24 lipca 2012, 18:01
Wiecie co, osłabia mnie ta kobieta..
Właśnie zadzwonił do mnie K., cały wkurzony, bo rozmawiał z mamą żeby jej przypomnieć, że pożyczyła od niego miesiące temu pieniądze (500 zł) i czy mogłaby mu chociaż część oddać, bo jedziemy na weekend nad morze i ta kasa by się przydała. A ona na niego wsiadła, że w ogóle o co jemu chodzi, że czemu ma mu oddawać, że ona mu tyle lat kasę dawała i nie chce od niego, a on się czepia tych paru stówek! A on, że ok, ale mogła go uprzedzić, że potrzebuje $, ale nie będzie miała jak oddać, więc on by sobie inaczej rozplanował wydatki, a nie że się spłucze do zera na koniec miesiąca. To ta swoje, że mógłby wrócić do rodzinnego miasta, bo tutaj puste mieszkanie stoi (ona wyprowadziła się do swojego konkubenta), że ma "ch..ową" pracę i syn jej koleżanki pracuje w jakiejś tam fabryce i zarabia więcej niż on na tym swoim stażu. Tylko, że chce pracować w zawodzie i ma fantastyczne perspektywy na awans. Dla niej to nie jest argument..
Czy ja po prostu jestem cięta na tę kobietę czy ona naprawdę jest trudna?
Poza tym przeraża mnie jej "żądza pieniądza". Ona wszystko, podkreślam wszystko, przelicza na złotówki. Wartość mają dla niej tylko ludzie dobrze zarabiający (sama jest pielęgniarką). Gdy odbywałam bezpłatną praktykę (z której byłam bardzo zadowolona) to stwierdziła, że to bez sensu, że po co, że jestem głupia i naiwna, że robię za darmo..
Ehh..
24 lipca 2012, 18:43
Bziabzia napisał(a):
Hehe jak bym swoja widziala, z ta roznica ze u nas to juz tradycja ze mamusia pozycza srednio 400-600 zl na tzw. wieczne oddanie;) i nie jednorazowo tylko typu: pozycz 50, przelalbys matce 100 itp. Masakra...
Kurde, no ok, jak będziemy oboje pracować, zarabiać na tyle żeby coś jej dać, ale nie przymierać głodem, to można ją podratować. Ale moim zdaniem dopiero jak będzie na emeryturze, bo teraz skoro zarówno ona jak i konkubent jej pracują, mogą sobie pozwolić na wakacje za granicą co roku, to chyba znaczy, że ich na to stać?
PS. A skoro stać ich na wakacje, a potem nie mają co zjeść (co jest oczywiście nieprawdą) to znaczy, że mają problem z określeniem priorytetów i nie umieją zapanować nad wydatkami.
Edytowany przez goshak 24 lipca 2012, 18:45
24 lipca 2012, 18:44
ja bym jej tak surowo nie oceniała... mogłaby zażądać od swojego syna zwrotu pieniędzy, które wydała na niego po ukończeniu przez niego 18-tego roku życia, bo już nie miała obowiązku go wtedy utrzymywać. może miała ważny wydatek, jakieś badania i niekoniecznie chce wam o tym mówić?
24 lipca 2012, 18:47
Oczywiście, że mogłaby, ale zawsze mówiła, że będzie go utrzymywać póki studiuje. Wbrew jej woli ("skup się na studiach, na pracę przyjdzie czas") K. zaczął pracę (a studiuje nadal) i nie chce już od niej pieniędzy, bo jest w stanie utrzymać się sam. Nie wiem, może to jest jakiś powód?
A kasa poszła na wycieczkę, dlatego myślę, że mam prawo tak surowo oceniać jej zachowanie.
24 lipca 2012, 18:49
no ale nic teraz nie zrobisz, nie zmusisz jej do oddania. po prostu zostaje przebidować tym razem a następnym już nie pożyczać.
24 lipca 2012, 18:56
Ja nie mam zamiaru się w to wtrącać, bo tylko się o sobie nasłucham głupot, po co mi to? Ale to jak ona się zachowuje jest po prostu nie fair moim zdaniem i musiałam się komuś wyżalić ;)
Obawiam się tylko jednego- że nigdy z nią nie dojdę do porozumienia, bo ona na złość mnie powie odwrotnie. A wiem, że K. na tym cierpi. Co prawda zawsze staje po mojej stronie (ale prawda jest taka, że teściowa przesadza, wymyśla i w ogóle, i jego jej zachowanie wkurza), ale ile można znosić tego wszystkiego. Nie chcę żeby doszło do sytuacji, że on zrywa z nią kontakty, a co raz częściej się tym odgraża. Co by nie było to poza nią nie ma nikogo