- Dołączył: 2010-02-04
- Miasto: Siedmiogórogród
- Liczba postów: 742
13 stycznia 2013, 19:16
Zacznijmy od tego, że mam niesatysfakcjonującą pracę. Jest ona poniżej mojego wykształcenia(mgr), ale nieźle płatna. Pracuję w biurze, ale na najniższym stanowisku. Nie rozwijam się, nie mam szans na awans, ale z racji tego że potrzebujemy pieniędzy i jest ona na czas nieokreślony nie mogę jej rzucić. W pracy stale odczuwam, że jestem gorsza od innych nawet gorzej wykształconych pracowników. (mówią mi to wprost, że skoro nie awansowałam do tej pory to jestem nic nie warta 'koniec cytatu). Po moich studiach osiągnęłam wsyzstko. Zostaje tylko ścieżka doktoratu i praca na uczelni, ale tam nie mam "pleców".
Za to Mój Mąż ciągle awansuje. Z jednej strony mi to imponuje, ale z drugiej jestem zazdrosna.
Moja frustracja i zazdrość niszczy mnie. Jestem nieśzczęśliwa, a nawet jeśli tłumaczę mężowi to nie rozumie tego. Nigdy się nie wywyższał, zawsze mi mówił i mówi że jestem najlepsza, ale jak wracam do domu po pracy i takich tekstach jak powyżej opisałam, to żyć mi sie nie chce...
Czuję się samotna(Mąż często wyjeżdża na sympozja), nieszczęśliwa i nie wiem co robić.
Nie mamy dzieci, bo JA mam problemy. Czuję się do d..y jako kobieta, żona, nawet nie wiem czy kiedyś będę matką. Nie wiem po co buduję dom, skoro mam być w nim tylko z mężem i mogę nigdy nie mieć dzieci.
Przepraszam za wywód, ale jutro poniedziałek, a ja jestem już chora....
Edytowany przez ania6351 13 stycznia 2013, 19:17
- Dołączył: 2012-03-18
- Miasto: Oslo
- Liczba postów: 4965
13 stycznia 2013, 19:23
Wydaje mi sie, ze maz powinien Cie rozumiec i jesli nie jestes szczesliwa na swoim stanowisku to powinnas sie zwolnic mimo, ze potrzebujecie teraz pieniedzy. Mysle, ze napewno by Ci ulzylo i zobaczylabys moze jakies mozliwosci.
Wydaje mi sie, ze ogolnie sie marnujesz jesli skonczylas studia i pracujesz a jakims niskim stanowisku, nie zwionzanym z Twoja praca. Ja ym na Twoim miejscu zaryzykowala, bo lata leca ozniej moze byc ciezko.
- Dołączył: 2012-09-23
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 5922
13 stycznia 2013, 19:26
Hej, głowa do góry. Usiądź i sprawdź swoje CV, uzupełnij jeśli dawno do niego nie zaglądałaś i już jutro zacznij szukać nowej pracy. Ty musisz te prace zmienić skoro jesteś nieszczęśliwa, ale na razie spokojnie sobie pracuj. Może jest możliwość przeniesienia do innego biura? długo już tam pracujesz?
13 stycznia 2013, 19:29
wiesz co wydaje mi się,że powinnaś doceniać to,że masz pacę i do tego dobrze płatną. Znam wielu ludzi którzy
zaciskają zęby bo nie lubią swojej pracy ale dalej robią swoje. W dzisiejszych czasach w ogóle jest
ciężko więc nie rób sama sobie problemów, jak chcesz zmienić to szukaj i tyle.
ciesz się tym co masz, po co się zamartwiasz. Stać Cię na jedzenie, ubrania, i przyjemności
to po prostu doceniaj to co masz!
- Dołączył: 2010-02-04
- Miasto: Siedmiogórogród
- Liczba postów: 742
13 stycznia 2013, 19:31
Ja to wiem... Gdzieś w głębi serca wiem, ale właśnie te lata... Jeśli się zwolnię to kolejny rok, będę musiała czekać na umowę na czas nieokreślony. A jeśli zajdę w tym czasie w ciążę? Co wtedy? Bez pracy, bez umowy? Mogę ostatecznie założyć firmę, ale w mojej branży to nie wypali, bo trzeba być 'zrzeszonym' a to dopiero po 3-4 latach praktyki w zawuodzie...
Po za tym kasa, nie jest najgorsza, ale ja w tej pracy się wypalam. A tu jeszcze rozpoczęta budowa...
Mąż mi mówi, że jestem:
- mądra
- piękna
-najlepsza
- że ONI mi do pięt nie dorastają
Ale co z tego? Skoro jego nie często, a ja się użeram z tymi ludźmi?
Straciłam pasję życia. Wszystko mi przeszkadza. Wszystko mnie draźni. Nie jestem tą samą osobą co kilka lat temu.
Jeszcze problemy poczęciem...
