14 sierpnia 2012, 20:29
W niedzielę w nocy zmarł mój dziadek. W niedzielę, zanim poszedł spać zaczął ciężko oddychać i strasznie bolało go w klatce piersiowej. Po przewiezieniu go do szpitala, zmarł. I oczywiście jak się dowiedziałam o jego śmierci, płakałam, myślałam. Ale z upływem 2 dni, już mi lepiej, wiem, że dziadek nie chciałby, żebym płakała i się smuciła, choć wiem, że na pogrzebie i po wyleję też morze łez.
Czy to, że pogodziłam się już z jego śmiercią, to coś nie na miejscu?
Sama już nie wiem, choć czuję jego brak i zawsze będę czuła to wiem, że już nie cierpi.
- Dołączył: 2012-08-09
- Miasto: Jelcz-Laskowice
- Liczba postów: 396
14 sierpnia 2012, 20:33
nie to normalne ..z czasem godzimy sie z odejsciem bliskiej nam osoby, bo wiemy ze placz i lamentowanie nic nie pomoze. Lepiej pojsc na cmentarz i pomodlic sie za zmarlą osobe.
Szczerze Ci wspolczuje wiem jaki to bol, bo sama stracilam dziadka w maju tego roku i tak samo bolalo go w klatce, lecz zmarl w karetce obok domu.
a niedlugo minie 2ga rocznica jak zmarł (na moich ooczach) moj tato ;( mial zawal serca ktory byl tak silny, ze peklo mu serce.
14 sierpnia 2012, 20:34
Jak miałam 17 lat umarł mój chłopak płakałam tydzień potem zaczęłam chodzić do szkoły, często przesiadywałam w jego pokoju, codzien chodziłam na cmentarz rozmawiałam z nim potrafiłam nawet przynieść jakiś zakup i ,,mu pokazywać", całowałam jego zdjęcie witałam sie z nim rozmawiałam a potem mówiłam narka zachowywałam się jak by żył. Wiesz każdy radzi sobie ze śmiercią we własny sposób, a w tym że nie cierpi już to tu przyznaje całkowitą rację, czasem śmierć jest wybawieniem od życia w strasznym cierpieniu. Zachował wspaniałe chwile z dziadkiem i czasem powspominaj sobie pośmiej się ze śmiesznych sytuacji razem przeżytych, po prostu pamiętaj o nim.
Współczuję :*
14 sierpnia 2012, 20:34
dobrze ze sie z tym pogodzilas, bo nie ma innego wyjscia, daj sobie czas, by to do Cb teraz dotarlo. Trzymaj sie!
- Dołączył: 2011-06-08
- Miasto: Gniezno
- Liczba postów: 3877
14 sierpnia 2012, 20:35
miałam to samo po śmierci Taty. byliśmy bardzo zżyci ze sobą . ale starałam się nie płakać . nigdy nie pytałam " dlaczego" . tęsknię za Nim do dziś choć minęło już 13 lat.
14 sierpnia 2012, 20:40
To normalne. Też straciłam dwoje dziadków, którzy mieszkali ze mną przez lata. Po dziadku wylałam morze łez (też zmarł w szpitalu, a ja jako ostatnia z rodziny widziałam go tuż przed śmiercią...), nawet zadedykowałam mu jeden wiersz, który wyrecytowałam nad jego grobem w trakcie pogrzebu. Często o nich myślę i co by było gdyby jeszcze żyli, wspominam, nawet zapłaczę i często mi się śnią, ale szybko zbieram się w sobie, bo ich, niestety, materialnie już nie ma. Śmierć jest bolesnym doświadczeniem, ale nieuniknionym. Ktoś z bliskich, prędzej czy później, nas opuści. Taka jest kolej ludzkiej natury.
No, ale gdzieś są ci nasi zmarli, na pewno :) Taką mam nadzieję.
- Dołączył: 2007-12-06
- Miasto: Thehell
- Liczba postów: 4622
14 sierpnia 2012, 21:04
Wszystko ok, ale moim zdaniem to nie temat na forum.
- Dołączył: 2012-04-14
- Miasto: Kociołek
- Liczba postów: 177
14 sierpnia 2012, 21:22
ja szybko pogodziłam się ze śmiercią mojego taty (zmarł w październiku 2011), pogodziłam się dlatego, ze wiem ze teraz już nie cierpi,nic go teraz nie boli ...myślę o nim codziennie, ale przyzwyczaiłam się już że nie ma go obok, wiem,że jeszcze się z nim zobaczę :)
14 sierpnia 2012, 21:29
moje kuzynki bardzo szybko pogodzily sie ze smiercia matki, liczy sie pamiec a nie ile lez wylejesz
- Dołączył: 2012-06-01
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 6323
14 sierpnia 2012, 23:38
współczuję, to normalne... potrzeba czasu ;)