Temat: koniec wszystkiego?

poznalismy sie szesc lat temu,po 9 miesiacach wyjechalismy do anglii.w trzecim roku naszej znajomosci grzegorz dostall lepsza prace,zaczal wyjezdzac na szkolenia.ktoregos dnia  wrocil do domu z grobowa mina i powiedzial ze musimy porozmawiac.uslyszalam ze jestem miloscia jego zycia,ze nikt nigdy nie zniszczy jego uczucia do mnie,ze ten czas razem spedzony jest dla niego bezcenny a ja wyjatkowa.naiwnie myslalam ze bedzie chcial sie oswiadczyc a on prosil mnie o wybaczenie bo kilka tygodni wczesniej na jednym z wyjazdow przespal sie z inna,nic nieznaczacy epizod i nic by mi nie powiedzial nawet bo niechcial nic miedzy nami psuc ale ona jest w ciazy.myslalam ze zwariuje ale po kilku dniach zadzwonilam do niego i powiedzialam ze mu wybaczam,ze sprobujemy jeszcze raz.zniw zamieszkalismy razem,staral sie az ktoregos dnia oznajmil ze on tak nie moze,ze czuje sie odpowiedzialny za to dziecko i mimo ze nic nie czuje do tej dziewczyny musi zajac sie nia i dzieckiem.czulam sie paskudnie,zalamalam sie.wrocilam do polski.czekam juz rok na to ze moze wroci,ze jednak naprawde nie moze beze mnie zyc,ze bedziemy razem a on bedzie tylko odwiedzal dziecko ale to juz chuba koniec,chyba podjal juz decyzje z ktora nie potrafie sie pogodzic,nie umiem juz zyc jak kiedys.w dniu matki gdy skladalammamie zyczenia uslyszalam ze najpiekniejszym prezentem bedzie kiedy znow zaczne sie usmiechac.ale jak to zrobic???
on wie o tym co czuje i sam zdecydowal sie na ten zwiazek,na bycie tym drugim.

KtoPytaNieBladzi napisał(a):

boże, jaka z ciebie egoistka... jak uprawiasz z nim seks to myslisz o tamtym ? heh, tacy ludzie nie zasługują na szczęście niestety i mam nadzieję, że tamten pokocha tą dziewczynę i dzieciątko swoje i będzie szczęśliwy jak nigdy dotąd. a ciebie nie kochał  raczej nigdy, w przeciwnym wypadku by dzieciaka nie zmajstrował innej. 


i nie zostałby z inną gdyby mu nie pasowała.

A ja Cie rozumiem ... Mam podobna sytuację ....
Kilka lat temu w 2004 r wyjechałam do Anglii ot tak w przerwie pomiędzy studiami. Chciałam poznać trochę świata... Bardzo mi sie tam spodobało, takie beztroskie życie. Niczym nie musiałam się martwić. Pracowałam sobie jako pracownik fizyczny w fabryce. Poznałam bardzo wielu fajnych ludzi. Moją uwagę najbardziej zwrócił mój manager. Był taki inny, miły, wesoły, zawsze zagadywał, flirtował ale jak na anglika robił to w subtelny sposób, nie taki ordynarny jak to zazwyczaj Anglicy robią. Długo nie trwało a zadłużyłam się w M. Nikomu o tym, nie mówiłam. Był on odemnie o 20 lat starszy , miał (ak wówczas myślałam) żonę i dzieci no i był moim jakby nie było szefem. Był on tylko moim takim marzeniem. Za każdym razem gdy pojawiał się na horyzoncie to rozpromieniałam się, gdy uśmiechał sie do mnie to serce zawsze szybciej biło. Zawsze był dla mnie miły i zawsze mnie zagadywał. Tak sie złożyło , że oprócz tego , że był moim szefem, był również moim landlordem, czyli właścicielem domu w którym mieszkałam wraz z innymi polakami. Jednego dnia przyjechał do nas naprawiać mur z tyłu ogrodu. Pracował przy nim cały dzień , a ja z okna mojego pokoju obserwowałam go ukradkiem. Moje zadłużenie w nim trwało cały czas, ale było to tylko takie platoniczne, był tylko moim obiektem westchnień. Po kilku latach wróciłam do Polski. Chciałam dalej studiować, chciałam zrobić coś ze swoim życiem. W Anglii zostawiłam wielu przyjaciół, którzy nadal pracowali w tej samej firmie. Bardzo często kontaktowałam się z M. mailowo, pytając jak się wszyscy maja i co słychać. Z m. miałam bardzo dobry kontakt, miałam do niego wielki szacunek a on do mnie, kilka razy bardzo mi pomógł, ja pomagałam jemu w tłumaczeniach, gdyż wówczas byłam praktycznie jedyną osoba mówiąca biegle po angielsku. Tak więc kontakt podtrzymywaliśmy.
Po powrocie do Polski , odrazu znalazłam prace, rozpoczęłam magisterkę, kursy księgowości.... Raz w roku jechałam odwiedzić moja przyjaciółkę, angielkę, z którą bardzo się zżyłam. Odwiedzałam wtedy przyjaciół w pracy i M. zawsze zapraszał mnie na kawę do swojego biura.  Po 3 latach od mojego powrotu rozmawialiśmy na facebooku i przyznałam mu się że zawsze mi się podobał i potajemnie się podkochiwałam. Nie mogłam uwierzyć gdy usłyszałam od niego , że on też... I tak się to zaczęło...
Okazało się że jego partnerka nie jest jego żoną i jest z nią ze względu na dzieci. Nigdy miłości w tym związku nie było. Przed nią miał żonę przez 10 lat, z która się rozwiódł. Nie mieli dzieci bo ona nie chciała, zdradził ją z ta partnerką , która zaszła w ciąże.  I zadecydował , że jest ojcem dziecka i z dzieckiem powinien być. Ze swoja partnerką był 16 lat, pojawiło się drugie dziecko. Ale miłości jak to mówił nie było. Nasz romans zaczął się od rozmów, chociaż było to takie niewinne flirtowanie. On nie chciała wracać do domu, wolał rozmawiać ze mną  bo jak twierdził w domu był tylko chłód. Jego partnerka nie okazywała mu uczuć. Traktowała go ozięble, nie miał z kim rozmawiać , do kogo się przytulic po pracy. Rozmawiało nam sie bardzo dobrze, on opowiadał mi o swoich marzeniach, ja jemu o moich. Kilka miesięcy później pojechałam odwiedzić moja przyjaciółka do Anglii i wiedziałam że się z nim spotkam. Zaprosił mnie na randkę.... jak się okazało to od kilku tygodni nie mieszkał już w domu, wyprowadził się. Nie był szczęśliwy. I tak między nami zaczęło Si e wszystko. Zakochaliśmy się  w sobie po uszy. Rozmawialiśmy codziennie po kilka razy na facbooku, wysyłaliśmy sobie maile. On przyjeżdżał i mnie odwiedzał, ja jechałam tam. Tak związałam się z facetem starszym o 20 lat, z dwójką dzieci i to jeszcze związek na odległość.

