15 lipca 2012, 00:01
Z P. od dwóch lat jesteśmy razem. Jest nam dobrze. Jesteśmy parą, która sprzecza się w sprawach drobnych, ale zawsze zgadza w tych ważnych. Problem polega na tym, że on jest maminsynkiem.
Na zakupy nie pojedzie ze mną rano, bo jedzie popołudniu z rodzicami, wakacje z rodzicami. Nie potrafi się im sprzeciwić, zawsze robi to czego oni oczekują. Na dodatek jest jedynakiem, wszystko ma podstawiane pod nos. Ja niestety pochodzę z rozbitej, trudnej rodziny. Na wiele rzeczy muszę sama sobie dorobić, raczej odpowiadam sama za siebie.
Niedługo czekają nas studia. Zawsze wyobrażałam sobie, że będziemy mieszkać razem. Tymczasem P. podchodzi do tego bardzo egoistycznie. Chce studiować tam gdzie mieszkają jego dziadkowie, bo będzie mógł codziennie zjeść u nich obiad, w razie potrzeby zawsze mu pomogą. Niestety nie pomyślał o mnie, że czułabym się skrępowana chodząc tam z nim. Obawiam się też tego, że rodzice nie pozwolą mu mieszkać samodzielnie, a będę kazali iść do dziadków.
Nie potrafi też zrozumieć tego, że na studiach będę musiała pracować, bo po prostu mojej rodziny nie stać na to aby utrzymywać mnie w pełnym wymiarze. Nie wiem co mam robić. Kocham go, ale obawiam się życia z rozpieszczonym egoistą. A jak zaczną się studia i mieszkanie razem to ciężej będzie odejść. Co o tym myślicie? Może to ja przesadzam?
- Dołączył: 2011-11-15
- Miasto: Pod Poziomkowym Krzaczkiem
- Liczba postów: 14712
15 lipca 2012, 12:31
kraaa napisał(a):
jest jeszcze młody, moze sie wyrobi. z drugiej strony mysle ze ty tez mozesz sie z tej jego relacji z rodzicami duzo nauczyc , jakiegos obrazu rodziny ktorego nie mialas.
Popieram..
To Ty musisz się dużo nauczyć w tej relacji i wiele możesz nauczyć się od tej rodziny..
Jesteście młodzi, zbyt młodzi jak na takie decyzje, aby razem mieszkać. Najpierw też zdajcie maturę.. aby dostać się na dobre studia..
Twój facet jest bardzo racjonalny i normalny. To, że rodzice wmawiają mu filozofię życia, że "życie jest piękne i cudowne" robią mu wielką przysługę, że wyrabiają i uczą go takiej postawy...
Ty masz szansę się czegoś nauczyć od jego rodziny i pozbyć się własnego egoizmu i zgorzknienia.. Tego Ci życzę!
15 lipca 2012, 12:38
ja tu widzę egoizm z Twojej strony a nie z jego, ma dopiero 17 lat więc ma jeszcze czas na samodzielność ....musisz mu układać życie ? jeśli będzie chciał to sam podejmie decyzję ;/ możesz napomknąć ale na pewno nie mieć pretensji że ma inny pomysł na przyszłość
15 lipca 2012, 12:43
W wieku 17-18 lat ma prawo być nastolatkiem i myśleć jak on, chłopcy są emocjonalnie mniej dojrzali o 2 lata wstecz. Nastolatkowi każesz natychmiast buć dojrzałym, przecież on nie zachowuje sie tak w wieku 30 lat!
15 lipca 2012, 12:45
O matko, przecież ten chłopak ma pewnie 17 lat, tak jak autorka tego posta, nie wiadomo nawet, czy ten związek do studiów dociągnie, a ona już planuje wspólne mieszkanie.
Jedyne, co tu widzę, to że on faktycznie myśli o sobie, a o niej nie w kwestii mieszkania na studiach. Wygląda to trochę tak, że on sobie pójdzie mieszkać u dziadków i to jest zrozumiałe w tym wieku, ale chyba kompletnie nie myśli o tym, co się z nią wtedy stanie, zwłaszcza, że ona musi pracować na swoje utrzymanie. Może by chociaż jakąś chęć pomocy wyraził?
15 lipca 2012, 12:49
chce45kg napisał(a):
Poza tym jego rodzice wychowują go w przekonaniu, że życiu jest piękne i cudowne. Nie angażują go w żadne problemy. Ma 18 lat, a nadal żyje jak beztroskie dziecko.
Wybacz, ale czego Ty oczekujesz po chłopaku w wieku 18 lat? Że będzie się zachowywał jak dorosły mężczyzna? "Nadal żyje jak beztroskie dziecko" - ale to przecież właśnie jeszcze jest beztroskie dziecko. Ty masz inne podejście, bo jesteś z rozbitej rodziny i pewnie jesteś tym samym dojrzalsza od niego o jakieś 10 lat.
Wystawianie Ciebie godzinę przed "bo rodzice", albo nawet dzień przed, to już przesada.
Nie widzę tu przyszłości.
