Temat: Ja, on i kasa.

Witajcie. Jestem ciekawa co o tym sądzicie, chciałabym poznać Wasze zdanie:

 Od września spotykam się z chłopakiem. Myślę, że nie jestem w nim zakochana, więc pewnie stąd niektóre przemyślenia. A jak to powiedział mój wykładowca, najlepiej na początku zwrócić uwagę na wady drugiej osoby, bo później jest już za późno.;) Na początku napiszę, że mam 21 lat, on 23 lata, ja studiuję dziennie, do tej pory też pracowałam, on także ma status studenta i pracuje. Chłopak jest całkiem miły i grzeczny, ciągle mówi mi, że jestem ładna i mnie kocha. Nie jest może brzydki, ale też nie wygląda jak amant filmowy czy chociażby Tomasz Kot. ;) Mam do niego kilka zastrzeżeń, jednak w tym wątku chciałabym się skupić na pieniądzach. Poznaliśmy się w wakacyjnej pracy. Później zaczęliśmy razem wychodzić, głównie na kawę. Pierwsze spotkanie on zaproponował, zapłacił, ale już na drugim to ja podeszłam i zamówiłam, a on powiedział:,,o, zapłacisz?". Później płaciliśmy na zmianę, także nie stracił na tym.;) Nie mam nic do tego, ale gdy np. on płaci 20 zl, a na kolejnym spotkaniu ja muszę zapłacić 35 zl, bo on mi mówi, żebym mu wzięła jeszcze jakieś ciastko to mam wrażenie, że robi mnie w balona, no chyba, że wliczył sobie jeszcze 6 zł za tulipana z poprzedniego spotkania. Teraz płacimy za siebie sami i to mi najbardziej odpowiada. Wymienię kilka sytuacji, które zwróciły moją uwagę, może jestem tylko przewrażliwiona.

1. Kiedyś rozśmieszyła mnie sytuacja, gdy weszliśmy i dłużej wyjmowałam portfel(mam w torbie jeszcze rękawiczki i inne rzeczy, więc się schodzi). Wtedy on podszedł, zamówił dla siebie i czekał aż zamówię ja.:)   

2. Umówiliśmy się do kina, ale do spotkania nie doszło, bo on nie chciał iść na seans, który mi odpowiadał, a nie napisał dlaczego. Film w tym dniu wyświetlali ostatni raz, więc przełożenie wyjścia mnie nie cieszyło. W kolejnej wiadomości on zaproponował, że wpadnie do mnie i coś obejrzymy, nie zgodziłam się, bo do kina umawiał się ze mna od tygodnia. W końcu się nie spotkaliśmy. Pozniej nadmienil, ze zastanawial sie czemu nie chce sie z nim spotkac, nawet myslal, ze nie mam kasy na bilet, wiec chcial wpasc do mnie. No sorry, ale nie wpadl na to, zeby raz kupic mi ten bilet?;/ Wiadomo, że okazaloby sie na miejscu, ze jednak mnie na niego stac, albo ja postawilabym mu kino nastepnym razem.

3.Znamy się od dwoch miesiecy, szlam do pracy, odprowadzal mnie, wiec wstapilam z nim do sklepu, zeby kupic sobie cos do jedzenia. Nagle on krzyknal "frugo" i wpakowal mi butelke do koszyka. Nie chodzi mi o kase, bo to glupie 3 zl, ale o sam fakt, nawet ja zapytalabym mamy czy moge, a nie ladowala do koszyka. Przy kasie za to nie zaplacil, tylko wzial, gdy juz ekspedientka odbyla kod i wypil. :)

4. Mam wrazenie, ze on ciagle sie do mnie wprasza, gdy umawiamy sie na spotkanie i mowi jaki dzien na wolny to od razu proponuje, ze do mnie wpadnie. A jak juz wpadnie to siedzi z 6 godzin. Ja u niego nigdy nie bylam.;) Nawet tak sie zastanawiam, wiadomo, ze jak siedzi u mnie tyle czasu to sama herbatka i ciastka nie wystarcza, a to dodatkowe koszty, wiec nie wiem kto na tym bardziej korzysta. Zauwazylam tez, ze jak go czyms poczestuje to wezmie ode mnie wszystko, ale sam mi nigdy nic nie da. Nawet glupiej czekolady, gdy przyjezdza, wiadomo, ze i tak by ja zjadl. 

