- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 stycznia 2013, 08:25
Chciałabym się poradzić bo dręczy mnie temat i denerwuje.
Mamy z mężem dwójkę dzieci. Małych jeszcze, syn ma 4 lata , a drugi pół roku. Odkąd urodził się drugi synek, czuję że mąż nie stara się dzielić ze mną obowiązków domowych i rodzinnych. Czuję się obarczona dodatkowymi zajęciami, których w związku z dwójką dzieci przybyło. Nie mówię o zajmowaniu się małym synkiem, ale o codziennym życiu. Mąż myśli głównie o własnej wygodzie i o czasie dla siebie, swojego bloga, swoich książek itd. Nie wiem co robić by zmienić jego nastawienie, a nie bardzo umiem i nie chcę tego zaakceptować. mam wrażenie, że z każdym dniem jest coraz gorzej. Przykład świeżutki. wczoraj uzgodniłam z mężem, że rano zawiezie do przedszkola materiały do laurek dla babć i dziadków. Starszy syn zachorował, dziś w nocy wysoka gorączka itd. Spędziłam z nim pół nocy, tuląc i usypiając, karmiąc drugiego syna i wstając non stop do jednego albo do drugiego. i wszystko byłoby ok, ale mąż rano wstaje i widzę, że nie zamierza jechać do przedszkola. Mówi, że on w ogóle się nie wyspał itd, że musi w pracy wytrzymać no i w ogóle. A że ja od pół roku jadę na kawach, żeby funkcjonować; i dom i dzieci i za chwilę praca również. Nie wiem, może Wy macie jakieś świeże spojrzenie na to.... czasem mam ochotę wziąć torbę i wyjechać na 2 -3 dni na wakacje (oczywiście tego nie zrobię).
7 stycznia 2013, 15:21
Edytowany przez D0LLy 7 stycznia 2013, 15:22
7 stycznia 2013, 15:31
Ło matko. Jak tak czytam Wasze wypowiedzi to mam wrażenie że macie facetów - głąbów Facet sam sie nie domyśli, facetowi wszystko trzeba powiedzieć. Ale jak wam wkładał huja do dziury to nie musiałyście mu mówić gdzie ma kierować i co robić??? Wiem jestem wredna ale to żałosne. Facet nie zmienia się ot tak sobie po ślubie. Nie narzekajcie. Nie wmówicie mi że przed ślubem było inaczej a teraz jest inaczej. To kwestia przez jaki pryzmat się patrzy na faceta. Wam może pomagał ale czy pomagał matce w domu??? Facet który kocha i szanuje swoją matke zawsze w ten sposób będzie podchodził do swojej kobiety. Jesteśmy z mężem partnerami w domu i w życiu ale ja wiedziałam że on właśnie taki jest. W tygodniu do tej pory nie wymagałam od niego by spełniał obowiązki domowe bo pracował on. Ale jak ja pracowałam także to po przyjściu miałam przygotowane np ziemniaki, warzywa na zupe a reszta to już była moja. Sprzątanie w sobotę a w niedzielę tak czy siak robi on w kuchni. Jakoś nic nie musze mu mówić. Gratuluję Wam wyborów tych trafnych na mężów
7 stycznia 2013, 15:55
Czy macie dzieci?Bo wyobraź sobie,że do pewnego momentu mój mąż był idealny.Niestety ale ludzie z czasem się zmieniają i niekoniecznie na lepsze.Zanim pojawiły się dzieci to w domu po powrocie z pracy musiałam tylko ugotować obiad.Wszystko mąż zrobił.(on był na rencie a ja pracowałam).Z każdym rokiem jednak zrobił się bardziej leniwy i egoistyczny.
Edytowany przez Agi77 7 stycznia 2013, 15:56
7 stycznia 2013, 16:05
MamaMychy, widzę że i Ty znasz ten ból...
Agi77 trochę rozszerzyła temat, a może zawęziła, nie wiem. Mnie nie chodzi o to by nie robić nic dla niego i skupić się na sobie (chyba nie od tego jest małżeństwo), tylko żeby i on skupił się trochę na innych a nie na sobie. Na innych czyli na mnie, na dzieciach. Czasem mam dość bycia kimś kto ciągle mówi: zrób to, zrób tamto... gdyby wyszedł z inicjatywą czasami byłoby wspaniale. Ach, pomarzyć można. Chyba rzeczywiście ten typ tak ma.
