Temat: nasza rodzina, dziecko + alkohol :(

jest ktoś chętny do pogadania?
chyba przestał cię kochać i być szczęśliwy i mu takie życie nie odpowiada, dlatego pije. 
jeśli masz tego dość to albo mu pomóż albo go zostaw. 
przepraszam że wczoraj nie odpisałam ale nie dałam już rady.
Mamy po 28 lat.

Problem jest w tym że mieszkamy u moich rodziców.
Po ślubie mieliśmy wyjechać za granic niestety plany poszły w łeb.
Potem zaszłam w ciąże, straciłam pracę, teraz tylko mąż pracuje.
Mi tez jest ciężko, jest nam ciasno, zero swobody, jakiejkolwiek prywatności, dlatego też po ślubie zamierzaliśmy coś wynajać i mieszkać sami. Ale sprawy tak sie poukładały że zostalismy w domu rodzinnym u mnie,

Teraz załujemy.
Nie tego że mamy dziecko ale tego że sie nie wyprowadziliśmy w porę.
Teraz gdyy tylko mąż pracuje to nie jest możliwe.

Mąż nie pije często, znaczy chodzi o upijanie się.
A najlepsze jest to że mój ojciec lubie sobie wypić, a co za tym idzie pije z nim maż, kazdy weekend gdy tylko jesteśmy w domu.
Przeraza mnie to że moj ojciec niszczy moje malzenstwo.
Jest na emeryturze więc mam mnóstwo wolnego czasu, ciagle szuka okazji by wypic piwo, w weekend cos mocniejszego- tylko gdy są z mężem oboje to nie znają umiaru.
Gdyby nie kontakty z moim ojcem pod jednym dachem to mąż by nie pił.

Wszystko się składa do tego że mieszkamy tu a nie ma swoim:(
Aha i mąż mnie kocha, tutaj nie mam wątpliwości, po prostu dobija go to w jakiej wytuacji jesteśmy czyli za przeproszeniem w ..d....:(


truskavkka napisał(a):

przepraszam że wczoraj nie odpisałam ale nie dałam już rady.Mamy po 28 lat.Problem jest w tym że mieszkamy u moich rodziców.Po ślubie mieliśmy wyjechać za granic niestety plany poszły w łeb.Potem zaszłam w ciąże, straciłam pracę, teraz tylko mąż pracuje.Mi tez jest ciężko, jest nam ciasno, zero swobody, jakiejkolwiek prywatności, dlatego też po ślubie zamierzaliśmy coś wynajać i mieszkać sami. Ale sprawy tak sie poukładały że zostalismy w domu rodzinnym u mnie,Teraz załujemy.Nie tego że mamy dziecko ale tego że sie nie wyprowadziliśmy w porę.Teraz gdyy tylko mąż pracuje to nie jest możliwe.Mąż nie pije często, znaczy chodzi o upijanie się.A najlepsze jest to że mój ojciec lubie sobie wypić, a co za tym idzie pije z nim maż, kazdy weekend gdy tylko jesteśmy w domu. Przeraza mnie to że moj ojciec niszczy moje malzenstwo. Jest na emeryturze więc mam mnóstwo wolnego czasu, ciagle szuka okazji by wypic piwo, w weekend cos mocniejszego- tylko gdy są z mężem oboje to nie znają umiaru.Gdyby nie kontakty z moim ojcem pod jednym dachem to mąż by nie pił.Wszystko się składa do tego że mieszkamy tu a nie ma swoim:(Aha i mąż mnie kocha, tutaj nie mam wątpliwości, po prostu dobija go to w jakiej wytuacji jesteśmy czyli za przeproszeniem w ..d....:(

chyba za bardzo usprawiedliwiasz swojego męża, nikt przecież nie wlewa w niego siłą alkoholu, a ojcu można, ba trzeba odmawiać kiedy przeradza się to w nałóg! porozmawiaj z mężem, nie jest przecież bezwolnym dzieckiem któremu ktoś mówi co ma robić...