Przez pierwszy rok było idealnie, mimo tęsknoty dawaliśmy radę. Były plany, marzenia, ja miałam się tam przeprowadzać. Zaczęłam robić kursy księgowości angielskiej , żeby znaleźć lepszą pracę. M. był facetem o jakim zawsze marzyłam, był idealny pod każdym względem( wiem że ideały nie istnieją ale dla mnie był wystarczającym, był prawie jak ideał) Traktował mnie jak księżniczkę, w nocy pisał romantyczne maile. Gdy byliśmy razem , w nocy gdy on myślał że śpię mówił mi w nocy że mnie kocha i przytulał  mocno. Żyłam jak w bajce…

Były czasami rzeczy które dawały mi do myślenia… M. znany był w pracy z bycia podrywaczem i mówiono , że non stop kogos innego ma. Ja nie słuchałam plotek, tym bardziej , że on opowiadał mi o swoim życiu i o tym jak bardzo żałuje że zdradził żonę. Zę to był jego błąd. Miał świadomość , że miał nieciekawą przeszłość.

Wszystko było super, ale nagle cos się zaczęło psuć…. Nie był już tak troskliwy, mniej pisał … pomyślałam ze przeszliśmy w rutynę w związku.   Nadal mieszkałam w Polsce a on  Anglii. I tak mijał tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem. Razem odkładaliśmy moja przeprowadzkę…. Ja bardzo się tego bałam, tutaj miałam super prace, tak sytuacja z praca zaczęła się psuć. Jego firma miała zostać zamknięta. Podchodziliśmy do tego bardzo rozsądnie.  M. zaczął mnie coraz częściej zawodzić, nie przyjechał w odwiedziny, tłumacząc się , że musi być w pracy i nie może przylecieć. Powiedział mi to w dniu przylotu. Później zaczął być troszkę cichy zapytałam co mu jest.  Był jakiś taki inny, odległy. Na sylwestra miałam lecieć do niego… kilka dni przed napisał mi że on tak dalej nie może , że on chce to zakończyć. Nie wiedziałam o co chodzi, zadzwoniłam do niego okazało się , że nie jest pewien czy on chce mieć jeszcze dzieci… a ja chciałam. Wcześniej rozmawialiśmy o tym i on tez chciał. Ale nagle uwiadomił sobie, że on już jest za stary chyba i sytuacja z praca nie jest wyjaśniona. Nie poleciałam…. Czułam się okropnie zraniona. Od tego momentu coś we mnie pękło, nic już nie było takie same. Non stop się kłóciliśmy , godziliśmy, kłóciliśmy. Ja co jakiś czas piałam mu że lepiej się rozstańmy, że trzeba to zakończyć. On nawet nie chciał o tym słyszeć, nie chciał rozmawiać, mówił , że nigdy …. Jednak nie przylatywał, ja tam nie leciałam. Kolejnych kilka razy nie przyleciał ponieważ praca. Wiedziałam już że nic z tego nie będzie. Zmieniłam zdanie co do przeprowadzki. Ale cały czas rozmawialiśmy , inaczej troszkę tak bardziej ozięble, i rzadziej ale rozmawialiśmy.  Kilka tygodni temu zakończyłam ten związek, nie rozmawialiśmy prze chyba 2 tygodnie i nagle znowu zaczęliśmy, ale ja nie traktowałam już tego jakbyśmy nadal byli. W zeszłym tygodniu rozmawialiśmy i zapytałam co z nami? Na jakim etapie jesteśmy… on odpowiedział bez zmian. Więc postanowiliśmy zapomnieć o tym co było i spróbować raz jeszcze.  To było w zeszłym tygodniu. Ale on był jakiś inny… mało pisał cały czas, nie miał tyle czasu. W poniedziałek dodał do znajomy na fb jedną dziewczynę, która była powodem wielu problemów wcześniej pomiędzy nami. Przez nią urządzałam mu sceny zazdrości, ponieważ kiedyś się umówili kilka razy ale to było przedemna.  