Ostatnio rozmawialam z mama, mowila mi, ze jak tata do niej przyjezdzal to czesto mial cos ze soba, jakis kwiatek, wino, cokolwiek, bo mowil, ze milo jest dostac cos od kogos, nie wazne ile by to bylo warte. Ja dostalam bez okazji tylko te tulipany. ;)

jaCie napisał(a):

HellYeah97 napisał(a):

Kenayaa napisał(a):

HellYeah97 napisał(a):

Kenayaa napisał(a):

veni.vidi.vici napisał(a):

sweeetdecember napisał(a):

HellYeah97 napisał(a):

Aldona1987 napisał(a):

HellYeah97 napisał(a):

To jest 'troszke' chore, jak mozna być z takim facetem? na takie groszowe sprawy jak bilety do kina etc czy choćby głupi napój nikt nie zwraca uwagi, przynajmniej z mojego doświadczenia, bardzo często zdarza się tak, że to nawet nie chłopak (nie mam chłopaka;p), ale koledzy za coś płacą, sami nalegają albo bez słowa płacą za cały rachunek, często jest tak, ze jedna osoba sama sie oferuje żeby zapłacić za wszystkich i to nie jest oczywiście ciagle ta sama osoba, tak samo w kinie czy w sklepie, nie raz zdarzyło mi sie zapłacić za kogoś znajomego tak samo jak nie raz ktoś zapłacił za mnie (kiedy nie ma sensu płacić osobno etc po czym nikt nie będzie chciał z powrotem jakieś małej sumy), bo kto się przejmuje takimi kwotami jak 20,30,50etc zl? i chce z powrotem? Na pewno nikt normalny...
Dzięki, wiedziałam że jeszcze tacy ludzie istnieją.. ;-) Bo to o czym mówi autorka to nie jest normalne, a już na pewno nie w relacjach chłopak-dziewczyna..
Przyznam, że byłam w niemałym szoku po tym jak przeczytalam post Autorki ;-O to nie jest normalne w ŻADNEJ relacji..
Dziecko Ty masz 15lat mozesz dyskutowac na takie tematy jak bedziesz miala jakies swoje dochody lub skrzetnie wydzielonie przez rodzicow powiedzmy 1000zl /msc na studia.
dokładnie  i być może dla Ciebie to dziwne ale dla studentki bezrobotnej lub pracujacej dorywczo 50 zł to spora kwota
Jak miałam 15 lat to 50 zł dla mnie też było nic. Bo rodzice mnie żywili, kupowali ciuchy itp. a kieszonkowe mogłam sobie przewalić choćby na znajomych ;) Pogadamy jak to wszystko będziesz kupować za swoje pieniądze i jeszcze płacić za prąd, gaz, internet, telefon i mieszkanie :)
Ale czy Ty nie rozumiesz o to tu chodzi? W sytuacji, w której będe musiała sie liczyć z pieniędzmi takimi jak 50 zł nie będe, o to nei musisz się martwic.. ani w takiej, że będe musiała załowac na siebie albo na kogoś takiej kwoty. To jest tragedia, nie dostrzegacie tego??? Tutaj chodzi o sam fakt, a nie o to, że nie pracuje. I akurat nie 'przewalam' kieszonkowego na znajomych, bo pieniędze na wyjścia ze znajomymi i 'socjalizowanie się' i kieszonkowe otrzymuje osobno..
Wiesz co, ja jestem jedynaczką moi rodzice prowadzą dwie spore firmy. Nigdy mi nie brakowało kasy na nic ;] Teraz pracuję sama, mam stypendium no i rodzice mi kasę też podrzucają, mieszka i utrzymuję się z facetem który prowadzi własną firmę ;] Nie skrobię tynku do kanapek ;) Tu nie chodzi o to ile masz kasy, a właściwie ile kasy mają Twoi rodzice, tylko o poszanowanie dla niej. Rodzice wiecznie Cię utrzymywać nie będą ;] 
A ja nie jestem jedynaczką, moi rodzice łącznie mają 3 duże działalności (jesli liczyć też ojczyma xD skoro już tak się 'chwalimy' hahahahahahah), a pieniądze SZANUJE, ale to nie znaczy, że ich nie mogę wydawac, prawda? Ty chyba dalej nie rozumiesz... Ja nie potrafie pojąć jak mozna oszczędzać na czymś takim, żałować pieniadzy na swoją dziewczyne/chłopaka/przyjaciół/znajomych?!??? Albo na siebie?? Już nie będę nic pisać, ale dalej nei rozumiem i tu nie chodzi o to ile masz pieniędzy tylko jakie masz do nich podejście. Moim zdaniem Wasze podejście i skąpośc jest ŚMIESZNA...
  Dziecko, ale to on załuje kasy na mnie, swoją dziewczynę, a nie ja na niego.;) buziaczki. :*


