Temat: związki partnerskie (heteroseksualne)

Czegoś nie czaję. Może mnie ktoś oświeci, bo chyba jestem jakaś ograniczona...
Trąbi się teraz o związkach partnerskich, o ile rozumiem to doskonale jeśli chodzi o pary homoseksualne (i ten aspekt tutaj pomijam), to kompletnie nie rozumiem tego w kontekście par hetero, które też wypowiadają się na ten temat w mediach.
Po cóż parom heteroseksualnym związek partnerski? Dlaczego nie mogą wziąć zwykłego ślubu w USC? Rozumiem jeśli ktoś w ogóle nie ma zamiaru w jakikolwiek sposób formalizować swojego związku, OK. Jednak mówienie, ślubu nie chcemy, świetny byłby dla nas związek partnerski, wielce mnie dziwi. Słyszy się: "kochamy się i nie potrzebny nam żadnej papier". A czy umowa partnerska, to nie papier? Podpisanie dokumentu w USC przecież załatwia sprawę w kwestiach dowiadywania się o stanie zdrowia itp. Także moje pytanie: w czym problem?

 
Jak zwykle w przypadku kościoła... słowa... słowa słowa.... Tak czy owak jest możliwość zakończenia tego co ślubowało się niby do śmierci.  Jest procedura pozwalająca na doprowadzenie do sytuacji, gdy owe ochrzczone osoby okazują się w małżeństwie nie być. A przykład  niejakiego Cezarego i kilku innych celebrytów pokazuje, że uzyskanie tego rozwodu... przepraszam: unieważnienia jest całkiem proste. Niezależnie jednak od owego rozwodu... przepraszam: unieważnienia musi odbyć się tradycyjny sądowy rozwód cywilny. Mimo że ów ślub deklaruje trwałość i niezmienność.

Związek partnerski chce pracować na szczęśliwość i trwałość, ale przyznaje przed sobą, ze coś może pójść nie tak i chce ochrony swoich interesów


Koleżance, która uważa że nadal jedno to ślub drugie formalizacja...
Na jakiej podstawie podważasz równość tych deklaracji wypowiadanych "do śmierci" lub "trwale" i uważasz wyższość jednej z nich nad drugą?  W końcu gdyby rzucić okiem na statystyki, to więcej rozwodów mamy wśród tych "do śmierci" niż w tych "trwałych", co wręcz może stać się podstawą do tego, by uznać deklaracje "do śmierci" za traktowane przez ich zwolenników za mniej zobowiązujące :]
Jednak mimo tego wyraźnego dysonansu pomiędzy deklaracją a jej wykonaniem, nadal śmiem twierdzić, ze owe śluby mają tą samą wagę.  Ty natomiast sugerujesz wyższość jednego z rozwiązań... zupełnie bezpodstawnie

Agaszek napisał(a):

kraaa napisał(a):

..... po cholere tworzyc jakikolwiek nowy twór(zwiazek partnerski)
Bo takie jest zapotrzebowanie społeczne ?

kraaa napisał(a):

skoro cos takiego juz jest a mimo wszystko moim zdaniem ratuje jako tako jakis obraz rodziny..
Jakiś obraz ? Czyli najważniejsze jest fasada ?  

kraaa napisał(a):

... Zobaczycie niedlugo z zachodu beda chcieli legalizacji pedofili, a ludzie beda juz tak rozwiąźli że i na to sie zgodzą. .....
Przesada

moim zdaniem to naiwne twierdzić, że to przesada. 
nie porównuje homoseksulatistów do pedofilów, nic mnie życie geja nie obchodzi i nie ma dla mnie znaczenia czy ich związki zostaną zalegalizowane, poniewaz ta sprawa nijak mnie nie dotyczy aczkolwiek nie jestem za tym by każdą głupotę z zachodu odrazu przenosić do naszego kraju. 
"Nie chcę być niczyją żoną"- pytanie: dlaczego? Proszę o sensowną odpowiedź.

kajka07 napisał(a):

kraaa napisał(a):

ja tez nie rozumiem o co takie halo.ludzie ida, biora slub cywilny, maja papier i prawaa. nie chca byc razem  - biora rozwod za porozumieniem stron. Dokładnie a jeżeli nie będą potrafili się zgodzić w tej kwestii to i związek partnerski im nie pomoże.

orangejuice.19 napisał(a):

monada napisał(a):

jestem z facetem i nie chcę brac ślubu, nawet cywilnegonie chcę być niczyją żonąale chciałabym mieć pewność, że pewne finansowe sprawy będa uporządkowane
ludzie sobie po prostu lubią komplikować życie i wymyślać śmieszne rzeczy. żona nie chce być ale z kasą już kobinuje.. dla mnie to jest smieszne. ludzie interesują sie bardziej nazewnictwem niz faktyczną równością praw.

Niestety muszę się z tym zgodzić. "Nie chcę być niczyją żoną". To dlaczego ta osoba chce mieć prawa jakie w RP przysługują właśnie żonie? 
Ja mogę nie chcieć, żeby ktoś sobie podpisał umowę i miał takie prawa jakie ja mam w związku małżeńskim, skoro w nim nie jest.

Prawa chce mieć każdy, ale obowiązków najlepiej wcale.

