Temat: Pierwszy dzień szkoły-pierwsza awantura

Jest pierwszy dzien szkoły a moja mama juz wyskakuje mi z awanturami,że zaraz bedzie nauczycielka dzwonić że mdleje na korytarzu bo zamiast pszennej buły z nutellą jem serek wiejski z musli,rodzynkami itd.Przez całe wakacje był spokój od kłótni,a dzis sie znów zaczeło.Mam już normalną wage,wyglądam zdrowo,a mimo to moja mama na sile chce mnie utuczy na rok szkolny "żeby się nauczyciele nie czepiali' i "żeby nie pomysleli że ona  obiadu nie gotuje".Nie moja wina że zamiast schabowego wole na obiad zjeść faszerowaną papryke.Zawsze wysuwa jeden argument "w domu to sie robi gar żuru i cała rodzina je,tylko moja córka na 99% społeczeństwa wydziwia z białkowaniem,obiadkami itd", "ona jest zmęczona ciągłym staniem przy garach,bo chciałaby chlasnąć jedna golonke do gara i koniec" .Zaproponowałam że będe po szkole sama sobie robi obiady,bo to zajmie mi max 20 min a ona "ale ja bym chciała żeby moje dziecko normalnie zjadło ciepły posiłek po szkole".CAŁE wakacje był spokój,czemu mama teraz z tym wyskakuje? Wydała 150 zł na jedna wizyte u psychologa który powiedział że mam tylko rozszerzać swoje menu o kolejne produkty (co tez zrobiłam),niczego sie nowego nie dowiedziałam a w błoto poszło 150 zł tylko dlatego bo moja wychowawczyni zasugerowala zeby sie udac do psychologa. Mam problemy ze skupieniem się przez te ciągłe pretensje i awantury,a co dopiero mówić o spokojnej nauce.Kolejna sprawa jest to że od początku liceum bardzo sie uspokoiłam i wole posiedziec w domu,niz wyjść na dwój i jak 99% moich normalnych znajomych uchlać sie gdzies w bramie.To takie złe? Czy az tak odstaje od reszy społeczeństwa,tylko dlatego że chce sie zdrowo odżywiać,a nie pakować w swoje ciało śmieciowe (ale szybkie i przecież NORMALNE) jedzenie? Co mam zrobić?nie daje sobie z tym rady.Spokojna rozmowa z mamą nie daje skutku,dobieram stosowne,mądre argumenty które sa za moim trybem życia,odżywianiem się.Mówie że jest tysiące dziewczyn,kobiet w Polsce, które jedzą podobnie do mnie,no ale mama wtedy mówi że ona takich nie zna i wątpi że "normalna kobieta na studiach czy z 3 dzieci ma czas na takie głupoty jak liczenie kalorii i wstawanie o 5 żeby spokojnie poćwiczyć przed szkołą/pracą,że normalna kobieta która ma zajęcia,prace nie ma czasu sobie dupy podetrzeć a co dopiero myślec o tym czy na kolacje zjeść serek wiejski czy twaróg z pomidorem,bo idzie i kupuje sobie byle co ze sloika i odgrzewa" 

KiiRa napisał(a):

czarodziejka75 napisał(a):

KiiRa napisał(a):

Maritzee napisał(a):

Olej to. i rób swoje . :)
Wiesz ale potem moja mama oszukuje i np dodaje różne kaloryczne rzeczy do obiadu,tylko żeby ojcu też smakowało i ona nie musiała brudzić 2 patelni. Nie moge tego olac skoro cały czas mi dyszy nad uchem i wzywa do "poważnej rozmowy" 
To jej powiedz, że jak nie przestanie ci tak gdakać, to popadniesz w anemie. 
U mnie w domu nie toleruje sie chamstwa :( więc  raczej nie moge z takim czymś wyskoczyć 

Z jednej strony nie dziwię jej się, bo jeśli musi specjalnie dla Ciebie gotować drugi obiad, to sama bym się wkurzyła. Zacznij sama sobie robić obiady i może jej minie.
Chyba musisz to przeczekać : )
albo radykalnie zwiększ wydatki energetyczne, biegaj i ćwicz ile się da, wtedy nie powinno być dramatu.

Bo z doświadczenia wiem, że nie przetłumaczysz rodzicom takich rzeczy. Po prostu się nie da.
ja bym zaprowadzila mame do psychologa i porozmawiala z nim, bo czasem to co mowimydo rodzicow nie dochodzi a jak ktos "z papierkiem psychologa' powie to dociera.... radze z praktyki ;)

Maritzee napisał(a):

