Temat: pomocy

Bardzo potrzebuje pomocy bo juz nie wiem co robic;( jestem po rozwodzie i mam dwojke dzieci. W styczniu poznalam faceta ma 40 lat i jest po rozowdzie. Na poczatku bylo wszystko ladnie pieknie,mily kochany czuly...pomogl mi przejsc przez rozne badania zwiazane z podejrzeniem u mnie stwardnienia rozsianego placil za wizyty u neurologow i rezonanse...jak sie okazalo ze jestem zdrowa,cieszyl sie plakal. Zauwazylam po jakims czasie ze miewa ciagle jakies fochy o bzdury...o to ze spie z malym synkiem,ze mu na za duzo pozwalam i w ogole dzieciom...ze wychowuje go na mamin synka,jak sie tulil syn do mnie...strzelal fochy coraz czesciej i stwarzal problemy. Przymykalam oczy na jego fochy myslalam ze ma taki styl bycia,wiele razy prosilam by podjal rozmowe a nie zamykal sie w pokoju.  po pewnym czasie obiecal poprawe ale jak przebywalam u niego zdazylo sie kilka razy ze uslyszalam wypierd...z mojego domu pakowal mnie w nocy...kilka razy wybaczalam po tym jak wrocilam do swojego domu. Pisal przepraszal a ja naiwna wierzylam mu za kazdym razem. Mialam wtedy gdzie wracac..ale niestety musialam mieszkanie sprzedac (podzial majatku z bylym) i nie zostala mi kwota na kupno mieszkania...on zaproponowal zamieszkanie z nim...bo oczekujemy dziecka. moj syn zanim postanowilam dac mu szanse i sie do niego wprowadzic zadal mu pytanie-a co jesli nas wyrzucisz z mieszkania jak mame kilka razy-odpowiedzial ze tak nie bedzie. Jednak mieszkam u niego tydzien i co drugi dzien slysze wypierd....jest to mniej wiecej godzina 23. Jestem u kresu wytrzymalosci,placze nie spie nie jem...Dodam ze gdy rozwodzilam sie z bylym mezem zostal nam przydzielony kurator bo byly awantury gdy maz pil i mam go do dzis...opinie mam super,byly nie... Jednak obecny facet mi sie odgraza ze mnie zalatwi i odbiora mi dzieci a on to dziecko nie narodzone jeszcze. On nie ma znajomych nikogo,nigdzie nie wychodzimy tylko dom,jak ja chce isc do kolezanek to mi wypomina i fochy. ratunku co mam zrobic tak bardzo sie boje:(
Od bylego meza uwalnialam sie 2 lata u psychoterapeuty,bylam od niego uzalezniona balam sie zycia..czy sobie poradze itd Pomoglo mi to na tyle ze stalam sie silna i postanowilam sie rozwiezc i dalam sobie rade i dawalam 2 lata do tej pory...znowu mi kolejny siada na psychike i probuje wmawiac ze ja jestem ta zla i amm robic jak on chce i kaze...zadzwonilam dzis do mojej psychoterapeutki i jestem na wizyte umowiona na wtorek. Co do niego zauwazylam ze je psychotropy...choc nie wiem dlaczego...facet nie ma problemow,niczego mu nie brakuje a je je...zadalam mu pytanie to odpowiedzial ze spac nie moze w co nie uwierzylam bo jadlam te tabletki jak bylam na skraju zalamania psychicznego przy ex...ale nie pytalam o nic wiecej bo zaraz mu sie wlancza adhd i lata jak wsciekly za kazdym razem...mu wolno mnie obrazac ponizac a gdy wczoraj mu powiedzialam "chlopie opamietaj sie co Ty mowisz" to dostal szalu jak ja sie do niego odnosze i kazal mi sie wynosic i tak jest co drugi dzien:(

sylwoszka1980 napisał(a):

