29 grudnia 2012, 22:43
Dziewczyny i Chłopaki.
Ostatnio oglądałam film, który natchnął mnie do założenia takiego tematu.
Wyobraźcie sobie, że macie 40 lat, jesteście od 15 lat szczęśliwym małżeństwem. I nagle dowiadujecie się, że 10 lat temu partner Was zdradził, kiedy mieliście solidny, ale na szczęście przejściowy kryzys.
I co teraz? Czy ta jedna zdrada 10 lat temu przekreśli Wasz 15 letni - generalnie bardzo satysfakcjonujący fizycznie i psychicznie związek? Czy uznacie, że to było taaak dawno, że już nie ma na Was obecnie wpływu?
- Dołączył: 2010-11-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 16221
30 grudnia 2012, 10:12
zdrady bym nie wybaczyła i znając mnie takie dojście do prawdy byłoby końcem związku.
30 grudnia 2012, 14:17
dostałabym depresji i powoli chęć do życia umierałaby we mnie, niestety już nie byłabym tą samą osobą, kłócilibyśmy się i pewnie by mnie zostawił a ja już bym się nigdy z nikim nie związała tylko stała się starą bardzo cyniczna babcią z długim chudym papierosem w pubie...
30 grudnia 2012, 14:18
Nie jestem w takiej sytuacji wiec trudno mi odpowiedziec.Z jednej strony bez sensu przekreslac tyle lat tym bardziej ze sie uklada a z drugiej strony pozostaje ciagla niepewnosc i wypominanie przy kazdej okazji.
- Dołączył: 2012-06-17
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2222
30 grudnia 2012, 14:21
Szczerze, to nie wiem co bym zrobiła. Nie mam żadnych doświadczeń w tej materii
30 grudnia 2012, 14:25
byłoby mi bardzo przykro, ale sądzę że ze względu na miniony czas potrafiłabym taką zdradę wybaczyć. Choć wiadomo, że w kłótniach i sprzeczkach z partnerem, ,,wypomniałabym" mu to jeśli nadarzyłaby się taka okazja...
31 grudnia 2012, 01:00
Ja też bym nie wybaczyła. Dla mnie to by był koniec. Nieważne kiedy, ile razy to zrobił. Nie umiałabym mu ufać.