Olej to. i rób swoje . :)


dokładnie.. może po jakimś czasie dotrze do niej w końcu ze takim gadaniem i awanturami nic nie wskóra.. i prędzej czy później jej sie znudzi
Ona tak się o Ciebie martwi, tak okazuje bojaźń o to, że będziesz anorektyczką. Może zaczytała się głupot, albo naoglądałam w tv.
Radzę Ci tak- pójdźcie na kompromis. Nic Ci się nie stanie, jak zjesz tego schabowego, ALE zastrzeż mamie, że np. w weekend. W dni szkolne będziesz sama sobie robić. Nie tyj, bo mama chce. Kompromis to najlepsze rozwiązanie. Nie utuczy Cię jeden kotlet na tydzień, a matka zobaczy,że możesz to zjeść, i chcesz, nie bojąc się o wagę.
A może tak z innej beczki. Ile teraz kalorii zjadasz? Nadal 1100? Jaka jest twoja waga, przy jakim wzroście?
Pasek wagi

faulty napisał(a):

KiiRa napisał(a):

czarodziejka75 napisał(a):

KiiRa napisał(a):

Maritzee napisał(a):

Olej to. i rób swoje . :)
Wiesz ale potem moja mama oszukuje i np dodaje różne kaloryczne rzeczy do obiadu,tylko żeby ojcu też smakowało i ona nie musiała brudzić 2 patelni. Nie moge tego olac skoro cały czas mi dyszy nad uchem i wzywa do "poważnej rozmowy" 
To jej powiedz, że jak nie przestanie ci tak gdakać, to popadniesz w anemie. 
U mnie w domu nie toleruje sie chamstwa :( więc  raczej nie moge z takim czymś wyskoczyć 
Z jednej strony nie dziwię jej się, bo jeśli musi specjalnie dla Ciebie gotować drugi obiad, to sama bym się wkurzyła. Zacznij sama sobie robić obiady i może jej minie.


Autorka napisała, że chce sobie robić obiady sama, to jej mama nie chce i narzeka. Myślę, że możesz tylko to zignorować po prostu, wypuszczać drugim uchem jej gadanie, no bo co więcej zrobisz, licz na to, że jej się znudzi.
Pasek wagi

YunShi napisał(a):

faulty napisał(a):

KiiRa napisał(a):

czarodziejka75 napisał(a):

KiiRa napisał(a):

Maritzee napisał(a):

Olej to. i rób swoje . :)
Wiesz ale potem moja mama oszukuje i np dodaje różne kaloryczne rzeczy do obiadu,tylko żeby ojcu też smakowało i ona nie musiała brudzić 2 patelni. Nie moge tego olac skoro cały czas mi dyszy nad uchem i wzywa do "poważnej rozmowy" 
To jej powiedz, że jak nie przestanie ci tak gdakać, to popadniesz w anemie. 
U mnie w domu nie toleruje sie chamstwa :( więc  raczej nie moge z takim czymś wyskoczyć 
Z jednej strony nie dziwię jej się, bo jeśli musi specjalnie dla Ciebie gotować drugi obiad, to sama bym się wkurzyła. Zacznij sama sobie robić obiady i może jej minie.
Autorka napisała, że chce sobie robić obiady sama, to jej mama nie chce i narzeka. Myślę, że możesz tylko to zignorować po prostu, wypuszczać drugim uchem jej gadanie, no bo co więcej zrobisz, licz na to, że jej się znudzi.

mama nie musi płacić za jej osobne obiadki. albo je to co inni albo niech sama zarobi sobie na jedzenie i sama gotuje!

mmmartissia napisał(a):

YunShi napisał(a):

faulty napisał(a):

KiiRa napisał(a):

czarodziejka75 napisał(a):

KiiRa napisał(a):

Maritzee napisał(a):

Olej to. i rób swoje . :)
Wiesz ale potem moja mama oszukuje i np dodaje różne kaloryczne rzeczy do obiadu,tylko żeby ojcu też smakowało i ona nie musiała brudzić 2 patelni. Nie moge tego olac skoro cały czas mi dyszy nad uchem i wzywa do "poważnej rozmowy" 
To jej powiedz, że jak nie przestanie ci tak gdakać, to popadniesz w anemie. 
U mnie w domu nie toleruje sie chamstwa :( więc  raczej nie moge z takim czymś wyskoczyć 
Z jednej strony nie dziwię jej się, bo jeśli musi specjalnie dla Ciebie gotować drugi obiad, to sama bym się wkurzyła. Zacznij sama sobie robić obiady i może jej minie.
Autorka napisała, że chce sobie robić obiady sama, to jej mama nie chce i narzeka. Myślę, że możesz tylko to zignorować po prostu, wypuszczać drugim uchem jej gadanie, no bo co więcej zrobisz, licz na to, że jej się znudzi.
mama nie musi płacić za jej osobne obiadki. albo je to co inni albo niech sama zarobi sobie na jedzenie i sama gotuje!


Moja mama również nie pracuję,więc na obiady nie zarabia ;) A ja chce sama gotować,ale nie moge.
wzrost 160
waga 48
zjadam ok 1300-1400
nie uprawiam sportu.moja aktywność ogranicza sie do wyjscia z psem (teraz dodatkowo dojscie do szkoly)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.