Temat: Pogodzenie się ze śmiercią.

W niedzielę w nocy zmarł mój dziadek. W niedzielę, zanim poszedł spać zaczął ciężko oddychać i strasznie bolało go w klatce piersiowej. Po przewiezieniu go do szpitala, zmarł. I oczywiście jak się dowiedziałam o jego śmierci, płakałam, myślałam. Ale z upływem 2 dni, już mi lepiej, wiem, że dziadek nie chciałby, żebym płakała i się smuciła, choć wiem, że na pogrzebie i po wyleję też morze łez. 


Czy to, że pogodziłam się już z jego śmiercią, to coś nie na miejscu? 
Sama już nie wiem, choć czuję jego brak i zawsze będę czuła to wiem, że już nie cierpi.

nie to normalne ..z czasem godzimy sie z odejsciem bliskiej nam osoby, bo wiemy ze placz i lamentowanie nic nie pomoze. Lepiej pojsc na cmentarz i pomodlic sie za zmarlą osobe.

Szczerze Ci wspolczuje wiem jaki to bol, bo sama stracilam dziadka w maju tego roku i tak samo bolalo go w klatce, lecz zmarl w karetce obok domu.
a niedlugo minie 2ga rocznica jak zmarł (na moich ooczach) moj tato ;( mial zawal serca ktory byl tak silny, ze peklo mu serce.
Pasek wagi
Jak miałam 17 lat umarł mój chłopak płakałam tydzień potem zaczęłam chodzić do szkoły, często przesiadywałam w jego pokoju, codzien chodziłam na cmentarz rozmawiałam z nim potrafiłam nawet przynieść jakiś zakup i ,,mu pokazywać", całowałam jego zdjęcie witałam sie z nim rozmawiałam a potem mówiłam narka zachowywałam się jak by żył.  Wiesz każdy radzi sobie ze śmiercią we własny sposób, a w tym że nie cierpi już to tu przyznaje całkowitą rację, czasem śmierć jest wybawieniem od życia w strasznym cierpieniu. Zachował wspaniałe chwile z dziadkiem i czasem powspominaj sobie pośmiej się ze śmiesznych sytuacji razem przeżytych, po prostu pamiętaj o nim.
Współczuję :*
dobrze ze sie z tym pogodzilas, bo nie ma innego wyjscia, daj sobie czas, by to do Cb teraz dotarlo. Trzymaj  sie!
miałam to samo po śmierci Taty. byliśmy bardzo zżyci ze sobą . ale starałam się nie płakać . nigdy nie pytałam " dlaczego" . tęsknię za Nim do dziś choć minęło już 13 lat.
Pasek wagi
To normalne. Też straciłam dwoje dziadków, którzy mieszkali ze mną przez lata. Po dziadku wylałam morze łez (też zmarł w szpitalu, a ja jako ostatnia z rodziny widziałam go tuż przed śmiercią...), nawet zadedykowałam mu jeden wiersz, który wyrecytowałam nad jego grobem w trakcie pogrzebu. Często o nich myślę i co by było gdyby jeszcze żyli, wspominam, nawet zapłaczę i często mi się śnią, ale szybko zbieram się w sobie, bo ich, niestety, materialnie już nie ma. Śmierć jest bolesnym doświadczeniem, ale nieuniknionym. Ktoś z bliskich, prędzej czy później, nas opuści. Taka jest kolej ludzkiej natury.
No, ale gdzieś są ci nasi zmarli, na pewno :) Taką mam nadzieję.
Wszystko ok, ale moim zdaniem to nie temat na forum.
ja szybko pogodziłam się ze śmiercią mojego taty (zmarł w październiku 2011), pogodziłam się dlatego, ze wiem ze teraz już nie cierpi,nic go teraz nie boli ...myślę o nim codziennie, ale przyzwyczaiłam się już że nie ma go obok, wiem,że jeszcze się z nim zobaczę :)
Pasek wagi
moje kuzynki bardzo szybko pogodzily sie ze smiercia matki, liczy sie pamiec a nie ile lez wylejesz
współczuję, to normalne... potrzeba czasu ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.