15 lipca 2012, 00:01
Z P. od dwóch lat jesteśmy razem. Jest nam dobrze. Jesteśmy parą, która sprzecza się w sprawach drobnych, ale zawsze zgadza w tych ważnych. Problem polega na tym, że on jest maminsynkiem.
Na zakupy nie pojedzie ze mną rano, bo jedzie popołudniu z rodzicami, wakacje z rodzicami. Nie potrafi się im sprzeciwić, zawsze robi to czego oni oczekują. Na dodatek jest jedynakiem, wszystko ma podstawiane pod nos. Ja niestety pochodzę z rozbitej, trudnej rodziny. Na wiele rzeczy muszę sama sobie dorobić, raczej odpowiadam sama za siebie.
Niedługo czekają nas studia. Zawsze wyobrażałam sobie, że będziemy mieszkać razem. Tymczasem P. podchodzi do tego bardzo egoistycznie. Chce studiować tam gdzie mieszkają jego dziadkowie, bo będzie mógł codziennie zjeść u nich obiad, w razie potrzeby zawsze mu pomogą. Niestety nie pomyślał o mnie, że czułabym się skrępowana chodząc tam z nim. Obawiam się też tego, że rodzice nie pozwolą mu mieszkać samodzielnie, a będę kazali iść do dziadków.
Nie potrafi też zrozumieć tego, że na studiach będę musiała pracować, bo po prostu mojej rodziny nie stać na to aby utrzymywać mnie w pełnym wymiarze. Nie wiem co mam robić. Kocham go, ale obawiam się życia z rozpieszczonym egoistą. A jak zaczną się studia i mieszkanie razem to ciężej będzie odejść. Co o tym myślicie? Może to ja przesadzam?
- Dołączył: 2009-02-27
- Miasto: Dallas
- Liczba postów: 1612
15 lipca 2012, 00:04
Wiem że go kochasz, ale zastanów się jakim były np. mężem. Choć teraz może o aż tak odległej przyszłości nie myślisz. Pomyśl sobie: Ty jako zona, ale mam ważniejsza? Chyba każda kobieta chciałaby być dla swoje mężczyzna najważniejsza.
15 lipca 2012, 00:05
gdybyś miała takie możliwości jak on to sama byś z nich korzystała. chyba lepiej mieszkać u dziadków za darmo niż iść do pracy specjalnie po to,żeby płacić za wynajęcie pokoju, nie ?
15 lipca 2012, 00:07
KtoPytaNieBladzi: Chodzi o to, że jesteśmy w takim wieku, w którym należałoby się już zastanowić "co dalej?". On musi wybrać pomiędzy wygodnym życiem na garnuszku rodziny, a życiem ze mną - osobą którą kocha (jak zapewnia).
15 lipca 2012, 00:09
jesteście w takim wieku kiedy na taki wybór jest jeszcze czas. chyba nie macie po 30 lat? Kiedy idziecie na studia? w tym roku? za rok? dwa lata? do tego czasu jeszcze wiele może się zmienić.
15 lipca 2012, 00:20
KtoPytaNieBladzi napisał(a):
gdybyś miała takie możliwości jak on to sama byś z nich korzystała. chyba lepiej mieszkać u dziadków za darmo niż iść do pracy specjalnie po to,żeby płacić za wynajęcie pokoju, nie ?
Popieram.
"podchodzi do tego bardzo egoistycznie. Chce studiować tam gdzie
mieszkają jego dziadkowie, bo będzie mógł codziennie zjeść u nich obiad"
"egoistycznie", na moje to jest bardziej praktycznie, a nie egoistycznie.
