Temat: potworni tesciowie! nie daje sobie juz rady z ta sytuacja:(:(

Moze zaczne od tego, ze tesciowie nie lubili mnie od samego poczatku, powod - pochodze z biedniejszej rodziny niz oni. Ale prawdziwy koszmar zaczal sie w dniu slubu, prawie juz 3 lata temu i tak trwa to do dzis, a z dnia na dzien jest gorzej! powod? nie chcialam zamieszkac z tesciami po slubie, najpierw mieszkalismy u mnie, potem kupilismy wlasne "m". W ciagu tych paru lat ludzie ci wyrzadzili mi mnostwo przykrosci - najwieksza bylo to, ze na wiesc o ciazy zasmucili sie strasznie i nie chcieli, by ciaza byla donoszona, wrecz zyczyli mi bym poronila!!! i ciaza byla zagrozona od 4 m-ca, a oni sie cieszyli!!! tej okropnosci nie jestem im w stanie wybaczyc NIGDY! Ale to, co stalo sie w miniony wekend to juz poprostu totalna porazka i pojechanie po mnie po calosci!:(:(:( Otoz...W miniony piatek moja tesciowa znow wywolala wielka awanture, po ktorej razem z mezem postanowilismy wybrac sie razem do tesciow i porozmawiac o tym jak mnie traktuja, jak nas traktuja.(chodzilo o to, ze zadzwonila z pretensjami dlaczego jej nie odwiedzamy itp, w czasie rozmowy wyniklo, ze w walentynkowa niedziele bratu meza urodzila sie corka, do piatku nie mielismy o tym zielonego pojecia, spytalam czemu nikt nam o tym nie powiedzial, ze jestesmy przeciez rodzina, a potraktowana nas jakbysmy byli obcy, wykrzyczala mi wtedy, ze mi nic nie musieli mowic, bo to nie moja sprawa, ze nic mi do tego i ze ja ich najblizsza rodzina nigdy nie bylam i z pewnoscia nie bede!!) Powiedzialam tesciom - spokojnie, ze jest mi przykro, ze wmawiaja mi rozne rzeczy, ktre nie sa prawda, ze moich rodzicow traktuja jak powietrze - nie sa nawet w stanie powiedziec im dzien dobry na ulicy, ze jest mi przykro, ze jak bylam w ciazy to zyczyli mi, bym poronila (bo nie doroslismy do bycia rodzicami!), a teraz maja pretensje, ze nie chodze do nich z wnuczkiem i w ogole rzadko ich odwiedzamy. A co oni na to? wyparli sie wszystkiego, wyzwali mnie (krzyczeli na caly glos, tak ze na pewno caly blok slyszal!), ze to wszystko nieprawda (te moje zarzuty), ze jestem falszywa, ze chce ich sklocic z synem, ze jestem chora psychicznie i powinnam isc do lekarza sie leczyc!!! tesciu powiedzial, ze chcialam zdobyc tylko ich pieniadze, a jak nam grosza nie dali, to sie na nich dupa wypielam i tyle!!! maz stanal w mojej obronie, ale tez zaczeli go wyzywac. Wtedy zwyczajnie sie rozkleil, powiedzial, ze jest mu strasznie przykro, ze boli go ich zachowanie. Wtedy oni zaczeli go przepraszac, powiedzieli, ze jest ich synem, ze zawsze moze na nich liczyc, ze oni mu pomoga itp, ze chodzi im tylko o ta zmije (czyli o mnie) i jej klan (czyli moja rodzine), ze nigdy mnie nie zaakceptuja jaka czlonka ich rodziny, bo jestem pazerna na ich pieniadze! wtedy maz odpowiedzial, ze ja przeciez jestem teraz jego najblizsza rodzina i moi rodzice tez i ze musza zmienic swoj stosunek do mnie, aby bylo lepiej. Wowczas nic juz nie odpowiedzieli, pozegnalismy sie i wrocilismy do domu. Przeplakalam caly wekend (w czasie tej rozmowy tesciowie wmawiali mi rozne nieprawdziwe rzeczy, czepiali sie jakis glupot sprzed 6 lat nawet, ze np widzieli mnie jak calowalam sie w parku z ich synem, ze jestem latawica itp, poprostu chore!!!). Nie wiem co mam teraz zrobic. Najchetniej to chcialabm zerwac z nimi definitywnie wszelkie kontakty. Ale wiem, ze wowczas beda gnebic mojego meza, beda mu ciagle cos na mnie nagadywac, truc itp Wiem, ze jak pojde z nim do nich to przy mnie bedzie w miare mozliwa atmosfera, bedziemy rozmwiac o pogodzie itp Jest tez sprawa synka. Na pewno wiem, ze nigdy nie zostawie go z nimi samego. Ale czasem chyba bedzie z nim do nich pojsc. Przeciez dziecko bedzie roslo i bedzie pytalo o dzoadkow. Wiem, ze gdy zerwe z nimi kontakt (maz tego nie zrobi) to moze byc jeszcze gorzej. To sa ludzie, ktorzy gdy potem spotkaja mnie na miescie to przy obcych wyzwia mnie na ulicy od najgorszych. Moze wiec utrzymywac z nimi takie sporadyczne kontakty, aby nie latali po miescie i na mnie nie nagadywali? Z drugiej strony tak mnie wyzwali, tak ponizyli i co isc teraz do nich i zachowywac sie jak gdyby nigdy nic? o czy w ogole rozmwiac, jak sie odezwac??? przeciez to bedzie tak jakbym godzila sie na te upokorzenia????

