- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
29 września 2012, 15:44
29 września 2012, 23:01
Haha co znaczy przechodzony związek? Jak nie oświadczy po 2 latach to nagle zaczyna się psuć i nie układać w związku czy jak?Jak dla mnie nie ma nic gorszego niż przechodzone związki. 2,5 roku to nie dużo, ale to też zależy ile macie lat. I na ile jesteście dojrzali.
29 września 2012, 23:26
30 września 2012, 06:30
30 września 2012, 08:31
Najlepiej być w wieku 28-30 lat, oczywiście po studiach (jak wszyscy dookoła-prawie jak tabletka w Equalibrium) Z kredytem i wielką super wykończoną chatą, dopiero można myśleć o ślubie-przed księdzem mimo ze co niedzielę do kościoła nie latamy, jesteśmy wobec innych chamami szczególnie w necie bo anonimowo..ale Bóg nie widzi.., izaczynamy myleć też o dzieciach dzieciach pod warunkiem że mamy babcię lub stać nas na nianię odwali za nas całą robotę, bo bycie matką to nie kolorowe gazetki "Mam dziecko" itd...tylko hm myślę że Chylińska to opisała trafnie dawno temu KLIK aczkolwiek kocha swojego syna najbardziej na świecie.Tak myśli większość kobiet-nie wiem w której "bajce tak było..jednak nieliczne scenariusze kończą się "żyli długo i szczęśliwie"są rozwody, są rozbite rodziny-znikąd się to nie wzięło.
30 września 2012, 09:07
hehe no dokładnie :) a jak będziesz z mężem 10 lat to już nie będzie przechodzony związek? Skąd Ty to bierzesz heheheHaha co znaczy przechodzony związek? Jak nie oświadczy po 2 latach to nagle zaczyna się psuć i nie układać w związku czy jak?Jak dla mnie nie ma nic gorszego niż przechodzone związki. 2,5 roku to nie dużo, ale to też zależy ile macie lat. I na ile jesteście dojrzali.
No tak glowny cel zycia wiekszosci kobiet to zaciagnac faceta do oltarza... troche mi was zal.
30 września 2012, 18:37
Ale czy lepiej brać ślub kiedy jest się na utrzymaniu rodzicó? Albo nie iść na studia tylko do roboty żeby tylko się hajtnąć? No zależy jakie kto ma priorytety. Ja uważam, że do szczęśliwego małżeństwa potrzeba dwoje kochających się i spełnionych ludzi. Bo niespełnieni i tak są nieszczęśliwi - problemy rosną, kłótnie się nasilają itp. Ja sobie nie wyobrażam brać ślubu nie mając ani gdzie mieszkać ani za co się utrzymać. I nie chodzi o jakąś wielką chatę. Nie popadaj w skrajności. Więc liczę, że właśnie jakoś 27-28 lat będę w ogóle to rozważać. O dzieciach nie wspomnę. Też trzeba mieć za co dziecko nakarmić, za coś ubrać. A i jakaś zabawka byłaby całkiem na miejscu. Ja uważam, że takie podejście jak opisałaś jest ZDROWE i świadczy o odpowiedzialności. A Bóg? Nie każdy wierzy. Ja do kościoła pchać się nie będę bo przysięgać, że dziecko w wierze katolickiej wychowam nie będę. Ale co kto lubi, ja oceniać nie będę. Zaręczyny i ślub to bardzo indywidualna kwestia. Gorzej tylko, że często jednej stronie zależy na tym zdecydowanie bardziej niż drugiej.Najlepiej być w wieku 28-30 lat, oczywiście po studiach (jak wszyscy dookoła-prawie jak tabletka w Equalibrium) Z kredytem i wielką super wykończoną chatą, dopiero można myśleć o ślubie-przed księdzem mimo ze co niedzielę do kościoła nie latamy, jesteśmy wobec innych chamami szczególnie w necie bo anonimowo..ale Bóg nie widzi.., izaczynamy myleć też o dzieciach dzieciach pod warunkiem że mamy babcię lub stać nas na nianię odwali za nas całą robotę, bo bycie matką to nie kolorowe gazetki "Mam dziecko" itd...tylko hm myślę że Chylińska to opisała trafnie dawno temu KLIK aczkolwiek kocha swojego syna najbardziej na świecie.Tak myśli większość kobiet-nie wiem w której "bajce tak było..jednak nieliczne scenariusze kończą się "żyli długo i szczęśliwie"są rozwody, są rozbite rodziny-znikąd się to nie wzięło.