A ja mam tak, że nie lubię, gdy się za mnie płaci. Czuje się wtedy nieswojo. Mimo tego, mój chłopak jest uparty i to robi. Staram się jednak, żeby nie był "moim bankiem". A sytuacja tu przedstawiona wygląda podejrzanie. Może chłopak nie zdaje sobie z tego sprawy, może nie został tak wychowany? Ja bym się zastanowiła nad tym związkiem.  A ja rozumiem jak można oszczędzać. Twoje podejście, HellYeah97
jest tak niedojrzałe, że aż śmieszne. W końcu rodzice przestaną Cię utrzymywać i będziesz musiała poradzić sobie sama. Nie życzę Ci źle, ale może w końcu dostrzeżesz, że dla niektórych liczy się to GŁUPIE 50zł. A teraz idź być trollem gdzie indziej. Trochę używania mózgu, to nie boli.
PASOŻYT !!   Zerwij z nim kontakt, porażka !!  ;p

Koleś typowy naciągacz, jeśli umia się z dziewczyną powinien zachować jakaś kulture jak widać brak mu. Myśle, że na dłuższą metę bedziesz jego sponsorką. Ogólnie wiadomo, że facet powinien placić, a kobieta powinna sama zauważyć to i może czasem ona zapłacić, ale to już w dłuższej relacji, lecz to nie reguła. Najważniejsze jest to, że skoro umawiacie się i pewnie ona tego chce to powinien stanać na wysokości zadania i czasem nawet jeśli cos jemu nie odpowiada jak film to powinien przymknąc oko na to, bo jak powtarzam nie liczy sie miejsce, co sie bedzie ogladac, ale liczy sie z kim ten film oglada sie.

Zdecydowanie ograniczyłabym kontakt z gościem. Jakby mi gość bezczelnie wrzucił Frugo do koszyka, to odpłaciłabym pięknem za nadobne i przed sklepem bym go podliczyła.
Pasek wagi

sweeetdecember napisał(a):

No dobra to ja wwam opowiem historie jeszcze raz, bo widze, ze niektore z Was maja problem...Wyobrazcie sobie, ze poznajcie faceta. (nie mowimy tu o dlugich zwiazkach i prosze tego nie porownywac) Chlopak jest w porzadku wiec umawiacie sie z nim pare razy. Zaczynacie spotykac sie czescie i czesciej tylko, ze ZAWSZE u was i ZAWSZE za wasze. Chlopak przesiaduje uwas dzien w dzien (tak wiem to super czas ;) )ale NIGDY nie wpadnie na to, by przyniesc cokolwiek. ZAWSZE za to ma podane do stolu. Gdy wychodzicie z nim na miasto i umawiacie sie, ze raz placi jedno raz drugie - chlopak NIGDY nie zamowi sobie czgos extra kiedy on placi, zrobi to jednak z ogromna ochota, kiedy to placic ma jego wybranka.Chlopak was gdzies odprowadza, a wy chcecie wstapic do sklepu po jakas mala rzecz (nie, ze jakies wieksze zakupy czy cos) i wasz facet nie zdajac sobie sprawy z tego czy macie wystarczajaca ilosc gotowki wsadza cos do koszyka, nie pytajac sie was nawet czy straczy wam, zeby za to zaplacic. Oczywiscie nie zaproponuje nawet, zeby zaplacic za to co sobie "kupil"Tak wiec nie chodzi o to, ze on za nia nie placi. Tu chodzi wrecz o to, ze to ona ponosi spore koszty w zwiazku z ta znajomoscia. W kazdym razie wieksze od niego.


