- Dołączył: 2012-06-11
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 283
1 sierpnia 2012, 14:55
Hej,
Zdecydowałam się napisać, żeby poznać wasze stanowiska. A może po prostu potrzebuje trochę obiektywizmu.
Otóż, spotykałam się z pewnym facetem, potem byliśmy razem i zaczęło się sypać, duzo kłótni, zmęczenia, w końcu go zostawiłam w styczniu. Z tym, że on wtedy zapytał mnie czy mimo to będe utrzymywała z nim dalej kontakt, bo jemu na mnie zależy i chciałby mnie mieć w swoim zyciu już niekoniecznie nawet jako partnerkę. Nie widziałam przeszkód, powiedziałam mu nawet, że przynajmniej poznamy się bez wzajemnej presji czy oddziaływania na siebie. (Nie byliśmy długo razem, kilka miesięcy i z perspektywy czasu uważam, że za szybko się zeszliśmy, przez co nie poznalismy sie zanim w ogóle zaczał sie proces "docierania" w związku).
No i tak spedzalismy ze sobą czas przez te ostatnie pół roku, wiadomo, jakies wypady, kawki, raczej bez podtekstów. Naprawde dobrze spedzało nam się czas. Jakiś miesiąc temu zaczęły sie gesty typowo "zalotne" (tym bardziej, że już to przerabialiśmy to byłam pewna w jakim kierunku to zmierza). Nie reagowałam na nie, ani nic, sama też nie potrafiłam sie okreslić, nie rozmawialismy o tym, więc nie czułam się zobowiązana do czegokolwiek.
Przez ten cały okres czasu nie spotykałam się z nikim, bo wyszłam z założenia, że byłoby to nie fair i wobec mojego byłego i wobec ewentualnego przyszłego i po prostu wobec siebie samej, gdyż nie potrafiłam się zdefiniowac.
Teraz wyjechaliśmy na weekend razem, gdzie podczas wieczornego spaceru powiedział mi (jakoś tak mimochodem), że zaraz po tym jak się rozstalismy on zaczął sypiać ze swoją współlokatorką. I powiem szczerze, że mnie to uderzyło - zauważył to chyba i zapytał co sie stało. Odpowiedziałam mu, że ja bym tak nie potrafiła, bo moim zdaniem jest to nie fair, chyba, ze absolutnie nic do mnie nie czuł.
A on na to, że czuł i że czuje cały czas, że chciałby być ze mną (tutaj wynurzenia, bla bla bla), spróbowac znowu (bla bla bla).
I teraz tak. powiem szczerze, że mam mieszane uczucia, bo:
a) faktycznie czuje cos do niego cały czas, ale nie uważam, że możemy być ze sobą, ponieważ za wcześnie po rozstaniu na jakiekolwiek zobowiązania (za krótki okres czasu, żebysmy oboje wyciagneli z tego wnioski)
b) w sumie jak tak sie spotykalismy to wydawało mi sie, że właśnie to robimy - że poznajemy siebie i dajemy sobie czas, wiem, że bez zobowiązań, no ale..
c) on normalnie z ta współlokatorka swoja spędza czas, chodzi z nia do kina i tak dalej. Nie jestem typem zazdrośnika, ale zrobiło mi sie przykro, że ja nie potrafie kogos dotknac po rozstaniu a on wskoczył jej do łóżka. Poza tym z automatu obrastam grubym murem w zaistniałej sytuacji.
d) powiedziałam mu o tym, że tak, że cos do niego czuje i on chciałby teraz hmm.. "jasno mnie okreslać" - w sensie, spotykac sie ze mną na zasadzie niekoniecznie przyjaźni, ale też nie związku.
Pomijajac to, czy to dobre wchodzić drugi raz do tej samej rzeki czy nie (prosze, nie mówie nic na ten temat, sama mam wyjątkowe schody w glowie do przebycia, bo swięta także nie jestem) to.. potrafiłybyście zaufać? Dobija mnie mysl, że z nia częściej uprawiał seks niż ze mną, lol. (ja podczas naszego zwiazku dopiero zaczełam brać tabletki i źle sie na nich czułam przez 3 miesiace, więc własciwie nie było między nami fizyczności).
Mam nadzieje, że ktoś to doczytał ;p
- Dołączył: 2011-07-23
- Miasto: Niemcy
- Liczba postów: 3074
1 sierpnia 2012, 21:03
Pomijając to, że gdyby mu tak bardzo zależało, to by nie sypiał z inną, mam wrażenie, że jesteś takim..."psem ogrodnika".. Sama niby go nie chcesz, ale jak inna go miała też źle...
- Dołączył: 2012-06-11
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 283
1 sierpnia 2012, 21:22
klapek.babki, nie wydaje mi się, szczerze mówiąc przez te 4-5 miesięcy niczego bardziej nie pragnęłam, żeby sobie kogoś znalazł, bo nie potrafiłam rozszyfrować jego zachowania (co mnie tylko dołowało, jestem osobą raczej stałą uczuciowo i nie potrafię 'ot tak' kogoś sobie wyreślić z życia), a gdyby kogoś miał to przynajmniej sprawa postawiona byłaby jasno. Jak pytałam go 'czemu z tą się nie spotkasz, a czemu tamtą przekreśliłeś' zawsze odpowiadał 'bo żadna z nich nie jest tobą' ;x heh.
Teraz widzę jak źle to wygląda. Jak.. fałszywie.
Dziękuje wam ślicznotki za obiektywne opinie, na pewno mi to pomogło trzeźwiej spojrzeć na zaistniałą sytuację.