Temat: Mam nerwa i doła na faceta

Zgłaszam się po dobre fluidy, żebym nie wyszła z siebie i stanęła obok. Po przedwczorajszej kłótni z mężolem jest zawieszenie broni i ciche dni. On jakby sobie z tego nic nie robił, hasa jak chce. I tak jak teraz wyszedł z domu jakieś 3 godz temu nie wiadomo gdzie a ja siedzę z naszym wściekającym się trzylatkiem. A mnie aż nosi bo wygarnęłabym mu co o tym wszystkim myślę, ale po pierwsze nie rozmawiamy przecież, a po drugie oczywiście go nie ma :( Kłótnia była jak trzęsienie ziemi o wszystko i nic, święta nie jestem i swoje wykrzyczałam on też więc w zupełności wina jest po obu stronach :(:(:(
Pasek wagi
tak zrobiłam wczoraj i jak tylko wróciłam to on sobie gdzieś poszedł :(
Pasek wagi
Jezu, jak dzieci. ROZMAWIAJCIE!!!!!!!!!!!!
no to masz za swoje, może poprostu pora porozmawiać?  foch nic nie zmieni no chyba że jesteście na drodze do rozstania to rób jak chcesz.

To dzisiaj jak wróci, to też wyjdź. 

A tak poważnie - ciche dni są, wydaje mi się, najgorsze. Proponuję poprosić męża (o ile nie będzie wstawiony) o rozmowę, powiedzieć, że ta sytuacja Cię męczy i prosić o pojednanie. 

Niestety on jest typem milczka i rozmowy jakiekolwiek zawsze prowadzimy na zupełnym "pojednaniu" i sprzyjającej okoliczności. No z nim nie da się inaczej, upatry jak osioł i ta jego duma. A ja też swoją mam i zaczynam grać jego regułami.

Zwykłe, małe kłótnie to u nas jak w typowej włoskiej rodzinie - głośno, a krótko. Chwilę potem rozmawiamy jakby nigdy nic. Ale takie duże awantury to dla mnie jakaś makabra :(

Pasek wagi
ejj kobitki, Wy to same sobie uprzykrzacie życie, Boziuuuuu ja nie wiem, nigdy nie miałam większych problemów z mężem, zawsze rozmawialiśmy, jeśli sie o cokolwiek posprzeczaliśmy i było cicho między nami, to mnie cos trafiało, bo nie umiałam tak, brałam męża za rękę, na kant łóżka, siadałam przed nim lub na kolanach i zaczynałam rozmowę, od nitki do kłebka wychodziło o co chodzi:) Po to sie wiążesz z drugim człowiekiem, żeby z nim żyć, dosłownie, na kłotniach, cichych dniach, dąsaniach, obrażaniach i robieniu sobie na złość niedaleko dojdziecie, niestety, trzeba rozmawiać, choćby próbowac rozmawiać, jednak przerąbane, gdy tzw "trafi kosa na kamień" czyli,że i Ty i mąż jesteście strasznie uparci i żadne nie przemówi pierwsze.
Ja mogłabym i za każdym razem rękę wyciągać gdyby on przyjmował to normalnie, a tak to ja chcę porozmawiać a on siedzi w tej swojej skorupie i za Chiny ludowe nie chce słowa powiedzieć. Matko ponad 7 lat z nim jestem i nie mogę znaleźć sposobu :( niestety on po każdej kłótni uczy mnie jak być upartym i z całą swiętością szanować swoje racje i nieracje.
Pasek wagi

.morena napisał(a):

to jutro Ty go zostaw z trzylatkiem a sama wyjdz nie mowiac gdzie


© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.