- Dołączył: 2009-12-27
- Miasto: Xx
- Liczba postów: 1700
22 stycznia 2013, 18:31
Jestem w związku 8 miesięcy. Na początku było cudownie, pracował na ulotkach z bratem i jego dziewczyną, więc jak dostawali większe zlecenia to pracował, miał kasę, ale miał czas i dla mnie. Od września pracuje w firmie kurierskiej (w święta to nawet praca od 5 do 21, na co dzień wcześniej niż na 17 w domu nie jest). I tak trzy razy w tygodniu on idzie, dwa brat, a w kolejny tydzień odwrotnie.. I od nowa. W każdym razie studiuje, a więc teraz ma sesję. Dużo więcej słyszę ile ma zrobić i się nauczyć niż faktycznie robi. Przykład z wczoraj, wrócił wyjątkowo ledwo po 17 i do 21 poza zjedzeniem, kąpielą i odpoczynkiem nie zrobił nic i poszedł spać. Staram się zrozumieć, że zmęczony, że nauka, że blablabla. Naprawdę się staram, ale jak słyszę że nie opłaca mu się do mnie przyjechać na pół godziny (mieszka jakieś 6km dalej) to mnie po prostu krew zalewa i łzy napływają do oczu.Ma 23 lata od soboty, a nadal jest problemem, żeby mógł przyjechać na weekend do mnie kiedy jestem w domu sama, ma wracać na 22, w domu traktują go bardziej jak kogoś typu podaj, wynieś, pozamiataj, bo przecież jest na ich utrzymaniu (choć pracuje od 16 r.ż. i wszelkie koszty związane ze studiami, działalnością, leasingiem, utrzymaniem swojego samochodu ponosi sam z własnej kieszeni). W każdym razie psuje się, przynajmniej dla mnie, czuję się pominięta w tym wszystkim. Seks uprawiamy sporadycznie, choć do tej pory robiliśmy to regularnie i było naprawdę cudownie.A ostatnio choćby 2 tygodnie nic, to jak bolało to aż mi się wszystkiego odechciało. Brakuje mi z nim bliskości, więzi, czułości.. Bo co mi z tego, ze pięknie pisze, jak to mu mnie brakuje, ale przyjechać nie przyjedzie? W sobotę miał urodziny, spędziliśmy weekend u mnie, zrobiłam obiad, tort, było ogólnie słodko i uroczo. Teraz mam w piątek urodziny i na pytanie czy się zobaczymy odpowiedział, że nie wiem i że może lepiej, żebym wyszła z koleżankami. Zrobiło mi się strasznie przykro. Nie umiem nawet opanować łez, wpadam w jakieś stany histeryczno-paranoiczne i wiem, ze tym tylko pogarszam sprawę, bo nie dość że samą siebie wykańczam to i jego męczę. Sama się w tym zapętlam, mam jakieś chore myśli, nie wiem.. może świruję z braku seksu, bo dla mnie to było tym, co naprawdę nas zbliżało, co dawało mi poczucie bezpieczeństwa i tak dalej, a teraz jest to na dalszym jeśli nie ostatnim planie. Z jednej strony mam wrażenie, że powinnam mu odpuścić, wyluzować, dać odpocząć, zwłaszcza teraz, gdy ma sesję. A z drugiej czy naprawdę wymagam aż tak wiele? Czy to normalne przejmować się w klika dni na zapas? Błagam, nie linczujcie mnie :( Wiem, że zachowuję się głupio, ale pierwszy raz kogoś tak bardzo kocham, że aż chyba za bardzo :(
- Dołączył: 2011-06-28
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 876
22 stycznia 2013, 19:20
sharleen napisał(a):
Kenayaa napisał(a):
Powiedzieć ci coś? Kiedy mieszkałam w Rzeszowie (studia) mój facet przyjeżdżał do mnie prawie codziennie, a sam pracował wtedy na delegacji i miał do mnie 140 km w jedną stronę. Pracował zazwyczaj od 6 do 19, był u mnie o 22 a o 4 wstawał i jechał z powrotem. Myślę że Twój nie chce mieć czasu dla Ciebie. Pogadaj z nim, jak nie pomoże to odpuść, po co się masz męczyć?
