Temat: uderzył mnie....

Muszę się wygadać bo zwariuję :(((

Nie wierzę, że to mój chłopak! Mój Michał mnie uderzył. W twarz. Przecież to niemożliwe. Ten, który bronił mnie przed złem, chronił mnie...Był najlepszym co mi się w życiu zdarzyło.

Tak niesamowicie się w sobie zakochaliśmy, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Szaleńcza. Wiecie, taka z fajerwerkami. Nie trzymanie się za rączki, tylko jazda bez trzymanki. Spontaniczność, namiętność. Ale jak trzeba było to partnerstwo. I najlepsi przyjaciele. Nie zliczę naszych przegadanych godzin.
Ale ostatnio się pogorszyło. Bo stracił pracę, nie zdał roku na studiach, popadł w długi, nie ma mieszkania i jeszcze samochód mu odmówił posłuszeństwa. I ja - jego najwierniejsza partnerka postanowiłam być przy nim. A trwało to juz trzy miesiące. Michał popadł w depresje, nie zawsze potrafiłam mu pomóc, ale starałam się jak mogłam. Było ciężko, miał wahania nastrojów. Ale zawsze przy nim byłam, cholera!!!! On to doceniał, widziałam to, zrobiliśmy się sobie niesamowicie bliscy. Nawet nasze spanie w samochodzie i obskurnych motelach miało swój urok - nieważne, przecież tak bardzo się kochaliśmy.
Miał wyjechać 400 km stąd - tam miał szansę na pracę. Dla mnie postanowił zostać. Zdecydowaliśmy się wynająć mieszkanie. Znaleźiśmy bardzo tanie, ale do remontu. W przyszlym tygodniu mieliśmy iść je zobaczyć.
Wczoraj poszliśmy razem na miasto. Byliśmy niesamowicie podekscytowani - piliśmy i godzinami snuliśmy nasze plany, całując się co chwilię. Przekszykiwaliśmy się w pomysłach - jak to będzie: tu mój kąt, a tu twoja pracownia. Jakoś damy radę. Będziemy razem, wszystko będzie dobrze!
Upiliśmy się mocno.
Zaczelismy się sprzeczać. O jakieś pierdoły - nie pierwszy raz po wypiciu. Pojechaliśmy do mieszkania mojego przyjaciela - dał nam klucze bo sam wyjechał.
Zaczęliśmy się coraz mocniej kłócić. Leciały coraz ostrzejsze słowa.
Skończyło się na tym, że wyzwał mnie od kurew, tępych idiotek. Krzyczał, ze nie mam zdania na zaden temat, nie nie ma ze mną o czym rozmawiać, że nadaję się tylko do dawania dupy i robienia loda - jego słowa. Bolało, puściły mi emocje, chcialam wyjsc na balkon zapalić papierosa. Zaczął rozwalać cały pokój, rzucać rzeczami, rzucał wszystkim co miał pod ręką. Furia. Wybiegł za mną i popchnął mnie na balustradę. W szoku krzyknęłam "i co? uderzysz mnie teraz???" Przyłożył mi w twarz........ Do teraz czuję ból na policzku.
Aż mną zakręciło. Szok. Kazał dać mi kluczyki do mojego samochodu, bo miał tam klucze do mieszkania swoich rodziców. Poszedł, kiedy wrócił rzucił klucze o ziemię a mi na odchodne, że jestem kurwą. Wyszedl.

Zadzwonił po kilku godzinach. Nawet specjalnie się nie wysilał. Przeprosił tylko. Nawet nie chciałam z nim gadać....

Boże! Mieliśmy takie plany, i co teraz????? Czy takie rzeczy się wybacza???? Czy alkohol i jego depresja to jakiekolwiek usprawiedliwienie???????? Boże, pomóżcie mi, nie chce mi się żyć!!!!!!!!!!!!!!