Agaszek napisał(a):

orangejuice.19 napisał(a):

...nie porównuje homoseksulatistów do pedofilów, nic mnie życie geja nie obchodzi i nie ma dla mnie znaczenia czy ich związki zostaną zalegalizowane, poniewaz ta sprawa nijak mnie nie dotyczy aczkolwiek nie jestem za tym by każdą głupotę z zachodu odrazu przenosić do naszego kraju. 
Pytanie tylko czy Państwo ma dbać tylko o dobro większości ? Czy nie wypadałoby, aby również mniejszości (min. seksualne) miały takie same prawa co reszta społeczeństwa ? W końcu oni nie są kosmitami, to też są Polacy

No i dlatego moim zdaniem prawo do zawarcia umowy partnerskiej powinny mieć tylko osoby homoseksualne.
Z ostatnich relacji wynika, że nie chce się tam nikomu pracować. Dla mnie ślub cywilny to zawarcie układu partnerskiego - więc nie wiem o to ten cały szum

face2face napisał(a):

orangejuice.19 napisał(a):

monada napisał(a):

jestem z facetem i nie chcę brac ślubu, nawet cywilnegonie chcę być niczyją żonąale chciałabym mieć pewność, że pewne finansowe sprawy będa uporządkowane
ludzie sobie po prostu lubią komplikować życie i wymyślać śmieszne rzeczy. żona nie chce być ale z kasą już kobinuje.. dla mnie to jest smieszne. ludzie interesują sie bardziej nazewnictwem niz faktyczną równością praw.
Niestety muszę się z tym zgodzić. "Nie chcę być niczyją żoną". To dlaczego ta osoba chce mieć prawa jakie w RP przysługują właśnie żonie? Ja mogę nie chcieć, żeby ktoś sobie podpisał umowę i miał takie prawa jakie ja mam w związku małżeńskim, skoro w nim nie jest.Prawa chce mieć każdy, ale obowiązków najlepiej wcale.
popieram 
"chcę mieć takie prawa jak żona, ale żoną być nie chcę"- no to się kobieto zdecyduj. a może dlatego, że to facet nie chce się oświadczyć przez całe lata ?
dla mnie sprawa jest prosta - nie można mieć przywilejów żony, skoro się nią nie jest. 
sprawy dziedziczenia można regulować u notariusza. 
nosić przy sobie oświadczenie, że prosze informować tą i tamtą osobę o stanie zdrowia. 
jaki sens miałyby wtedy śluby cywilne ? żadnego sensu.

face2face napisał(a):

No i dlatego moim zdaniem prawo do zawarcia umowy partnerskiej powinny mieć tylko osoby homoseksualne.

z tym też się zgadzam. 

krolowamargot1 napisał(a):

KotkaPsotka napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

poczytaj projekt którejś ustawy, ona nie jest napisana po chińsku.Ja nie chcę zawierać małżeństwa, które z definicji czyni mnie nierówną z moim partnerem, tylko chciałabym właśnie zawrzeć związek partnerski, który reguluje kwestie dziedziczenia, własności etc, a nie np dzieci, nazwisk i tym podobnych pierdół. Poza tym, łatwiej go rozwiązać, jakby. 
a w czym czyni ci nie rowna?
nie życzę sobie być żoną, tak w ogólności. I nie chcę wybierać nazwiska dla mojego dziecka, zanim w ogóle wpadnę na pomysł, że chcę je mieć. 

A co za roznica czy jestes czyjas zona czy partnerka? Roznica jest tylko w nazwie i chyba nei warto po to robic wielkiej akcji zmiany przepisow? A dziecko nazwisko miec musi bo tak sie robi w cywilizowanych spoleczenstwach. Jak sie uprzesz to moze mozesz nadac mu nowe albo jakis numer zamiast imienia ale ogolnie musi pod jakaskolwiek nazwa w kraju funkcjonowac.

krolowamargot1 napisał(a):

KotkaPsotka napisał(a):

krolowamargot1 napisał(a):

kleopatrra napisał(a):

beatrx napisał(a):

Agaszek napisał(a):

W praktyce chyba nie jest to takie proste. Nie jestem prawnikiem
niby tak, ale w testamencie możesz zapisać wszystko komukolwiek. a w przychodni u mnie jak do ginekologa szłam to musiałam wskazać dowolną osobę (niekoniecznie z rodziny), która może być informowana o moim stanie zdrowia.
tak tak... informacje dostanie ten ktos  ale w szpitalu na intensywnej bedzie mial go... do powiedzenia.. niestety... to jest tylko odnosnie praw pacjenta i ochrona danych osobowych itp itp..
w kwestii testamentu- owszem, możesz zapisać co komu chcesz. Ale pojawia się problem z podatkiem od spadku, bo nie płacą go tylko ci z pierwszej grupy podatkowej- rodzice, mąż/żona/dzieci i teraz chyba teściowie. Twój partner, z którym np mieszkałaś 10 lat i z którym razem kupiliście dom, urządziliście, spłacaliście meble, po Twojej śmierci zapłaci podatek od spadku, na który sam pracował. To chore jest
No to trzeba bylo zalegalizowac zwiazek w usc i nei bylo by problemu.
nie rozwiązuj problemu, którego nie ma. My- w sensie zwolennicy związków partnerskich, nie zabraniamy Wam- zwolennikom ślubów, brania ich. Związek partnerski to jest umowa cywilno-prawna i żeby ją rozwiązać nie potrzeba sędziego, który podejmie decyzję za dwoje dorosłych ludzi, czy mogą przestać być parą, czy nie.To jest jedna z możliwości i ja chcę taką mieć.

Ja nie jestem ani zwolennikiem ani przeciwnikiem ani malzenstw ani zw.partnerskich. Dla mnie to to samo. Blad nie lezy w ustawie o malzenstwie tylko w tym ze jest taki zwiazek trudno jak sama napsialas rozwiazac. Za to nalezy sie zabrac a nie tworzyc nastepne przepisy.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.