7 lutego 2013, 12:00
Tak jak w temacie- mąż uparcie twierdzi, że mi wystarczy.
W lato mówił, że jest idealnie- waga, 55 kg.
Teraz twierdzi, że było za chudo i próbuje mnie "dokarmiać", żeby "było chociażby 65 kg.."
W tym momencie ważę 59 i chcę schudnąć do 55, wtedy czułam się najlepiej, ale on tego nie rozumie..
Przeszkadzają mi wałki tłuszczu na brzuchu. czy obwód ramion..
Edit: Wzrost : 162 cm.
Byłyście kiedyś w podobnej sytuacji ? Co zrobiłyście?
Edytowany przez .Ewelina.. 7 lutego 2013, 12:01
7 lutego 2013, 12:28
ja mam 156 wzrostu, ważyłam niecałe 63kg, teraz ważę 60kg... mój twierdzi, że wyglądam ślicznie, że nie chce abym się odchudzała.. że jakby chciał chudą, to by sobie chudą wziął a nie mnie... namawia mnie na kebaby, pizze ale ja ide twardo... :) śmieje się do niego, że ćwiczy moją silną wolę :)
- Dołączył: 2012-11-03
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 1022
7 lutego 2013, 12:28
Najwazniejsze jest zebys ty sie dobrze czula w swoim ciele a chlopakowi i tak sie bedziesz podobala :) w koncu to tylko 4 kg :)
7 lutego 2013, 12:30
bedezdrowa napisał(a):
no ale jeśli Ty mdlejesz w kościele to ja mu się nie dziwie !!! ej Laska, nie masz 13 lat, to weź jedz jak człowiek, a nie głoduj i nie niszcz sobie zdrowia!
uuuu....to faktycznie..
jemu nie chodzi pewnie tyle o Twoj wyglad co o zdrowie i sposob odzywiania sie....
7 lutego 2013, 12:51
domingo19 napisał(a):
serio? Twoj facet woli grube? przeziez 65 przy 162 to zdecydowanie za duzo...najwazniejsze zebys dobrze czula sie we wlasnej skorze..dlatego nie sluchaj meza;))
Tak, woli. Lubi jak jest za co złapać, a " nie obijać się o kości ". Nigdy nie ukrywał, że woli pełniejsze kształty, ale no bez przegięcia..
7 lutego 2013, 12:52
bedezdrowa napisał(a):
no ale jeśli Ty mdlejesz w kościele to ja mu się nie dziwie !!! ej Laska, nie masz 13 lat, to weź jedz jak człowiek, a nie głoduj i nie niszcz sobie zdrowia!
Kochana, ale ja się nie głodzę celowo..
Nigdy nie byłam fanką głodówek, a wręcz jestem ich przeciwniczką.
Robię co mogę, żeby ogarnąć organizm, ale on się buntuje.
Zjem troszkę i mi starcza, zupełnie nie wiem czemu. A później wiele godzin aż mnie odrzuca od jedzenia..
Nigdy nie miałam problemów z odżywianiem..
- Dołączył: 2012-05-04
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 4772
7 lutego 2013, 14:50
w takim razie MUSISZ się przemóc, zacząc jeśc śniadania, po 3h II, obiad..itd Jesli zaczniesz jeśc regularnie, organizm sam bedzie sie domagał. Ja tez tak kiedys miałam. Nie jadłam bo mi się nie chciało.. Tak mi sie wydawało. Organizm był głodny, a ja to zapijałam wodą, herbatą, stresem... Teraz jestes wycieńczona. Ogarnij się póki nie jest źle. Serio! powodzenia!! :)
7 lutego 2013, 14:56
bedezdrowa napisał(a):
w takim razie MUSISZ się przemóc, zacząc jeśc śniadania, po 3h II, obiad..itd Jesli zaczniesz jeśc regularnie, organizm sam bedzie sie domagał. Ja tez tak kiedys miałam. Nie jadłam bo mi się nie chciało.. Tak mi sie wydawało. Organizm był głodny, a ja to zapijałam wodą, herbatą, stresem... Teraz jestes wycieńczona. Ogarnij się póki nie jest źle. Serio! powodzenia!! :)
K wepchnął we mnie dzisiaj wręcz siłą dwa pączki - jednego o 11, drugiego ledwo o 13 zjadłam i powiem szczerze, że jestem pełna, normalnie czuję się, jakbym pół lodówki zjadła..