JAK JA MAM SIE TERAZ ZACHOWAC W CALEJ TEJ SYTUACJI???

No, wyzalilam sie, teraz choc troche lzej jest mi na duszy... choc i tak smutno i plakac sie chce:(:(

Dziewczyny ogromnie wam dziekuje za wszelkie rady i slowa pocieszenia. Wiem, ze dla mnie najlepszym wyjsciem byloby calkowite zerwanie kontaktow z tymi ludzmi - dla wlasnego dobra, glownie psychicznego... Ale wiem tez, ze to popsuje moje kontakty z mezem, moze nie od razu, ale po jakims czasie na pewno... jest mi wlasnie ogromnie przykro, ze maz nie potrafi zdecydowanie stanac po mojej stronie... tak wiele razy tlumaczylam mu, ze jego rodzice bardzo mnie zranili i robia to dalej, a on na to, ze to rozumie i jest ze mna, a z drugiej strony potrafi pozniej powiedziec, ze moze powinnam sie lepiej starac o to, by mnie polubili!!! to mnie wkurza!!! w naszym malzenstwie jedyne klotnie sa wlasnie o ta sprawe, ja czesto wybucham, bo poprostu juz nie wyrabiam, stalam sie nerwowa, czasem byle co potrafi wyprowadzic mnie z rownowagi - gdy np wiem, ze tesciowa ma przyjsc z wizyta - do syna (nie do mnie - zawsze to podkresla). A maz dlaczego ich zaprasza bez porozumienia ze mna? na moje pytania dlaczego odpowiada zawsze "bo to sa moi rodzice i ja ich nie zostawie"itp, no i taka z im rozmowa Tu niby raz jest za mna, a raz znow za nimi Zgadzam sie z jedna z Was, ze moze gdyby moj maz zdecydowanie opowiedzial sie za mna, gdyby ograniczyl (bynajmniej na jakis czas) kontakty z nimi, to moze dotarloby cos do nich, ze robia zle, ze cos stracili... A tak? oni nie widza nic zlego w swoim zachowaniu, no bo przeciez skoro maz nadal chce chodzic do nich na obiadki, zaprasza ich do nas itp to chyba nie robia nic zlego, to tylko ja jestem ta zla, co nie chce ich odwiedzac i ma ich gdzies! wiem, ze aby jakos wyjsc calo z tej okropnej sytuacji powinnismy byc jak jedenmąz, jak jedna druzyna, a teraz... moj maz zachowuje sie czasem jak ta choragiewka na wietrze... nie wiem, jak to wszystko dalej sie potoczy:(