" Na dodatek jest jedynakiem, wszystko ma podstawiane pod nos. Ja
niestety pochodzę z rozbitej, trudnej rodziny. Na wiele rzeczy muszę
sama sobie dorobić, raczej odpowiadam sama za siebie. "
I tutaj czuję jakąś zazdrość. Nawet jeżeli trzyma się rodziców, którzy mu podstawiają wszystko pod nos to co z tego?! Tutaj jest mamisynkiem, tak się objawia ten "mamisynizm" ? Większość studentów idzie na studia z pomocą rodziców, to mamusia z tatusiem dają na akademik/pokój, to mamusia z tatusiem płacą za studia i zapewniają wyżywienie. Studenci często zamiast tego bardziej martwią się o to czy alkoholu nie zabraknie na jutrzejszą imprezę niż o egzaminy. Jednak jeżeli rodzice mogą i z całego serca zapewnić dziecku takie coś to dlaczego nie? Fakt, nie uczy to samodzielności, ale nie każdy musi tyrać i studiować jednocześnie wypruwając sobie flaki, skoro rodzice biorą na siebie finanse.
Tak więc chyba tym postem pokazałaś, że to bardziej Ciebie gryzie to, że ona ma takich rodziców i rodzinę ,która mu pomoże, a tobie nie. Masz 17 lat z tego co widzę, a już Cię to strasznie gryzie. Zresztą zawsze będzie Cię to gryźć.
Edytowany przez 8c6e70ef167b9637d6096ba26922d724 15 lipca 2012, 00:20
15 lipca 2012, 00:47
natalcia162 napisał(a):
Wiem że go kochasz, ale zastanów się jakim były np. mężem. Choć teraz może o aż tak odległej przyszłości nie myślisz. Pomyśl sobie: Ty jako zona, ale mam ważniejsza? Chyba każda kobieta chciałaby być dla swoje mężczyzna najważniejsza.
Dokładnie ;) Z jego rodzicami po śłubie miałabyś same problemy ;/ Zastanów się czy związek ma jakąś realną przyszłość...
- Dołączył: 2012-02-04
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 4364
15 lipca 2012, 01:01
Ja tu widzę dwie opcje. Może jest tak, jak napisała fatblackcat i po prostu podświadomie zazdrościsz mu lepszej sytuacji. Nie wiem ile Twój facet ma lat, jeśli tak jak Ty 17, no to nie jest pełnoletni. Napisałaś, że sama musisz się o niektóre rzeczy zatroszczyć, dorobić i, że pochodzisz z rozbitej rodziny. Prawdopodobnie masz więcej "luzu " niż on.
Jeździ na wakacje z rodzicami, bo:
-rodzice płacą
-rodzice , mogą nie zgodzić się, żeby jechał sam w tym wieku
- rodzice mogą nie dać mu pieniędzy na wakacje z Tobą i jednocześnie nie pozwolić pracować, bo ma się uczyć a nie zarabiać
Mówisz, że nie umie się sprzeciwić rodzicom, a może ich kocha i szanuje ich zdanie? To nie oznacza, że jest mamisynkiem. Ty, jesteś z rozbitej rodziny, wiec jesteś w innej sytuacji. Co do studiów i mieszkania razem. To powinna być wspólna decyzja. Może on nie jest jeszcze gotowy? Co w tym złego, że woli mieć dziadków pod ręką, może też jest z nimi zwiazany? Ja z M. jestem 6lat i nie mieszkam z nim. On chciał, a ja powiedziałam, że nie chce zostawiać mamy. Też jestem jedynaczką, pochodzę z rozbbitej rodziny i na wszystko muze sama zarobić. Studiuje, ale mieszkam z mama i nie wyobrażam sobie zostawić mamy samej w mieszkaniu. M. mnie kocha, więc musi to rozumieć. Ty jeśli go kochasz, to też powinnaś zaakceptować jego więzi rodzinne. Poza tym jeśli traktujesz go poważnie, to pójście do jego dziadków nie powinno być problemem...
Jak już wspominałam, sama jestem z rozbitej rodziny i studiuje i pracuje jednocześnie. Gdybym miała rodzinę, która chciała by mi opłacić studia i utrzymywać mnie w ich trakcie z chęcia bym skorzystała.
15 lipca 2012, 07:32
zastanów się czy chcesz, żeby taki facet był Twoim mężem w przyszłości...
- Dołączył: 2010-11-24
- Miasto: Dolina Słoni
- Liczba postów: 14535
15 lipca 2012, 07:59
Maminsynki nigdy się nie zmieniają.
Przed ślubem jest to jeszcze jako tako do zniesienia,ale po ślubie można sobie palnąć w łeb :-)