.morena napisał(a):

cancri napisał(a):

jaCie napisał(a):

Cookie89 napisał(a):

No sorry, ale nie wpadl na to, zeby raz kupic mi ten bilet?;/Proszę. Tu robisz problem, że nie wpadł na pomysł by za Ciebie płacić.
Ale dobrze wiecie, że stać mnie na ten głupi bilet i nawet nie wpadłabym na to, że on ma mi go kupić. Po prostu w trakcie rozmowy powiedział, że myślał, że nie chcę iść do kina, bo nie mam na bilet. Więc on pomyślał, że przyjedzie do mnie skoro nie mam 16 zł na bilet. Gdybym ja od tygodnia proponowała mu kino, ale okazałoby się, że nie ma pieniędzy to nie stanowiłoby dla mnie problemu kupienie mu tego biletu, skoro tak bardzo chcę z nim tam iść, myślę, że Ty też byś tak zrobiła? Chodzi mi tylko i wyłącznie o samo podejście do sprawy, jesteś moją dziewczyną, ale dzisiaj nie masz kasy to nie obejrzysz, pójdę na film sam. Rozumiesz?
Ale on nie poszedł na ten film sam, tylko chciał iść do Ciebie i z Tobą spędzić ten czas, więc dalej nie rozumiem. Po co proponowałaś kino, skoro nie miałaś na nie pieniędzy, wydałaś te 16 pln w ostatni dzień i nie miałaś więcej, czy jak? 
Ona chciała obejrzeć film ale nie miała kasy, każdy normalny facet, ktoremu zależy na dziewczynie postawił by ten głupi bilet i cieszył by się, że sprawił swojej dziewczynie przyjemność. On wolał iść do niej, na darmową wyżerkę, ogladajac filmik, zamiast stracić na 2 bilety. Sorki ale to on dla mnie jest materialistą.

Ale ponosiłam wyższe koszty (moi rodzice) jak przyjeżdżał do mnie co weekend. A rodzice starali się pokazać z jak najlepszej strony, ugościć zięcia więc same najsmaczniejsze kąski. Nie pomyślałam o tym nigdy, nie miałam z tym najmniejszych problemów. Było mi miło, że do mnie przyjechał. 
A też mogłabym powiedzieć, że skoro go zabieram na weekendy w górach i płacę za wyżywienie to mógłby chociaż bilety pkp kupić, nie? (kwestia 20zł za dwa bilety więc taniej niż kino). 
A nigdy nawet nie zaproponował ;) Szit jak on mnie wykorzystywał! :))) 

Po prostu niektórzy ludzie na takie rzeczy zwracają uwagę a inni nie i tyle ;)
ale ona jest studentka, nie ma rodziców za sciana ktorzy by "ziecia" ugoscili ...

Nie wyobrażam sobie mieć takiego męża w przyszłości, więc na Twoim miejscu dałabym sobie spokój.Cwaniaczek.
Pasek wagi

be.alluring napisał(a):

.morena napisał(a):

cancri napisał(a):

jaCie napisał(a):

Cookie89 napisał(a):