- Dołączył: 2010-02-02
- Miasto: Rat Race Town
- Liczba postów: 7341
13 stycznia 2013, 19:32
problemy stwarzasz sama. Sama zabijasz swoje szczescie. Rozumiem Twoja sytuacje, bo sama mam mgr a pracuje fizycznie (nie powiem, co robie, bo sie wstydze). Uwirz mi, ja mam dopiero powody do narzekania, ale nie pozwalam sobie na to! Dziekuje za to, ze MAM prace, ze mam dach nad glowa, mam co jesc, mam wspanialego mezczyzne u boku i nie mieszkam w Afryce. To, ze dzis mam ch***wa prace, nie znaczy, ze bede ja miala cale zycie! Ciesze sie malymi rzeczami i jestem szczesliwa, BO TAK CHCE!!! Szczescie to wybor. Zamykasz mu drzwi, bo tak chcesz!
- Dołączył: 2009-04-14
- Miasto: Polska
- Liczba postów: 274
13 stycznia 2013, 19:32
Skoro ta praca wpływa na Ciebie aż tak bardzo, że wpędza Cię w depresję to jednak poważnie się zastanów nad jej zmianą. Z drugiej strony dziś wiele osób pracuje na nieadekwatnych do swojego wykształcenia stanowiskach i nie ma większych szans na awans. A co do doktoratu - skoro czujesz się na siłach to dlaczego nie spróbujesz? Nie sądzę żeby do tego były potrzebne "plecy".
- Dołączył: 2010-02-04
- Miasto: Siedmiogórogród
- Liczba postów: 742
13 stycznia 2013, 19:40
Właśnie to co któraś z Was napisała "doceń pracę". To nie tak, że ja jestem niewdzięczna. Pracuję 5 lat. 5 długich lat, w ciągu których ominęły mnie awanse. To po części dlatego, że do tej pory nikt się nie sprawdzał na tym stanowisku(wiem to od szefa). Podobno jestem najlepsza od jakichś 15 lat. Chodzi o atmosferę w pracy. O współpracowNICE. To kobiety tak dopiekają. Szef mnie bardzo lubi i z nim mi się wspaniale pracuje. Złego słowa nie mogę na niego powiedzieć.
Ja nie potrafię odpowiedzieć chamsko na zlośliwość. Co gorsza, jeśli nawet się sprzeciwię, to słyszę"ty się zajmij swoją robotą, bo jesteś za głupia" :/ Sęk w tym, że jestem lubiana przez szefa i mężczyzn z biura a ich sympatię podobno trudno zdobyć...
Mąż nie rozumie tego, że ja nie mogę się "odpowiedzieć to nie twoja sprawa". Ode mnie się wymaga dyplomacji. Jak się raz szefowej poskarżyłam, to powiedziała, że muszę to dzielnie znosić.
Ale ile można?
Jest mi wstyd jak ktoś się pyta gdzie pracuję i co robię. Mąż jest kimś a ja jak powiem, to ludzie robią wieeelkie oczy i myślą że jestem bez ambicji.
Nawet rodzina męża uważa, że ja jestem nikim..
- Dołączył: 2012-09-23
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 5922
13 stycznia 2013, 19:46
takaja27 napisał(a):
problemy stwarzasz sama. Sama zabijasz swoje szczescie. Rozumiem Twoja sytuacje, bo sama mam mgr a pracuje fizycznie (nie powiem, co robie, bo sie wstydze). Uwirz mi, ja mam dopiero powody do narzekania, ale nie pozwalam sobie na to! Dziekuje za to, ze MAM prace, ze mam dach nad glowa, mam co jesc, mam wspanialego mezczyzne u boku i nie mieszkam w Afryce. To, ze dzis mam ch***wa prace, nie znaczy, ze bede ja miala cale zycie! Ciesze sie malymi rzeczami i jestem szczesliwa, BO TAK CHCE!!! Szczescie to wybor. Zamykasz mu drzwi, bo tak chcesz!
Bardzo mi zaimponowałaś swoja szczera wypowiedzią. Naprawdę, tylko brać z Ciebie przykład. Ukłony.
Z drugiej strony jestem w stanie zrozumieć autorkę, bo jednak w pracy spędzamy większość naszego czasu i jeśli jesteśmy w niej nieszczęśliwy to argument typu: " ciesz się ,ze masz prace bo jest o nią ciężko" jest prawdziwy lecz z drugiej strony idiotyczny. Dziewczyna ma cierpieć tylko dlatego, ze żyje w takich czasach, ze o prace ciężko? Chyba trzeba zacząć o siebie walczyć. Rozumiem rozterki, ale ciąża może być za pól roku albo i za 3 a dziewczyna będzie w tym czasie nieszczęśliwa. Tylko zmiana pracy jest rozwiązaniem. A może właśnie przez te myśli depresyjne w ciąże zajść nie może?
- Dołączył: 2012-09-23
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 5922
13 stycznia 2013, 19:50
Właśnie to co któraś z Was napisała "doceń pracę". To nie tak, że ja jestem niewdzięczna. Pracuję 5 lat. 5 długich lat, w ciągu których ominęły mnie awanse. To po części dlatego, że do tej pory nikt się nie sprawdzał na tym stanowisku(wiem to od szefa). Podobno jestem najlepsza od jakichś 15 lat. Chodzi o atmosferę w pracy. O współpracowNICE. To kobiety tak dopiekają. Szef mnie bardzo lubi i z nim mi się wspaniale pracuje. Złego słowa nie mogę na niego powiedzieć.
No wiec zazdrość Moja Droga. Zazdrość, bo mężczyźni Cię lubią. Takie niestety są kobiety...