Temat: Problem. Długa historia-ostrzegam

Założyłam konto specjalnie, by opisać tą historię. Mam nadzieję, że mi w jakiś sposób pomożecie.
Moi rodzice są po rozwodzie, ojciec nigdy się mna nie interesował, wychowuje mnie mama, mieszkam tez z babcią.
Kiedy skonczylam 18 lat postanowilam zawalczyć o alimenty. Dostałam od sądu 300 zł+rodzinne, ktore jest co miesiąc. Razem jest tego ok 400 zł.
Teraz idę na studia. Nie mogłam przez całe wakacje pracować, gdyż zabrali by mi alimenty. Heh, tylko, że ja tych alimentów ani rodzinnego nigdy na oczy nie widziałam. Mama mnie niby utrzymuje i tak dalej. Ma kilka kredytów i między innymi spłaca je z tych moich pieniędzy, reszte daje jej babcia. Nie pracuje, nie ma jakiegoś wielkiego wykształcenia, z tego co wiem jedynie jest po liceum, nie zdawała nawet matury. Uważa, że wszystko się jej należy. Nie potrafi za nic podziękować. Kiedy mówię "moje alimenty" to na same te słowa reaguje krzykiem/ Mamy kilka sadów i tak naprawdę robiłam w tym całe wakacje, robię nadal i dostałam 200 zł... aa no i jeszcze coś.. wieczne pretensje że ona musi całe życie "zapier...", a mnie we wszystkim jest łatwo.
Teraz przejdzmy do sedna. Dostałam się na studia na 2 uczenie, oddalone trochę ode mnie. Musze się od października wyprowadzić, gdyż nie mam dojazdu, pokoj juz wynajęłam. Dostałam się na filologię angielska i pedagogike z resocjalizacją. Nie mam opcji, żeby iść na filologię, gdyż w szkole jak sie okazało teraz nie ma stypendiów. Nie jestem w stanie utrzymać się w obcym mieście, gdyż życie jest drogie. Na resocjalizacji dostanę stypendium już w listopadzie, więc dam radę. Stypendium bedzie trochę, więc postanowiłam, że będę utrzymywać się z alimentów, stypendium będę odkładać, trochę zaoszczędze i kupię sobie za to np samochód, lub coś innego, zrobię jakiś kurs, lub coś co będzie mi potrzebne w przyszłosci, choćby do znalezienia jakiejkolwiek pracy. W końcu to moje stypendium. Sęk w tym, że moja matka twierdzi, że ja powinnam pomóc jej spłacać kredyty, kredyty, które nie wzięła ze względu na mnie, a na wesele mojego brata. 
Nie dość, że idę na ciulową uczelnie, na ciulowy kierunek, to jeszcze mam jej oddać swoje stypendium i sama ciułać? Nie wiem, może jestem samolubna ale nie czuję potrzeby oddawania jej tych pieniędzy. Kiedy mówiłam jej o moich planach wydania pieniędzy, ona odpowiedziała "taaa.. pewnie, a ja mam kredyty do spłacenia".
Powiedzcie mi, czy ja na prawdę powinnam jej dawać te pieniądze? Już sama nie wiem ;/ wyżywa się na mnie o wszystko, dzisiaj na przykład rozdarła się o jakiegoś głupiego kalafiora. Odliczam już dni do wyprowadzki, na prawdę zaczynam miec jej dość. Pomóżcie mi. 
Jak ja mam się zachowac, kiedy ona będzie chciała ode mnie te pieniądze wyegzekwować? Mam miękkie serce, szczególnie że to moja matka. Alimenty na razie wpływają na jej konto. Ona chciała, żeby tak zostało ale ja głupia nie jestem, założyłam własne konto w banku i od października te pieniądze będą tam przychodzić. Mam nadzieję, że będa ;/
Przepraszam, że tak piszę chaotycznie, ale jestem własnie po lekkiej kłótni z nią i mam jej po dziurki w nosie. Mam nadzieję, że da się mnie zrozumiec ;/ z góry dziękuję za odpowiedzi.
to Twoje pieniądze i oczywiście że powinnaś je rać na swoje życie
wręcz Twoja matka również ma obowiązek alimentacji kiedy się wyprowadzaisz, jeżeli dalej się uczysz,więc nie tyle powinna brać od Ciebie, lecz jeszcze Tobie dawać na utrzymanie
ale napiszę Ci trochę z innej beczki, jeżeli nie masz bogatych rodziców, którzy Ci pomogą w dorosłym życiu to nie idź na pedagogikę po tym kierunku zupełnie nie ma pracy i to już teraz a co dopiero za 5 lat, tak samo po resocjalizacji, socjologii, itd.
zastanów się dobrze czy nie lepiej zdecydować się na studia ścisłe, nawet za cenę zdawania jeszcze raz matury
a już najlepiej iść na kierunek ścisły z refundowanych przez ministerstwo, możesz dostać nawet 1000 zł stypendium co miesiąc
Pasek wagi
dlaczego masz ja wspierac skoro ona Ciebie nie wspiera? a gdzie jest szanowny brat na którego kredyt wzieła? niech on to spłaca! weź się dziewczyno w garść i nie daj sobą pomiatać, masz prawo do tych pieniędzy bo  są tylko i wyłącznie Twoje a nie mamusi......