- Dołączył: 2009-09-22
- Miasto: Mordor
- Liczba postów: 2145
15 lipca 2012, 12:50
chce45kg napisał(a):
KtoPytaNieBladzi: Chodzi o to, że jesteśmy w takim wieku, w którym należałoby się już zastanowić "co dalej?". On musi wybrać pomiędzy wygodnym życiem na garnuszku rodziny, a życiem ze mną - osobą którą kocha (jak zapewnia).
w Twoim wieku najwazniejszym wyborem jest wybor studiow, a nie decyzji z kim sie zwiazesz na reszte zycia. I Twoj chlopak tez nie musi sie jeszcze decydowac na takie wybory, bo zwyczajnie bedzie mial na to jeszcze czas. Czego oczekujesz od dwudziestolatka (skoro zaczynacie studia, to zakladam ze mniej wiecej tyle lat macie), ze Ci sie oswiadczy i bedzie wil dla Was gniazdko? Po co mu to? Moze Cie kochac, ale nie musi poswiecac tej czesci zycia, ktora lubi.
Zrozumialabym moze Twoje wahania gdyby chodzilo o 30 latka, ktory na wakacje jezdzi z rodzicami, a stoluje sie u dziadkow. Ale Ty piszesz o dzieciaku, ktory dopiero zacznie studia.
15 lipca 2012, 13:04
nawet moj 26 latek to takie beztroskie dziecko, papu podstawic, wytrzec, kupic lizaka :P
- Dołączył: 2010-01-30
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 22630
15 lipca 2012, 13:50
wrednababa54 napisał(a):
nawet moj 26 latek to takie beztroskie dziecko, papu podstawic, wytrzec, kupic lizaka :P
Aha... A niby taki samodzielny i odpowiedzialny według Twoich opowieści...
15 lipca 2012, 14:15
gosia991 napisał(a):
W wieku 17-18 lat ma prawo być nastolatkiem i myśleć jak on, chłopcy są emocjonalnie mniej dojrzali o 2 lata wstecz. Nastolatkowi każesz natychmiast buć dojrzałym, przecież on nie zachowuje sie tak w wieku 30 lat!
Dobrze, że są tu chociaż jakieś logiczne wypowiedzi, a nie wszystkie opierające się na płaczu autorki, że jest mamisynkiem dlatego, że korzysta ze wsparcia rodziców. Jeżeli ktoś ma 17-18 lat to skupia się jeszcze na nauce i korzysta z życia, a nie od razu układa sobie szczegółowe plany na 20 lat do przodu.. Wystarczy spojrzeć na większość nastolatków tym właśnie wieku. Większość ma jeszcze imprezy, kolegów itp. w głowie. Autorka jawi się jako dojrzałą osoba, pisze, że jest z rozbitej rodziny i nie może liczyć na wsparcie rodziców, kurde, w takim razie 90% 18 - latków to mamisynki! Niech każdy 15 - latek bierze łopatę w dłoń i zasuwa przy kopaniu rowów, bo potem będzie mamisynkiem. Tylko potem po latach będą narastały frustracje, że wtedy kiedy był czas na zabawę, spotkania ze znajomymi, relax to wtedy tyrał jak głupi. Każdy rodzic w miarę możliwości chce zapewnić dziecku to aby mógł studiować, tak było zawsze i tak jest teraz. Rozstaniesz się z tym, to możesz trafić na innego co studiuje dzięki rodzicom i poświęca im czas kiedy może.
- Dołączył: 2010-05-20
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 2879
15 lipca 2012, 17:05
fatblackcat napisał(a):
gosia991 napisał(a):
W wieku 17-18 lat ma prawo być nastolatkiem i myśleć jak on, chłopcy są emocjonalnie mniej dojrzali o 2 lata wstecz. Nastolatkowi każesz natychmiast buć dojrzałym, przecież on nie zachowuje sie tak w wieku 30 lat!
Dobrze, że są tu chociaż jakieś logiczne wypowiedzi, a nie wszystkie opierające się na płaczu autorki, że jest mamisynkiem dlatego, że korzysta ze wsparcia rodziców. Jeżeli ktoś ma 17-18 lat to skupia się jeszcze na nauce i korzysta z życia, a nie od razu układa sobie szczegółowe plany na 20 lat do przodu.. Wystarczy spojrzeć na większość nastolatków tym właśnie wieku. Większość ma jeszcze imprezy, kolegów itp. w głowie. Autorka jawi się jako dojrzałą osoba, pisze, że jest z rozbitej rodziny i nie może liczyć na wsparcie rodziców, kurde, w takim razie 90% 18 - latków to mamisynki! Niech każdy 15 - latek bierze łopatę w dłoń i zasuwa przy kopaniu rowów, bo potem będzie mamisynkiem. Tylko potem po latach będą narastały frustracje, że wtedy kiedy był czas na zabawę, spotkania ze znajomymi, relax to wtedy tyrał jak głupi. Każdy rodzic w miarę możliwości chce zapewnić dziecku to aby mógł studiować, tak było zawsze i tak jest teraz. Rozstaniesz się z tym, to możesz trafić na innego co studiuje dzięki rodzicom i poświęca im czas kiedy może.
Popieram.Nie wymagaj od 18sto latka aby rzucał wszystko i leciał za Tobą na koniec świata a to czy będzie maminsynkiem to jeszcze nie wiadomo.Mając 19lat chodziłam z 18sto latkiem.Był dojrzały jak na swój wiek.Jego mama chorowała na raka i jak byłam przeziębiona to nie widywaliśmy się...czy miałam się obrazić? Uznać go za maminsynka bo ważniejsza była matka?Nie!Bo rodzice w tym wieku są dla nastolatków najważniejsi.Nie jesteś jego ostatnią dziewczyną.Za dużo oczekujesz od DOPIERO pełnoletniego chłopaka.