Jak Cię teraz uderzył i przeprosił, a ty mu wybaczysz, to już zawsze cię będzie bił, przepraszął, potem bił mocniej, przepraszał, a potem to już nawet przepraszać przestanie, ja to w ogóle nie wiem nad czym Ty się zastanawiasz.

paranormalsun napisał(a):

wrednababa54 napisał(a):

paranormalsun napisał(a):

wrednababa54 napisał(a):

klociliscie sie wiec czego sie spodziewalas?moj partner jest bardzo cierpliwy i spokojny, przyznaje ze swoim zachowaniem to bym nieboszczyka zdenerwowala. oberwalam.wyzywalismy sie i  jestesmy dalej znam pare ktora sie zwyzwala, zdradzila i dalej sa ze soba bo zyc bez siebie jest gorzejjesli moj partner sie wscieka to nie wchodze mu w droge. on swoje ale wyladuje i jest ok powiedzieliscie rzeczy ktorych nie chcieliscie powiedziec.
czytajac twoje wypowiedzi czesto wydaje mi się, ze wydaje ci się, że kobieta musi wsyztsko cierpliwie znosic. bicie, kłotnie, zdrady, brak szcunku. nawet kłocic się da  z szcunkiem do durgiej osoby. ja z moim byłym chłopakiem kłóciłam się, padały wyzwiska i krzyki, ale nigdy nie były to tak ostre wyzwiska, ani nigdd mnie nie uderzył czy wpadał w taka furie by wsyztsko rozwalic. 
dziewczyna sama sprowokowala go " uderz mnie"moje slowa tez tak brzmialy nikt tu niczego nie rozwalil i nie rozwala. mezczyzna przeprosil, co dalej bedzie zalezy od dziewczyny. my jestesmy dalej kochajaca sie para. przytulamy sie, calujemy sie itp. a dzisiaj przechodzimy 2 rocznice I spotkania (randki)
z tym rozwalaniem miałam na mysli, że ona napisała, z zaczał rozwalac rzeczy w pokoju, nie w przenosni :D masz racje, ze takie uderz mnie było prowokacja, ale nie każdy facet by uderzyl. No i do tego dochodza te wyzwiska.


Taaa prowokacja, ale czy to znaczy, że miał to zrobić, najpierw do niej podbiegł i ją popchnął, a dopiero potem ona go sprowokowała, dla mnie jakiś nienormalny koleś....
Przesadził. Ja będąc na twoim miejscu nigdy bym nie wybaczyła, bicie jest jak zaklęty krąg, jak się zaczęło to się nie skończy.
Masakra.

Daj sobie z nim spokój.
O cholerka. Jestem w szoku. Nigdy nie wybaczyłabym mu tego.

Dla mnie obydwoje jesteście siebie warci, skoro urządzacie sobie libację a potem się kłócicie. Do tanga jak i kłótni trzeba dwojga. Rozumiem, że Ty nie używałaś wulgaryzmów, nie prowokowałaś i nie chciałaś się kłócić.

Co do samego faktu - po takim czymś nie ma już odwrotu. Współczuję Ci, ciężko się o tym myśli.

Ja byłam w drugiej sytuacji, to ja uderzyłam w twarz. Nigdy nie czułam się tak podle jak wtedy i na długo wryło mi się to w psychikę. Mój facet sam mi powiedział, że na to zasłużył, ale że mi tego nie zapomni. Nie wiem co bym zrobiła, gdyby to on mnie wtedy w kłótni uderzył. 

Trzymaj się.

uciekaj, zrobi to znowu
Pasek wagi
Nie wmawiaj sobie, że go zmienisz, bo to są tylko zwykłe mrzonki .
Pasek wagi
czytałam to z uśmiechem na ustach, cudowna miłość. Tylko ten incydent... Tego się nie wybacza. Mimo, że łatwo się mówi. Nie wiadomo, czy to tylko jednorazowy wybryk. Znam jedną parę, w której chłopak bije po pijaku swoją dziewczynę i lecą teksty dosłownie takie same jak w przypadku waszej kłotni. Tyle, że oni robią to przy ludziach. On potrafi ją pobić przy nas! I zwyzywać od kurw.. ona nie zrywa z nim, bo go kocha. Możesz sprzwdzić czy to się powtórzy, ale potem już definitywnie skończyć wszystko, bo jeśli to się powtórzy znowu to Twoje życie będzie wyglądało jak mojej koleżanki, a takiego życia nikomu nie życze!!
mysle...tak sobie mysle, ze.
latwiej byloby mi wybaczyc gdyby chlopak mnie spoliczkowal niz gdybym uslyszala takie slowa. straszne jest to co mówił, ja bym to bardzo przeżyła...ale oczywiscie uderzenie w twarz to tez tragedia, skoro do tej pory chlopak byl taka bezpieczna przystania... ech... wniosek taki: nie pić tyle, nie klocic sie po alkoholu. poczekac na jego porzadniejsze przeprosiny, poobserwowac go.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.