jeszcze raz dziękuję wszystkimza wsparcie

Właśnie o tym mówiłam, o to chodzi. Twój mąż swoim zachowaniem daje im przyzwolenie na to aby tak Cię traktowali. Oni wiedzą, że mogą tak się do Ciebie odnosić, bo przecież ich syn nadal ich kocha mimo, że obrzucają jego żonę stertą obelg. Wiedzą, że mają Go w garści. I będą to wykorzystywać. Nie ma się co łudzić.  Tak nie powinno być! Współczuję Ci, bo ja bym tego nie zniosła. Moja przyszła teściowa już teraz ma takie zapędy, aby emocjonalnie uwiązać syna przy sobie. Taki syndrom nieodciętej pępowiny jest najgorszy. Powinnaś czuć się najważniejsza u wyjątkowa, a jego obowiązkiem jako Twojego męża jest to, abyś czuła się bezpiecznie i pewnie. Podziwiam Cię, że dajesz radę to wytrzymywać, bo ja bym chyba pękła :-( To strasznie przykre... Bardzo chciałabym aby Twój maż wreszcie wziął sprawy w swoje ręce. Tak nie może być dalej. Mocno ściskam

tak,to prawda,wszystko zalezy od meza,jak da im do zrozumienia,ze mogą go stracic,to napewno sie przestraszą i nie koniecznie zmienią swoj stosunek do ciebie,bo na to sa marne szanse,ale przynajmniej zmienia taktyke na bardziej lagodną.A do oficialnych stosunkow tego wystarczy.
Jedno jest pewne,nie staraj sie do nich zblizyc,i nie probuj ich do siebie przykonywac,to nic nie da,zycie to nie serial,tu sie ludzie nie nawracaja.
Pasek wagi
Nie wiem czy Twój mąż jest człowiekiem religijnym, skoro tak ogromnie chce pokazać, że kocha i szanuje swoich rodziców? Jeżeli tak, to niech wie, że religia nakazuje odejść od matki i ojca i stać się jednym ze współmałżonką!!!
Jeżeli zaś jest to tylko i wyłącznie jego świeckie podejście i nauka przekazana właśnie przez rodziców, to też powiiniście oboje zdawać sobie sprawę, że z punktu widzenia prawa świeckiego mogłabyś rodziców swojego męża podać do sądu o psychiczne znęcanie się nad Tobą. Wiem, że Twój mąż nie zniósłby tego, ale to jest- jeszcze raz podkreślam- jego niedojrzałość wobec związku małżeńskiego!!!
Żadne radu tu nic nie pomogą- milion rozmów nawet i odpowiednie argumenty, to jest w tym momencie Twoja broń, inaczej nie wyjdziecie z tego tak łatwo. To Twój mąż musi podjąć ostateczną decyzję, a nie Ty, bo Ty już tę decyzję podjęłaś. Chyba, że jednak jesteś w stanie znosić te upokorzenia, lub żyć w nadziei, że ta sytuacja się zmieni?
Stałaś się dla tej rodziny masochistów kozłem ofiarnym i koniecznie powinnaś zmienić postawę względem ich zachowań. Idąc dalej tym tropem, radziłabym Ci nawet zasięgnąć porady prawnej- niekoniecznie wnosząc sprawę do sądu. Przydałby się tu także psycholog i terapia- uwaga!- RODZINNA, ale by ona mogła się powieść, obie strony muszą tego chcieć. Na początek Ty i Twój mąż, a potem- jeżeli będzie taka potrzeba(a raczej będzie), to Wasze małżeństwo oraz teściowie.
W tym przypadku wiele złego można powiedziec o tych ludziach, ale nie na tym rzecz polega. Należy tę sprawę porządnie przemyśleć i przedyskutować oraz DZIAŁAĆ. Sporo pracy przed Wami. Szczególnie przed Tobą, ale... przepraszam, że tak powiem- to jest Twój mąż i sama go sobie wybrałaś. Cierp, albo rób wszystko byście nie musieli w przyszłości cierpieć obije. Doświadczenie karze mi napomknąć, że to Ty będziesz cierpieć najbardziej. Więc działaj i nie pozwól robić z siebie ofiary. Nawet człowiek dobry może być stanowczy!
Pasek wagi
Podpisuje się obiema rękami i nogami pod tym co napisała jogax.
Jest mąż i jest dziecko. Oni widzą Twoją reakcję. Myślisz, że jak się odetniesz od teściów poprawisz relacje w swojej rodzinie? Chłodna uprzejmość. Może z nutką wyższości i obojętności. To Ci radzę.