No sorry, ale nie wpadl na to, zeby raz kupic mi ten bilet?;/Proszę. Tu robisz problem, że nie wpadł na pomysł by za Ciebie płacić.
Ale dobrze wiecie, że stać mnie na ten głupi bilet i nawet nie wpadłabym na to, że on ma mi go kupić. Po prostu w trakcie rozmowy powiedział, że myślał, że nie chcę iść do kina, bo nie mam na bilet. Więc on pomyślał, że przyjedzie do mnie skoro nie mam 16 zł na bilet. Gdybym ja od tygodnia proponowała mu kino, ale okazałoby się, że nie ma pieniędzy to nie stanowiłoby dla mnie problemu kupienie mu tego biletu, skoro tak bardzo chcę z nim tam iść, myślę, że Ty też byś tak zrobiła? Chodzi mi tylko i wyłącznie o samo podejście do sprawy, jesteś moją dziewczyną, ale dzisiaj nie masz kasy to nie obejrzysz, pójdę na film sam. Rozumiesz?
Ale on nie poszedł na ten film sam, tylko chciał iść do Ciebie i z Tobą spędzić ten czas, więc dalej nie rozumiem. Po co proponowałaś kino, skoro nie miałaś na nie pieniędzy, wydałaś te 16 pln w ostatni dzień i nie miałaś więcej, czy jak? 
Ona chciała obejrzeć film ale nie miała kasy, każdy normalny facet, ktoremu zależy na dziewczynie postawił by ten głupi bilet i cieszył by się, że sprawił swojej dziewczynie przyjemność. On wolał iść do niej, na darmową wyżerkę, ogladajac filmik, zamiast stracić na 2 bilety. Sorki ale to on dla mnie jest materialistą.
Ale ponosiłam wyższe koszty (moi rodzice) jak przyjeżdżał do mnie co weekend. A rodzice starali się pokazać z jak najlepszej strony, ugościć zięcia więc same najsmaczniejsze kąski. Nie pomyślałam o tym nigdy, nie miałam z tym najmniejszych problemów. Było mi miło, że do mnie przyjechał. A też mogłabym powiedzieć, że skoro go zabieram na weekendy w górach i płacę za wyżywienie to mógłby chociaż bilety pkp kupić, nie? (kwestia 20zł za dwa bilety więc taniej niż kino). A nigdy nawet nie zaproponował ;) Szit jak on mnie wykorzystywał! :))) Po prostu niektórzy ludzie na takie rzeczy zwracają uwagę a inni nie i tyle ;)ale ona jest studentka, nie ma rodziców za sciana ktorzy by "ziecia" ugoscili ...

Też jestem i byłam studentką. On też. Na pierwszym roku nawet wtedy, a i bogata nie jestem. I jeździliśmy do moich rodziców na weekendy. 

W ogóle nie zrozumiałaś o czym mówię, jakoś dziwnie zacytowałaś, że nie wiadomo o co chodzi. Próbowałaś chyba odnieść się do tej rozmowy:

Cookie89 napisał(a):

sweeetdecember napisał(a):

Cookie89 napisał(a):

Ja już nie zrozumiem chyba. Do dzisiejszego dnia nawet nie pomyślałam jak to wyglądało u nas na początku. Kto więcej płacił, u kogo siedzieliśmy, kto więcej stracił, kto pomyślał czy komuś coś kupić a kto nie. Zakończ to bo to nie ma sensu. Nieważne czy ja się z Tobą zgadzam czy nie, Twoje uczucia się nie zmienią (to, że czujesz się finansowo stratna). Kalkulujesz (choćby w tym wątku) i przeszkadza Ci to. Chłopaka nie kochasz więc nic z tego nie wyjdzie skoro takie głupotki Ci wadzą.Mogłabyś z nim porozmawiać ale nie wiem jak mogłabyś mu przedstawić swoje racje bez dawania mu do zrozumienia, że jesteś materialistką. 
Cookie no nie pomyslalas, bo najwyrazniej bylo po prostu dobrze, normalnie i bez stresow i nie poczulas sie wykorzystywana czy cos w ten desen, bo pewnie Twoj facet dbal w jakis sposob bys nie mogla mu takich rzeczy zarzucic. Wiekszosc facetow o to dba i wtedy raczej nie ma co sie doszukiwac.U nas tez bylo normalnie, placilismy na poczatku za siebie (nie pozwalam inaczej), pozniej roznie, jak zaczal do mnie przychodzic to przewaznie cos przynosil (winko, slodycze) czasami obiad gotowalismy z tego co mialam, a czasami trzeba bylo isc po zakupy zeby go zrobic, placilismy raz on raz ja, bardzo szybko raezm zamieszkalismy i mielismy wspolny budzet.Zero zastrzezen. Jednak gdybym to ja musiala placic caly czas za nasze wspolne przyjemnosci top raczej nie byloby mi do smiechu i na pewno predzej czy pozniej pojewia sie taka mysl, ze cos jest chyba nie tak..
Ale ponosiłam wyższe koszty (moi rodzice) jak przyjeżdżał do mnie co weekend. A rodzice starali się pokazać z jak najlepszej strony, ugościć zięcia więc same najsmaczniejsze kąski. Nie pomyślałam o tym nigdy, nie miałam z tym najmniejszych problemów. Było mi miło, że do mnie przyjechał. A też mogłabym powiedzieć, że skoro go zabieram na weekendy w górach i płacę za wyżywienie to mógłby chociaż bilety pkp kupić, nie? (kwestia 20zł za dwa bilety więc taniej niż kino). A nigdy nawet nie zaproponował ;) Szit jak on mnie wykorzystywał! :))) Po prostu niektórzy ludzie na takie rzeczy zwracają uwagę a inni nie i tyle ;)