jeśli problem z alkoholem jest, to nie wina taty że mąż pije. znajdą się inne okazje, inne towarzystwo, gdy się wyprowadzicie. trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i postawić ultimatum dopóki nie jest za późńo

gosiuniaaa napisał(a):

truskavkka napisał(a):

przepraszam że wczoraj nie odpisałam ale nie dałam już rady.Mamy po 28 lat.Problem jest w tym że mieszkamy u moich rodziców.Po ślubie mieliśmy wyjechać za granic niestety plany poszły w łeb.Potem zaszłam w ciąże, straciłam pracę, teraz tylko mąż pracuje.Mi tez jest ciężko, jest nam ciasno, zero swobody, jakiejkolwiek prywatności, dlatego też po ślubie zamierzaliśmy coś wynajać i mieszkać sami. Ale sprawy tak sie poukładały że zostalismy w domu rodzinnym u mnie,Teraz załujemy.Nie tego że mamy dziecko ale tego że sie nie wyprowadziliśmy w porę.Teraz gdyy tylko mąż pracuje to nie jest możliwe.Mąż nie pije często, znaczy chodzi o upijanie się.A najlepsze jest to że mój ojciec lubie sobie wypić, a co za tym idzie pije z nim maż, kazdy weekend gdy tylko jesteśmy w domu. Przeraza mnie to że moj ojciec niszczy moje malzenstwo. Jest na emeryturze więc mam mnóstwo wolnego czasu, ciagle szuka okazji by wypic piwo, w weekend cos mocniejszego- tylko gdy są z mężem oboje to nie znają umiaru.Gdyby nie kontakty z moim ojcem pod jednym dachem to mąż by nie pił.Wszystko się składa do tego że mieszkamy tu a nie ma swoim:(Aha i mąż mnie kocha, tutaj nie mam wątpliwości, po prostu dobija go to w jakiej wytuacji jesteśmy czyli za przeproszeniem w ..d....:(
chyba za bardzo usprawiedliwiasz swojego męża, nikt przecież nie wlewa w niego siłą alkoholu, a ojcu można, ba trzeba odmawiać kiedy przeradza się to w nałóg! porozmawiaj z mężem, nie jest przecież bezwolnym dzieckiem któremu ktoś mówi co ma robić...

Tutaj się zgodzę. Nikt w niego na siłę nie leje, a każdy ma swój rozum i Twój mąż powinien wiedzieć kiedy przystopować.
Powiem Ci, że mój brat miał taki problem i trawił na kobietę, która "krótko go trzyma". Na dobre im to wychodzi.
Musisz mu uświadomić co może stracić, jeśli się nie zmieni. I nie zwalaj całej winy na ojca, na siłę do gardła mu nie wlewa.
Pasek wagi
hmm ja też staram się go krótko trzymać, często gdy w tyg po procy chce napić się piwa pyta mnie czy może ale to jest głupie bo raz pyta 3 razy nie. Trzask otwieranej puszki tak działami na nerwy ze szok.

Najczęściej mąż mi wytyka że jest pod pantoflem, że wszystkiego mu zabraniam, że jest biedny i poszkodowany.
Tylko dzieckiem muszę zajmować sie sama, ok nie pracuję ale przy dziecko trzeba byc na obrotach non stop.

Są tyg kiedy nie upija się bo nie ma okazji a ja go pilnuję ale nie zawsze mogę go powsytzymać.
Mnie też nie podoba się nasza sytuacja ale nie zabijam tego codziennym piwskiem.

Wczoraj się upil z moim ojcem, dziś godz prawie 13.00 a on śpi.
Dobrze że pracuje dziś na nocną zmianę. Ju wczoraj słyszłam czy podwiozę go do pracy- bo jeżdzi smaochodem.