lea83 i jogax maja rację.

to jest normalne ze swoich rodzicow kocha i szanuje ale nie moze  byc tak ze w tym momencie Ciebie nie szanuje. musisz z nim porozmawiac. nie jestes egoistka i nie ograniczasz jego kontaktow z rodzicami ale tez nie mozesz pozwolic na to by oni Cie tak trktowali a on na to przystawał.  Musi zrozumiec ze musi byc stanowczy wobec rodzicow i musi Ciebie poprzec nawet za cene czasowego nieodzywania sie z rodzicami-czasowego, do momentu kiedy oni zrozumieja ze jestes wartosiowa osoba, ktora wybral ich syn, osoba ktora jest teraz ich rodzina, dzieki ktorej maja wnuczka i musza Cie zaakceptowac. tak to nie moze być.

Pasek wagi
Absolutnie podpisuję się pod postami dziewczyn, które Ci radzą zerwanie kontaktów! Teściowie nie mają prawa tak Cię traktować. Moga Cię lubić albo nie, ich sprawa, ale oni są po prostu wrednymi, toksycznymi ludźmi. Nazywajmy rzeczy po imieniu. To, że to jest rodzina Twojego męża, nie oznacza, że masz znosić upokorzenia. I zgadzam się, że jest sporo winy Twojego męża, który powinien murem stanąć za Tobą. Nie rozklejać się i mówić, że mu przykro, bo jak widać takie argumenty do nich kompletnie nie trafiają, tylko ochrzanić z góry do dołu i już! Żyjemy w takim przekonaniu, że to są rodzice i trzeba to znosić. Nie trzeba. Nie ma powodu. Starałaś się, oni tego nie widzą, nie chcą widzieć i nie doceniają. Ja bym do nich absolutnie nie chodziła, nie odwiedzała. Mąż niech idzie, jak chce, nawet niech zabiera dziecko. Natomiast postawiłam sprawę jasno z mężem. Że nie zgadzasz się na to, że się z Tobą nie uzgadnia, kto do Was przychodzi i kiedy. A co to w ogóle znaczy, że Święta miałyby być osobno??? Twój mąż ma spędzać Święta z Tobą! A do rodziców niech wpada w drugi dzień Świąt na przykład. To TY jesteś jego najbliższą rodziną. Ja bym z nim porozmawiała i uswiadomiła mu, że między innymi jego zachowanie spowoduje kryzys w Waszym małżeństwie, który nie wiadomo, jak się może skończyć. Nie mówię, że masz go straszyć rozwodem, ale uświadom mu, że albo to się zmieni, albo Wasze małżeństwo może nie przetrwać, albo Ty skończysz w psychiatryku.
Przepraszam, jeśli ostro. Mam nadzieję, że wszystko  będzie dobrze, że mąż zrozumie, że popełnia błąd. Bo na zmianę zachowania teściów bym nie liczyła. Mam w rodzinie trochę podobną sytuację - moja mama zerwała kontakty z moją babcią (a swoją matką) i wreszcie po latach odetchnęła z ulgą, wreszcie nie jest znerwicowana. Po prostu któregoś dnia babcia powiedziała o jedno zdanie za dużo. Nie były to takie drastyczne epitety, ale trwające latami złośliwości. Ja się kontaktuję jedynie, kiedy muszę i zawsze wychodzę od niej znerwicowana. Na szczęście nie mam jej na co dzień, bo bym oszalała.
Także mówię Ci, zerwij kontakty, a jak będą się pytali dlaczego, to im spokojnie i rzeczowo wyjaśnij, że nie będziesz traktowana jak szmata.
Trzymaj się!!!
współczuje kochana... ;* ale jestem tak jak inni za tym żebyś zerwała z nimi kontakt na 100%!!!!!! nie ma wogóle innej opcji... mąż niech sobie do nich chodzi... trudna sytuacja, ale nie pozwalaj traktować się gorzej niż szmaty ... mam nadzieje, że kiedyś przemyslą i bedzie dobrze!!! mocno w to wierze, 3 mam kciuki i podrawiam!
Pasek wagi
Przechodzi ludzkie pojęcie, jak niektórzy potrafią się zachowywać. Aż trudno coś doradzić, moim zdaniem są trzy możliwe rozwiązania, oczywiście żadne nie idealne i każde raczej trudne do przeprowadzenia.