Dało mi to troszkę do myślenia i zaczęłam analizowac jego zachowanie. Postanowiłam , że sprawdzę czy mnie okłamuje… miałam numer telefonu domowy… tak gdzie kiedyś mieszkał z dziećmi i byłą. Zadzwoniłam ok. 22 , wiedząc , że on jest u siebie w mieszkaniu. Telefon odebrał on …. Nie odezwałam się tylko rozłączyłam. Zadzwoniłam raz jeszcze żeby się upewnić i znowu usłyszałam głos M.  w słuchawce…. Serce mi stanęło…. Napisałam do niego od kiedy mieszka tam… odpisał , że to nie on odebrał telefon tylko jego 11 letni syn , który teraz poinformował go że ktoś wydzwania do domu. I m. domyślił się że to ja.  Próbował mi wmówić , że to nie był on , że on spał i że teraz jest bardzo na mnie zły o to że dzwoniłam tam. Poprosiłam o przesłanie zdjęcia z jego sypialnie zrobionego teraz nie przesłał. Napisał , że to on odebrał bo koniec końców to jest jego telefon. To była ostatnia wiadomość która otrzymałam od niego.  Zaczęłam pisac do niego nieustannie wyzywają jakim jest kłamca, jak mnie oszukał, że z pewnością cały czas jak byliśmy razem mnie okłamywał i zdradzał. A byliśmy razem ponad 2 lata.  Pisałam mu wiele okropnych rzeczy… ale on się już nie odezwał. Tak się zakończył mój ponad 2 letni związek z mężczyzna, którego kochałam nad życie…. Nadal go kocham chociaż wiem że nie powinnam… kocham osobę która myślałam że jest.  Cały ten czas podejrzewam , że byłam zdradzana i oszukiwana. Nie wiem od jak dawna mieszał ze swoją byłą i dziećmi , podejrzewam że od momentu odymiałam przylecieć na sylwestra, wtedy gdy coś się zmieniło w jego zachowaniu….

Tak się zakończyła moja bajka…

A ja myslę że twój były okazał się naprawdę fair. Dobrze, że wybrał dziecko, bo ono niczemu nie zawiniło. Ty oczywiście też, ale mało jest takich gości co jak już dziewczyna zajdzie w ciąże są w stanie się przyznać i jeszcze podjąć odpowiedzialność za swoje czyny. Mam nadzieję że uda im się stworzyć szczęśliwy dom dla tego malucha.

A tak na marginesie, to może twój były wie o tym że jesteś z kimś, może myśli że już o nim zapomniałaś, że szybko się pocieszyłaś i dlatego nie chce burzyć twojego szczęścia???

wczoraj rozstalam sie z osoba ktora chcialam sie pocieszyc po rozstaniu z moja miloscia.macie racje,bylam egoistka,dawalam nadzieje komus z kim nigdy nie bylabym tak naprawde.wierze ze ON jest szczesliwy i ze ja tez kiedys jeszcze bede

makas - dla ciebie zwiazek to gadanie na fejsie?

jak mi przykro... niewiem co może ci poprawić humor, czas leczy rany. A kiedy przyjdzie odpowiedni moment znowu zechcesz sie spotykać z mężczyznami, poznasz kogoś kto cie pokocha i znowu będziesz szczęśliwa..
xxcalineczkaxx nie związek dla mnie to nie jest gadanie na fejsie... początkowo odwiedzaliśmy sie bardzo często jak na związek na odległość później juz mniej... Na fejcie czy na innym czacie rozmawialiśmy na codzień... Miałam sie tam przeprowadzac...
sama siebie krzywdzisz, uwazaj, zebys sie nie obudziła jak Cię ten gosc zostawi
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.