Cannabis91 napisał(a):

mmmartissia napisał(a):

Cannabis91 napisał(a):

ktosiarka99 napisał(a):

Tylko, że jeśli jej nie będę dawać nic, to ona strzeli wielki foch, nie będzie się odzywać,albo wpadnie w panikę, znów dostanę w twarz lub coś gorszego.Mimo to wszystko, to moja matka i nie chciałabym stracić z nią kontaktu.
Jak nie mogłam sobie poradzić z jazdami mojej matki i się wyprowadziłam do Lubego, to nawet mi groziła, że sobie życie odbierze, przepłakałam rok, każdy dzień był jak koszmar, ale zrozumiała to i teraz się cieszę, że byłam taka twarda i się nie poddałam... Foch da się przeżyć...
miałaś do kogo się wyprowadzić - twoje szczęście. nie wszyscy mają do kogo pójśc i jednak zależy im na jako takich relacjach
Jak nie umiesz o siebie zawalczyć to płacz dalej... Tak jak powiedziałam, nawet jakbym miała iść pod most to bym się wyprowadziła. Co do relacji to i ojciec i matka teraz mnie szanują i mam z nimi normalne relacje


Niestety musze sie zgodzic z Cannabis91. Mysle, ze dowiedzialas sie juz od nas co powinnas zrobic - twardo postawic na swoim, nie dawac sie wykorzystywac, ale sama zdecydujesz jak sprawy sie potocza. Tak jak dziewczyny uwazam, ze predzej Twoj brat powinien pomoc mamie splacac kredyt, a Ty nie masz z tym nic wspolnego. Kiedy moi rodzice sie rozeszli moja mama ostro wziela sie do roboty, na nikogo sie nie ogladala. Twoja tego nie robi tylko dlatego, ze dzieki Tobie i Twojej uleglosci nie musi.

Ps. przykro mi to mowic, ale nie nazywaj tego co robisz "miekkim sercem". To zwyczajny brak jaj. Choc rozumiem, ze sytuacja latwa nie jest.

justjuliette napisał(a):

Nie powinnas oddawac kasy. A w jakim miescie bedziesz studiowala? Dla mnie trafić to miasto to jak kula w plot ;) a jeśli moze w lublinie to mogę polecic firme ktora zatrudnią studentow w dowolne dni a ładnie sie zarabia 100-300zl dziennie. Zawsze mozna dorobic ;)


Bardzo ciekawi mnie co to za praca :) Napisałam pw
matko, to Twój brat się nie poczuwa i jej nie pomaga? toż to wstyd, żeby za dorosłego chłopa matka kredyt spłacała. niech on się bierze do roboty, a nie z Ciebie kasę ściągają. jak Ci zostanie to i owszem, mamie pomóc trzeba ale nie na zasadzie, ze cała kasa leci do niej, a braciszek nic nie daje.
jesteś pełnoletnia , wystarczy iść do np. sądu rodzinnego i załatwić że od teraz pieniądze przechodzą na ciebie podobnie z rodiznnym. Ja miałam podobną sytuacje ..wyprowadziłam się z domu i utrzymuje się od kilku lat już własnie z alimentów itp. Życie jest drogie o odkładaniu nie ma mowy ale stypendium też mam
Pasek wagi
a powiadomiłaś odpowiednie organy/ osoby że mają przelewać pieniądze na inne konto? twoja matka musi się tobie dokładać do życia, jeżeli tego nie zrobi to możesz ją pozwać o alimenty - rodzice mają obowiązek utrzymywać cię przez całą twoją edukację, ale góra do 26 r.ż.; to idzie też w drugą stronę, bo kiedyś ciebie - tak jak rodzice każdego innego człowieka - mogą pozwać o alimenty, jeżeli nie będą w stanie się utrzymać. stypendium jest dla ciebie, tak samo jak alimenty i rodzinne - to że twoja matka nazaciągała kredytów na wesele brata to jej sprawa, jak jej coś nie pasuje to niech brat jej spłaci. nie widzę powodu dlaczego ty masz cierpieć przez brata.
superr... malowałam jej włosy i wyleciała z tekstem " Karolina (moja koleżanka) mówiła, że tam u ciebie są ładne stypendia" Ja: "No to dobrze, trochę sobie odłożę" Ona: "Ty nie bedziesz nic odkładać, tylko może nas tu w domu trochę odciążysz" Ja:" No wiesz co, ja tez bym chciała coś z tego miec..." Ona:"Czyli nic mi nie dasz?" Ja:"Nie" Ona:"przecież masz alimenty od ojca, jeszcze stypendium" Ja:"Nie, mamo, chce cos uzbierac" Ona:"To zakupy na mieszkanie zrob sobie sama. Świnia jestes i tyle".
Teraz słysze jak rzuca wszystkim po domu. Co ja mam zrobić w takiej sytuacji? Bożż.. najchętniej juz bym sie stad wyniosła.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.