Temat: odejsc czy dać szanse?

To dla mnie wazne- przeczytajcie prosze!
Po kolei. Jestem z facetem prawie 2 lata, myslalam ze ideał...ale:
po roku zwiazku odkryłam ze ma pociag do maszyn ...były o to sprzeczki (bo sie mozna uzależnić , ohydny nałóg) obiecywał raz ze z tym konczy, nawalił , drugi i trzeci tak samo :( tak po za tym cud chłopak.. spokojny ! pracowity ..kochany
Doszło pod koniec listopada do sytuacji ze prawie sie rozstalismy, ale wrociły wspomnienia, oboje sie popłakalismy i obiecał mi ze nigdy nie zmarnuje tego zwiazku dla maszyn
Byłam pewna ze nie gra! (grac udawał sie na stacje benzynową na ktorej pracuje moj dobry kumpel)
nic mi nie mówił ze moj przyjezdza grać
minął grudzien , swięta, az w Nowy rok tak sie potoczyła rozmowa ze on pełen zalu stwierdził ze chce sie leczyć z maszyn...ja szok bo pytam kiedy ostatnio grał , mówił ze dawno ... ze po tamtym razie co obiecał ze nie zniszczy zwiazku nie grał
To chcialam zaczac temat leczenia... a ten na drugi dzien ze sam  z tego wyjdzie.
Wygadalam sie kumplowi temu co pracuje w miejscu automatów jaki mamy problem...noo z ciezkim sercem ale powiedział ze tak mój facet w grudniu min. 5x był grac i prosił zeby nikomu nie mówił ....
ostatnie dni zwiazku to było piekło, milczenie ,kłotnie o byle co...
Dzis mielismy podjąc decyzje czy sie rozstajemy....
Ja powiedzialam zeby to dobrze przemyslał bo do mnie powrotu nie ma , ze jestem w tym miejscu  w ktorym jestem ze wzgledu na niego, że wyjezdzam jak sie rozstaniemy.. to powiedział ze jednak sie postarajmy naprawic błedy, starac sie na nowo budowac to wszystko.
No i było kolorowo! miło .. związek kwitnie....
ale mnie gryzł fakt ze mnie oszukał ze nie grał przez cały grudzien....pytałam sto razy - zaprzeczał ...
w koncu kazałam mu przyrzec na nasza miłosc - przyrzekał ....serce mi pękało ze mój kochany chłopak  w żywe oczy tak kłamie...
ze naprawia zwiazek zaczynajac od kłamstwa
Powiedzialam mu ze znam prawdę ....wstyd mu było!!!! powiedział ze odchodzi ....ze juz mnie nie meczy... i takie tam , a ja go kocham! kocham go i wierze ze sie zmieni...co ja mam robic ludzie :;(

vitaliowalady


A to wybacz, widać jest inna laska której chłopak gra na maszynach, a jej kolega pracuje na stacji i jej strzela z ucha gdy jej hazardzista przyjdzie grać a jej wmawia ,że wcale nie grał.  

Tak czy siak błagasz go już żeby wrócił jeśli tylko obieca (po raz setny!) ,że już więcej nie będzie???
idz oceniac sukienki i grube baby karolina . to ci lepiej wychodzi , nara
 grube baby?? 

toś się popisała. specjalnie ci tak chamsko piszę, może w ten sposób coś dotrze do twojej makówki. zakładasz temat a z kilometra widać, że ani go nie rzucisz, ani on się leczyć nie zacznie.

karolina112233 napisał(a):

 grube baby?? toś się popisała. specjalnie ci tak chamsko piszę, może w ten sposób coś dotrze do twojej makówki. zakładasz temat a z kilometra widać, że ani go nie rzucisz, ani on się leczyć nie zacznie.

tak sie sklada ze przejrzałam Twoje wypowiedzi i w stosunku do kazdego jestes wredna , po drugir juz z nim zerwałam i ani mi sie śni wracac poko nie zacznie się leczyć , po trzecie zachowujesz sie jak zakompleksiona denna istotka w tym trudnym zyciu a swoj żal wylewasz w postach, jeśli ma Ci ulzyc prosze bartdzo, ja nie bede z kims dyskutowała tylko dlatego ze jakaś niedoceniona przez los istota ma egoizm we krwi. Miłego dnia dziekuje . czesc
Ja bym powiedziala, ze albo idzie sie leczyc albo odchodze. Tyle. Dopoki nie postawisz sprawy jasno,  on bedzie to bagatelizowal. Mialam podobna sytuacje, nie zwiazana z hazardem, ale podobna. 
Ja uważam, że powinnaś z nim zostać. I mu pomóc. Może on teraz nie oczekuje tej pomocy od Ciebie, ale potem na pewno będzie Ci dziękować. Nie powinnaś go zostawiać mimo, że sam tak mówił. Nie wiadomo co się może stać jak będzie sam. Może wpaść jeszcze gorzej i sam nie będzie mógł z tego wyjść. Jesteście ze sobą nie tylko po to, że się kochacie, ale powinnyście się wspierać nawzajem i mimo, że Cię okłamywał pomóż mu choćby nie wiadomo jak się spierał, że nie chce. Bądz silna i choćbyście nie mieli już byc razem on zawsze będzie Ci wdzięczny, że go nie opuściłaś jak on był w potrzebie. No tak mi się wydaję. Przynajmniej ja bym chciała, żeby ktoś byl przy mnie gdyby nie dawała sobie z czymś rady chociaż pewnie też bym mówiła że nie potrzebuję pomocy. Ale ja tam nie mam chłopaka, więc się nie znam :D
Powiedz że albo terapia albo koniec. Sam z tego nie wyjdzie. Powiedz że go kochasz, ale nie będziesz ryzykować.
Młoda jesteś, nie ma sensu marnować życia już na takim etapie, na pewno zakochasz się jeszcze nie raz, a zostając w związku z kimś kto gra i się nie leczy będziesz miała same problemy - z czasem pojawią się kredyty, o których nie będziesz wiedziała i codzienne kłótnie, okłamywanie i znikanie z domu na dłuuugie godziny. Przemyśl to dobrze.
Pasek wagi
ja bym odeszła

Zala21 napisał(a):

Cóż, może jestem głupia i naiwna, ale ja bym to ratowała...Musi podjąć leczenie - wówczas wierzę, że Wam się ułoży.

Dokladnie

No jest to cięzko dla mnie . Bo kocham ale musze być twarda ,nie mogę mu ot tak wybaczyc przytulic i powiedziec "bedzie dobrze tylko obiecaj ze nigdy wiecej ".. tak to juz robiłam i za kazdym razem grał i okłamywał mnie że nie... o leczeniu z nim rozmawiałam to powiedział "jestem słaby psychicznie" .. tak jakby ze jest za słaby by isc sie leczyc ,ale dotre do niego i pojdzie , musi pojsc ,musi wiedziec ze bez leczenia nie ma nas...nie zostawie go samemu sobie. w sensie rob co chcesz radz sobie sam, NIE, ale tez nie pozwole by uwadał ze problemu nie ma a my jestesmy szczesliwi. Bez fachowej pomocy on sam tego nie ogarnie....
czytałam w internecie fora ludzi uzaleznionych, głownie piszą osoby ktore sie z tego nałogu wyplątały dzieki leczeniu, podesłałam mojemu chłopakowi linki, gotowe wypowiedzi ludzi wyleczonych.... moze go coś ruszy. dziekuje wam za zainteresowanie i rady.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.