Temat: rodzina, chłopak, dylemat

witajcie dziewczynki, już kiedyś mialam tu konto, spotkalam się z wieloma milymi opiniami i dobrymi radami liczę , że i w tej sprawie mi pomożecie :) mam 22 lata , od kilku lat jestem zakochana w moim dalszym kuzynie, od razu dodam, że stopien pokrewieństwa jest tak znikomy, że lekarz nie widzi przeciwskazań dla ciąży, a ksiądz dla ślubu, ale nasza rodzina bardzo utrudnia nam życie, skonczylam studia (licencjat), pracuję w szkole i nadal się ucze ( na magistra) a moj K pracuje w Dan Cake, oboje mamy pracę, a ja w każdej chwili mogę się przeprowadzić do własnego domu, wystarczy tylko zalożyć tapety, dywany i sprzęty agd i rtv,tak to jest prawie gotowy. Moj K chce wziąć kredyt więc mysle, że możemy mysleć o slubie, jestesmy po wielu zwatpieniach powrotach i burzliwych klotniach, ale wyszlismy na prostą i chcemy być razem. Niestety rodzina jest nam bardzo przeciwna, ani jedna osoba nie wyrazila chęci przyjscia na ślub ani z mojej ani z jego str oczywiscie z wyjatkiem mojej kochanej siostry.  Mój K wiele razy musial wręcz walczyć o nasz związek z e swoją rodziną wiele razy ojciec go uderzyl i zabranial powrotu do domu, moja rodzina z kolei nasylala na mnie księdza, który itak dal mi swoje błogoslawienstwo :P więc nic wizyta duchownego im nie dala, wydaje się to zabawne ale nas męczy to, że wszyscy od nas sie odsuneli, ja nadal mieszkam ze swoja rodzina tratuja mnie dobrze dopoki nie wejdzie na tapetę temat mojego chlopaka wtedy sa klotnie i twierdzenia typu ,, on cię nie kocha" itp u mojego K jest duzo gorzej bo nawet nie pozwalająmu nic wyjac z lodowki jesli sam tego nie kupil, mieszka z nimi, ale czuje sie tam jak w więzieniu, traktowanie rodziny często doprowadza do spięc miedzy nami, datego pragnę się Was Moje Drogie poradzić  co można zrobić by rodzina nas zaakceptowala? tak jak my akcepujemy każdego bez wzgledu na wszystko, z gory dziękuję buziaki dla Was ;**
czytalam gdzies bardzo podobna historie osttanio...identyczna wrecz...rodzina nie przyszla na slub procz jednej osoby, a po slubie rodzina faceta w koncu pogodzila sie z tym, pojawily sie wnuki i wszystko wrocilo do normy, ale kobieta na dobre stracila kontakt z rodzina swoja...
przykro mi ze macie taka sytuacje, niesttey nie da sie moim zdaniem nic tu zrobic, nie zmusicie ich do zaakceptowania tego...
wyprowadzcie cie i zyjcie swoim zyciem i zycze Wam wsyztskiego dobrego!
Widzę, że wasze uczucie trwa już wiele lat. Musicie o siebie walczyć. Jak tylko będziecie mieli szanse to wyprowadźcie się, a myślę, że z czasem wszystko się ułoży. Powodzenia.
Pasek wagi
walczymy od kilku lat z przerwami przez rozstania , ostatnio mama K obrzuciła mnie niemiłymi słowami typu że jestem totalną idiotką ze jestem z nim toK tak sie wściekl ze rzucal talerzami i krzyczal ,, wara od mojej kobiety" albo jak jego ojciec go uderzyl za to ,, co ze mna robil" musialam go powstrzymać, stawać miedzy nimi, wiedzialam ze  wujek by mnie nie odepchnal, mimo wszystko mnie bardzo lubi,  a swojego syna mam wrazenie, ze nienawidzi wrecz, bo takiego traktowania nie umiem niczym innym wytlumaczyc
Sytuacja jest bardzo trudna.. poniewaz wychowywaliscie sie razem jak Brat z Siostra a teraz rodzina ma zaakceptowac Was jako malzenstwo- coz jest to trudne do zaakceptowania..