Edytowany przez velonick 7 stycznia 2013, 16:06
7 stycznia 2013, 16:32
7 stycznia 2013, 16:38
MamaMychy mam syna, zaraz powiesz tylko! syna. I tu chyba trochę Cię zdziwię. W momencie kiedy wprowadziłam sie do męża moja teściowa dostała udar mózgu. Nie dość że była chora na aizhalmera to jeszcze doszedł udar i wózek inwalidzki. Potem zaszłam w ciąże. Przy teściowej jak męża w domu nie było trzeba było robić wszystko - karmić, myć, przewijać pampersy, umyć pupę po kupie. Byłam w ciąży, teść nie raz szedł do lekarza ja zostawałam sama a teściowa w tym czasie się "zwaliła". Nawet w 9 miesiącu ciązy nieraz ją dźwigałam na wózek by zawieśc do kibla i tam omyć. Dziecko się urodziło, spędziłam z nim miesiąc w szpitalu a po przyjściu nie miałam taryfy ulgowej. Ja z dzieckiem w domu musiałam normalnie ugotować obiad (dla teścia także), nakarmić teściową i zająć się dzieckiem. Moja mama była daleko i ani razu nie korzystałam z jej pomocy. Córka teściowej przychodziła raz na miesiąc cos pomóc bo sama ma taka pracę że nie dawała rady częściej. Ale kurde na rany boskie ludzie dałam radę! Trwało to 5 lat. nie róbcie z siebie takich cierpiących mateczek. Rola kobiet jest taka a nie inna. Jak jest mąż takim egoistą to raz drugi nie dałabym mu obiadu i by się opamietał albo zwyczajnie nie zwracałabym na niego uwagi. Nie jesteśmy z mężem idealnym małżeństwem, każdy ma swoje słabsze dni ale to on mnie nauczył nie użalać się nad sobą. Odnosze wrażenie że niektóre rodziły dzieci i myślały że wychowanie to będzie fajna zabawa a tu bosz mężulek nie pomaga. Skup się na sobie nie na nim i zrób tak by tobie było dobrze. Użalanie nic nie pomoże choc jest naszą narodową "zaletą"Czy macie dzieci?Bo wyobraź sobie,że do pewnego momentu mój mąż był idealny.Niestety ale ludzie z czasem się zmieniają i niekoniecznie na lepsze.Zanim pojawiły się dzieci to w domu po powrocie z pracy musiałam tylko ugotować obiad.Wszystko mąż zrobił.(on był na rencie a ja pracowałam).Z każdym rokiem jednak zrobił się bardziej leniwy i egoistyczny.
Nikt tu nie robi z siebie cierpiących mateczek, bo nie o to w tym chodzi. Wydaje mi się, że autorce tematu chodziło o coś zupełnie innego.
7 stycznia 2013, 16:50
MamaMychy, widzę że i Ty znasz ten ból...Agi77 trochę rozszerzyła temat, a może zawęziła, nie wiem. Mnie nie chodzi o to by nie robić nic dla niego i skupić się na sobie (chyba nie od tego jest małżeństwo), tylko żeby i on skupił się trochę na innych a nie na sobie. Na innych czyli na mnie, na dzieciach. Czasem mam dość bycia kimś kto ciągle mówi: zrób to, zrób tamto... gdyby wyszedł z inicjatywą czasami byłoby wspaniale. Ach, pomarzyć można. Chyba rzeczywiście ten typ tak ma.
7 stycznia 2013, 16:51
Nikt tu nie robi z siebie cierpiących mateczek, bo nie o to w tym chodzi. Wydaje mi się, że autorce tematu chodziło o coś zupełnie innego.
7 stycznia 2013, 17:15
a ,i sie wydaje że nie zrozumiałaś pierwszego postu bo to jest! narzekanieNikt tu nie robi z siebie cierpiących mateczek, bo nie o to w tym chodzi. Wydaje mi się, że autorce tematu chodziło o coś zupełnie innego.
Zrozumiałam i to doskonale i nadal podtrzymuje to co napisałam. Tu nie chodzi o narzekanie, tylko o to, ze ona nie ma wsparcia u męża, a kiedyś to wsparcie miała.
Edytowany przez zorza1982 7 stycznia 2013, 17:17