Co mam zrobić, Jak postawię mu ultimatum że ma nie pić to wyjdę na złą żonę- jak zawsze.
Wczoraj zapytał mnie czy moze wypić z kolegami z pracy bo urodziła sie jednemu córeczka.
Super, w świeta się upił, wczoraj się upił i jutro też bedzie okazja do oblewania... chyba zwariuje jetsem w coraz większych nerwach, zamiast trzymac dietę zaczęłam jesc byle co...:(


truskavkka napisał(a):

hmm ja też staram się go krótko trzymać, często gdy w tyg po procy chce napić się piwa pyta mnie czy może ale to jest głupie bo raz pyta 3 razy nie. Trzask otwieranej puszki tak działami na nerwy ze szok. Najczęściej mąż mi wytyka że jest pod pantoflem, że wszystkiego mu zabraniam, że jest biedny i poszkodowany.Tylko dzieckiem muszę zajmować sie sama, ok nie pracuję ale przy dziecko trzeba byc na obrotach non stop.Są tyg kiedy nie upija się bo nie ma okazji a ja go pilnuję ale nie zawsze mogę go powsytzymać.Mnie też nie podoba się nasza sytuacja ale nie zabijam tego codziennym piwskiem.Wczoraj się upil z moim ojcem, dziś godz prawie 13.00 a on śpi.Dobrze że pracuje dziś na nocną zmianę. Ju wczoraj słyszłam czy podwiozę go do pracy- bo jeżdzi smaochodem.Co mam zrobić, Jak postawię mu ultimatum że ma nie pić to wyjdę na złą żonę- jak zawsze.Wczoraj zapytał mnie czy moze wypić z kolegami z pracy bo urodziła sie jednemu córeczka.Super, w świeta się upił, wczoraj się upił i jutro też bedzie okazja do oblewania... chyba zwariuje jetsem w coraz większych nerwach, zamiast trzymac dietę zaczęłam jesc byle co...:(


To nie jest moim zdaniem "trzymanie krótko".
Może nie powinnam tego pisać, ale mój brat kiedy tak robił, to po którymś razie został wywalony z domu (mieszka u żony). I wrócił do nas, żeby sobie przemyślał. Kiedy przesadzał, alkohol miał wylewany, żeby nic nie było w domu. Nie wiem, czy to dobre metody, ale na niego akurat podziałały. Nie powiem, czasem zdarzy mu się jakiś "wyskok", ale w porównaniu do tego co było to jest raz na ruski rok.

To, że on raz na kiedyś zapyta, czy może się napić, a Ty odmówisz, to nie jest "trzymanie krótko". Tym bardziej, że jak sama mówisz, raz pyta, a trzy razy nie...
Pasek wagi
nie, nie wyjdziesz na złą żonę tylko na taką która dba o małżeństwo i o zdrowie swojego faceta, a upijanie się co chwilę nie jest normalne, ja bym reagowała ostro
w święta bylismy u jego mamy, oczywiscie znalazł sobie kolege do picia, ja z dzieckiem, on pijamy, nie chciał wracac do domu, a mieskzamy 60km od jego mamy. Musiałam wracac sama, z dzieckiem i nim pijanym w nocy.
Samochód srednio sprawny, bałam się. Ale co tam, jeszcze sie na mnie darł ze na nastepny raz przyjedzie sam (wtedy kiedy kazałam mu wsiadac do auta bo dziecko juz spało w foteliku, od 20 dobrych minut), a on sie zapuerał, wiecie jak zachowują sie pijani. Bałam sie że dziecko się przeziębi.
Nawet swojej mamy nie słuchał.

Boże jak sobie to przypomnę to rzeczyywiscie zaraz pojse i powylewam wszystko co tam jeszcze ma.
Aha piwa nie kupuje bo wie jak ja na to reaguje jak wydaje na alko, to przynosi z pracy od kogos, codziennie po 2-3 piwo i magazynuje. Oczywiscie nie wylewa ich za kołnierz.


dziewczyno, usiądź i z nim porozmawiaj, jak trzeba będzie to postaw mu warunek, że albo alkohol albo Ty

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.