Ps. Dodam ,ze w mojej rodzinie mam taka sama pare:) obecnie juz malzenstwo.., sa rodzina ale wedle stopnia pokrewienstwa mogli zawrzec malzenstwo :) maja 2 dzieci i sa szczesliwi;) Jednak nie od razu..., pochodza oboje z malej miejscowosci gdzie Ich strasznie nekali- rodzina tez krzywo patrzyla jednak udalo im sie to przetrwac - i pokazali ,ze maja w nosie reszte.. rodzina sie uspokoila o ludzie tez..  co prawda gadali, gadaja i pewnie gadac beda dalej ale Oni postawili na swoja milosc i trwaja w niej:)
Wyprowadźcie się i pourywajcie kontakty na jakiś czas. Tak samo oni jak i wy potrzebujecie dystansu od tej sytuacji. Niech wszyscy spojrzą na to z innej perspektywy. Może oni uważają że skoro jesteście tylko parą to można to jeszcze zakończyć? Proponuję kameralny ślub w Kościele taki ze światkami tylko. Po kilku latach jak się rodzice namyślą i zaakceptują możecie zrobić tzw. Odnowienie ślubów i wtedy zrobić wesele! Żyjecie dla siebie i nie dajcie się pociągać do ich głupich gierek!!! Trzymam za was kciuki i wierzę że wam się uda. Jesteście silni a wasza miłość doda wam odwagi. POWODZENIA!!!
dziekuje Wam za słowa otuchy :* moi bliscy sąsiedzi znajomi nie mają nawet w 1% tyle zrozumienia co Wy. Od jakiegoś tyg układa nam się fatalnie,nie widzieliśmy się ponad tydzien, a wczesniej jak się spotykaliśmy to raz, góra dwa w tyg najczęściej na godzinę lub dwie wtedy kiedy my konczymy pracę, a naszych rodzicow nie ma w domu, on juz u mnie nie bywa widujemy sie u niego, jak ma ,, wolną chatę", na sylwestra się zbuntowalismy i spotkalismy się na okolo 10 godz u mojego K i jego mama caly czas stala pod drzwiami i co 5 min pytala co robimy, a jak sie nie odezwalismy to mowila ,,powiedzcie cos natychmiast" mimo ze zamknelismy sie na klucz, spokoju nie bylo...., a jak K wyszedl zrobic mi cos do jedzenia ojciec mu zrobil taka awanture, szarpnal i rozpetala sie bojka ... a od tyg prawie ze soba nie rozmawiamy na tel. prawie nie wysylamy esow, gdyż mojemu K naopowiadali o mnie glupot, że widzieli mnie  z inną i się ochlodzili , chodź K twierdzi, że juz tak nie mysli, że  wie że powiedzieli tak specjalnie watpliwosc zosstala i miedzy nami się ochlodzilo. takie sytuację są często, ale zazwyczaj po tyg znów jest dobrze, tylko że to strasznie męczy.

Dagmarka22 napisał(a):

wyprowadzka to i tak kwestia jakiegos pol roku, ale bardzo mi żal go, bo ma tak źle w domu, że nawet jak my sie spotykamy jest poddenerowany, zrobil sie strasznie nerwowy i dodatkowo nie wiem dlaczgo stal sie chorobliwie zazdrosny,siebie też mi żal. bo mam bardzo otwartą mamę i siostra może z nią rozmawiac o wszystkim nawet seksie, a ja nie,bo to grozi awantura tygodniową, czuje się pomijana  we wlasnej rodzinie, chodź nic im nie zrobilam, uwielbialam z nimi jezdzic na wakacje, ferie mimo wieku, ale teraz juz mniej,  ponieważ na każdym wyjeździe  szukają mi faceta, kiedy ja juz mam... ;/

Dla mnie to jest dowod, ze oni Cie kochaja. Martwia sie, bo nie chca, zebys cierpiala (chociaz sami sie do tgo przyczyniaja).
Przeczytalam Twoje wypowiedzi i powiem Ci, ze ten Twoj K chyba ma cos za uszami. Chyba, ze po pros
chyba, ze to tylko stres go przerasta. ogolnie uwazam, ze Wasz zwiazek nie jest dobry i nie ma to nic wspolnego z pokrewienstwem, ktore w swietle prawa praktycznie nie istnieje. mysle o relacjach miedzy Wami, o braku wsparcia. cos mi tu nie gra. moze zwyczajnie zabrneliscie tak daleko w tej bitwie o zwiazek, ze nie zauwazyliscie, ze on sie konczy?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.