- Dołączył: 2009-06-12
- Miasto: Liverpool
- Liczba postów: 4788
22 lipca 2010, 22:04
zastanawiam się jak wiele z nas musi znosić wiczne krzyki i awantury w domu z byle powodu?....jak wiele z Was żyje z cholerykiem?
Jak sobie z tym radzicie?
i czy wogóle dajecie rade?
Dla mnie to jest życie przy boku kogoś kto jest jak bomba....niewadomo kiedy wybuchnie :/
- Dołączył: 2010-07-21
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 4138
22 lipca 2010, 22:07
ja jestem cholerykiem więc musiałabyś zapytać mojej rodziny jak mnie znoszą
Edytowany przez expression 22 lipca 2010, 22:07
- Dołączył: 2010-02-26
- Miasto: Strzelin
- Liczba postów: 1269
22 lipca 2010, 22:12
Można się tego nauczyć......wierzcie mi.I życie jest wtedy znośniejsze.
- Dołączył: 2009-06-12
- Miasto: Liverpool
- Liczba postów: 4788
22 lipca 2010, 22:14
powiedz co trzeba robić żeby siętego nauczyć? bo mnie to już przerasta....
- Dołączył: 2009-06-12
- Miasto: Liverpool
- Liczba postów: 4788
22 lipca 2010, 22:15
a z drugiej strony to nie wiem czy ja to chce znosić? bo ileż można? a może da rade zmienić tą drugą połowe?
- Dołączył: 2009-07-26
- Miasto:
- Liczba postów: 7790
23 lipca 2010, 00:00
musialabys mojego chlopaka spytac hehe ale staram sie, szkoda ze zamknelas pamietnik:'(
- Dołączył: 2008-01-22
- Miasto: Koniec Świata
- Liczba postów: 20142
23 lipca 2010, 09:30
Zapytaj mojego męża. Wytrzymal ze mną już 21 lat. Widocznie można
- Dołączył: 2009-07-17
- Miasto:
- Liczba postów: 3245
23 lipca 2010, 09:51
Człowiek się przyzwyczaja - jestem w związku typu "włoskie małżeństwo" :) Oboje mamy temperament, chociaż zapowiadałam się wcześniej raczej na ciepłe kluchy :) O nim też na początku miałam inne zdanie :) Może jest o tyle łatwiej, że wybuchamy oboje, więc każde zna tę sytuację z dwóch stron... Trochę się to da utemperować, ale do końca się człowieka nie zmieni.
23 lipca 2010, 10:14
Ja również jestem cholerykiem, i jak to mówi moja rodzinka "tylko spokój może nas uratować"
23 lipca 2010, 17:16
melisę robić, zainteresować go czymś poza domem, żeby mieć spokój...