Chodziło mi o to, że część ludzi zwraca uwagę na to kto płaci i kalkuluje koszta inni po prostu cieszą się, że są razem ;)) 
Ja ponosiłam trochę wyższe koszty i jakoś nawet do dziś sobie tego nawet nie uświadamiałam ;) 

Cookie89 napisał(a):

be.alluring napisał(a):

.morena napisał(a):

cancri napisał(a):

jaCie napisał(a):

Cookie89 napisał(a):

No sorry, ale nie wpadl na to, zeby raz kupic mi ten bilet?;/Proszę. Tu robisz problem, że nie wpadł na pomysł by za Ciebie płacić.
Ale dobrze wiecie, że stać mnie na ten głupi bilet i nawet nie wpadłabym na to, że on ma mi go kupić. Po prostu w trakcie rozmowy powiedział, że myślał, że nie chcę iść do kina, bo nie mam na bilet. Więc on pomyślał, że przyjedzie do mnie skoro nie mam 16 zł na bilet. Gdybym ja od tygodnia proponowała mu kino, ale okazałoby się, że nie ma pieniędzy to nie stanowiłoby dla mnie problemu kupienie mu tego biletu, skoro tak bardzo chcę z nim tam iść, myślę, że Ty też byś tak zrobiła? Chodzi mi tylko i wyłącznie o samo podejście do sprawy, jesteś moją dziewczyną, ale dzisiaj nie masz kasy to nie obejrzysz, pójdę na film sam. Rozumiesz?
Ale on nie poszedł na ten film sam, tylko chciał iść do Ciebie i z Tobą spędzić ten czas, więc dalej nie rozumiem. Po co proponowałaś kino, skoro nie miałaś na nie pieniędzy, wydałaś te 16 pln w ostatni dzień i nie miałaś więcej, czy jak? 
Ona chciała obejrzeć film ale nie miała kasy, każdy normalny facet, ktoremu zależy na dziewczynie postawił by ten głupi bilet i cieszył by się, że sprawił swojej dziewczynie przyjemność. On wolał iść do niej, na darmową wyżerkę, ogladajac filmik, zamiast stracić na 2 bilety. Sorki ale to on dla mnie jest materialistą.
Ale ponosiłam wyższe koszty (moi rodzice) jak przyjeżdżał do mnie co weekend. A rodzice starali się pokazać z jak najlepszej strony, ugościć zięcia więc same najsmaczniejsze kąski. Nie pomyślałam o tym nigdy, nie miałam z tym najmniejszych problemów. Było mi miło, że do mnie przyjechał. A też mogłabym powiedzieć, że skoro go zabieram na weekendy w górach i płacę za wyżywienie to mógłby chociaż bilety pkp kupić, nie? (kwestia 20zł za dwa bilety więc taniej niż kino). A nigdy nawet nie zaproponował ;) Szit jak on mnie wykorzystywał! :))) Po prostu niektórzy ludzie na takie rzeczy zwracają uwagę a inni nie i tyle ;)ale ona jest studentka, nie ma rodziców za sciana ktorzy by "ziecia" ugoscili ...
Też jestem i byłam studentką. On też. Na pierwszym roku nawet wtedy, a i bogata nie jestem. I jeździliśmy do moich rodziców na weekendy. W ogóle nie zrozumiałaś o czym mówię, jakoś dziwnie zacytowałaś, że nie wiadomo o co chodzi. Próbowałaś chyba odnieść się do tej rozmowy:

Cookie89 napisał(a):

sweeetdecember napisał(a):

Cookie89 napisał(a):

