Temat: Ślub, zaręczyny - życzliwi.

Z góry uprzedzam, że problem ten jest idiotyczny ale mnie to męczy. 

Mamy po 23 lata. Jesteśmy w związku od ponad 4 lat, od prawie 4 razem mieszkamy. Jest dobrze, dogadujemy się, dbamy o siebie, razem "gospodarujemy". Oczywiście czasem się kłócimy ale to raczej drobne sprzeczki. 

Niestety dalsza rodzina mojego Lubego nie jest w stanie tego przeżyć, że jeszcze się nie pobraliśmy. Że nawet się nie zaręczyliśmy. Przy Świętach słyszy, że "tylko się bawimy", że jesteśmy niepoważni, jak tak można... Trują tyłek jego mamie, że jak syna wychowała...
Znajomi (Ci dalsi) są bardzo życzliwi i mówią, że skoro się nie oświadczył to mu nie zależy. 

Mam tego dość. Wspólne plany mamy (ślub w 2014 albo w 2015, wstępnie sala umówiona na 2014) ale najpierw musimy stanąć na własne nogi. Skończyć studia, zacząć zarabiać jakieś sensowne pieniądze, mieć gdzie mieszkać. 
Co to za małżeństwo na "garnuszku rodziców"? A zaręczać się dla samego pierścionka? Kurczę po co nam to? Zaręczymy się jak będziemy już ruszać z realizacją tych planów. To chyba nasza sprawa?
Dlaczego dla tylu ludzi to wciąż pierścionek  obrączka są wyznacznikiem "stanu" związku i jego powagi? 
Jak grzecznie i dosadnie powiedzieć tym ludziom żeby się odczepili i zajęli własnym życiem?

Na ogół leję na to ciepłym moczem. Ale w okresie około świątecznym nie wytrzymuję. Czasem mam ochotę wybuchnąć, zwyzywać ich i wysłać w kosmos. 

Przepraszam musiałam się wygadać bo mnie krew zalewa. 

Nawet jakbyście m powiedzieli o tych planach- będą wciąż plotkować.
Także przetrwać to i tyle ;) 
Olej. My mamy znacznie dłuższy staż i ja daję w takich chwilach upust mojej złośliwości, a to niezbyt dobre rozwiązanie. Milczenie jest złotem. Ewentualnie - jeżeli zależy Ci na poprawnych relacjach z rodziną - powiedz to, co tutaj napisałaś.

sukces.ma.rozmiar.S napisał(a):

A gdzie teraz mieszkacie? Z czego żyjecie? Bo dla mnie wychodzi na to samo, przed czy po ślubie... Zabawa w dorosłość, kiedy nie ma się swoich dochodów. Oczywiście, nie mam nic przeciwko związkom bez ślubu! Chodzi mi tylko o to, żeby nie uzależniać ślubu od stanu portfela. Bo skoro już razem tyle czasu mieszkacie to równie dobrze moglibyście wziąć ślub. A jeżeli nie macie wystarczająco własnych dochodów to wracać każde do rodziców, a nie bawić się w małżeństwo. A rodzina... Zawsze będzie gadać. Kiedy ślub, kiedy dziecko, kiedy następne... Dobrze, że jeszcze nie pytają, kiedy pogrzeb.
To większość studentów wracać do rodziców...
Mieszkamy na stancji, studiujemy. Wcześniej mieszkaliśmy w akademiku. I tak rodzice by nas do końca studiów utrzymywali nawet jakbyśmy mieszkali osobno a i więcej nas to kosztowało ;) Ale naszym zdaniem małżeństwo to już osobny rozdział, powinniśmy żyć całkiem na własny rachunek.

Dorabiamy, owszem. Staramy się rodziców odciążyć ale ja studiuję dwa kierunki dziennie to niewiele dorobię bo nie ma kiedy. 


Poza tym nawet tak prosta rzecz jak skromne wesele swoje kosztuje. A rodziców naciągać na to nie będziemy :)



Najgorsze, że to wszystko takie szeptanie za plecami. Znajomym jeszcze powiem żeby się swoim życiem zajęli. A jego rodzinie jakoś nie chce mi się tłumaczyć. Pewnie macie rację, że jak się pobierzemy to potem o dzieci będą pytania, potem o coś innego. Ale mnie strasznie takie wtykanie nosa w moje sprawy irytuje. 
Mam identyczna sytuacje kropka w kropke.Razem ponad 4 lata i mieszkamy z moimi rodzicami bo u niego w rodzinie kiepska sytuacja, Też każdy naciska oprócz rodziców moich:D
I już zgłupiałam czy po 4 latach on sie niechce zareczyc czy co?
Bo tez nie chce pierścionka i potem 4 lata z nim chodzić, dwa lata max. Też byśmy chcieli za 2 lub 3 lata ślub. I też wpierw znaleść prace może mieszkanie. Także nie bój nic rodzina poprostu ma parcie. Zapytaj dobra bierzemy slub za rok czekam na hojne (ch) ? prezenty :D:D
Pasek wagi

Esterka555 napisał(a):

mnie w to szczerze mówiąc grzało co inni mówią... a jak już wreszcie wzięliśmy ślub, to zaczęły się pytania kiedy dziecko... będziesz tak miała na okrągło...


dokladnie , ludzie zawsze gadaja:D

Ja sie osttanio usmiala bo rodzina mojego M. z niemiec wogole myslala ,ze my juz slub wzielismy - plota poszla w eter:D:
Nie ma co sie przejmowac, jednym uchem wpuscic a zaraz drugim wypuscic:D

Agaszek napisał(a):

... ale pomyśl ... o czym  by te stare Ciotki gadały gdyby Was nie było Daj im trochę radości i niech sobie gadają.

Moja ciotka tez tak gadala na  wszystkich  az jej jedna corcia z brzusiem do slubu szla a druga zamieszkala z chlopakiem dlugo przed slubem. Wtedy ciotka ucichla na zawsze i wszystko to stalo sie takie normalne :)

moja odpowiedź na tego typu zaczepki
1. Martw się o siebie :)
2. To bardzo ciekawe co mówisz, kiedys o tym pogadamy, a co u Ciebie?
zwykle działa

Agaszek napisał(a):

Cookie89 napisał(a):

.......Najgorsze, że to wszystko takie szeptanie za plecami. Znajomym jeszcze powiem żeby się swoim życiem zajęli. A jego rodzinie jakoś nie chce mi się tłumaczyć. Pewnie macie rację, że jak się pobierzemy to potem o dzieci będą pytania, potem o coś innego. Ale mnie strasznie takie wtykanie nosa w moje sprawy irytuje. 
Ale tak było, jest i będzie. Zobacz kto najwięcej szepce ... zwykle te "ciotki", które są samotne (w sensie, ze dzieci dorosłe, odchowane, mieszkające w innych miastach itp.) i nie maja nic lepszego do roboty niż plotkować i obrabiać rodzinie d...... smutne to w sumie.

Może to i racja. Ja jestem mało odporna chyba bo rodzina moja malutka a i tak wszyscy daleko :) 

Cookie89 napisał(a):

Najgorsze, że to wszystko takie szeptanie za plecami. Znajomym jeszcze powiem żeby się swoim życiem zajęli. A jego rodzinie jakoś nie chce mi się tłumaczyć. Pewnie macie rację, że jak się pobierzemy to potem o dzieci będą pytania, potem o coś innego. Ale mnie strasznie takie wtykanie nosa w moje sprawy irytuje. 

Dystans, dystans przede wszystkim. To jest trudne, ale nie niewykonalne. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.