- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 sierpnia 2012, 13:19
Edytowany przez notion 2 sierpnia 2012, 13:23
2 sierpnia 2012, 13:40
2 sierpnia 2012, 13:40
Cóż, myślę że po prostu uczucie, które Was łączyło się wypaliło - i to z jego i z Twojej strony.
2 sierpnia 2012, 13:41
2 sierpnia 2012, 13:42
przeczytałam. szczerze mówiąc nie jest dobrze. nad związkiem trzeba pracować - oboje musicie, ale są rzeczy nieraz nie do przeskoczenia.
1. sprawa - pomoc: powiem ci, że u mnie w związku było podobnie. dla mnie to oczywiste, że możemy na siebie liczyć w każdej kwestii, na 100%, a dla niego na początku niekoniecznie - bo własnie on nie mógł się tego nauczyć. ale kilka razy pokzałam mu, że mogę rzucić wszystko, kiedy on naprawdę mnie potrzebuje i pomóc mu - ale nie pozwoliłam, żeby o tym zapomniał, tylko wiele razy podkreślałam swoje zasługi. :-) nie chodzi tutaj o moje ego, ale o zmianę jego stosunku. pamiętam, że na poczatku związku była sytuacja (nie pamiętam jak do tego doszło) ale znalazłam się na dworcu bez kasy i zadzwoniłam, zeby zwolnił się z pracy i przywiózł mi pieniądze, czego za bardzo nie mógł zrobić - jego genialnym pomysłem było "może pożycz kasę od ludzi na dworcu?" - ale była o ten tekst aferaaaaaaaa :-D (przyjechał wtedy dać mi tę kasę, ale już i tak byłam zła i pożyczyłam kasę od koleżanki). no ale popracowałam nad tym i wiem, ze dziś bym już takiego tekstu nie usłyszała.
2. nie odbieraj jego telefonów, kiedy nie mozesz. jak zobaczy, ze je olewasz, nie będzie dzwonił w nieodpowiednich momentach.
3. masaż - hmm... dziwne, niektórzy nie lubią niektórych czynności. mój mąż czasem prosi mnie żebym go podrapała po plecach, czego ja nienawidzęęęęęęęęę... och, to takie okropne. no ale jakoś żyjemy z tym ;-P
4. brak umiejętnosci oszczędzania w połączeniu z wypominaniem ci batonów - ooooo.... o to to już bym była mega wkurzona! chyba powiedziałabym, że nie chcę już od niego batonów, niech je sobie wsadzi w swój zgrabny tyłeczek. i że co to za facet, który nie ma kasy w połowie miesiąca, przez batony... to ile ty tych batonów jesz? setki, tysiące?
5. ma taką męczącą pracę, a nie stać go na batony? i w dodatku nie ma po niej siły na własny rozwój, tylko granie w gierki? oooooo nie. ja bym nalegała, żeby zmienił pracę.
6. brak seksu to poważny problem - może seksuolog coś poradzi...
7. nie chce rozmawiać - to jak macie się komunikować?
powiem ci tak, gdyby to były moje problemy, to wiem, że z: 1., 2., 3., 6. - myślę, że potrafiłabym sobie poradzić, ale 4., 5., 7. to już masakra.
musicie porozmawiać, a ty musisz podczas tej rozmowy zachować spokój i być miła, choćby nie wiem co. to najtrudniejsze, ale od tego trzeba zacząć, jeśli się chce ratować związek. niektóre rzeczy wydają mi się nie do przyjęcia w tym facecie, ale to twj facet, twój związek, a życie to nie harlequin. jeśli wykaże wolę walki o ten związek i będzie chciał nad niektórymi aspektami pracować, to ja bym dała szansę. ale musi wykazać się zrozumieniem dla twoich wątpliwości i działaniem! a nie tylko obietnicą.
2 sierpnia 2012, 13:44
Przykro mi to pisać, ale widać, że z jego strony to już koniec
bardzo dużo rzeczy się zgadza..mam to samo. Też 5 lat,też się psuję i cholera wie co dalej..tylko u mnie jest tak,że nie jestem święta,mam swoje za uszami ale to że się sypie to nie moja wina tylko.
Mój jak wraca z pracy to nie ma siły itp.ale na mecz z kolegami i piwko to już tak..i nawet nie odezwie się o której wróci...bo po co
2 sierpnia 2012, 13:46
2 sierpnia 2012, 13:47
2 sierpnia 2012, 13:56
Boję się, że jak się rozstaniemy to będę żałować. Będzie mi go brakowało i zjedzą mnie wyrzuty sumienia, że nie doceniałam. Bo rozumiecie, to co napisałam wyżej to moja czysto subiektywna opinia. To jest też taki "misio do przytulania".
2 sierpnia 2012, 13:57
2 sierpnia 2012, 14:04