powinna poprostu go odciąć od siebie i tyle.

Ale te wypowiedzi że to wyliczanie są moim zdaniem trochę nie na miejscu. Ona na początku opisała całą sytuację, miała ich parę, a dla mnie wyliczanie to jakby patrzeć "o ty! ja dałam 10 złotych, a ty TYLKO 9,50!" to jest dla mnie chore wyliczanie. Ona się  po prostu zapytala o radę czy jej się to tylko wydaje problemem czy rzeczywiście stoi w obliczu problemu.

Też lubię ugościć najlepiej jak umiem, ale miałam dwóch kolegów KOLEGÓW, nie chłopaków, którzy non stop walili mi się na głowe, nigdy mnie nie zaprosili, a czuli się u mnie dosłowanie lepiej jak u siebie samych, nie interesowało ich ze rodzice potrzebują skorzystać ztoalety, raz mnie nawet pukali do kibelka keidy wyjdę potrafili gdziebać mi nawet po garach. Taki gosć to okropne uciążenie, ale ja stoniowo tą znajomość rozluźniłam, bo mój dom to moja twierdza a nie jakiś przechówek ludzi, którzy nie mają za grosz taktu i wpierniczają się komuś o każdej porze dnia i nocy.

Potrafili domagać sę ciasta, bo czują ze zrobione, albo zaglądali po lodówce i "nałóż mi jeszcze tą drugą sałatkę, bo widzę ze masz dwie". Aż mam ochotę przeklnąć. I absolutnie nigdy nie przyszli z ciastem, nigdy nie dokupili kawy, nigdy nawet na kawę nie zaprosili. Pochodze z rodiny gdzie dom dla gościa stoi zawsze otworem, nie żałujemy kawy czy herbaty, czy ciepłego obiadu, ale na litość, niech ktoś ma takt choć udawać kulturę.

Ja bym nie potrafiła stale łazić do kogoś, bez zapowiedzi, łazić mu po całej chałupie, grzebać w lodówce i garach i przyłązić wiecznie na darmową wyżerę nie dając od siebie nic.Albo masz nieobytego kolesia albo zwykłego prostaka i raczej go nie zmienisz, nie pozostaje nic jak go sobie odpuścić.
Mojemu facetowi oddałabym wszystko i nawet staram się więcej pakować jedzenia w niego niż on we mnie, nie objadam go ze śniadań itd. ale on nigdy nie zostawia niczego bez rewanżu, to się nazywa duma, której Twój chłopak, Autorko, jest pozbawiony.

Dla mnie to jest jakaś abstrakcja, skoro dla Was nie, to tym kolegom powiem żeby Was odwiedzili i wtedy inaczej zaśpiewacie ;)

Cholera jasna, muszę porozmawiać z moim Lubym, bo on u moich rodziców nie był dwa lata, do mnie przyjeżdża co kilka miesięcy, za to ja do niego dość często, chyba jestem pasożytem, który go wykorzystuje i leci na jego kasę (gdyby ją jeszcze miał, hahaha)...
Rzeczywiście, podobałaś sytuację w 100% analogiczną.
Mycella powiedz niech mnie odwiedzą - zwyczajnie w świecie nie wpuszczę ;)

Bo mimo, że też nigdy nie mam problemu z tym jak ktoś mnie odwiedza, goście mile widziani to jeśli kogoś ugościć nie chcę to tego nie robię. To jest bardzo, bardzo proste ;)

A moje wypowiedzi (już to mowiłam) odnosiły się także do wypowiedzi innych dziewczyn nie tylko do pierwszego postu. 

Powiedziałam nawet, że jeśli to jest tak rażące to wystarczy chłopaka sobie odpuścić :)

cancri napisał(a):

Cholera jasna, muszę porozmawiać z moim Lubym, bo on u moich rodziców nie był dwa lata, do mnie przyjeżdża co kilka miesięcy, za to ja do niego dość często, chyba jestem pasożytem, który go wykorzystuje i leci na jego kasę (gdyby ją jeszcze miał, hahaha)...
Cancri dziwie sie ze napisałas 'chyba' : ) zmien sobie nicka na golddigger : ) a I wrzuć namiary na twojego Lubego tez bym chciała coś wyrwać ! 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.