- Dołączył: 2012-07-10
- Miasto:
- Liczba postów: 1512
29 grudnia 2012, 15:16
czy wy tez tak macie że o byle jakie g*** przepraszam za wyrażenie, powstaje nie wiadomo jaka awantura i kłotnia ?
nie potrafię zrozumiec swojego faceta (?) mam pustke w głowie ....
no bo ilez można .. przy każdej sprzeczce słysze że mam "to w dupie" i że "mi nie zalezy"
czego on ode mnie chce właściwie ?
może za długo już jestesmy razem ... znudziło mu się i szuka tylko pretekstu ... ?
już sama nie wiem co o tym myslicie ? jak wy rozwiązujecie takie problemy ?
nie wiem jak powinna sie zachować
- Dołączył: 2012-06-01
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 6323
29 grudnia 2012, 20:24
kłótnie to nic dobrego jeśli nie są konstruktywne...
29 grudnia 2012, 20:39
No cóż, nie mam tak. Umiem wycofać się w porę i on też. Róznica zdań różnicą zadań, to tylko słowa. Bardziej mi zależy na tym, by widział, że go szanuje niż, że mam rację, czy che postawić na swoim:)
13 miesięcy to jest krótko, spróbuj 10 lat :P
Edytowany przez Czarnamania 29 grudnia 2012, 20:40
- Dołączył: 2009-03-10
- Miasto: Radom
- Liczba postów: 6483
29 grudnia 2012, 21:18
Trzeba rozmawiać. Ale ja Ci nie pomogę rozwiązać problemu, bo sama mam problem :(
29 grudnia 2012, 21:38
Miałam podobną sytuacje, pogadaj z nim,moze ma jakieś problemy?
29 grudnia 2012, 21:47
No my się kłócimy często z mojej winy bo jestem bardzo nerwowa i wybuchowa i nie oszczędzam w słowach :( On nie powiedziałby że mu nie zależy tylko np. "co ty gadasz" .. albo "gadasz głupoty" ale że mi nie zależy to chyba bym wzięła to na poważnie.
- Dołączył: 2007-08-27
- Miasto: Hamak
- Liczba postów: 10054
29 grudnia 2012, 22:21
od tego gorsze jest np "oj czepiasz sie" albo "znowu narzekasz" jak to mój luby mówi....
Twój przynajmniej Cię nie lekceważy.
A może robisz coś co faktycznie sprawia, że on nie czuje Twojego zaangażowania?
- Dołączył: 2012-07-10
- Miasto:
- Liczba postów: 1512
30 grudnia 2012, 11:10
ale niby co ? niby co takiego robię ???
- Dołączył: 2010-03-02
- Miasto: Gliwice
- Liczba postów: 9455
2 stycznia 2013, 00:44
Wiem o czym mowisz.. jednak u mnie to ja jestem ta strona wszczynajaca awantury:P Jestesmy para od 3 lat.., jestem bardzo nerwowa i kiedy cos we mnie siedzi to kisze to w sobie az przyjdzie taki dzien kiedy byle pierdola odpali zaplon i wtedy wyrzucam jak z karabinu... straszliwie sie wkurzam i krzycze.. Moj M. reaguje zazwyczaj spokojnie, stara mi sie dac czas do namyslu- zazwyczaj sie uspakajam ale roznie to bywa.. (u mnie nadpobudliwosc i tego typu zachowania powoduja tez leki dodatkowo mprocz mego charakteru- chodze nabuzowana i zła o byle co) . W kazdym razie moge poradzic co na mnie dziala- spokój mojego M.i Jego łagodny głos., stara sie mnie przytulac i pogadac na spokojnie kiedy ochłone.., Moze i Ty gdybys "przeczekala" to Twoj men sie uspokoi i normalnie z Toba bedzie gadal..
Ps. Moj M ma bardzo duzo cierpliwosci ale rowniez zrozumienia dla "choroby " , pytanie czy Ty rowniez posiadasz w sobie takie cechy...