Temat: jak radzicie sobie z kryzysem w związku?

przepraszacie pierwsze,łagodzicie sytuację,a może nie odzywacie się w ogóle? Podczas kłótni odpuszczacie czy idziecie na całego?
Przecież to wszystko zależy od sytuacji, od osobowości obojga, od dojrzałości partnera itd. Kłótnia może dotyczyć tego, że nie pozmywał po śniadaniu albo tego, że zdradził... Także rozpiętość jest ogromna.

Ważne jest zdrowe podejście i to żeby nie dać sobie wejść na głowę
mój mąż jest cudowny
to ja jestem zołzą :))
on pierwszy przeprasza, łagodzi i drąży, rozmawia, aż się dogadamy
trochę się tego przy nim nauczyłam
bo moi rodzice ciągle mieli ciche dni, wystarczyła jakaś głupota i się nie odzywali(dwa uparciuchy)
z moim tak nie ma, jak jest kłótnia to jak burza z piorunami, po chwili jest spokój :)
trzeba rozmawiać, szkoda czasu na obrażanie się
Pasek wagi

MarlaSingerr napisał(a):

Przecież to wszystko zależy od sytuacji, od osobowości obojga, od dojrzałości partnera itd. Kłótnia może dotyczyć tego, że nie pozmywał po śniadaniu albo tego, że zdradził... Także rozpiętość jest ogromna.Ważne jest zdrowe podejście i to żeby nie dać sobie wejść na głowę

 

takiego prawdziwego kryzysu to nie mieliśmy.

raz była kwestia, co do której mieliśmy skrajnie różne poglądy i naprawdę dochodziło do ostrych spięć na tym tle (dodam, że nie chodziło o jakieś inne kobiety/mężczyzn itp. ani kwestie dotyczące stylu życia), to po jednym, takim naprawdę najostrzejszym gadaliśmy chyba kilka godzin, każde przedstawiało swoje argumenty i ustaliliśmy jakieś reguły. resztę zweryfikował czas.

Pasek wagi

.

Ja wyczytałam ostatnio w jakimś artykule, że kobieta powinna się gniewać nie dłużej niż 7 min. :D Staram się do tego stosować. U mnie przeprasza ten, kto zawinił- po prostu. Aczkowliek mój partner ma łagodniejszy charakter od mojego i częściej to on pierwszy wyciąga dłoń do porozumienia :)

olgafigmat napisał(a):

mój mąż jest cudowny to ja jestem zołzą :))on pierwszy przeprasza, łagodzi i drąży, rozmawia, aż się dogadamy trochę się tego przy nim nauczyłam bo moi rodzice ciągle mieli ciche dni, wystarczyła jakaś głupota i się nie odzywali(dwa uparciuchy)z moim tak nie ma, jak jest kłótnia to jak burza z piorunami, po chwili jest spokój :)trzeba rozmawiać, szkoda czasu na obrażanie się


mam tak samo

mój chłopak jest taki spokojny. czeka aż na niego pokrzyczę, poryczę a on podchodzi do mnie przytula mnie, całuje w czółko i uspokaja. mówi : 'po co te nerwy?' i uśmiecha się zabójczo. wtedy ja zaczynam się śmiać i mówię , że jestem zdzirą i przepraszam właśnie on mnie uczy takiej pokory, cierpliwości. nadal mam wybuchowy charakter, ale powoli się przy nim stabilizuję. kryzys wygląda właśnie tak, że to ja płaczę, wrzeszczę itd. a on mnie uspokaja, rozmawiamy i dochodzimy do rozwiązania go po prostu.

my rozmawiamy o tym co nas boli czasem padają jakieś oskarżenia że TY to a Ty tamto zdarzają się nam ciche dni, ale jak już za sobą zatęsknimy to jesteśmy bardziej skłonni do kompromisów

bedejedrna napisał(a):

olgafigmat napisał(a):

mój mąż jest cudowny to ja jestem zołzą :))on pierwszy przeprasza, łagodzi i drąży, rozmawia, aż się dogadamy trochę się tego przy nim nauczyłam bo moi rodzice ciągle mieli ciche dni, wystarczyła jakaś głupota i się nie odzywali(dwa uparciuchy)z moim tak nie ma, jak jest kłótnia to jak burza z piorunami, po chwili jest spokój :)trzeba rozmawiać, szkoda czasu na obrażanie się
mam tak samo mój chłopak jest taki spokojny. czeka aż na niego pokrzyczę, poryczę a on podchodzi do mnie przytula mnie, całuje w czółko i uspokaja. mówi : 'po co te nerwy?' i uśmiecha się zabójczo. wtedy ja zaczynam się śmiać i mówię , że jestem zdzirą i przepraszam właśnie on mnie uczy takiej pokory, cierpliwości. nadal mam wybuchowy charakter, ale powoli się przy nim stabilizuję. kryzys wygląda właśnie tak, że to ja płaczę, wrzeszczę itd. a on mnie uspokaja, rozmawiamy i dochodzimy do rozwiązania go po prostu.


Coś pięknego.. Też tak chcę

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.