Ja już nie zrozumiem chyba. Do dzisiejszego dnia nawet nie pomyślałam jak to wyglądało u nas na początku. Kto więcej płacił, u kogo siedzieliśmy, kto więcej stracił, kto pomyślał czy komuś coś kupić a kto nie. Zakończ to bo to nie ma sensu. Nieważne czy ja się z Tobą zgadzam czy nie, Twoje uczucia się nie zmienią (to, że czujesz się finansowo stratna). Kalkulujesz (choćby w tym wątku) i przeszkadza Ci to. Chłopaka nie kochasz więc nic z tego nie wyjdzie skoro takie głupotki Ci wadzą.Mogłabyś z nim porozmawiać ale nie wiem jak mogłabyś mu przedstawić swoje racje bez dawania mu do zrozumienia, że jesteś materialistką. 
Cookie no nie pomyslalas, bo najwyrazniej bylo po prostu dobrze, normalnie i bez stresow i nie poczulas sie wykorzystywana czy cos w ten desen, bo pewnie Twoj facet dbal w jakis sposob bys nie mogla mu takich rzeczy zarzucic. Wiekszosc facetow o to dba i wtedy raczej nie ma co sie doszukiwac.U nas tez bylo normalnie, placilismy na poczatku za siebie (nie pozwalam inaczej), pozniej roznie, jak zaczal do mnie przychodzic to przewaznie cos przynosil (winko, slodycze) czasami obiad gotowalismy z tego co mialam, a czasami trzeba bylo isc po zakupy zeby go zrobic, placilismy raz on raz ja, bardzo szybko raezm zamieszkalismy i mielismy wspolny budzet.Zero zastrzezen. Jednak gdybym to ja musiala placic caly czas za nasze wspolne przyjemnosci top raczej nie byloby mi do smiechu i na pewno predzej czy pozniej pojewia sie taka mysl, ze cos jest chyba nie tak..
Ale ponosiłam wyższe koszty (moi rodzice) jak przyjeżdżał do mnie co weekend. A rodzice starali się pokazać z jak najlepszej strony, ugościć zięcia więc same najsmaczniejsze kąski. Nie pomyślałam o tym nigdy, nie miałam z tym najmniejszych problemów. Było mi miło, że do mnie przyjechał. A też mogłabym powiedzieć, że skoro go zabieram na weekendy w górach i płacę za wyżywienie to mógłby chociaż bilety pkp kupić, nie? (kwestia 20zł za dwa bilety więc taniej niż kino). A nigdy nawet nie zaproponował ;) Szit jak on mnie wykorzystywał! :))) Po prostu niektórzy ludzie na takie rzeczy zwracają uwagę a inni nie i tyle ;)
Chodziło mi o to, że część ludzi zwraca uwagę na to kto płaci i kalkuluje koszta inni po prostu cieszą się, że są razem ;)) Ja ponosiłam trochę wyższe koszty i jakoś nawet do dziś sobie tego nawet nie uświadamiałam ;) 

chciałam tylko napisać ze dziewczyna utrzymuje sie sama a on przychodzi do niej się gościć  "na Marcinkiewicza " czytaj na  krzywy ryj
Nie czytam wszystkiego, przeczytalam pierwszy wpis, ja nigdy nie wyrażałam chęci płacenia, bo uważam, że facet, który mnie zaprasza na randkę, ma mieć gest, nie chodzi o samą kasę, ale o świadomość. Nie znam do końca sytuacji tego chłopaka no ale kiedyś spotkałam się z chłopakiem, który wydał po prostu na naszej randce wszystko co miał, ja nie chciałam, żeby tak szalał, ale on to zrobił, zrobił też dobre wrażenie, które później popsuł, no ale do sedna, z tym Twoim to bym się szybko skończyła spotykać, albo wykręć mu podobne numery, np. krzyknij mu "Kochanie! dla mnie czekolada" niech płaci. Bład zrobiłaś na początku, że zaczęłaś za siebie płacić.
W jednym sie zgadzam, wpraszanie się do Ciebie jest słabe, z moim obecnym partnerem miałam na poczatku taką sytuację, że na 2 czy 3 randke już chciał do mnie pojsc, a ja sie zdenerwowałam, że w ogóle nic sie nie stara tylko mi się do chałupy pcha. Dałam mu do zrozumienia, ze mi cos takiego nie pasuje, byla sprzeczka, ale koniec koncow przeprosil i bylo mu glupio i nastepnym razem rzeczywiscie wyszlismy. Co to za randka u mnie w domu?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.