Co do niego zauwazylam ze je psychotropy...choc nie wiem dlaczego...facet nie ma problemow,niczego mu nie brakuje a je je...zadalam mu pytanie to odpowiedzial ze spac nie moze w co nie uwierzylam bo jadlam te tabletki jak bylam na skraju zalamania psychicznego przy ex...ale nie pytalam o nic wiecej bo zaraz mu sie wlancza adhd i lata jak wsciekly za kazdym razem...mu wolno mnie obrazac ponizac a gdy wczoraj mu powiedzialam "chlopie opamietaj sie co Ty mowisz" to dostal szalu jak ja sie do niego odnosze i kazal mi sie wynosic i tak jest co drugi dzien:(


sama przeczytaj, co piszesz. widac jednak czegos mu brakuje...
Uciekać. Do mamy, do rodziny, gdziekolwiek. Nie da rady Ci zrobić koło tyłka i dobrze o tym wie, szantażuje Cię, straszy... On się powinien leczyć
on Ci każe spadać i Ty "tak, oczywiście, kochanie"? Jesteś tak całkowicie bezwolna?
Widocznie ten terapeuta Ci nie pomógł bo wcale nie jesteś silna, nadal się boisz żyć i jesteś bardzo zależna...
Chcesz swoim dzieciom dać taką przyszłość?? To zostań z nim.
On twierdzi ze jest zdrowy,byl po rozstaniu z zona u psychiatry,ale twierdzi ze nikt go nie rozumie i ze tam nie wroci.  Z tego co wiem te psychotropowe leki mu przepisuje ogolny lekarz,ktoremu placi...Ehhhh zyc mi sie juz nie chce przez moja glupote i naiwnosc...a wydawalo mi sie ze juz nikomu sie nie dam zranic po moim ex...a jednak;(
Nie oglądaj się na nic tylko zwiewaj od niego najlepiej jeszcze dzisiaj. Gdziekolwiek.  I nigdy nie wracaj.
Pasek wagi
Prowokacja...
Jutro biore swoje rzeczy i zamieszkam u brata zalatwilam auto juz na rano. Czekam tylko na tego typka jak wroci z pracy i czy pozwoli chlopakom wejsc po moje meble i lozko by wzieli...ciekawe jak zareaguje pewnie powie to co zwykle i to wypier...juz,nie chce cie tu widziec i bedzie dzwonil do tatusia ze nie chce wyjsc z mieszkania,ale gdzie po nocach mam dzieci budzic i latac
Witam...zrobilam tak jak napisalam,wyprowadzilam sie do brata-pisal dzwonil przepraszal prosil bym zostala nie udielam sie tym razem nawet napisal takie cos...Cześć....napisz proszę jak Ci się mieszka i jak się czujesz...przepraszam ....ściągłem Cię i dzieciaczki do siebie chicałem byś czuła się naprawdę dobrze ,a wyszło jak zawsze "pakuj" nigdy tego nie chciałem i zawsze po pracy cieszyłem się jak byłaś w domu nie w "świątyni" tylko w naszym domu... ludzie mówią różne rzeczy ,ale tak nie myślą i nie chcą tego ...w związku jest różnie  - wyzwiska ,szarpanie ,bicie itd....nie dotkłem Cię nie wyzywam...bo tego nigdy u mnie nie było...mam tylko to jedno "pakuj" a wcale tak nie jest więc następnym razem trzepnij mnie w "łeb" może nie nadaję się na Twojego męża ?.....może to wymaga porady w poradni małżeńskiej....z chęcią wybrał bym się tam z Tobą ,bo zależy mi na Was o ile masz wyrazisz taką chęć.Nie wiem może dla faceta to jest bradziej proste ....zabranie kobiety i dzieci zameldowanie ich ,wspólne "wypady" kupno ślicznego wózeczka i łóżeczka dla przyszłej córeczki i myślenie o wspólnej przyszłości ....tęsknię.

zaprosilam go na kawe byl milusi itd i kupilam synkowi papuzke,jak przyjechal zobaczyl cieszyl sie udawal zachwyconego chcial kupic druga do parki jezdzil ze mna w niedziele za papuga i w poniedzialek mial kupic. Zamiast tego uslyszalam ja Ci moge kupic,ale ja chcesz ze mna mieszkac to bez zwierzat...nie odezwalam sie nic po powrocie do domu brata napisalam mu sms ze go nie rozumiem...chcac kupic mi druga papuge myslal ze ja wyrzuce czy zostawie bratu w spadku...to mi powiedzial ze mam problem gdy mu powiedzialam ze on ma problem nie ja powiedzial mi ze skoro wazniejsza papuga dla mnie to narazie...pisal jakiegos smsm nawet nie odczytalam ,szkoda moich nerwow ale wiem jedno obawiam sie ze mu nawet psycholog nie pomoze:(

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.