Pierwsze - ponieważ Twój maż powinien być lojalny przede wszystkim wobec Ciebie i dziecka, to on musi zdecydowanie odciąć się od swoich rodziców nawet przez ograniczenie z nimi kontaktów, o ile jego rozmowy z nimi nic nie dadzą (a z tego co mówisz, nie dają). Ale podejrzewam, że tego nie zrobi i byłoby mu bardzo trudno zachować się tak wobec własnych rodziców. Chociaż muszę powiedzieć, że ja kiedyś zastosowałam "sankcję" podobnego rodzaju wobec mojego własnego ojca, ponieważ nie docierały do niego żadne tłumaczenia w pewnej sprawie, a chodziło właśnie o mojego męża, wówczas jeszcze narzeczonego i po pewnym czasie przekaz do niego dotarł. Nie było to całkowite odcięcie kontaktów, ale znaczące ograniczenie i poskutkowało. Potem wróciły normalne stosunki i już nie musiałam stosować takich drastycznych akcji.

Drugie rozwiązanie - całkowicie odcinasz się od teściów. Oczywiście jeśli Twój maż chce ich odwiedzać z dzieckiem, to nie możesz mu tego zabronić. Ale ty odcinasz się od nich zupełnie, nie chodzisz do nich, nie rozmawiasz, jak przyjdą do was, żeby odwiedzić wnusia, to wychodzisz itp. Ale takie rozwiązanie jest bardzo kłopotliwe, ponieważ wyniknie sprawa różnych imprez i spotkań rodzinnych, na pewno jest też jakaś inna rodzina ze strony męża, z którą się lubisz, a u której na jakiejś imprezie możecie spotkać teściów. I problem, co wtedy zrobić, bo z jakiej racji miałabyś zrywać kontakty z ludźmi, którzy nie zachowują się jak teściowie. No a jak oni przyjdą do ciebie do domu na przykład w zimę, to przecież nie będziesz się gdzieś tułać poza własnym domem na mrozie, tylko po to żeby uniknąć kontaktu.

Trzecie rozwiązanie - ograniczasz kontakt z teściami do niezbędnego minimum. W imprezach uczestniczysz, ale trzymasz się od teściów z daleka, nigdy nie zaczynasz sama rozmowy, odpowiadasz chłodno, grzecznie i zdawkowo, nie dajesz się wciągnąć w żadne rozmowy i dyskusje. Uważasz zwłaszcza wtedy, gdy teściowie "dopadną" ciebie samą i bez świadków, bo wtedy mogą zarzucić ci dosłownie wszystko. To jest niestety bardzo trudne rozwiązanie, bo nietrudno domyślić się, jak bardzo jesteś zdenerwowana podczas kontaktu z nimi, a wtedy strasznie trudno jest opanować się, gdy zaczynają zarzucać jakieś bzdury.
Aż mnie trzęsie, jak sobie myślę, że oni ciebie mogą tak terroryzować i to za nic i bez żadnej przyczyny.
Tak czy siak, nie jest to łatwa sytuacja i bardzo Ci współczuję, i mam nadzieję, że wspólnie z mężem jakoś sobie z tym poradzicie.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.