My miszkaliśmy na dwóch końcach miasta (odległość około 25km), a mimo wszystko mój facet (obecnie mąż) przyjeżdżał do mnie zawsze, jak tylko wiedział, że mam czas ;) A jak nie miałam czasu, to udawał, że załatwia coś w mojej okolicy, albo że jest tu u kumpla i czekał na mój znak w nadziei, że może jednak znajdę godzinkę. Potrafił nawet przyjechać w środku nocy (autobusem, w zimę) jak wiedział, że mam załamkę z powodu pracy. Tylko po to, żeby mnie przytulić i pocieszyć.I dodam, że to nie jest tak, że nie miał żadnych zainteresowań i "zajęć dodatkowych" - ma więcej niż ja, ale widocznie "dla chcącego nic trudnego"
u mnie jest tak samo jak piszesz :)
22 stycznia 2013, 20:28
moja rada jest taka: idź sama do takiej pracy, do tego na studia i zobacz czy wtedy będziesz mieć czas i siły na to, żeby jeździć na każde zawołanie chłopaka. Facet też ma swoje życie, ty jesteś jedynie jego częścią. Jeśli chciałby nawet z kolegami wyjść to ma do tego prawo. To jest odrębna jednostka ludzka a nie niewolnik. Chce odpocząć, podłubać w samotności w nosie, posiedziec całą noc przed komputerem - ma do tego prawo. Znajdź sobie jakieś konstruktywne zajęcie, to ci się tak nudzić nie będzie i nie będziesz od niego emocjonalnie uzależniona. Bo tak naprawdę gdybyś miała jakieś hobby czy koleżanki to nawet byś nie miała czasu narzekać na to, że facet nie ma dla ciebie czasu.
22 stycznia 2013, 20:33
cynamonka... napisał(a):
Skoro on ma tyle zajec , jest zmeczony i jeszcze musi liczyc czas na dojazd do ciebie to ty przyjezdzaj do niego
Dokładnie.
Edytowany przez Czarnamania 22 stycznia 2013, 20:33
- Dołączył: 2012-08-06
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 2843
22 stycznia 2013, 20:47
jak on będzie chciał się z tobą zobaczyć to powiedz że już się umówiłaś albo nie masz czasu :) wyjdz gdzieś bez niego spotykaj się z koleżankami, niech poczuje że może Cię stracić..a jeśli to nic nie da , zostaw go ..
22 stycznia 2013, 21:14
Jejku daj chłopakowi chwile wytchnienia!
Niech spokojnie przetrwa tę sesje.
A tobie chciałoby sie tak jeździć dzień + pracować do późnych godzin + uczyć się do sesji ?
Wątpie
22 stycznia 2013, 21:35
ryanx napisał(a):
Kenayaa napisał(a):
Powiedzieć ci coś? Kiedy mieszkałam w Rzeszowie (studia) mój facet przyjeżdżał do mnie prawie codziennie, a sam pracował wtedy na delegacji i miał do mnie 140 km w jedną stronę. Pracował zazwyczaj od 6 do 19, był u mnie o 22 a o 4 wstawał i jechał z powrotem. Myślę że Twój nie chce mieć czasu dla Ciebie. Pogadaj z nim, jak nie pomoże to odpuść, po co się masz męczyć?
to świadczy tylko o jego głupocie i o tym, że twoje potrzeby są dla ciebie najważniejsze. spać tylko po 6 godzin, wiecznie w drodze, tylko po to żeby spać razem? (mam na myśli tutaj czynność jako spanie, a nie seks)
to się miłość nazywa. My do siebie jeździmy ponad 700 km w jedną stronę, oboje bardzo zajęci, ale czas znajdujemy. Mój brat jest tak zakochany, że jeździ do swojej dziewczyny 25 km często po pracy, ona już w sumie często śpi. Rano on musi wyjść zanim ona otworzy oczy. I ja jestem z mojego brata dumna! :) Tak jak z mojego M. <3
- Dołączył: 2012-11-16
- Miasto: Birmingham
- Liczba postów: 1792
22 stycznia 2013, 22:57
przeczytałam "pronoli" HAHA
22 stycznia 2013, 23:09
moj chlopak swego czasu pracowal w kurierce , to jest zapierdziel a nie praca za marne grosze!. Moj takze byl zmeczony i ja to rozumialam a tez pracowal od 8 do 22...